piątek, 8 lutego 2013

Rozdział 4.

      Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające do mojego pokoju. Nie mogłam uwierzyć że wakacje się już kończą. Odpoczęłam i to dużo, na pewno dały mi trochę energii na następny rok nauki, jednak nie wyobrażam sobie, że codziennie będę musiała wstawać o 6 i chodzić do prywatnej szkoły razem z Dez i Jacobem, bo mimo wszystko to dalej była nudna szkoła nawet jeśli spędzam czas z nimi. Na prawdę nie miałam ochoty na kolejne nieprzespane noce spędzone nad książkami. Jestem taką osobą, która niestety lubi zostawiać wszystko na ostatnią chwilę. Obiecywałam sobie wiele razy, że będę się wcześniej uczyć do egzaminów, ale nigdy nie dotrzymywałam danego sobie słowa. Podobno obietnice złożone samemu sobie są najtrudniejsze, musimy przełamać wtedy nasze słabości lub przyzwyczajenia co dla każdego człowieka nie jest łatwe. W tym tygodniu z Dez musimy iść na zakupy, po zeszyty i jakieś nowe ciuchy. Nie chciałam już dłużej leżeć i marnować dnia. Wstałam, wzięłam prysznic, ubrałam się klik i poszłam zrobić sobie śniadanie. Oczywiście lodówka była pusta bo nie miałam kiedy zrobić nawet zakupów. Zmuszona byłam więc iść do sklepu. Wzięłam pieniądze, zamknęłam dom i poszłam do najbliższego supermarketu. Kupiłam tyle rzeczy żeby starczyło mi chociaż na tydzień. Kiedy wróciłam włączyłam tv i zjadłam płatki. Po chwili dostałam sms od Toma " Słyszałem, że wróciłaś! Wybierasz się dzisiaj z nami na plażę? ". Tom był przewodniczącym samorządu szkolnego, wiele dziewczyn leciało na niego bo był inteligenty, świetnie zbudowany i miał piękne niebieskie oczy. Kiedyś spotykaliśmy się, dokładniej były to dwa spotkania bo jak to ja, bałam się, że to będzie tylko chwilowy związek, że narobię jemu i sobie nadziei. Zawsze się tego boję więc tymczasowo nie szukam chłopaka. "Przepraszam Tom, ale na dzisiaj jestem już omówiona  Może innym razem ". W sumie to nie okłamywałam go, byłam umówiona już z Mikem. To co, że dopiero na 17 i że cały dzień mam wolny, ale nie miałam ochoty na wypad z nim i jego kumplami na plażę. Po chwili dostałam odpowiedź " No nie, już mnie ktoś uprzedził, do Ciebie to chyba trzeba pisać tydzień wcześniej żeby się umówić co? No ale trudno, może innym razem mi się uda. ". Co oni we mnie widzieli, to że znałam połowę szkoły albo i może troszkę więcej i to że nie miałam chłopaka nie robiło mnie takiej atrakcyjnej, chociaż w pewnym stopniu na pewno. Jacob powtarzał mi że przyciąga ich we mnie wszystko, nogi, figura, spojrzenie, włosy, ubiór. Wiedziałam, że mówi to szczerze i czy chciałam czy nie, musiałam mu wierzyć. Jednak nie chciałam nic w sobie zmieniać, mimo że czasem chciałam stać się niewidzialną tak żeby nikt nie zwracał na mnie uwagi. Jakby nie patrzeć lubiłam siebie jednak taką jaką jestem. Czasem przeszkadzała mi niestety ta popularność. Zwykle jestem osobą skrytą i trudno zdobyć moje zaufanie. Odpisałam mu " Może innym razem :) ", od razu dostałam odpowiedź " No mam taką nadzieję". Jak się zacznie rok szkolny to co najmniej będę miała dobrą wymówkę, naukę. Najlepszą byłoby to, że mam chłopaka, ale już raz z Jacobem udawaliśmy, że jesteśmy razem i tyle nam wystarczy. Na samą myśl o tym chce mi się śmiać. Czasem ludzie widząc nas, pytają czy jesteśmy rodzeństwem. Na początku śmieszyło i dziwiło nas to, ale teraz po prostu odpowiadamy że tak, jesteśmy rodzeństwem. Do jego rodziców mówię po imieniu, są na prawdę bardzo fajni. Ich praca polega na tym, że muszą często wyjeżdżać. Jacob ma z nimi mimo wszystko bardzo dobry kontakt, nie to co Dez...  Do jej babci, mówię po prostu babciu, jest bardzo kochaną osobą z wielkim sercem, podziwiam ją. Kolejny sms, Jacob " Idziesz z nami pobiegać? ", " Z nami? Dez będzie biegać, to chyba niemożliwe. :P " , "Hahaha oczywiście, że nie z Dez tylko z Bobem", "No w sumie, czemu nie", "To fajnie, będziemy za 20 min" , "Okej, czekam". Bob był bardzo dobrym kolegom Jacoba. Mieli ze sobą prawie wszystkie zajęcia w szkole, więc spędzali ze sobą mimo wszystko dużo czasu. Od dawna Bob chce dołączyć się do naszej trójki, jednak przed wakacjami daliśmy mu "kosza" i teraz nawet nie próbuje. Ale lubię go, ma ogromne poczucie humoru na prawdę.
