sobota, 23 lutego 2013

Rozdział 9.

    Budzik zadzwonił dokładnie o 6.50. Trochę mi zeszło zanim zwlekłam się z łóżka. Nieprzytomna poszłam do łazienki, obmyłam twarz i dopiero teraz zaczynałam logicznie myśleć, dzisiaj pierwszy dzień szkoły. Nie zdawałam sobie jeszcze sprawy jak ten rok będzie męczący zawody, treningi, nauka, przyjaciele wszystko będę musiała ze sobą pogodzić. Poszłam do pokoju, wzięłam ubrania klik. Było dzisiaj dosyć chłodno jak na początek września więc wybrałam dzisiaj cieplejsze ubrania i poszłam wziąć szybki prysznic. Zdążyłam zjeść śniadanie, kiedy przyjechał po mnie Jacob z Dez.
   Pierwsze zajęcia miałam razem z Jacobem. Zanim doszliśmy do sali oczywiście parę osób nas już zaczepiło. Każdy każdego dokładnie obserwował, wszyscy zmienili się po wakacjach. Znów zbierały się grupki przyjaciół, bejsbolistów, cheerliderek, lansiar, kujonów jak w każdej szkole. Nie zadawałam się z żadną z tych grup, starałam się rozmawiać ze wszystkimi i nie uważać się za lepszą lub gorszą od innych. Kiedy czekaliśmy na dzwonek usłyszeliśmy pisk dziewczyn. Z Jacobem spojrzeliśmy na siebie i od razu wiedzieliśmy o co chodzi, a raczej o kogo. Justin musiał przyjść do szkoły, w duchu miałam cichą nadzieję że dziewczyny to zrozumieją i dadzą mu spokój, jednak moje nadzieje były niepotrzebne. Robiły co chciały i nie wiedziały, że w jakiś sposób mogą go krzywdzić. Krzyki były coraz głośniejsze, najwyraźniej musiał iść w naszą stronę. Kiedy go zobaczyliśmy był otoczony grupką dziewczyn. Pozował z nimi do zdjęć, rozmawiał, starał zachowywać się w miarę naturalnie. Zadzwonił dzwonek a dziewczyny ze smutnymi minami rozeszły się do swoich klas.
- Hej, co tam u was? - podszedł do nas i zaczął z nami rozmawiać. Cała klasa patrzyła się na nas z zainteresowaniem. Z pewnością wszyscy ciekawi byli skąd się z nim znamy. Jednak nie interesowało mnie to, najważniejsze było żeby moje życie nie uległo zmianom, których nie lubię.
- Jak na razie dobrze, a jak tam twój pierwszy dzień w szkole? - zapytał Jacob. Widać było między nimi że dobrze się dogadują. Jak się okazało mieli wszystkie te same zajęcia i obydwaj mieli należeć do szkolnej drużyny koszykówki.
- Staram się jak najmniej wyróżniać, chociaż słabo mi to wychodzi. Mam nadzieję, że po jakimś tygodniu to się skończy. - dla wszystkich uczniów naszej szkoły było nowością że gwiazda popu będzie chodzić z nami do szkoły. Nie było to zbytnio normalne i na pewno nie wiele szkół ma taki zaszczyt jak my. Wszyscy będą musieli się do tego faktu przyzwyczaić, z czasem na pewno nam się to uda.
- Jak już każda będzie miała z tobą zdjęcie i autograf to może dadzą ci spokój. - wszyscy się zaśmialiśmy. Jacob miał racje, może wtedy trochę to wszystko ucichnie. Rozmowę przerwała nam sorka. Weszliśmy do klasy i zajęliśmy miejsca.
     W ogóle nie mogłam skupić się na tym co mówi nauczyciel. Patrzyłam za okno i myślałam o wakacjach ale nie tych tegorocznych, tylko kiedy jeszcze byłam dzieckiem. Nie ma to jak nie uważać już na pierwszej lekcji. Następną lekcje mieliśmy wszyscy razem. Siedzieliśmy pod salą i nabijaliśmy się z pierwszaków. Powiedzieliśmy Dez że mamy geografie z Bieberem i że z nim rozmawialiśmy. Nie mogła sobie darować że z nami nie poczekała i z nim nie pogadała. Kolejna lekcja minęła dosyć szybko tak jak dwie następne. Na lunch poszliśmy na stołówkę i zajęliśmy nasze standardowe miejsce przy oknie. Nagle zrobiło się strasznie głośno, od razu wiadomo było kto przyszedł na stołówkę. Dziewczyny nie odstępowały go na krok. Kiedy zauważył nas siedzących przy stoliku zaczął iść w naszą stronę. W drzwiach zauważyliśmy Mike, Dez pomachała do niego i gestem ręki pokazała mu żeby się do nas dosiadł.
