niedziela, 24 listopada 2013

Rozdział 29.

     Gdy obudziliśmy się rano czuliśmy że jest dzisiaj wyjątkowy dzień. Czuliśmy to podekscytowanie przed sylwestrem, którego teraz szczerze powiedziawszy sama nie mogłam się doczekać. Miało być dużo ludzi ze szkoły, będzie Dez, Jacob i Justin więc czego mi więcej do szczęścia może być potrzeba. Rano poszliśmy na zakupy, niestety paparazzi było w mieście i zrobili nam kilka zdjęć. Miałam cholerną nadzieję, że nie wiedzą gdzie mieszkam bo wtedy nie daliby mi w ogóle spokoju. Była godzina 12 a my jedliśmy dopiero śniadanie, do imprezy mieliśmy jeszcze dobre 7 godzin więc nie spieszyliśmy się. Położyliśmy się wygodnie przed telewizorem i leniuchowaliśmy. Uwielbiałam takie dni, kiedy wiedziałam że nie mam nic do zrobienia. Mocno objęłam Justina w pasie, głowę oparłam na jego klatce piersiowej i sama nie wiem kiedy usnęłam. Obudził mnie gdy była godzina 16, musiał jechać do domu żeby wyszykować się na wieczór. To będzie nasz pierwszy wspólny sylwester, strasznie się nie mogłam jego doczekać chociaż bałam się, że to wszystko może być znów za piękne. Ale obiecał mi, obiecał że już więcej się to nie powtórzy, że już nigdy więcej się na nim nie zawiodę.
     Była już 18.05 stałam gotowa przed lustrem i oceniałam rezultaty. Nałożyłam wyjątkowo mocniejszy makijaż i ubrałam się w klik. Obiecaliśmy Jacobowi, że będziemy chwilę wcześniej żeby pomóc mu wszystko ogarnąć. Justin wyglądał jak zwykle pięknie, ubrany był w klik. Gdy stanął w moich drzwiach od razu podeszłam do niego i rzuciłam mu się na szyję obdarowując pocałunkami.
- Mogłabyś witać się tak ze mną zawsze kochanie. - powiedział i przegryzł wargę na za ja zaśmiałam się. Przysunęłam się bliżej i przegryzłam mu tą wargę kończąc tryumfalnym uśmiechem.
- Przestań być taki seksowny. - powiedziałam na co on ścisnął moje pośladki i spojrzał mi prosto w oczy. Uwielbiałam takie chwilę kiedy niczym się nie przejmowaliśmy i cieszyliśmy się chwilą. Objął mnie mocniej i przysunął bliżej siebie, jakby to było w ogóle możliwe.
- Wszystko dla ciebie kochanie. - złączył nasze usta w krótkim pocałunku. - Poza tym ty też wyglądasz dzisiaj cholernie seksownie, nawet nie wiesz jak na mnie działasz. - i zaczął całować mnie po szyi na co ja zaczęłam chichotać. Najchętniej teraz zaciągnęłabym go do sypialni ale w ostatniej chwili powstrzymaliśmy się. Zabrałam szybko swoją torebkę, była już 18.19, musieliśmy jechać po Dez i Mike, pewnie z niecierpliwością już na nas czekają.
     Wszystko było gotowe, siedzieliśmy w salonie na kanapach i odpoczywaliśmy a Jacob poszedł się kąpać. Goście mają przyjść na 19.30 ale wiadomo, że każdy się spóźni. Wyciągnęłam telefon i weszłam na instagram a potem na Facebooka, nie było jednak nic ciekawego więc szybko odłożyłam go na stolik. Powoli ludzie ze szkoły zaczęli się schodzić i zaczynał robić się tłok. Z Justinem, Dez i Mikem siedzieliśmy cały czas na kanapie i każde z nas piło po piwie. Znajomi podchodzili do nas, witali się, zatrzymywali się żeby porozmawiać. Kiedy było już po 20 muzyka zaczęła grać a wszyscy zaczęli tańczyć my zrobiliśmy to samo. Justin wziął mnie w obięcia i razem ruszaliśmy się w rytm muzyki. Trzeba mu przyznać że był świetnym tancerzem, wirowałam niczym baletnica. Gdy podchodził do mnie jakiś chłopak, przepraszał go i mówił że dzisiaj jestem tylko jego a ja tylko wzruszałam ramionami. Po 30 min byłam już nieźle zmęczona ale na szczęście puścili wolniejszą piosenkę. Justin przyciągnął mnie do siebie a ja położyłam głowę na jego ramieniu. Czułam, że ludzie cały czas nas obserwują, nie przeszkadzało mi to, wtuliłam się jak tylko mogłam w Justina, zamknęłam oczy i mogłam czuć jego piękny zapach. Gdy piosenka się skończyła, pocałowaliśmy się. Akurat przechodziła Dez:
- Gołąbeczki, nie tak publicznie. - przeszła i puściła mi oczko a ja pokazałam jej język, obie się zaśmiałyśmy a Justin tylko wykręcił oczami. Zaczęła lecieć kolejna piosenka, ale nie miałam już w ogóle siły, musiałam usiąść i się napić.
- Justin muszę odpocząć. - musiałam prawie krzyczeć żeby mnie usłyszał. Najwyraźniej kilka dziewczyn obok nas musiało mnie usłyszeć, zanim Justin zdążył odpowiedzieć podeszły do nas.
- Justin może chciałbyś zatańczyć z nami? - zapytały i zrobiły słodkie minki. Wykręciłam oczami i nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Justin uśmiechnął się widziałam, że coś kombinuje chciałam już powiedzieć, żeby wybiły sobie to z głowy kiedy wyprzedził mnie.