    Tak jak mówił Jacob, po 20 min byli pod moim domem. Biegać poszliśmy na plażę. Dzisiaj był wyjątkowo upalny dzień, więc szybko się zmęczyliśmy. Po 30 min biegania, poszliśmy do baru napić się czegoś zimnego. Oczywiście po drodze spotkaliśmy parę znajomych osób ze szkoły. Uwielbiałam kiedy laski oglądały się za Jacobem i przegryzały wargi na jego widok. Zawsze jak mi się ktoś podoba to przegryzam wargę więc one pewnie też tak robią. On na nie nie patrzył, nawet jak szła jakaś super super laska to przy mnie nie obczajał jej, no chyba, że robiliśmy to specjalnie. Nie był chłopakiem powierzchownym, wygląd to dla niego nie wszystko, dziewczyna szczególnie musi zainteresować go charakterem. Jacob jest niezwykle dojrzały jak na swój wiek, nie szuka zabawy i strasznie szanuje dziewczyny. Pamiętam, że kiedyś zobaczył jak chłopak szarpie dziewczynę mimo że nie znał ani jego ani jej, poszedł i przywalił mu w twarz. Okazało się, ze bardzo się wtedy przydał. Nawet wybrał się potem z dziewczyną na kilkadziesiąt randek. Byli ze sobą bardzo szczęśliwi, jednak ona musiała wyjechać. Przyjął to z godnością, uważał, że najwyraźniej nie była tą jedyną i że nie było im pisane. Razem z Dez podziwiałyśmy go, byłyśmy z niego dumne. Cholernie cieszyłyśmy się że mamy takiego przyjaciela jak on. Takich facetów na świecie jest bardzo mało, a ja akurat znałam jednego z nich. Dlatego w szkole wiele dziewczyn za nim latało bo wiedziało jaki jest kochany. Jednak po części wkurzało je to, że muszą mu zaimponować inteligencją i dojrzałością a nie wyglądem. Może w tym roku uda się nam kogoś znaleźć. Dez odwrotnie, szybko zmieniała facetów, żaden nie miał w sobie jak ona to nazywała "tego czegoś". Po części rozumiałam ją, ale nie potrafiłabym tak jak ona. Na razie jej miłością był Mike i skrycie miała nadzieję, ze spotykając się z innymi wzbudzi w nim zazdrość..
    Biegaliśmy jeszcze kolejne 30 min, byłam wykończona. Kiedy tylko weszłam do domu, wypiłam szklankę wody i rzuciłam się na kanapę. Musiałam chwilę odpocząć. Nawet nie wiem kiedy usnęłam, spojrzałam na telefon 15.30. Odetchnęłam z ulgą, spokojnie wyrobię się na spotkanie z Mikem. Poszłam wziąć prysznic, później zabrałam się za robienie obiadu. Nie powiem spaghetti wyszło mi pyszne, zjadłam wszystko i poszłam się szykować. Umalowałam się i ubrałam klik. Nie chciałam za bardzo się stroić, dlatego wybrałam zwykłą zwiewną sukienkę i baleriny. O 16.40 byłam już gotowa, zamknęłam dom i poszłam do umówionego miejsca. Już tam był, siedział i patrzył się w morze.