- Cześć jestem Justin, chyba się jeszcze nie poznaliśmy. - podał rękę do Dez, ona nie wiedziała co się dzieje była zaskoczona, mało nie zemdlała z wrażenia jednak szybko się ogarnęła bo zobaczyła że Mike idzie w naszą stronę. Podała rękę Justinowi i posłała mu delikatny uśmiech, który odwzajemnił.
- Nie powiem dużą macie tą szkołę, gdyby nie te dziewczyny na pewno znacznie dłużej bym szukał tej stołówki. - no tak szkoła była dosyć duża, chodziło do niej ok 1500 osób więc musiała być. Na początku też mieliśmy sporo problemów żeby się w niej odnaleźć, dlatego każdy razem z planem lekcji w pierwszej klasie dostaję mapkę naszej szkoły. Do stolika przyszedł Mike i przywitał się ze wszystkimi, usiadł obok Dez i objął ją w pasie. Wyglądali razem uroczo. Resztę lunchu rozmawialiśmy i śmialiśmy się. I chyba teraz tak zostanie, z naszej trójki zrobi się piątka. Dez przecież nie będzie się rozstawać z Mikem a Jacob z Justinem. Przez chwilę przeszło mi przez myśl że zostanę sama, jednak szybko ją odrzuciłam. Wiedziałam, że to nie możliwe i mimo nowych osób w naszej paczce to tak dużo się nie zmieni. Jeśli Dez i Jacob będą spędzać z nimi więcej czasu to ja też.
      Po szkole czekało mnie spotkanie odnośnie treningów tak jak chłopaków. Dez nie lubiła sportów i mimo moich próśb nie zgodziła się grać ze mną w siatkę i tańczyć, zawsze mówi że to nie dla niej i że jest w tym za słaba. Już nie mam ochoty z nią o tym rozmawiać, wiem że i tak nic nie zdziałam. Ostatnie dwie godziny miałam troszkę luźniejsze, było to gotowanie i kultura, należałam też go kółka teatralnego. Lubiłam czasem wyjść na scenę i poudawać kogoś innego. Przedstawienia zdarzały się może jakieś dwa razy na rok, wtedy było zwykle ciężko pogodzić wszystko ze sobą ale było warto. Na siatce najczęściej rozmawiałam z Bellą. Była brunetką o długich włosach, ciemnej karnacji. Jest strasznie sympatyczna i podobna do mnie charakterem. Jednak poza siatką nie spotykamy się zbyt często. Tak jak ja ma dużo obowiązków a do tego surowych rodziców, którzy zabraniają jej wielu rzeczy. Pani Williams, nasza trenerka zapoznała się z naszymi planami zajęć i ustaliła nam dni i godziny treningów. Były to poniedziałki i czwartki akurat po moich zajęciach lekcyjnych. W poniedziałki będziemy musiały dzielić salę z chłopakami co wszystkim nam się spodobało. Będę miała treningi z Jacobem, jak dla mnie to bardzo dobrze. Nie wspomniałam że Bella jest kapitanem naszej drużyny i w dodatku jest na prawdę świetna. W przyszłym tygodniu miał odbyć się nabór do drużyny. Potrzebowałyśmy trzech zawodniczek bo właśnie tyle odeszło w tym roku. Wiedziałyśmy, że to będzie ciężkie pół roku bo będziemy przygotowywać się do zawodów Stanowych. Wszystko było już wyjaśnione i mogłyśmy iść do domu.