- Wybaczcie dziewczyny, ale dzisiaj tańczę tylko z Kate. - odparł i pociągnął mnie w stronę kuchni. Ogromny uśmiech pojawił się na mojej twarzy, rzuciłam mu się na plecy i mocno go przytuliłam. Gdy weszliśmy do pomieszczenia nie było tutaj nikogo, Justin wziął sobie piwo a ja nalałam sobie soku.
- W ogóle nie widziałam Jacoba, Dez też tylko przez chwilę, musimy ich znaleźć. - powiedziałam i usiadłam na blacie, bo nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Justin rozsunął mi je i stanął między nimi. Patrzył na mnie swoimi brązowymi oczami a ja nie mogłam przestać się uśmiechać. Powoli przysunęłam się i złączyłam nasze usta w pocałunku. Przesunął językiem po mojej wardze a ja otworzyłam usta, robiło się coraz bardziej namiętnie. Justin jedną ręką zaczął sunąć po moim udzie, przeszły mnie ciarki na całym ciele. Nagle ktoś dwóch chłopaków weszło do kuchni a my szybko się od siebie odsunęliśmy.
- Ups, chyba wam przeszkodziliśmy. My tylko po piwo. - głupkowato się uśmiechnęli, wzięli piwo i wyszli, byli już nieźle wstawieni. Zaczęliśmy się śmiać. Ja dokończyłam sok a Justin piwo. Złapaliśmy się za rękę i poszliśmy szukać Jacoba albo Dez. Było cholernie tłoczno, nie miałam pojęcia gdzie mogę ich znaleźć. Czasem stawialiśmy i rozmawialiśmy ze znajomymi ze szkoły. W końcu zrobiło się strasznie duszno więc wyszliśmy na dwór i od razu zobaczyliśmy Jacoba z grupką znajomych, szybko do niego podeszłam.
- Szukaliśmy Cię! - krzyknęłam, kiedy wreszcie udało mi się do niego podejść. Uśmiechnął się do nas i wzruszył ramionami.
- Ja widziałem was na parkiecie ale nie chciałem wam przeszkadzać. - odparł a na mojej twarzy pojawił się rumieniec. Justin objął mnie i pocałował w policzek.
- Jak się bawicie? - zapytał. Rozejrzałam się i zobaczyłam że na dworze też jest dużo ludzi. Jacob co prawda nie miał dużego domu ale musiało być tutaj ze 100 osób jak nie więcej. Niektóre dziewczyny kąpały się nawet w basenie, pokręciłam tylko głową. Obiecałam, że będę pilnować ludzi i taki miałam zamiar.
- Jest super, na prawdę! - puściłam Justina i przytuliłam się do Jacoba, a on odwzajemnił uścisk - zaraz pójdziemy na piętro, żeby zobaczyć co tam się dzieje. A Ty baw się na dole bo widać, że cały czas ktoś z tobą jest. - zaśmiałam się i pokazałam grupkę ludzi, którzy najwyraźniej czekali na niego. Kątem oka widziałam, że kilka dziewczyn z młodszych klas cały czas nas obserwują, nas miałam na myśli Jacoba albo Justina. Co one w ogóle tutaj robiły.
- O dziękuję ci Kate. - odparł a potem powędrował wzrokiem za moim spojrzeniem - były ostatnio na naszym treningu a potem je odwoziliśmy z chłopakami, bo nie miały jak wrócić. Gadaliśmy o sylwestrze a ja pomyślałem że głupio byłoby ich nie zaprosić więc są, pamiętasz je Justin. - spojrzałam teraz na niego a on pokiwał głową. Wykręciłam oczami a on złapał moją rękę i przyciągnął do siebie.
- Jak zawsze kochany Jacob. - uśmiechnęłam się - nie widziałeś może Dez? - zapytałam na co pokiwał przecząco głową. Podszedł do niego chłopak z drużyny i coś zaczęli rozmawiać i Justin na chwilę włączył się do rozmowy a ja stałam i myślałam, gdzie mogła się podziać i czy przypadkiem nie jest z Mikem, nie widziałam jej już od godziny i zaczynałam się martwić, była już 21:34 musiałam ją znaleźć.
- Justin idę poszukać Dez. - powiedziałam a on szybko pokiwał głową. Przeprosił chłopaków i pociągnął mnie w stronę drzwi do domu.
- Nie puściłbym cie samej. - i przesłał u buziaka. W środku zrobiło się jeszcze bardziej gorąco. Dużo par tańczyło na parkiecie, inni siedzieli na kanapach i rozmawiali, inni stali po rogach, inny się całowali a jeszcze inni pili. Niestety, kilka osób nie było już nawet w stanie chodzić, podchodziłam wtedy do ich znajomych i prosiłam żeby położyli ich do łóżek na górze. Po 10 min sami skierowaliśmy się na drugie piętro. Pierwszy był pokój gościnny, zajrzałam do niego i zobaczyłam dwie śpiące dziewczyny i chłopaka, akurat przyprowadzili jeszcze jedną osobę i położyli ją w ich nogach. Po chichu zamknęłam drzwi i zostawiłam ich w spokoju. Później była sypialnia rodziców Jacoba, powoli otworzyłam drzwi i zobaczyłam zapłakaną dziewczynę i chłopaka klęczącego przed nią, przeprosiłam ich i szybko zamknęłam drzwi. Łazienka była zamknięta a dalej znajdował się pokój Jacoba, otworzyłam drzwi i zobaczyłam Mike siedzącego na brzegu łóżka i leżącą Dez. Szybko wbiegłam do pokoju, Justin wszedł za mną i zamknął drzwi.
- Mike co się dzieje, co z nią?! - zapytałam ale nie musiał odpowiadać. Spała a pod nią leżała miska, ręcznik i butelka wody. Usiadłam obok Mika i odgarnęłam włosy z jej twarzy. Jak mogła doprowadzić się do takiego stanu.
- Biedna Dez. - powiedziałam na co chłopaki pokiwali tylko głowami. Zaczęłam powoli ją rozbierać, nie chciałam żeby ubrudziła sobie ciuchy. Widziałam po Miku, że jest nieźle wkurzony ale nie dziwiłam mu się, będzie przez całą imprezę siedział i się nią opiekował. Z resztą teraz ja też będę musiała to robić. Na szczęście pokój Jacoba miał balkon który wychodził na podwórko. Gdy rozebrałam Dez do samej bluzki i majtek, przykryłam ją kołdrą, poszłam otworzyć drzwi na taras. Wyszłam na zewnątrz i chłodny powiew wiatru uderzył mi w twarz, w nocy zawsze było zimniej. Zobaczyłam z góry Jacoba, pokiwałam mu głową żeby do nas przyszedł.
        Była godzina 23:05 a my we 3 siedzieliśmy w jednym pokoju pilnując Dez, która na szczęście spała.
- Jacob idź sprawdź co się tam dzieje, bo w końcu rozniosą ci dom. - powiedziałam, kiedy Jacob chodził w jedną i drugą stronę. Siedziałam na kolanach Justina a on muskał palcami moje udo.
- Masz rację, Mike pójdziesz ze mną? - zapytał a ten od razu pokiwał głową i ruszyli w stronę drzwi. Justin mocniej mnie do siebie przycisnął.
- Za chwilę będziemy, chcecie coś z dołu? - zapytał Jacob, pomyślałam chwilę i poprosiłam sok a Justin kolejne piwo. Spojrzałam podejrzanym wzrokiem na niego, nie chciałam żeby skończył tak jak Dez. Drzwi zamknęły się a Justin nie czekał długo. Obkręcił mnie tak, że siedziałam na nim okrakiem. Oczy świeciły mu się jak żarówki, powoli nachyliłam się i złączyłam nasze usta w pocałunku, od którego od razu zrobiło mi się gorąco. Nasze języki zaczęły toczyć ze sobą walkę, nie było w tym delikatności ja pragnęłam Justina a on mnie. Jego ręce wędrowały po całym moim ciele. Szybko zsunął mi moją krótką białą bluzkę a później stanik, nachylił się i zaczął ssać moją prawdą pierś. Odchyliłam głowę do tylu, to było takie przyjemne. Każdy fragment mojego ciała pragnął jego ust, przeszedł do drugiej piersi a ja znów jęknęłam. Podniosłam jego głowę i zaczęłam go całować, cholernie pragnąc jego ust. Rękami powoli zaczęłam zjeżdżać do jego brzucha, on trzymał ręce na moich biodrach i zaczął nimi poruszać. Tak że ocierałam się o jego członka, nie powiem że cholernie mi się to spodobało i zaczęłam poruszać się sama i trochę szybciej. Nie odrywaliśmy się od siebie ani na chwilę, Justin zaczął zakładać mi stanik a potem bluzkę, dopiero wtedy przypomniałam sobie że po pierwsze jest tu z nami Dez a po drugie zaraz mogą przyjść chłopaki. Jednak nie mogłam przestać się ruszać, moje ciało zaczęło przeszywać znane mi uczucie. Nasze oddechy stawały się coraz szybsze, wiedziałam że już obydwoje jesteśmy blisko kiedy ktoś nagle zapukał do drzwi. Serce zaczęło bić mi szybciej, szybko podniosłam się i usiadłam bokiem na kolanach Justina. Drzwi otworzyły się i do pokoju zajrzał jakiś chłopak z dziewczyną, spojrzeli na Dez a potem ich wzrok powędrował na nas, wybąkali przeprosiny i zamknęli drzwi. Zaklęłam w duchu spojrzałam na Justina a on zaczął się śmiać, pokazałam mu język.
- Ale miałaś minę. - złapał się za brzuch i nie przestawał śmiać. Zrobiłam obrażoną minę, kiedy przestał się śmiać przysunął się i dał mi szybkiego całusa - oj nie obrażaj się kochanie. - wymruczał i zaczął całować mnie po szyi, zaśmiałam się na co on od razu podniósł głowę i ogromny uśmiech pojawił się na jego twarzy -tak lepiej - odparł i znów mnie pocałował. Położyłam głowę na jego ramieniu i przez chwilę siedzieliśmy w ciszy. Wyobraziłam sobie nas, siedzących za 50 lat, patrzących na bawiące się wnuczki i trzymających się za ręce. Czułam to ciepło, które od niego biło, sprawiało że, jakimś cudem zapominałam o wszystkim i wszystkich a myślałam tylko o nim, o nas. Tak wielu rzeczy się bałam, tak wiele rzeczy stało nam na przeszkodzie, jego sława wszystko utrudnia i to bardzo, ale czuję wewnątrz siebie jakąś siłę, siłę na walkę z tym strachem. Czuję, że Justin mnie potrzebuję, że dla niego coś znaczę, że jestem dla niego podporą, że przy mnie odpoczywa i może być sobą.
       Nie wiem ile tak siedzieliśmy, gdy nagle drzwi otworzyły się i przyszli chłopaki. Jacob gdy spojrzał na nas od razu się uśmiechnął, chyba było po mnie widać jak cholernie szczęśliwa jestem. Podał mi sok a Justinowi piwo.
- Jak tam wszystko dobrze? - zapytałam, kiedy upiłam łyk soku. Jacob usiadł na fotelu przed komputerem a Mike rzucił się na łóżko obok Dez, która nawet nie zareagowała na jego obecność i na naszą z resztą też.
- Ludzie bawią się w najlepsze, alkohol się już kończy, zaraz będzie północ i muszę szampana ogarnąć. - powiedział i powoli wstał z krzesła. Wszyscy patrzyli na niego, wyszedł na taras i coś do kogoś krzyczał. Wypiłam sok do końca, Justin dał mi piwo i odłożyłam je na biurku.
- Jak myślicie budzić ją na fajerwerki? - zapytał Mike. Nawet o tym przez chwilę nie pomyślałam. Jak jej nie obudzimy to się wkurzy no ale jak śpi to nie wiem czy warto ją budzić.
- Myślę, że lepiej będzie jak ją obudzę. Wy idźcie na dół z Jacobem a my do was zejdziemy okej? - powiedziałam a wszyscy zgodnie pokiwali głowami. Gdy wyszli, wzięłam głęboki oddech, podeszłam do łóżka i delikatnie potrząsnęłam Dez.
- Kochanie wstawaj. - szepnęłam, lekko się poruszyła i powoli otworzyła oczy. Uśmiechnęłam się do niej i odgarnęłam włosy z jej twarzy. Była cała rozmazana i zaspana, zaśmiałam się. - żyjesz? - zapytałam na co ona powoli się podniosła. Podałam jej szklankę z wodą i wypiła całą na raz i rozglądała się po pokoju.
- Gdzie Mike? Długo spałam? - zapytała chrypiącym głosem. Podniosłam się i usiadłam obok niej.
- Mike jest z chłopakami na dole. Nie mam pojęcia ile spałaś ale za chwilę będzie dwunasta, dlatego cie budzę. - powiedziałam. Dez szybko sięgnęła po telefon, zaklęła i szybko wstała z łóżka. W ostatniej chwili udało mi się ją złapać, nie była jeszcze trzeźwa.
- Hej powoli, jeszcze jesteś pijana. Chodź pomogę ci się doprowadzić do normalnego stanu. - powoli zaprowadziłam ją do łazienki, zrobiła siku a potem usiadła na wannie. Dobrze, że Jacob miał swoją łazienkę. Wyciągnęłam kosmetyki z jej torebki i zaczęłam ją malować później poprawiłam jej włosy i popsikałam ją truskawkowymi perfumami. Dałam jej szczoteczkę i kazałam umyć jej zęby. Mogłam być z siebie zadowolona bo wyglądała przyzwoicie i nie było nic po niej widać. Powoli schodziłam z nią po schodach, nie chciałam żeby się przewróciła a sama nie utrzymałabym jej. Na szczęście już prawie nikogo nie było w domu. Wyszłyśmy na dwór i od razu wzrokiem zaczęłam szukać Justina, po chwili znalazłam go, stał razem z chłopakami. Mike od razu ruszył w naszą stronę, wziął Dez w ramiona i zaczął iść za nami. Słyszałam jak Dez go przeprasza, że doprowadziła się do takiego stanu, jutro będzie jeszcze gorzej, kiedy już zupełnie wytrzeźwieje pomyślałam.
      - 5, 4, 3, 2, 1 ! - krzyczeli wszyscy razem, gdy nagle wokół nas słychać było dźwięk puszczanych fajerwerek i mogliśmy zobaczyć je na niebie. Wszyscy w 5 stuknęliśmy się kieliszkami z szampanem po czym zaczęliśmy składać sobie życzenia i planować, że następny sylwester też musimy spędzić razem i że następny rok musi być lepszy od tego. Każdy wypił swój kieliszek a później rozdzieliliśmy się.  Odwróciłam się do Justina i rzuciłam mu się na szyję.
- Ten rok był najlepszy w moim życiu, bo poznałam ciebie. - odparłam i spojrzałam na niego. Ogromny uśmiech pojawił się na jego twarzy a oczy szkliły się, widziałam płonące w nim uczucie. Wiedziałam co czuje bo ze mną dzieje się to samo.
- Kocham Cię Kate. - powiedział a moje serce przestało bić. To na te słowa czeka się całe życie, nie mówi się ich obojętnie jakim osobą. To te słowa sprawiają, że czujesz się tak bardzo kochana, tak bardzo ważna. On mi je powiedział, tak bardzo byłam szczęśliwa i wydusiłam z siebie tylko:
- Ja ciebie też Justin. - i złączyłam nasze usta w mokrym od moich łez pocałunku.


_______________________________________________________________
PRZEPRASZAM, ŻE CZEKALIŚCIE AŻ DWA TYGODNIE. Na prawdę okropnie się z tym czuję i postaram się żeby to się nie powtórzyło ale tydzień temu na prawdę nie miałam ani chwili żeby nawet posiedzieć przy laptopie. Jak wam się podoba? Mi zakończenie najbardziej. :) No następnego!
N. xoxo

sobota, 9 listopada 2013

Rozdział 28.

          Czułam jak nogi odmawiają mi posłuszeństwa po 3 godzinach chodzenia na obcasie. Od dłuższego czasu chciałam usiąść jednak cały czas ktoś do mnie podchodził, chciał rozmawiać tańczyć a ja nie potrafiłam odmówić. Kiedy skończyła się ta piosenka, szybko oddaliłam się od tłumu tańczących. Chciałam usiąść ale najpierw musiałam znaleźć Justina, nie widziałam go od prawie dwóch godzin, nie miałam pojęcia gdzie i z kim jest. Nie rozumiałam jak mógł mnie zostawić. Ostatni raz widziałam go gdy staliśmy w piątkę i rozmawialiśmy a do mnie podszedł jak dobrze pamiętam Austin Mahone i poprosił mnie o taniec. Był młodszy ode mnie o rok, kiedyś o nim słyszałam, był na prawdę uroczy. Poza tym nie odstępował mnie na krok do czasu kiedy poszłam do łazienki i zgubiłam go. Przez chwilę przed oczami pojawiła mi się Selena, chociaż nie byłam pewna czy to na pewno ona, jeśli tak muszę szybko znaleźć Justina. Zaczęłam chodzić i go szukać, pytałam każdego kogo mogłam ale nikt nie wiedział. Po 15 min udało znaleźć mi się Kennego, szybko podeszłam do niego.
- Kenny nie wiesz może gdzie jest Justin?! - musiałam prawie krzyczeć żeby mnie usłyszał przez tą muzykę. W tym czasie poprosiłam kelnera o szklankę soku, napiłam się łyka i znów spojrzałam na niego.
- Siedzi na dworze. - odparł i spojrzał w stronę balkonu. Upiłam łyk, podziękowałam mu za pomoc i ruszyłam w tamtą stronę. Chłodny powiew wiatru uderzył mi w twarz, o tak potrzebowałam tego. Powoli rozejrzałam się i zobaczyłam go. Serce podeszło mi do gardła, ręce zaczęły się trząść a nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Stałam jak wryta, gdy zobaczyłam Justina siedzącego z Seleną, trzymała dłoń na jego nodze on nachylał się nad nią a ona szeptała mu coś do ucha. Łzy napłynęły mi do oczu, więc tak bawił się beze mnie. Zamiast mnie szukać on bawił się w najlepsze. Fala złości przeszyła moje ciało, stwierdziłam że nie warto im przeszkadzać. Odwróciłam się i ruszyłam od razu w stronę wyjścia. Przeciskając się przez tłum nagle ktoś złapał mnie za rękę.
- Kate, wyglądasz na zdenerwowaną, gdzie idziesz? - to był Kenny, od razu zobaczył że jestem w fatalnym stanie. Łza spłynęła mi po policzku, szybko ją otarłam.
- Odwieziesz mnie do domu? - zapytałam szybko na co on pokiwał głową. Gdy wracaliśmy wykonał kilka telefonów do innych ochroniarzy. Poprosiłam go żeby nie dzwonił do Justina, nie chciałam widzieć go na oczy a gdyby dowiedział się że nie ma mnie na imprezie od razu by za mną pojechał. Cały czas przed oczami miałam widok Justina i Seleny. Może to wszytko prawda, może jestem tylko przykrywką? Może rzeczywiście cholernie nie pasuję do świata celebrytów. Jak on mógł mi to zrobić, nie obchodzi mnie czy doszło do czegoś więcej czy nie, wiem co widziałam i strasznie mną to wstrząsnęło. Gdy byliśmy już pod hotelem na szczęście nie było fanek. Pobiegłam na górę i zaczęłam się pakować. Przebrałam się w leginsy i bluzę z kapturem. Gdy Kenny wszedł do pokoju szybko zapytałam.
- Czy możesz odwieźć mnie do domu, teraz? - zapytałam łamiącym się głosem. Zrobił zakłopotaną minę, wiedziałam jak wiele od niego oczekiwałam ale nikt inny nie mógł mi teraz pomóc. Pokiwał głową.
- Muszę tylko zadzwonić, bądź gotowa za 10 min. - odparł i ruszył w stronę wyjścia. Spakowałam wszystkie swoje rzeczy, spojrzałam ostatni raz na panoramę LA i poszłam do samochodu, w którym czekał już na mnie Kenny i kierowca. Jechaliśmy jakimś czarnym busem, którego wcześniej nie widziałam. No tak przecież nie mogliśmy wrócić Tour Busem Justina.  Do uszu włożyłam słuchawki, włączyłam muzykę najgłośniej jak się dało i zaczęłam cicho szlochać mając nadzieję, że nikt mnie nie usłyszy. Jeszcze parę godzin temu, wszystko było dobrze, dlaczego on mi to zrobił. Dlatego zostawił mnie na dwie godziny, żeby być z nią? Szybko odrzuciłam te myśli i skupiłam się na drodze.
        Gdy samochód się zatrzymał, powoli otworzyłam oczy. Zobaczyłam Kennego, który poinformował mnie, że stanęliśmy na postoju. Jechaliśmy już o 6 godzin, była piąta nad ranem. Musiałam wstać rozprostować kości. W sklepie kupiłam sobie wodę i batonika bo umierałam z głodu. Gdy ruszyliśmy w drogę wyciągnęłam telefon, chcąc napisać Dez że wracam już do domu. Na wyświetlaczu zobaczyłam 20 nieodebranych połączeń od Justina, 3 wiadomości głosowe, 9 SMS. Odblokowałam telefon i postanowiłam najpierw przeczytać wiadomości "Kochanie, gdzie jesteś? ", "nie mogę Cię znaleźć", "napisz mi gdzie jesteś", "szukam Cie", "cholera, jak to pojechałaś do domu!? ", "już jadę do hotelu" , "Dlaczego mi nie powiedziałaś, że jedziesz? Jak mogłaś mnie zostawić samego? " z każdym z nich robiłam się coraz bardziej zdenerwowana, ale czytałam dalej. "chyba będziemy musieli porozmawiać, będę za 5 min", "JAK TO POJECHAŁAŚ DO CHICAGO JUŻ!? Oszalałaś? " "Kurwa, co jest? " serce zaczęło bić mi szybciej kiedy telefon za wibrował "Odpisz mi do cholery, martwię się", później odsłuchałam wiadomości głosowe "Gdzie jesteś, zadzwoń, szukam Cię i nigdzie nie mogę Cie znaleźć", "Szukam Cię już 15 min, gdzie jesteś noo", "Dlaczego pojechałaś do Chicago, odbierz ten cholerny telefon" kilka łez spłynęło po moim policzku.
       Siedziałam na plaży, na mojej huśtawce i patrzyłam w morze. Nie spałam całą noc a dzisiaj wieczorem miał wrócić Justin. Nie chcę go widzieć, muszę sobie wszystko poukładać. Po jutrze ma być sylwester u Jacoba, na którego cholernie nie mam ochoty. Zaprosiłam dzisiaj Dez i Jacoba żeby im wszystko opowiedzieć, musiałam się do kogoś przytulić.
        Gdy byłam już w domu postanowiłam wziąć wcześniej prysznic, żeby się odświeżyć i zmyć z siebie cały bród wczorajszego dnia. Kiedy ciepła woda popłynęła na moją nagą skórę od razu zrobiło mi się lepiej, czułam się o wiele spokojniej. Po ciepłym prysznicu ubrałam się w klik mój ulubiony strój po domu. Lodówkę miałam pusta, nawet nie miałam nic do picia oprócz przegotowanej wody. Miałam nadzieję że Dez z Jacobem coś kupią. Czekając na nich włączyłam telewizję i oglądałam wiadomości. Telefon leżał cały czas na stoliku i co parę minut wibrował, starałam się nie zwracać na niego uwagi jednak po 30 min zaczął mnie cholernie denerwować. Wiedziałam, że kiedyś będę musiała go odebrać, serce biło mi jak szalone kiedy schyliłam się po telefon i wcisnęłam zieloną słuchawkę.
- Nareszcie odebrałaś! Dlaczego nie odpisujesz na SMS, czemu nie odbierasz. Cholera martwię się od wczoraj a Ty nie dajesz oznak życia. Gdyby Kenny nie powiedział mi, że dojechaliście to bym zwariował. Dlaczego pojechałaś? - powiedział a ja milczałam mając w gardle ogromną gulę, nie mogłam powiedzieć ani słowa. - Co się stało? Powiedz mi, bo nie rozumiem twojego zachowania. Może byś mi powiedziała za co się tak na mnie obraziłaś? Co zrobiłem? - zapytał już nieco podirytowanym głosem. Zachlipałam nosem, nie mogąc już powstrzymać łez. - Proszę Cię, nie płacz, porozmawiaj ze mną.. - odparł teraz spokojniejszym i lekko łamiącym się głosem. Tak cholernie brakowało mi jego głosu. Chciałam żeby tu ze mną był ale z drugiej strony tak bardzo nie chciałam go widzieć.
- Nie wiesz o co mi chodzi tak? Ty i Selena. Jeśli miałam być dla was "przykrywką" mogłeś mi to od razu powiedzieć, nie robiłabym sobie nadziei. - odparłam i szybko się rozłączyłam, nie chcąc słyszeć jego wymówek. Rzuciłam telefon na podłogę i zaczęłam płakać w poduszkę. Przez następne 15 min nie mogłam się uspokoić a telefon nie przestawał dzwonić.
          Humor nieco mi się poprawił, kiedy siedzieliśmy we trójkę przed telewizorem i zajadaliśmy się pizzą. Wszystko im powiedziałam i wspomniałam o dzisiejszej rozmowie. Oczywiście cholernie mi pomogli i teraz nie myślałam o tym tak bardzo. Dzięki nim mogłam na chwilę oderwać się od rzeczywistości. Telefon przestał dzwonić a ja mogłam się zrelaksować. W telewizji leciał jeden z naszych ulubionych filmów, usiedliśmy wygodnie na kanapach i zajadaliśmy się popcornem. Nagle mój telefon za wibrował, Dez szybko podbiegła do niego i przeczytała na głos SMS:
- Będę za 10 min. - serce zaczęło bić mi szybciej. Nie byłam gotowa się z nim zobaczyć, moja mydlana bańka w której jeszcze przed chwilą byłam, tak po prostu pękła i wróciła brutalna rzeczywistość. Ale wiedziałam, że mnie to nie ominie, chciałam mieć już to z głowy, chciałam mieć jasną sytuację między nim a mną. Przeprosiłam Dez i Jacoba, ale chciałam zostać z nim sam na sam. Oczywiście zrozumieli to i obiecali, że odwiedzą mnie jutro.

Oczami Justina:
             Serce biło mi jak oszalałe. To co usłyszałem od niej przez telefon cholernie mną ruszyło. Wiem co zobaczyła, pamiętam tą chwilę bardzo dobrze i jestem na siebie wściekły, że w ogóle do czegoś takiego dopuściłem. Zamiast szukać Kate ja siedziałem z Seleną, ale to dlatego że cały czas ktoś do nas przychodził i sam nie zauważyłem że minęło aż dwie godziny. Kiedy odeszła z Austinem byłem cholernie zazdrosny i chciałem odreagować i wyszedłem na dwór a tam spotkałem Selenę. Dlaczego ja zawszę muszę wszystko spierdolić, było tak dobrze. Gdy wchodziłem po schodkach do domu Kate trzęsły mi się ręce, stresowałem się tak bardzo jak przed pierwszym dużym koncertem. Powoli podniosłem dłoń i zapukałem w drzwi, w napięciu oczekując aż zobaczę Kate. Gdy drzwi się otworzyły, zobaczyłem jej smutny wyraz twarzy i od razu poczułem ciarki na całym ciele i chęć przytulenia jej.
- Hej - nachyliłem się, żeby przywitać się z nią a ona się odsunęła. Coś w sercu cholernie mnie zabolało, muszę mieć przerąbane skoro nawet nie chce buziaka w policzek. Westchnąłem kiedy ruszyła w stronę salonu. Zobaczyłem opakowanie po pizzy i trzy szklanki po sokach, musiał być u niej Jacob z Dez. Przeczesałem włosy i usiadłem na kanapie, Kate usiadła na fotelu, zapatrzona była w swoje ręce. Nie wiedziałem od czego mam zacząć, już nie raz miałem z Seleną takie poważne rozmowy, ale z nią wszystko było inaczej. Oblizałem usta i już chciałem coś powiedzieć, kiedy odezwała się.
- Chyba za bardzo się pośpieszyliśmy. - powiedziała cichym głosem, dalej na mnie nie patrząc. Zakląłem w duchu, i schowałem twarz w ręce. Moje ciało przeszywał ból, nie mogło się tak skończyć.
- Kate, źle to wszystko zrozumiałaś. Gdybyś została i na spokojnie byśmy porozmawiali to... - zacząłem mówić, kiedy nagle podniosła wzrok a w jej oczach pojawiły się łzy, pokręciła przecząco głową.
- Nie. Czy ty myślisz że byłabym w stanie z tobą po tym rozmawiać? Wiem co widziałam Justin i nawet jeśli to nie wyglądało tak jak rzeczywiście było, to wiem co ludzie widzieli. Nie wiem jak mogłeś mnie tak upokorzyć. Dzień wcześniej zabierasz mnie na galę a następnego dnia zostawiasz mnie samą na dwie godziny w towarzystwie osób z którymi w życiu nie rozmawiałam i nie miałam nawet do czynienia. - łza spłynęła jej po policzku a ja nie mogłem na to patrzeć. Wstałem klęknąłem przed nią i delikatnie podniosłem dłoń żeby otrzeć jej łzę ale odsunęła się i sama szybko ją otarła. Położyłem dłonie na jej nogach, nie odepchnęła ich więc odetchnąłem z ulgą. Tak miło było ją dotknąć.
- Rozumiem cie Kate i wiem, że cholernie głupio postąpiłem ale chciałbym... - zdjęła moje ręce z swoich kolan i spojrzała na mnie.
- Justin nie ma żadnego ale, straciłam do ciebie zaufanie. - po chwili przerwy odparła - to koniec. - a moje ciało zaczęło drżeć a serce przeszył ogromny ból. Dlaczego musiałem być takim idiotą, przeczesałem włosy, panikowałem, nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić.
- Nie możesz ode mnie odejść! Nie zostawiaj mnie! - krzyknąłem z paniką w głosie. To nie mogło się tak skończyć, za bardzo jej potrzebuję, nie może mnie zostawić. Bez niej, nie dam sobie rady. Ona, ona jest dla mnie teraz wszystkim. Chciałem zapoznać ją z rodziną, pokazać jej mój świat, chcę być z nią i dawać jej to co najlepsze.
- Justin... - odparła i spojrzała na mnie załzawionymi oczami. Pokręciłem przecząco głową.
- Obiecałaś, że będziesz ze mną na zawsze! - krzyknąłem z jeszcze większą paniką. Ona musi wiedzieć, że jest dla mnie kimś ważnym, nie chcę żadnej innej. Chcę jej i tylko jej. Nastała cholernie długa cisza, która wydawała mi się wiecznością. Bałem się, że ją stracę. Przypomniałem sobie wczorajsze popołudnie, gdy razem leżeliśmy przed telewizorem i wygłupialiśmy się. "Mam najlepszą dziewczynę na świecie" - tak ten post, był cholernie prawdziwy. Teraz miałem 100% pewność. Nie wiedziałem, czy mam się odzywać, czy mam się tłumaczyć, nie wiedziałem nic. Nagle poczułem na swojej ręce dłoń Kate, szybko podniosłem oczy.
- Skąd mam mieć tą pewność, że mnie więcej nie zranisz? - zapytała a ja złączyłem nasze palce. Miała taką zimną rękę, całowałem jeden palec za drugim. Nagle podniosła moją głowę, chcąc żebym patrzył jej w oczy.
- Nie zranię, bo za dużo dla mnie znaczysz. - odparłem i delikatnie się do niej przysunąłem tak że dotykaliśmy się czołami. Czułem jej nierówny oddech, ta bliskość, jej dotyk sprawiały, że zapominałem o wszystkim a myślałem tylko o niej.
- Boję się. - odparła a ja mocniej ścisnąłem jej dłonie. Nie zmienialiśmy pozycji, dalej mogłem czuć jej bliskość, jej smutek, jej strach.
- Nie masz czego. Wiem, że jestem cholernym idiotą, że to wszystko popsułem, ale jestem twoim i tylko twoim idiotom. I nie popełnię więcej tego samego błędu, od Seleny będę się trzymał jak najdalej, obiecuję. - odparłem i miałem nadzieję, że to pomoże. Byłem z nią całkowicie szczery, po co mi Selena skoro mam Kate, a przez nią mam tylko same kłopoty. Serce snów biło mi jak szalone. Kate podniosła mój podbródek i powoli złączyła nasze usta w pocałunku. Fala ciepła przepłynęła przez całe moje ciało, pogłębiłem pocałunek nie chcąc go nigdy przerywać.
             Leżeliśmy u Kate na łóżku i rozmawialiśmy. Musieliśmy sobie wszystko dokładnie wyjaśnić i omówić. Na razie zostaje tak jak jest, nie chodzimy na żadne imprezy dla celebrytów i zostajemy w Chicago. To było moje marzenie. Rozmawialiśmy o sylwestrze, jak to będzie itp. Była już druga w nocy, Kate wtuliła się we mnie i usnęła a ja patrzyłem jak śpi. Wyglądała tak pięknie ale ja też byłem strasznie zmęczony więc poszedłem spać.

Oczami Kate:
      Gdy powoli otworzyłam oczy, zobaczyłam klik i od razu uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
- Długo już nie śpisz ?- wymruczałam. Pokręcił przecząco głową a ja dałam mu buziaka. Leżeliśmy jeszcze chwilę w ciszy, kiedy Justin wstał i zapytał co chcę na śniadanie. Gdy powiedziałam, że naleśniki wyszedł z sypialni. Postanowiłam doprowadzić się do normalnego stanu, przebrałam się w klik. W domu miałam strasznie ciepło, bo nie lubiłam ciepło się ubierać. Kiedy byłam już gotowa poszłam do kuchni w której Justin kończył smażyć naleśniki, uśmiechnęłam się. Usiadłam przy stole i zaczekałam na Justina. Po chwili zajadaliśmy się pysznymi naleśnikami.
- Mogłabym tak codziennie. - odparłam, kiedy skończyłam jeść już drugiego. Justin się zaśmiał i pokiwał głową. Napiłam się łyka soku.
- Tak ja też, ale chciałbym żebyś ty też mi czasem gotowała. - powiedział i pokazał język na co ja się zaśmiałam. Kto by pomyślał, że jeszcze wczoraj było tak beznadziejne. On potrafi tak bardzo mnie zaskakiwać.
- Z wielką przyjemnością. - wstałam i dałam mu buziaka. Potem zaczęłam zbierać brudne talerze i sprzątać w kuchni. Justin poszedł do pokoju. Gdy skończyłam, poszłam do salonu, położyłam się na kanapie obok niego i przykryłam nas kocykiem. Oglądałam telewizję a Justin siedział na telefonie.
- Jutro sylwester, nie wiem w co się ubrać. - powiedziałam, kiedy była przerwa w filmie. Zaśmiał się a ja spojrzałam na niego robiąc pytającą minę.
- Kochanie, obojętnie w co i tak będziesz pięknie wyglądać, wiesz o tym. - powiedział a potem złączył nasze usta w pocałunku a ja tylko wykręciłam oczami. Przez resztę reklam myślałam w co mogłabym się ubrać i nie miałam żadnego pomysłu, będę musiała wieczorem coś wymyślić. Po 30 min znów były reklamy, wzięłam więc telefon i weszłam najpierw na Facebooka, miałam z milion zaproszeń do znajomych. Dobrze, że miałam zablokowaną galerię bo pewnie pod zdjęciami pojawiłoby się mnóstwo komentarzy. Poza tym nie działo się nic ciekawego. Później weszłam na TT, znów przybyło mi obserwatorów a ja dalej obserwowałam tylko 521 osób. Zaśmiałam się. Później weszłam na Instagram żeby dodać to zdjęcie, strasznie podobało się Justinowi dlatego je dodałam. Później patrzyłam na zdjęcia innych i zobaczyłam zdjęcia które dodał Justin, pierwsze klik z podpisem "Potrzebuję Cię" dodane wczoraj o 4 nad ranem, serce mnie za bolało. Był taki smutny, nie chciałam go nigdy więcej takiego oglądać. Pod spodem zobaczyłam komentarze belieberek "Kogo potrzebujesz? " "Już do Ciebie lecę, Justin" itp. Jego zawsze miał kto pocieszyć, muszę się przyzwyczaić, że jest osobą publiczną i publicznie opisuje swoje emocje. Dziewczyny chcą cały czas wiedzieć co robi i jak się czuje. Kolejne które zobaczyłam było to zdjęcie z napisem "Tęsknię". Serce zaczęło bić mi szybciej i uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Cholernie się ciesze, że jakoś się ułożyło. Gdybym zerwała z nim i zobaczyła później te zdjęcia, nie wybaczyłabym sobie tego. Przesunęłam stronę na samą górę i zobaczyłam jeszcze to zdjęcie, zaśmiałam się i pokazałam je Justinowi.
- Teraz je zrobiłeś? - zapytałam a on pokiwał głową. Resztę dnia przeleżeliśmy na kanapie wstając tylko na obiad, który zamówiliśmy z jakiejś restauracji. O wiele bardziej wolę tak spędzać z nim czas niż na jakiś imprezach czy galach. Mam go wtedy tylko dla siebie. Wieczorem gdy chciał iść do domu, poprosiłam go żeby został u mnie na noc. Nie chciałam zostać sama, chciałam usnąć w jego ramionach i obudzić się widząc jego śpiącego.

____________________________________________________________
Jak wam się podoba? :) Przepraszam, że nie napisałam tydzień temu ale miałam małe rodzinne problemy. N.