- Cześć, mam nadzieję, że długo nie czekasz- odezwałam się po czym po chwili Mike wstał dał mi buziaka w policzek i dał mi znać żebym usiadła obok niego. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy, normalnie nie stresowałoby mnie to, ale teraz tak. W ogóle nie wiedziałam co ma mi do powiedzenia.
- Chciałem się spotkać, bo musisz mi pomóc. Ja już sam nie daje sobie rady, nie wiem co mam robić. - powiedział i całkowicie zbił mnie tym z tropu.
- No to mów o co chodzi, postaram się pomóc- odparłam, i byłam cholernie ciekawa co ma mi do powiedzenia.
- Jeśli Ty mi nie pomożesz, to już nikt mi nie pomoże - powiedział prawie szeptem.
- No już mów o co chodzi - serce zaczęło bić mi nieco szybciej.
- Więc chodzi o to, że od dawna podoba mi się Dez, jednak kiedy ją widzę tracę głowę. Nie wiem co mówię, robię dlatego staram się jej unikać, żeby nie wyjść na skończonego idiotę gdy zacznę się przy niej jąkać. W szkole starałem się być obojętny i nie pokazywać jej, że mi się podoba. Ale przez wakacje, jak nie widziałem jej tyle czasu strasznie się za nią stęskniłem i zrozumiałem, że zależy mi na niej. Jednak nie chcę być nachalny, nie wiem od czego zacząć. Borykałem się z tym całe wakacje, teraz mam nadzieję, że mi pomożesz - powiedział prawie na jednym tchu. Nie mogłam uwierzyć w to co przed chwilą usłyszałam. Oni są sobie przeznaczeni! On podoba się jej ona jemu a nawet nie zdają sobie z tego sprawy.
- Człowieku nawet nie wiesz jakie masz szczęście. Dez lata za Tobą od jakiegoś roku. Jej myśli krążą wyłącznie wokół Ciebie, kiedy gadamy o chłopakach, każda rozmowa kończy się na twój temat.
- Na prawdę podobam jej się? - Jego mina mówiła wszystko był strasznie zaskoczony ale jednocześnie bardzo szczęśliwy.
- Oczywiście i nawet dawała te same argumenty co ty. Już wiele razy chciałam o tym z tobą pogadać bo wiedziałam jak bardzo jej zależy, ale obiecałam jej że póki ty nie zaczesz jej tematu ja nie mogę odezwać się ani słowem - ja też byłam strasznie szczęśliwa. To takie piękne, kiedy widzisz jak rodzi się prawdziwa miłość.
- Ale przecież ona miała tyle chłopaków, zmieniała ich co chwilę... - powiedział wyraźnie zmartwiony. A jednak jej plan się udał, zauważył to i był zazdrosny. Muszę się od niej wiele nauczyć.
- Oni byli tylko tak po prostu, nawet się z nimi nie całowała. Chciała jakoś wypełnić pustkę w sercu i w pewnym stopniu zwrócić twoją uwagę. - nie wiem czy powinnam to mówić, ale uznałam, że powinnam być z nim szczera.
- Ja myślałem, że ze mną będzie tak samo, że jej się znudzę po tygodniu czy coś takiego. Dlatego też nic nie robiłem. Postanowiłem czekać no i zmarnowałem pół roku... - Jejku on jest taki kochany, Dez będzie miała z nim idealne życie. Już się nie mogę doczekać aż będą razem. A ja głupia myślałam, że to chodzi o mnie..
- Powiem Ci tylko jedno - on jak najszybciej musi porozmawiać z Dez, muszą sobie wszystko wyjaśnić.
- Hmmm?
- Ja nie wiem co Ty tutaj jeszcze robisz! Idź do niej, porozmawiaj z nią, powiedz to co czujesz. - będę musiała coś wymyślić, żeby się ogarnęła tzn wyglądała jak człowiek, to będzie dla niej wyjątkowy wieczór.
- Masz racje, muszę do niej iść i z nią porozmawiać. Jesteś kochana, że mi pomogłaś. Dziękuje Ci bardzo. - oczywiście posłał mi swój nieziemski uśmiech, tak żebym pozazdrościła trochę Dez.
- Nie masz za co, zawsze służę pomocom, pamiętaj - czemu nie, mogłam się z nim zaprzyjaźnić.