    Wracałam z Jacobem i Justinem, oczywiście też cieszyli się że będą mieli w poniedziałki trening razem ze mną. Podobno Justin dostał się do drużyny bez problemu i że zaskoczył ich wszystkich. Jacob był nim zachwycony, ciągle powtarzał że dzięki niemu może im się nareszcie uda wygrać jakieś zawody. Teraz jak odeszli najlepsi gracze mogliby mieć z tym duże trudności. Umówiliśmy się na wieczór, że pójdziemy do naszej ulubionej kawiarenki. Mieliśmy spotkać się o 18 więc miałam jeszcze sporo czasu. Obecność Justina jakoś w ogóle nie sprawiała mi trudności, starałam się traktować go tak jak wszystkich i chyba po dzisiejszym dniu mogę stwierdzić że idzie mi całkiem  nieźle i że już się do niego przyzwyczaiłam  Dosyć szybko nie powiem, ale jak widać nie miałam z tym za dużych trudności, może dlatego że nie byłam jakąś jego ogromną fanką. Kiedy przyszłam do domy wzięłam się za gotowanie spaghetti. Wyszło mi bardzo dobre, zadzwoniłam po Dez żeby przyszła i oceniła. Po 10 min była już u mnie i zajadała się obiadem. Wzięła nawet dokładkę, miało mi starczyć na jutro ale było takie pyszne że wszystko zjadłyśmy. Dostałam zaproszenie na jutro na obiad do babci Dez, która uważa że jakoś ostatnio w ogóle ich nie odwiedzam. Odrobiłyśmy zadane na jutro prace domowe i później odpoczywałyśmy. O godzinie 17 zaczęłyśmy szykować się do wyjścia, przebrałam się klik, umalowałam i zeszłam do salonu pooglądać trochę tv.
    Znaleźliśmy stolik dla piątki osób i rozsiedliśmy się wygodnie. Zamówiliśmy sobie gorącą czekoladę i zaczęliśmy dyskusję na jakieś przyrodnicze sprawy. Później opowiadaliśmy historię z dzieciństwa które najbardziej zapamiętaliśmy. Ja i Dez nie mówiłyśmy nic o swoich rodzicach, nawet o nich nie wspominałyśmy. Starałyśmy się teraz nie myśleć o przeszłości, która tak bardzo bolała. Rozmowa toczyła się w najlepsze, w pewnej chwili zrobiło się cicho, nikt nic nie mówił, w końcu odezwał się Mike.
- Wydaje mi się, że mogę wam coś powiedzieć.. - odezwał się, a jego wypowiedź zaskoczyła nas wszystkich a najbardziej Dez. Spojrzała na niego i wyczekiwała odpowiedzi.
- Więc chciałem wam powiedzieć, że moi rodzice nie żyją. Matka zginęła podczas porodu a ojciec kiedy się o tym dowiedział miał wypadek i zginął na miejscu. Rodzice których teraz mam, zaadoptowali mnie, miałem wtedy roczek. Powiedzieli mi o moich biologicznych rodzicach, bo uważali że muszą być uczciwi wobec mnie. To był dla mnie szok, miałem 13 lat, nie wiedziałem jak sobie z tym poradzić, jednak wiedziałem tylko tyle, że jedyne co mogę teraz zrobić to podziękować rodzicom, że mnie zaadoptowali i wychowali jak własnego syna. - po jego słowach zapadła jeszcze dłuższa cisza. Nikt nie miał pojęcia co powiedzieć, słowa pocieszenia nic by nie dały. Resztę część spotkania rozmawialiśmy o Miku, jak sobie radził z tą wiadomością, czy to zmieniło jego życie itp. Mówił tak jakby nie czuł bólu, czy cierpienia tylko jakby to było coś zwyczajnego, oczywistego. Na koniec powiedział nam że chciałby chociaż na chwilę zobaczyć rodziców. Po tym nie mieliśmy już do niego więcej pytań. Jacob i Dez spojrzeli na mnie, byli ciekawi czy powiem chłopakom co mi się wydarzyło. Jednak ja nie mam na tyle odwagi ani zaufania do nich. Im powiedziałam po półtora roku przyjaźni a i tak sprawiło mi to cholerną trudność. Dalsze siedzenie w kawiarence nie miało dla mnie już sensu, przeprosiłam ich, powiedziałam że muszę już iść i wyszłam.
   Wieczór był przepiękny, nie miałam zamiaru wracać do pustego domu. Poszłam nad morze, do swojego miejsca. Usiadłam na huśtawce i wsłuchiwałam się w szum fal. Musiałam w tym tygodniu odwiedzić wujka, bo ostatnio w ogóle się z nim nie widziałam, stęskniłam się za nim i za ciocią. Ucieknę na parę dni od tego wszystkiego, na pewno dobrze mi to zrobi.

Oczami Justina:
   Nie rozumiałem dlaczego wyszła. Przecież nikt nie powiedział nic takiego żeby mogłoby ją to urazić. Po minie Jacoba i Dez nie było widać zdziwienia, oni musieli wiedzieć dlaczego. Ja też cholernie chciałem wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi. Ona wygląda na taką delikatną i bezbronną, kiedy ją widzę mam wrażenie że muszę ją przed czymś chronić. Kiedy widzę jak idzie i śmieje się razem z Jacobem, albo jak siedzą sami we dwójkę i rozmawiają tak jak dzisiaj w szkole, zazdroszczę mu. Chciałbym mieć z nią taki kontakt jak on. Widać że długo na to pracował żeby mu zaufała, bo chyba nie należy do osób ufnych. Wydaje mi się że z Jacobem dobrze się dogadujemy i z czasem zaprzyjaźnimy się.Będę mógł wtedy spędzać czas z nim i Kate. Ona jest jedną wielką niewiadomą i wiem tylko tyle, że coś cholernie mnie do niej ciągnie. Nie siedzieliśmy długo, atmosfera zrobiła się trochę napięta. Pożegnaliśmy się i każdy poszedł w swoja stronę. Nie miałem jednak ochoty wracać do pustego domu. Poszedłem się przejść, poznać trochę miasto. W końcu doszedłem na plażę, zachód słońca był na prawdę piękny. Przypomniałem sobie jak ostatnio tutaj byłem i jak znalazłem się w tym miejscu o którym Kate mówiła że jest jej. Chciałem tam iść jeszcze raz, poczuć jakąś magię tego miejsca. Kiedy byłem już na miejscu zobaczyłem ją tam. Siedziała na huśtawce i patrzyła się w stronę morza, stałem z boku tak że spokojnie mogłem ją zobaczyć a ona mnie nie. Nie chciałem jej jednak przeszkadzać, widocznie miała jakiś powód dla którego nie chciała naszego towarzystwa. Poszedłem dalej wzdłuż plaży do domu. Zjadłem kolację, posiedziałem trochę w internecie, poczytałem na swój temat, wziąłem prysznic i położyłem się na łóżku. Widok z mojego okna był niesamowity, niekończące się morze. Nie mogłem długo usnąć, wciąż myślałem czy na pewno dobrze robię, czy będzie potem do czego wracać, do kariery czy będę miał jeszcze jakiekolwiek fanki. Raz na jakiś czas miałem zamiar pokazać się na jakimś rozdaniu nagród, bo przecież aż tak bardzo nie miałem ochoty zostawiać tego wszystkiego. Jutro kolejny dzień szkoły, denerwowałem się nie wiedziałem czego mam się spodziewać...

3 komentarze:

  1. Świetny blog! Poinformuj mnie o następnym rozdziale na twitterze @maja378

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie się podoba! Na serio. Będę zaglądać. Pozdrawiam :* ♥ Dzisiaj NN na http://nothing-like-us-with-jb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam i się spodobał więc czekam na następny :D :*

    OdpowiedzUsuń