- Zapamiętam na pewno, a teraz muszę już lecieć, na razie - dał mi buzi w policzka i poszedł. Trzymałam za niego kciuki, oby się wszystko udało. Od razu wyciągnęłam telefon i napisałam do Dez " Za 5 min będę miała dla Ciebie niespodziankę, ogarnij się i czekaj na nią w domu, trzymam kciuki", nigdy nie musiałam czekać aż odpisze, zawsze robiła to od razu "Nie wiem o co chodzi, ale okej czekam". Byłam taka szczęśliwa, uda jej się na prawdę uda. Zadzwoniłam do Jacoba i zaprosiłam go na wieczór do mnie, musiałam mu wszystko opowiedzieć. Wróciłam do domu, zdążyłam włączyć MTV i przyszedł Jacob. Zrobiliśmy sobie omlety przy czym oczywiście brudząc całą kuchnię, musieliśmy to potem sprzątać jakieś 10 min ale warto było, bo wyszły pyszne. Opowiedziałam mu wszystko ze szczegółami, wiedział już jak to się skończy tak jak ja. Dez na reszcie będzie miała swojego ukochanego dla siebie, pewnie z czasem będziemy o niego zazdrośni ale tak już musi być. Jacob poszedł do domu po północy, nie chciał zostać na noc. Wzięłam prysznic i rzuciłam się na łóżko. Myślałam jeszcze chwilę Dez i poszłam spać.
    Kolejny dzień był chłodny. Nie chciało mi się wychodzić z cieplutkiego łóżeczka. Napisałam do Dez "Może wybierzemy się dzisiaj na zakupy, opowiesz mi wszystko? ", " Koniecznie, to o 13 przy wejściu do Top Shop? ", "Okej". Wychodziło na to, że musiałam wstać. Wzięłam prysznic, ubrałam się klik  i zjadłam śniadanie. Do wyjścia została mi jeszcze godzina więc włączyłam telewizje i bezcelowo przerzucałam kanały. Po 40 min wyszłam z domu w umówione miejsce. Kiedy zobaczyłam Dez, widziałam, że ona jest już inną dziewczyną. Uśmiech nie schodził jej z twarzy, szczerzyła się jak głupia. Przytuliłam ją najmocniej jak umiałam, wiedziałam że teraz jest najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Na początek musiałyśmy się wygadać więc poszłyśmy do najbliższej kawiarni. Zamówiłyśmy sobie gorącą czekoladę i pogrążyłyśmy się w rozmowie.
- .... i kiedy miał już wychodzić, pocałowaliśmy się. - powiedziała, wiać było że przypomina sobie tą chwilę.
- Pocałowaliście się! Nie mogę uwierzyć, ty farciaro ale się ciesze - na prawdę cieszyłam razem z nią i Jacobem jak tylko mogłam.
- Nigdy nie zapomnę tego pocałunku na prawdę.. - wierzyłam jej. Ja mimo że miałam już paru facetów to jeszcze żadnego pocałunku jakoś z radością i przejęciem nie wspominałam, no chyba, że ten z Jacobem ale to było udawane więc się nie liczy, ale trzeba mu przyznać, że świetnie całuje. Rozmawiałyśmy jeszcze przez jakieś pół godziny i później poszłyśmy na zakupy. Po 3 godzinach chodzenia po sklepach byłam padnięta, ale przynajmniej kupiłam wszystko to co chciałam. Ledwo doszłyśmy do mnie do domu, byłyśmy strasznie głodne. Zamówiłyśmy pizze i zadzwoniłyśmy po Jacoba. Resztę wieczoru spędziliśmy rozmawiając, śmiejąc się i ciesząc ostatnimi chwilami wakacji. Do sypialni "spać" poszliśmy o 2 w nocy, nie mogliśmy przestać gadać, jakoś zebrało nam się na wspomnienia. W końcu poszliśmy spać o 4 nad ranem, już chcieliśmy poczekać i iść obejrzeć wchód słońca ale zostawiliśmy to sobie na ostatni dzień wakacji.

1 komentarz:

  1. Fajny blog, będę czytała niestety obecnie nie mam troszkę czasu jednak w weekend nadrobię ;* Ja zapraszam do siebie http://complicated-in-my-world.blogspot.com/ --> blog z op. o 1D a jeśli masz chęć mam też o Juju :P neever-say-never.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń