sobota, 28 września 2013

Rozdział 23.

    Oczami Justina:
      Kate wyjechała dzisiaj rano, wróciłem do domu i kompletnie nie wiedziałem co mogę z sobą zrobić. Napisałem do Jacoba żebyśmy wyszli pobiegać, potrzebowałem świeżego powietrza. Po 10 min był u mnie i poszliśmy pobiegać nad morze. Ku mojemu zdziwieniu zaczepiło nas 4 dziewczyny i jakaś rodzinka z dziećmi. Nie wiedziałem co się dzieje, od dawna nikt nie prosił mnie o zdjęcie czy autograf. Kiedy byliśmy już u mnie w domu, po 30 min biegania padałem na twarz. Położyliśmy się, żeby odpocząć i myśleliśmy, dlaczego tyle osób akurat dzisiaj wymyśliło sobie, żeby mnie zaczepić. Wpadliśmy na pomysł, że może to ludzie przyjeżdżający na święta i niezbyt rozumiejący to, że chcę mieć normalne życie, westchnąłem. Jacob poszedł pod prysznic a ja zadzwoniłem do Pattie. Tak bardzo uwielbiałem słyszeć jej głos, od razu czułem się o wiele spokojniejszy. Byłem cholernym szczęściarzem mając taką mamę jak ona. Zaproponowała mi, żebym przyjechał do nich dzisiaj, nawet przez chwilę o tym nie pomyślałem a to był dobry pomysł. Paparazzi myślą, że lecę jutro, będę miał więc spokojny lot. Zadzwoniłem do menadżera i uzgodniłem z nim wylot dzisiaj, Scooter też uważał, że to dobry pomysł. Kenny miał przyjechać po mnie o 17 więc miałem jeszcze trochę czasu. Pożegnałem się z Jacobem i poszedłem na górę wziąć prysznic i się przyszykować do wyjazdu. Pakowałem się niecałą godzinę. Później wszedłem na internet i czas mi jakoś zleciał. Lubiłem sobie teraz siadać i wchodzić na TT i patrzeć czy fanki o mnie jeszcze pamiętają. Oczywiście nigdy mnie nie zawodziły i zawsze kiedy wchodziłem na Twittera zaskakiwały mnie tym, że jeszcze są przy mnie. Napisałem "Widzę was wszystkie #beliebers" i wyszedłem, wiedząc że każda będzie mi teraz odpisywać. Zdążyłem zjeść obiad i przyjechał Kenny, strasznie się za nim stęskniłem. Wyściskaliśmy się, poszedłem po walizkę i ruszyliśmy w stronę lotniska. Pytał mnie co tam u mnie, jak życie. Ostatnio nie rozmawialiśmy za często a przecież jeszcze jakieś 5 miesięcy temu widzieliśmy się 24/7. Traktowałem go jak przyjaciela. Trochę też zaniedbałem chłopaków Ryana, Christiana, Lilla. Musiałem się poprawić w przyszłym roki, ale tak wkręciło mnie to normalne życie, że prawie całkiem zapomniałem o przeszłości.
      Na lotnisku było w miarę spokojnie. Nie było paparazzi tylko parę dziewczyn chciało zrobić sobie zdjęcie. Bałem się, że kiedy już dolecę będą wiedzieć i będą czekać. Już zapomniałem jak to jest. Odprawa minęła szybko, nie musiałem czekać w kolejkach bo miałem swój prywatny samolot. Był jak mój trzeci dom. Drugim jest mój bus, którym jeżdżę na trasy koncertowe. Wsiadłem do samolotu, czekała mnie godzina podróży. Jak dla mnie to praktycznie nic, wyciągnąłem telefon i zrobiłem sobie zdjęcie klik i od razu wrzuciłem na Instagram z podpisem "Wracam do domu". Wygodnie ułożyłem się moim fotelu, założyłem czarną koszulkę, full capa, słuchawki i włączyłem muzykę.
     Lot minął strasznie szybko. Kenny powiedział mi, że już wychodzimy. Było mi tak wygodnie w samolocie, ale wiedziałem że niedługo zobaczę się z Pattie i dzieciakami od razu wstałem. Założyłem na siebie jeszcze bluzę i na głowę zaciągnąłem kaptur. Zadzwonił mi telefon, na wyświetlaczu zobaczyłem zdjęcie Kate, uśmiechnąłem się. Odrzuciłem połączenie i zacząłem do niej dzwonić. Wyszedłem z samolotu i usłyszałem krzyk dziewczyn, ciarki przeszły mnie po plecach. Czekały na mnie, w duszy się uśmiechnąłem, zawsze na mnie czekają. Kate odebrała a ja próbowałem wytłumaczyć jej, że dzisiaj leciałem i że zadzwonię później. Mając nadzieję, że mnie usłyszy. Powiedziała "Okej, miłego lotu" cholera nie zrozumiała mnie, myślała że dopiero lecę, kiedy ja już wylądowałem. Zadzwonię do niej wieczorem. Na lotnisku sprawdzili czy nic nie przenoszę. Kiedy przeszedłem przez kontrolę ruszyliśmy w stronę wyjścia z lotniska. Doszło, do nas jeszcze trzech ochroniarzy. Powiedzieli, że przed lotniskiem czekają fanki i gruba reporterów. Westchnąłem. Nie chciałem żeby tak wyszło. Marzyłem tylko o tym, żeby być teraz w domu. Ludzie na lotnisku obserwowali nas, kiedy podeszliśmy pod szklane drzwi zobaczyłem pełno dziewczyn z telefonami. Krzyczały, płakały robiły zdjęcia. Nachyliłem się, żeby było mnie możliwie jak najmniej widać i ruszyłem w stronę samochodu czekającego pod samym wejściem. Słyszałem jeszcze krzyk dziewczyn, odwróciłem się i pomachałem im z samochodu, kiedy wiedziałem że jestem już bezpieczny. Dzieliło mnie teraz 30 min od domu, ruszyliśmy a ja włożyłem słuchawki do uszu i patrzyłem na drogę.
       - Justin! - krzyknęła Jazzy, kiedy mnie zobaczyła. Zaczęła biec w moją stronę. - Tęskniłam za tobą!- uśmiech pojawił się na naszych twarzach. Złapałem ją i mocno do siebie przytuliłem.
- Ja za tobą też siostrzyczko. - powiedziałem. Kątem oka widziałem Pattie a obok niej Jeremyego z Jaxonem na rękach. Uśmiechnąłem się. Prawie cała rodzina w komplecie, brakowało jeszcze Erin, żony mojego taty i dziadków. Lubiłem Erin ale wolałem żeby jej nie było. Jak się później dowiedziałem miała przyjechać dopiero jutro tak jak i dziadkowie. Podszedłem do Pattie i uściskałem się z nią, później zrobiłem to samo z tatą i Jaxonem. Na reszcie w domu. Mogłem czuć się swobodnie. Mama zrobiła mi gorącą czekoladę a ja poszedłem położyć spać dzieciaki, bo nie odstępowały mnie na krok. Przeczytałem im bajkę i poszedłem do salonu. Wygodnie ułożyłem się na kanapie i wszedłem na internet. Od razu zobaczyłem nagłówki "Justin Bieber spędza święta w domu rodzinnym " , "Widziano Justina Biebera!", "Justin nie chciał rozmawiać ze swoimi fanami.!" i wiele innych. Już nawet się tym nie przejmowałem, pisali głupoty wyssane z palca. Przyzwyczaiłem się, że na każdym kroku jestem obserwowany i oceniany. Chciałem się zrelaksować, wykręciłem numer Kate i zadzwoniłem do niej, po chwili odebrała.
- Doleciałem już, masz pozdrowienia od Pattie i dzieciaków. Opowiadaj kochanie co u ciebie? - zapytałem i czekałem na jej odpowiedź. Usłyszałem głos jakiegoś chłopaka, podniosłem się i słyszałem, że coś do niego odpowiada. Cholera, gdzie ona jest i z kim. Przeczesałem włosy ręką, robię tak zawsze kiedy jestem wkurzony. - Kate, kto to był, czy jesteś tam z jakimś chłopakiem? - zapytałem z nutką irytacji w głosie. Tak bardzo chciałem ją usłyszeć a zamiast tego słyszałem głos jakieś dupka, który prawdopodobnie siedzi teraz z moją dziewczyną.
- Cześć kochanie. - powiedziała i słyszałam jak wzdycha. - Tak to był Tom, ale hej to mój sąsiad, znamy się od urodzenia. Nie masz się o co denerwować. - odparła a ja nie wiedziałem czy mogę jej wierzyć. Byliśmy tak daleko od siebie. Bardzo chciałem, żeby była tutaj ze mną. Wcześniej nie martwiłem się, myślałem że nie ma tam znajomych. Jaki byłem głupi, a teraz nie potrzebnie się denerwuję i jestem zazdrosny. Dopiero teraz uświadomiłem sobie, że nigdy nie pytałem o jej rodziców. Czułem, że jeszcze strasznie mało o sobie wiemy.
- Przepraszam, martwię się, jesteś tak daleko... - odparłem, co było zgodne z prawdą. Obiecałem sobie, że następne święta spędzimy razem, nie ważne co by się działo. Do salonu zajrzała Pattie, zobaczyła że rozmawiam przez telefon i uśmiechnęła się. Bezgłośnie zapytała czy jestem głodny, pokiwałem głową a ona skierowała się w stronę kuchni.
- Dlaczego dzisiaj leciałeś do domu, jak zadzwoniłeś nie wiedziałam co się z tobą dzieję, też się martwiłam. - powiedziała cichym głosem. Wyobrażałem sobie jak teraz siedzi i przegryza wargę. Wygodniej położyłem się na łóżku.
- Stwierdziłem, że jeśli pojadę dzisiaj będzie lepiej, poza tym nudno było mi bez ciebie. - zaśmiałem się, na co Kate odpowiedziała tym samym. Nie będziemy widzieć się przez tydzień, pierwsza nasza "rozłąka". Kiedy byłem z Seleną potrafiliśmy nie widzieć się nawet miesiąc, ja miałem trasę ona nagrywała film. Strasznie ciężko było nam się spotkać. Kiedy już się widzieliśmy, reporterzy nie dawali nam chwili spokoju. A teraz z Kate jest całkiem inaczej, czuję że jest to związek, tego co było między mną a Seleną nie potrafię nazwać. Dzwoniliśmy do siebie często, rozmawialiśmy na czacie ale to nie to samo. Ciągle myślałem co robi, czy nic jej nie jest i czy przypadkiem mnie nie zdradza itp. Cholernie boje się jak będzie z Kate, kiedy zacznę normalne życie, przez co mam na myśli trasę koncertową, wywiady, konferencje, ciągłe podróże. Odsunąłem te ponure myśli od siebie, nie będę martwił się na zapas.
- Przesadzasz kochanie. - powiedziała a ja dałbym sobie rękę uciąć, że właśnie wykręciła oczami. - tęsknie wiesz? - odparła po krótkiej chwili ciszy. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy, była taka kochana. Czasem się zastanawiałem, dlaczego własnie ją moje serce wybrało jako tą jedyną. Miliony dziewczyn na świecie kocha mnie, mógłbym mieć każdą a mam właśnie ją.
- Wiem, ale i tak ja tęsknie bardziej. Ale hej, za tydzień już się zobaczymy! Głowa do góry. - zaśmiałem się. Pattie przyniosła mi naleśniki z polewą czekoladową, oblizałem usta wyglądały przepysznie. Podziękowałem jej i zabrałem się za jedzenie.
- Będę odliczać dni - zachichotała - masz już jakieś plany na ten tydzień? - zapytała, a ja musiałem chwilę odczekać, żeby skończyć przeżuwać naleśnika.
- Niestety tak, dzisiaj poinformowano mnie, że jutro wieczorem mam sesję zdjęciową a 26 grudnia mam wywiad. - westchnąłem. Chciałem odpocząć, ale wiedziałem że mam też obowiązki i mimo to, że zrobiłem sobie wolne i to na dość sporo dalej muszę pojawiać się w prasie, żeby ludzie o mnie nie zapomnieli.
- Rozumiem. A ja sobie odpocznę. Będę spacerować, pomagać babci w gotowaniu, może wybiorę się do kina z Tomem. - spiąłem się na wiadomość o tym, że chce iść z tym chłopakiem do kina. Ale nie chcę robić jej wyrzutów, wie co robi dlatego nic nie powiedziałem na ten temat. Może akurat będzie mi się wtedy nudzić i będę do niej co chwilę pisał, tak to był nawet niezły pomysł.
- Też chciałbym tak odpocząć, ale ja odpoczywam wtedy, kiedy jestem w Chicago. Wszędzie indziej jestem w pracy. - powiedziałem na co ona westchnęła. Później rozmawialiśmy o tym jak minął nam lot. Opowiadałem jej jak przywitali mnie fani i o tym, jak przywitałem się z rodziną. Kate mówiła mi o tym jak spotkali się z Tomem, że siedzieli przez 3 godziny i rozmawiali. Robiłem się o niego coraz bardziej zazdrosny. Ale czułem, że jest szczęśliwa i to było najważniejsze. Rozmawialiśmy jakieś 30 min a ja zorientowałem się, że jest już u mnie 20 godzina.
- Kate, która jest u ciebie godzina? - zapytałem. Była między nami 8 godzinna różnica czasowa, to jak to możliwe, że ona jeszcze nie śpi.
- Jest 3 w nocy, upss. Ale w ogóle nie czuję się zmęczona. - odparła a ja na samą myśl zrobiłem się śpiący.
Przyłożyłem głowę do poduszki i zamknąłem oczy.
- Idź spać kochanie. - mruknąłem do słuchawki. Usłyszałem jak z kimś rozmawia. Kto to mógł być o tej godzinie w nocy. Byłem jednak tak śpiący, że nie myślałem o tym teraz.
- Ok idę już spać, zadzwonisz juto? - zapytała z nadzieją w głosie.
- Oczywiście. - opowiedziałem, pożegnaliśmy się i rozłączyłem się. Przyszła Pattie i powiedziała, żebym poszedł do siebie do pokoju spać. Westchnąłem i podniosłem się z kanapy. Rozebrałem się do samych bokserek i rzuciłem się na łóżko okrywając się kocem. Zapadłem w głęboki sen.

Oczami Kate:
        Rozłączyłam się z Justinem, na szczęście Tom nie czekał długo. W tym czasie kiedy rozmawiałam on poszedł się wykąpać. Przeprosiłam go na chwilę i poszłam wziąć prysznic. Zeszło mi tylko 10 min, kiedy przyszłam leżał pod kocem i pisał sms, pewnie ze swoją dziewczyną. Uśmiechnęłam się i położyłam się obok niego. Oczywiście cholernie wolałabym, żeby zamiast niego był tu Justin ale cieszyłam się, że po tylu latach się spotkaliśmy. Nie krępowało mnie to, że śpimy na jednym łóżku. Ułożyłam się wygodniej na poduszce i spojrzałam na niego. Odłożył telefon i położył się na plecach. Zaczął opowiadać mi o liceum, o kłopotach z mamą a ja opowiedziałam mu o swoim miejscu nad morzem, o mojej depresji, o byłych chłopakach. Kiedy zaczęło robić się już widno, stwierdziliśmy że pora iść spać. Odwróciliśmy się każdy w swoją stronę i po chwili każde z nas słodko spało.
      Powoli otworzyłam oczy, czułam że czyjaś ręka mnie obejmuję. Okręciłam głowę i zobaczyłam śpiącego Toma, zaśmiałam się. Zdjęłam jego rękę z mojej tali i sięgnęłam po telefon. Cholera, była już 13 po południu. Ziewnęłam i podniosłam się przeciągając się. Nie chciałam go budzić, cicho zamknęłam drzwi i ruszyłam w stronę łazienki. Przemyłam twarz, umyłam zęby i związałam włosy w kucyka. Po chichu weszłam do pokoju i zaczęłam szukać ciuchów na dzisiaj. W końcu wybrałam klik i zaczęłam się w to ubierać. Tom dalej spał więc zeszłam na dół. Panowała cisza, chyba nikogo nie było w domu. Skierowałam się w stronę kuchni, na stole stała herbata i grzanki a o nie oparta była karteczka. Podeszłam, otworzyłam ją i zaczęłam czytać "Pojechaliśmy do miasta, będziemy wieczorem. PS: Nie chcieliśmy was budzić, wczoraj chyba za wcześnie się nie położyliście :) " Uśmiechnęłam się. Wzięłam do ust jedną grzankę, usiadłam na krześle i spojrzałam w okno. Wyciągnęłam telefon i napisałam do Justina "Dopiero wstałam, a Ty jak się trzymasz kochanie? ;* " chwilę czekałam na odpowiedź, ale zorientowałam się, że u niego jest dopiero 5 nad ranem. Cholerne strefy czasowe. Weszłam na internet, chciałam poczytać jakiś nowości. Moim oczom ukazały się zdjęcia Justina klik i klik. Wykręciłam oczami, pokazał się publicznie i już reporterzy musieli się za nim uganiać. Co najmniej wiem co robi i nie muszę się o niego martwić. Kiedy zobaczyłam to pierwsze zdjęcie zaśmiałam się, to do mnie pewnie dzwonił. Już od dawna chciałam założyć sobie Instagram, pomyślałam czemu nie. Na telefonie miałam kilka swoich zdjęć. Zalogowałam się, wymyśliłam sobie login Katee.69 i ustawiłam to zdjęcie jako profilowe. Wyglądało całkiem nieźle. W opisie napisałam "Love is in the air" i kliknęłam, żeby dodać jedno zdjęcie. Przeglądałam zdjęcia z wczoraj i wybrałam to klik., zrobił mi je wujek, kiedy siedzieliśmy w salonie. Uśmiechnęłam się. Kolejną rzeczą którą zrobiłam było znalezienie Dez, która od dawna namawiała mi na założenie Instagramu a potem Jacoba, Mika i na końcu Justina. Kiedy znalazłam Dez nie było już problemu z znalezieniem chłopaków. Polubiłam im kilka zdjęć a potem weszłam na profil Justina. Kliknęłam "Follow" i zaczęłam oglądać jego zdjęcia. Ostatnie było z wczoraj z napisem "Wracam do domu", był na nim bez koszulki. Przez chwilę wpatrywałam się w nie, był na nim taki przystojny. Przegryzłam wargę. Zauważyłam, że nikogo nie obserwuję, muszę zapytać go dlaczego. Później próbowałam znaleźć Toma, w końcu udało mi się. Nie wiedziałam, że aż tyle mi z tym zeszło, kiedy spojrzałam na zegarek było już parę minut po 14. Stwierdziłam, że pójdę go obudzić, w końcu prześpi cały dzień.
         Reszta dnia minęła strasznie szybko. Bałam się, że każdy z nich będzie uciekał mi między palcami i tak właśnie jest. Wstałam o 13 nie zdążyłam się obejrzeć i jest już 20. Byłam cholernie zmęczona, prawie cały dzień stania w kuchni i gotowania. Poszłam na górę, nalałam do wanny wody i zanurzyłam się w niej, tego mi było potrzeba. Myślałam o Tomie, o wczorajszym dniu, o Justinie. Martwiłam się o niego, nie wiedziałam gdzie i z kim jest, co robi. Pojechał do "pracy", a ja tak bardzo nie lubię tej jego pracy. Westchnęłam, włączyłam muzykę i próbowałam się zrelaksować. Zadzwonił mi telefon, spojrzałam na wyświetlacz Justin, uśmiechnęłam się i odebrałam.
- Cześć kochanie, nie uwierzysz ale właśnie o tobie myślałam. - wytarłam rękę o ręcznik i wzięłam telefon. Odkręciłam korek z wodą, żeby dolać sobie trochę ciepłej wody.
- Wiesz, że ja też o tobie myślałem? - zaśmiałam się i moje serce zaczęło bić szybciej. Chciałabym być z nim teraz, móc się do niego przytulić, pocałować, dlaczego byliśmy tak cholernie od siebie daleko. - Co robisz? - wymruczał, tym swoim strasznie seksownym głosem.
- Biorę kąpiel kochanie - uśmiechnęłam się sama do siebie wiedząc, że go nakręcam - a Ty? - zapytałam jakby nigdy nic. W sumie to byłam cholernie ciekawa co robi.
- Wrrr, możesz poczekać na mnie chwilę, zaraz u ciebie będę - obydwoje się zaśmialiśmy - przygotowuję się do wywiadu, znaczy teraz zrobiłem sobie krótką przerwę a zaraz będą mnie przygotowywać i przebierać. - powiedział a ja w tle usłyszałam jak ktoś do niego coś mówi, odpowiedział mu, jej nie wiem i wrócił do rozmowy ze mną. - za pięć minut muszę iść - westchnął a ja zrobiłam to samo. Zakręciłam wodę, była już prawie cała wanna, w ogóle nie było mnie widać.
- Przed wywiadem dostajesz pytania czy na żywioł lecisz?- zapytałam, bo kompletnie nie miałam pojęcia o takich rzeczach. Nigdy wcześniej mnie to nie interesowało a czuję, że w przyszłości sama będę musiała brać udział w takich rzeczach.
- Dostaję przed, żebym mógł sobie mniej więcej przygotować odpowiedzi. Agentka mówi mi czego nie mogę powiedzieć i o czym muszę wspomnieć. Oczywiście mogę dodawać coś od siebie. - pokiwałam głową, zapominając że mnie nie widzi i czeka na moją odpowiedź.
-Mhm, rozumiem. To w sumie słabo. - po chwili ciszy zapytałam - Ale mam nadzieję, że o mnie nie będziesz nic wspominać? - zapytałam z nadzieją w głosie. W sumie to sama nie wiedziałam czego chcę, czy żeby świat o nas wiedział czy żeby było to tylko między nami. Bałam się reakcji fanek itp. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Ile razy widziałam jak te Hollywoodzkie pary się rozchodzą i znów schodzą, nie chciałam, żeby z nami było tak samo i żeby każdy nasz ruch był obserwowany.
- Nie Kate, chcę żeby wszyscy dowiedzieli się o tobie na rozdaniu nagród. Będziemy musieli jeszcze o tym porozmawiać. - powiedział a moje serce zaczęło bić jeszcze szybciej. Zabrzmiało to tak poważnie. Cholera, chyba jednak nie chcę żeby ludzie wiedzieli. Teraz zaczynałam mieć wątpliwości co to tego czy chcę iść z nim na to rozdanie nagród.
- Okej. Po prostu będziesz musiał zrozumieć, że dla mnie będzie to cholernie trudne. - westchnęłam i przegryzłam wargę. Usłyszałam znów jak ktoś do niego coś mówi a on odpowiada, że już idzie.
- Wiem kochanie i to jest właśnie w tym najgorsze. Przepraszam ale muszę już iść, zadzwonię później ok? - zapytał, nie zdążyłam mu odpowiedzieć, że u mnie będzie już noc kiedy się rozłączył. Westchnęłam. Spojrzałam na zegarek i była już 22.32 siedziałam prawie dwie godzinny w wannie. Moja skóra zrobiła się miękka. Wytarłam się ręcznikiem i wyszłam z wanny. Ubrałam się w piżamę, umyłam zęby później na twarz nałożyłam krem i wyszłam. Skierowałam się w stronę salonu, gdzie wszyscy siedzieli i oglądali jakiś film. Ciocia poszła się kąpać a ja położyłam się na łóżku obok babci. Oglądaliśmy film "Avatar", oglądałam go już wcześniej ale miło było go obejrzeć z rodziną. Po jakimś czasie zaczęłam robić się śpiąca, położyłam głowę na nogach babci i usnęłam.

____________________________________________________________________________
Nie podoba mi się ten rozdział i przepraszam jeśli was nim zawiodłam. Nie działo się nic ciekawego ale spokojnie, nie zabraknie nam wrażeń w następnych rozdziałach. Ogólnie to dziękuję, że czytacie. Piszę też sama dla siebie ale miło, że mnie w tym "wspieracie". Przepraszam, że tyle czekaliście, ale jestem w 2 liceum i mam już trochę nauki ale jak tylko mam chwilę to zabieram się do pisania. No i to chyba tyle ode mnie. :)

sobota, 21 września 2013

Rozdział 22.

       "Doleciałaś już, martwię się? " zdążyłam wysiąść z samolotu i od razu sięgnęłam po telefon. Wiedziałam, że Justin będzie się martwił, szybko odpisałam "Jest wszystko okej, pogadamy wieczorem" i schowałam telefon. Ręce całe mi się trzęsły, jestem w Derby, zaraz zobaczę się z babcią, zaraz pojadę do mojego prawdziwego domu. Byłam podekscytowana i przerażona. Dawno nie czułam takiej ilości emocji na raz. Weszliśmy na lotnisko i czekaliśmy na bagaże, wujek z ciocią byli tak cholernie szczęśliwi, tak bardzo im tego zazdrościłam. Z każdą chwilą czułam jeszcze większy strach, starałam się tego nie okazywać. Wzięliśmy walizki i ruszyliśmy w stronę wyjścia, gdy drzwi się otworzyły pierwszą osobą którą ujrzałam była moja babcia. Nie myślałam za długo, puściłam walizkę i rzuciłam jej się na szyję. Po moim policzku zaczęły spływać łzy, tak bardzo ją kochałam. Była tak ważną osobą w moim życiu a ja byłam taką okropną wnuczką, która odwiedza ją raz na dwa lata. Nie chciałam jej puścić, bałam się, że kiedy to zrobię ona zniknie. Lekko się odsunęłam i zobaczyłam jej piękny babciny uśmiech na twarzy. Delikatnie otarłam łzy i odsunęłam się, dając możliwość przywitania się wujkowi i babci. Nie czekaliśmy długo, poszliśmy w stronę parkingu ciągle rozmawiając. Przez chwilę zapomniałam o strachu który wciąż był wewnątrz mnie.
         Jechaliśmy 15 min, z nerwów zaczął boleć mnie brzuch. Przez całą drogę patrzyłam w okno, słyszałam odgłos przychodzących wiadomości, jednak nie byłam wstanie nawet im odpisać. Obiecałam sobie, że wieczorem do nich zadzwonię. Okolica robiła się znajoma i nagle samochód się zatrzymał a razem z nim moje serce. Spojrzałam przez okno i zobaczyłam dom, mój rodzinny dom w którym spędziłam swoje dzieciństwo. Powili nacisnęłam klamkę i wyszłam na podjazd. Nic się nie zmieniło. Stare ogromne drzewo stało tak jak dawniej, na około niego mały ogródek babci. Chodnik prowadzący do drzwi wejściowych i ganek, na którym uwielbiałam siedzieć. Łza spłynęła mi po policzku, mój dom. Miejsce, które tak dobrze znam i pamiętam mimo, że nie widziałam go od 11 lat. Poczułam, że ktoś ściska mnie za rękę.
- Nic się nie zmieniło hmmm? - wymruczała babcia a ja wymusiłam uśmiech na twarzy. Taak, czuję się dokładnie tak samo jak wtedy kiedy stąd wyjeżdżałam.
- Nic a nic. - spojrzałam na nią i zobaczyłam smutek i żal w jej oczach. Czułam to, że martwi się o mnie. O to jak będę się tu czuła, bała się, że kiedy tu przyjadę może mnie stracić na zawsze. Wiedziałam to i sama się tego bałam, ale byłam dzielna.
- Brakowało mi tu ciebie. - odparła i przytuliła się do mnie. Wujek z ciocią weszli już do domu, ruszyłyśmy za nimi. Zapach szarlotki i starości, nic się nie zmieniło. Nawet meble stały w tym samym miejscu co kiedyś. Wchodząc do domu można było zobaczyć schody, prowadzące na górę. Po lewej stronie była kuchnia z małą jadalnia a po prawej salon z małą biblioteczką, babcia uwielbiała czytać. Znałam, każdy zakamarek tego domu. Kiedy byłam mała razem z Tomem, chłopakiem z domu obok, bawiliśmy się w chowanego i zawsze wygrywałam, nigdy nie mógł mnie znaleźć. Uśmiechnęłam się na myśl o tym wspomnieniu. Byłam ciekawa co u niego, mój przyjaciel z dzieciństwa, traktowałam go jak brata, rozumiał mnie jak nikt inny, tak do 6 roku życia póki nie wyjechałam. Znienawidził mnie za to, kiedy powiedziałam mu że wyjeżdżał powiedział słowa, które okazały się dla mnie bardzo bolesne: "Obyś nigdy już nie wróciła". Zostawiłam go tu samego, rozumiałam co czuł ale on też musiał zrozumieć mnie.
          Babcia poszła do kuchni szykować dla nas obiad, wujek oprowadzał ciocię po domu a ja postanowiłam wziąć prysznic. Wzięłam torbę i skierowałam się do swojego pokoju. Weszłam po schodach i skierowałam się na prawo, na końcu korytarza był właśnie mój pokój. Złapałam za klamkę i wstrzymałam oddech otwierając drzwi. I znów nic mnie nie zaskoczyło, wszystko było na swoim miejscu, łóżko, szafa, biurko, stary komputer, książki i ramki ze zdjęciami. Od razu spojrzałam na ramkę na biurku, w której było zdjęcie na którym z Tomem siedziałam na ławeczce przed domem i czytaliśmy książkę. Pamiętałam nawet jak było to zdjęcie robione. Lubiliśmy tak razem, w letnie wieczory siedzieć na ganku przed domem i czytać bajki. Często kłóciliśmy się, kto ma trzymać książkę, zaśmiałam się. Weszłam do środka i usiadłam na łóżku, dalej skrzypiało. Spojrzałam za okno i wszystko do mnie wróciło.
             " Był upalny dzień. Dzisiaj z Tomem mieliśmy pomagać babci w ogródku, byłam taka podekscytowana. Szybko wstałam z łóżka i pobiegłam do łazienki. Z dołu czułam zapach gorącej czekolady i słodkich bułek, oblizałam usta. Umyłam żeby i pobiegłam do pokoju ubrać się klik. Co dwa schodki zbiegłam ze schodów, żeby jeszcze pożegnać się z rodzicami którzy jechali do pracy. Uwielbiałam nasz codzienny rytuał. Rano chodziłam do kuchni i brałam od babci lunch przygotowany dla rodziców, stawałam w drzwiach i czekałam, aż zaczną wychodzić. Ja dawałam im paczkę z jedzeniem a oni mi buziaka na pożegnanie, nie wyobrażałam sobie zacząć dnia bez porannych całusów. Dzisiaj wszystko wydarzyło się tak samo. Kiedy rodzice wyszli, zabrałam się za jedzenie jagodzianek.
- To jak Kate, pomożecie mi dzisiaj z Tomem? - zapytała babcia, a ja ochoczo pokiwałam głową. Nie mogłam dzisiaj usiedzieć wręcz na miejscu, wszyscy powtarzali mi, że mam za dużo energii i nigdy do końca nie wiedziałam o co im może chodzić. Była godzina 10, kiedy w trójkę zaczęliśmy pracę w ogródku. Szło nam dobrze i po 3 godzinach zrobiliśmy przerwę na mleko i ciasteczka, później zostało nam tylko podlewanie. Kiedy skończyliśmy, byłam zmęczona, umówiłam się z Tomem że spotkamy się wieczorem i poszłam do siebie do pokoju. Położyłam się i wstałam po godzinie, była już prawie 15. Podniosłam się z łóżka, nie mogłam uwierzyć, że spałam w dzień. Rzadko mi się to zdarzało. Nagle usłyszałam ciężarówkę, zdziwiłam się co robi w takiej okolicy. Okno z mojego pokoju wychodziło akurat na ulicę, podeszłam do niego, otworzyłam je i wychyliłam się sprawdzić co się dzieje. Później wszystko to co się działo było ułamkami sekund. Widziałam nadjeżdżającą z prawej strony ciężarówkę, jechała dosyć szybko jak na taką wąską uliczkę. Rozchmurzyłam się jednak, kiedy z lewej strony zobaczyłam nadjeżdżających rodziców, chciałam już zbiegać na dół, przywitać ich, jednak coś mnie zaniepokoiło. Ciężarówka wcale nie zwalniała, nie wiedziałam co mam robić, czy krzyczeć, czy biec na dół. Nawet jako dziecko wiedziałam, że nie skończy się to dobrze. W jednej sekundzie moje życie legło w gruzach. Rodzice próbowali uciec przed ciężarówką, jednak na ich drodze stanęło drzewo. Serce rozpadło mi się na milion kawałków, tak jakby ktoś w jednej chwili zabrał ci twoją duszę, porwał i wyrzucił do kosza. Widziałam kłęby dymu przed domem, z dołu słyszałam płacz babci, za oknem widziałam ludzi, którzy wybiegają zobaczyć co się stało. Nie mogłam się poruszyć, patrzyłam tępym wzrokiem za okno, łza po łzie spływały mi po policzkach. Nagle poczułam jak ktoś mnie przytula, odwróciłam się i straciłam kontrolę nad wszystkim"
             Łzy spływały mi po policzku, bałam się wyjrzeć przez okno, nie chciałam wracać do tamtego widoku. Starałam się jak najszybciej odsunąć to wspomnienie od siebie, lecz tutaj było tak cholernie bolesne. Wszystko mi o tym przypominało, wszędzie widziałam ich i kochającą się rodzinę. A co jeśli by żyli, czy byłabym teraz tutaj taka jaka jestem? Tak wiele pytań nasuwało mi się na myśl, na żadne nie znałam jednak odpowiedzi.
             Wzięłam ręcznik i skierowałam się to łazienki, szybki prysznic nieco mi pomógł, zmyłam z siebie cały bród z dzisiejszego dnia. Umalowałam rzęsy i ubrałam się w klik. Babcia wołała mnie już na obiad, co dwa schodki zbiegłam na dół i usiadłam przy stole. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, czułam się taka kochana. Byłam z siebie taka dumna, że nie poddałam się i przezwyciężyłam jak na razie swój największy lęk. Po obiedzie babcia dała nam ciasto z mlekiem. Poszliśmy do pokoju, rozsiedliśmy się przed telewizorem i oglądaliśmy jakąś komedie. Wszyscy potrzebowaliśmy odpoczynku, położyłam się na kolanach babci i czułam jak palcami przeczesuje moje włosy, uśmiechnęłam się. Było mi tutaj tak dobrze, teraz będę tęsknić za tym miejscem mimo iż mam z nim takie okropne wspomnienie. Po tych 11 latach jakoś nauczyłam się z tym żyć. Musiałam ochłonąć więc postanowiłam iść na spacer, czekało mnie jeszcze kilka telefonów. Byłam ciekawa czy okolica się zmieniła, wzięłam telefon, płaszczyk i ruszyłam przed siebie.
         Było chłodno, ale pogoda na spacer była idealna. Poszłam do pobliskiego parku w którym było jeziorko i usiadłam na ławeczce. Nie myślałam za długo, do ręki wzięłam telefon i wykręciłam numer Justina. Odrzucił a ja czekałam aż do mnie oddzwoni, miał do mnie tańsze minuty niż ja do niego. Na wyświetlaczu ukazało mi się zdjęcie Justina, szybko odebrałam połączenie. Przyłożyłam telefon do ucha i usłyszałam pisk dziewczyn, wzdrygnęłam się.
- Kate, kochanie? Mogę zadzwonić później, jednak dzisiaj lecę do domu, jestem na lotnisku i pewnie słyszysz co się dzieje. - ledwo co mogłam go zrozumieć, dlaczego już dzisiaj jechał do domu, przecież miał lecieć jutro. Do dobrze pewnie dowiem się później.
- Okej, miłego lotu. - i rozłączyłam się, wątpiąc że jeśli powiem coś więcej on mnie usłyszy. Westchnęłam, miło było słyszeć jego głos. Teraz czekał mnie telefon do Dez. Opowiadała mi jak to u niej nudno a ja siedziałam i jej słucham, dopóki ręka mi zdrętwiała i zrobiło się zimno. Wspomniałam jej tylko, że u mnie dobrze, kazałam pozdrowić Jacoba i rozłączyłam się. Było już ciemno, ruszyłam w stronę domu teraz inną drogą. Przechodziłam obok skateparku, spojrzałam się czy nie ma kogoś znajomego i zobaczyłam go. Stanęłam i nie byłam pewna czy go poznaję, czy to na pewno on. Jakaś dziewczyna odezwała się do niego i kiwnęła na mnie głową. Odwrócił się w moją stronę i już byłam pewna, że jest to Tom, uśmiechnęłam się.
Powiedział coś do znajomych i zaczął iść w moją stronę. Serce zaczęło bić mi szybciej, nie wiedziałam co zamierza zrobić. Musiałam mu przyznać, że znacznie wyprzystojniał, przegryzłam wargę. Gdy był już przy mnie wyciągnął ręce i wziął mnie w objęcia. Ogromny uśmiech pojawił się na naszych twarzach, objęłam rękami jego szyję i przytuliłam się. Tak bardzo za nim tęskniłam, nie puszczałam go ani na chwilę. Byłam cholernie szczęśliwa, że postanowiłam wracać tą drogą. Odsunęliśmy się od siebie i Tom postawił mnie na ziemi.
- Co ty tutaj robisz!? Dziewczyno, nie widziałem cię z jakieś 11 lat. - jego głos był całkiem inny, kiedy go pamiętam był małym chłopcem biegającym w za dużych bluzkach, teraz jest nastolatkiem i staje się mężczyzną. Wykręciłam oczami, był na prawdę uroczy.
- Przyjechałam do babci na święta. Wiem, trochę czasu minęło, ale nic się nie zmieniłeś! - pokazałam na niego a on wzruszył ramionami, całkiem zapomniałam o tym, że jest mi zimno. Kątem oka widziałam, jak dziewczyna która wcześniej wskazała na nas głową cały czas nas obserwuje.
- A ty za to zmieniłaś się, i to bardzo. - posłał mi prześliczny uśmiech. Tak dobrze się przy nim czułam, zero skrępowania, dziwnych sytuacji typu "O nie, co teraz powiedzieć". Nie było czegoś takiego. Chociaż tyle się u nas zmieniło, po tylu latach. Nie wiem jaki jest, czy się zmienił, ciężko mi to ocenić ale czuję się przy nim tak samo.
- Może pójdziemy do mnie? Robi się troszeczkę zimno. - zaproponowałam mu, bo na prawdę robiło mi się cholernie zimno, siedziałam już tutaj jakieś półtorej godziny, nie czułam palców u rąk. Spojrzał na znajomych a potem na mnie.
- Jasne, poczekasz tylko chwilkę powiem im, że idę. - pokiwałam głową a on ruszył w ich stronę. Potarłam dwie ręce o siebie, żeby się troszkę rozgrzać. Dziewczyna z którą rozmawiał Tom, nie wydawała się zadowolona, że idzie. Musiałam go o nią zapytać, byłam ciekawa kto to jest. Spojrzałam na wyświetlacz, sms od Justina: "Odezwę się wieczorem" wykręciłam oczami i włożyłam telefon z powrotem do kurtki. Po chwili przyszedł do mnie Tom i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Opowiadał mi co zmieniło się w miasteczku, co nowego wybudowali i co można robić, nie pomyślałabym nawet, że w tej małej miejscowości mogą zrobić kino, myśleliśmy czy by nie pójść na jakiś film razem. Kiedy skończył, byliśmy już w domu. Babcia strasznie ucieszyła się na jego widok, mówiła, że dawno go u niej nie było. Tom przywitał się z wujkiem i ciocią a ja zrobiłam nam gorącą czekoladę. Słyszałam jak wspominają czasy, kiedy byliśmy dziećmi, zaśmiałam się. Gdy czekolada była gotowa, zawołałam go i poszliśmy na górę.
- Woo, nic się u ciebie nie zmieniło! - rozejrzał się po pokoju a potem usiadł na łóżku. - nie wierzę, że masz jeszcze to zdjęcie. Pamiętam jak twoja babcia nam je robiła. - zaśmiał się i wziął do ręki ramkę ze zdjęciem i zaczął się mu przyglądać.
- Tak, też się zdziwiłam, że wszystko jest tak samo. - położyłam czekoladę na biurku i usiadłam obok Toma. - lubię to zdjęcie. - powiedziałam i spojrzałam na niego, pokiwał głową na znak, że też je lubi. Patrząc na nie nasuwało mi się do głowy tyle wspomnień. Nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam wspominać jak to było jak jeszcze byliśmy dziećmi. Rozsiedliśmy się wygodnie na łóżku i płakaliśmy ze śmiechu przypominając sobie przygody z dzieciństwa. W końcu doszliśmy do momentu wypadku moich rodziców, atmosfera zrobiła się nieco poważniejsza.
- Rozumiem, dlaczego wtedy wyjechałaś. Byłem dzieckiem, miałem ci to za złe, ale muszę ci przyznać, że często o tobie myślałem. - odparł a ja wygodniej usiadłam na łóżku, zaskoczył mnie tym co powiedział. A ja głupia bałam się, że on aż do teraz ma mi za złe to, że wyjechałam.
- A ja bałam się, że będziesz na mnie zły, że cie zostawiłam samego. Kiedyś byłeś dla mnie wszystkim. - powiedziałam i spojrzałam na niego, nachylił się i wziął moją dłoń w swoje ręce, delikatnie gładząc palcem moją dłoń.
- Jak mógłbym być zły, brakowało mi ciebie ale przyzwyczaiłem się. Już dawno temu pogodziłem się nawet z faktem, że cie nigdy więcej nie zobaczę a tu proszę, jesteś. - uśmiechnął się i puścił moje ręce, odwzajemniłam uśmiech. Później zadawał mi masę pytań o tym jak było, kiedy wyjechałam i jak to moje życie dalej się potoczyło.
- Czyli teraz mieszkasz w Chicago, w Ameryce?! Matko, muszę cie kiedyś odwiedzić. - powiedział, od razu po tym kiedy dowiedział się gdzie mieszkam. Potem opowiadałam mu o Dez i Jacobie, że są moimi przyjaciółmi i że traktuję ich jak rodzeństwo. Wspomniałam mu parę naszych przygód i stwierdził, że ich musi poznać. Zgadzałam się z nim. I znów zaczęliśmy wspominać i śmiać się z swojej własnej głupoty, później to ja chciałam dowiedzieć się co u niego. U siebie pominęłam fakt iż jestem w związku z Justinem, pomyślałam, że to nie jest aż takie ważne.
- Opowiedz mi co działo się u ciebie przez te 11 lat? Co to za dziewczyna z skateparku, jesteście ze sobą? - zapytałam, a on szerzej otworzył oczy, czyli trafiłam.
- Skąd wiedziałaś.. - pokazał mi język a ja wzruszyłam ramionami. - jesteśmy ze sobą jakieś cztery miesiące, ale znamy się trochę dłużej. Jest w moim wieku i chodzimy razem do szkoły. Wydaje mi się jednak, że to nie jest ta jedyna, chociaż na początku myślałem że tak jest. - spuścił głowę, przysunęłam się do niego, złapałam go za dłonie, spojrzał na mnie.
- Mi możesz powiedzieć. - uśmiechnęłam się. Wziął głęboki oddech i zaczął mówić.
- Należymy do jednej paczki już od roku, kiedy zaczęliśmy liceum. Zawsze coś nas do siebie ciągnęło. Cztery miesiące temu na imprezie znaleźliśmy się sami w pokoju, jakoś tak wyszło i zrobiliśmy to. Nie wiem czemu tak od razu, nigdy wcześniej się nie całowaliśmy ani nic. To był impuls, nie myślałem o tym wtedy. I postanowiliśmy, że będziemy ze sobą. Na początku było świetnie, w szkole chodziliśmy za rękę, po szkole spotykaliśmy się sami albo ze znajomymi. Później coś zaczęło się psuć, ona stwierdziła, że ugania się za mną połowa szkoły i to moja wina, że musi wysłuchiwać od dziewczyn jakie to ma szczęście, że ze mną jest itp. Nie rozumiałem jej, co ja mogłem zrobić niby w tej sprawie no i zaczęliśmy się kłócić. Ustaliliśmy, że na każdą imprezę chodzimy razem itp. Na prawdę bardzo, bardzo ją lubię, ale ona mnie tak bardzo ogranicza. Nie pozwala mi być sobą. Żeby wyjść z kumplami do klubu musiałem przekonywać ją jakieś dwa dni, w końcu okazało się, że ona przypadkiem też się tam znalazła i kolejny wieczór spędziliśmy razem. Wiesz, to jest trochę męczące. Chce mieć mnie tylko na wyłączność a przecież ja też potrzebuję przestrzeni. - skończył opowiadać a ja myślałam nad odpowiedzią, jak mogę mu pomóc. Rozumiałam go, faceci nie lubią być ograniczani, a on mimo wszystko z nią jest.
- Powiedziałeś jej, że ją kochasz? - po chwili zapytałam. Zapanowała cisza, przez chwilę zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam pytając o to.
- Nie, jeszcze żadnej dziewczynie tego nie powiedziałem, wiem że to głupie bo mam już 17 lat i powinienem znaleźć tą której to powiem, ale jeszcze nigdy nie poczułem tego czegoś. - uśmiechnęłam się, idealnie go rozumiejąc. Zawstydził się a ja się zaśmiałam.
- Hej, ale powiem ci coś - uniósł głowę i spojrzał mi w oczy - ja powiedziałam to tylko Dez i Jacobowi, ale to tylko dlatego, że są moim rodzeństwem i na prawdę bardzo ich kocham. - uśmiech pojawił się na naszych twarzach. Nagle Tom dostał sms, wziął telefon przeczytał go i od razu spochmurniał. Zrobiłam zaciekawioną minę a on pokazał mi sms "Jak mogłeś mnie tam tak zostawić i sobie iść z tą dziewczyną, kim ona w ogóle jest, że tak się do niej przytulałeś. Nawet nie wiesz jaka jestem wściekła i jak głupio się czułam, kiedy najpierw się obściskiwałeś a potem sobie z nią odszedłeś. " I mój humor też od razu się popsuł, ma przeze mnie teraz problemy. Pomyślałam co mogę dla niego zrobić i wpadłam na pomysł.
- Daj mi jej numer, zadzwonię do niej. - zrobił zdziwioną minę i wstał, sięgnął po czekoladę podał mi jedną a sobie wziął drugą.
- Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł. Dowie się, że u ciebie jestem i że pokazałem ci sms. - upił łyk czekolady i jeszcze raz spojrzał w telefon. Zachęciłam go, aż w końcu podał mi jej numer, nie zwlekałam i od razu zadzwoniłam. Usłyszałam dziewczęcy głos.
- Tak słucham. - odparła dziewczyna po drugiej stronie słuchawki. Pokazałam Tomowi że jest ok i zaczęłam chodzić po pokoju.
- Tutaj Kate. To ja byłam dzisiaj przed skateparkiem i to ze mną Tom poszedł do mnie do domu. Nie chciałam, żeby miał przeze mnie kłopoty, dlatego też dzwonię. Jestem jego siostrą, znamy się od urodzenia i mieszkamy obok siebie. Nie widzieliśmy się od 11 lat stąd te nasze uściski. - wiedziałam, że teraz przeklina się w duchu i że robi się czerwona. Uśmiechnęłam się, byłam z siebie zadowolona. - Teraz siedzimy u mnie w domu i pijemy czekoladę, jeśli chcesz możesz do nas przyjść i posiedzieć razem z nami. - Tom od razu zaczął kręcić głową, ale ja i tak wiedziałam, że i tak nie przyjdzie, dlatego też o tym wspomniałam. - Jeśli ci się to nie podoba to powiedz, przekażę Tomowi żeby poszedł do domu. - przybiłam sobie w duchu piątkę, ładnie to rozegrałam.
- Eheem, nie wiesz okej możecie sobie siedzieć. A i jeszcze jakbyś mogła powiedzieć mu, że go przepraszam. - zrobiłam triumfalny uśmiech i Tom zrozumiał o co chodzi i też się uśmiechnął.
- Jasne, przekażę mu. No to na razie, miło było cie poznać. - opowiedziałam. Pożegnała się a ja się rozłączyłam. Położyłam telefon na biurku i od razu Tom wstał i przytulił mnie, odwzajemniłam uścisk.
- Jesteś niesamowita!- zaśmiałam się. Odsunęliśmy się od siebie i wróciliśmy na łóżko. Przyszła do nas babcia z drugą czekoladą i ciastem, które upiekła specjalnie na mój przyjazd. Siedzieliśmy na górze już od trzech godzin, w życiu nie powiedziałabym, że minęło już tyle czasu. Babcia powiedziała, że możemy siedzieć i całą noc a my się zaśmialiśmy. Kiedy wyszła, Tom nie czekając zadał mi pytanie. 
- A ty masz kogoś? - spojrzał na mnie i pokazał mi język. I tutaj zaczynał się ten trudniejszy temat. Nie wstydziłam się tego, że jestem z Justinem ale po prostu nie wiem czy chcę żeby ktoś o tym wiedział. Westchnęłam. Wiedziałam, że nie da mi spokoju dopóki mu nie powiem, tacy już byliśmy. 
- Mam - i posłałam mu niewinny uśmiech. Klasnął w dłonie i wygodniej się ułożył. 
- No to opowiadaj! - wykręciłam oczami. Poprawiłam poduszkę, wygodnie usiadłam. Wypiłam łyk czekolady i zaczęłam mu opowiadać. 
- Można by powiedzieć, że poznaliśmy się pod koniec sierpnia. Później dowiedziałam się, że będzie chodził z nami do szkoły. Na prawdę, to jest dla mnie dalej niewyobrażalne, że z nim jestem. Zanim ze sobą zaczęliśmy być minęło dwa miesiące może więcej. Trafiłam do szpitala, nie pytaj dlaczego bo to bez sensu i potem obydwoje zrozumieliśmy, że chcemy ze sobą być no i tak wyszło. Ale powiem ci, że jest ciężko zwłaszcza patrząc na to kim on jest. - zrobił minę jakby nic z tego nie rozumiał, pewnie zastanawiał się kim on jest. Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy aż w końcu odezwał się. 
- No powiedz mi kto to jest. - ponaglił mnie a ja przez chwilę milczałam. Nie wiem dlaczego tak trudno, było mi mu o tym powiedzieć. Bałam się, że wtedy zacznie na mnie inaczej patrzeć nie wiem. Skarciłam się w głowie. 
- Jestem z Justinem Bieberem, pewnie kojarzysz. - zrobiłam na twarzy ogromny uśmiech a jemu opadła szczęka. Chyba nie wierzył w to co właśnie usłyszał. Miałam nadzieję, że nie jest jego jakimś anty fanem i nienawidzi go. Patrzyliśmy się tak na siebie i czekaliśmy aż któreś z nas się odezwie. 
- Z tym Justinem Bieberem? Z tym którego zna trzy czwarte świata, który ma miliony fanek, który jest jednym z najlepszych piosenkarzy na świecie? - pokiwałam głową - WOW, gdybyś kazała mi zgadywać, w życiu bym na to nie wpadł! Ale zarąbiście, nie słucham jego muzyki ale też do niego nic nie mam, bo go nie znam i całkowicie nie rozumiem ludzi, którzy go hejtują nic o nim nie wiedząc... Dalej nie mogę tego pojąć, z nim też musisz mnie poznać! Zrobiłbym sobie z nim zdjęcie i wrzuciłbym na Instagram, już byłbym popularny. - obydwoje wybuchnęliśmy śmiechem. Cieszyłam się, że "zaakceptował" mój związek. Liczyłam się z jego zdaniem, nawet po tylu latach. Czułam, że jest dla mnie kimś bliskim. - Ale to czekaj, musicie być już ze sobą jakieś hmm dwa miesiące a jeszcze nikt o was nie wie? - zapytał i to było bardzo trafne pytanie z jego strony. Opowiadałam mu jak ludzie go zaakceptowali w szkole w miejscowości, że "przyzwyczaili się" do jego obecności, chociaż czasem bywają dziwne sytuacje. Dokładniej powiedziałam mu o wycieczce na której byliśmy i o tym jak się poznaliśmy. Wspomniałam mu też o tym, że mam iść z nim na rozdanie nagród i , że cholernie się tym stresuje. Dużo mi pomógł na prawdę. W pewnej chwili zadzwonił mój telefon, spojrzałam na wyświetlacz Justin, uśmiechnęłam się. Pokazałam Tomowi a on pokiwał głową i podniósł kciuk w górę zaśmiałam się. 
- Doleciałem już, masz pozdrowienia od Pattie i dzieciaków. Opowiadaj kochanie co u ciebie? - tak miło było słyszeć jego głos, od razu serce zaczęło bić mi szybciej. Po głosie słyszałam, że jest szczęśliwy. Chciałam mu już zacząć odpowiadać, kiedy Tom się odezwał. 
- Ja już pójdę, zobaczymy się jutro. - pokiwałam przecząco głową i bezgłośnie powiedziałam "Zostań na noc" uśmiechnął się i po chwili odpowiedział "Poinformuję o tym mamę, zaraz wrócę" pokiwałam głową i przyłożyłam słuchawkę do ucha, żeby odpowiedzieć Justinowi o dzisiejszym dniu, kiedy mnie uprzedził.
- Kate, kto to był, czy jesteś tam z jakimś chłopakiem? - słyszałam rozdrażnienie w jego głosie, cholera miałam kłopoty. 


________________________________________________________________
I jak wam się podoba? Wyszedł jakiś długi, ale to dlatego, że @awwKidrauhlaww powiedziała, że długi lepszy ;) Jak czytacie, proszę o komentarz i opinię bo to na prawdę pomaga w pisaniu. Z góry dziękuję :) 

niedziela, 15 września 2013

Rozdział 21.

       Dni mijały nieubłaganie szybko, szkoła dom, szkoła dom i zero czasu dla siebie. Każdy dzień nie wnosił nic nowego. Nauki mieliśmy cholernie dużo i na samą myśl o tym chciało mi się dosłownie płakać, zaczynałam mieć dość. Wszystko zaczęło mnie przytłaczać, chwilami miałam wrażenie, że jak dla mnie to za dużo. Czułam się jakbym miała 30 lat, zero wolnego czasu, życia towarzyskiego i pełno spraw do przemyślenia na głowie. Beznadziejnie, to było idealne określenie, tego jak się czułam.
      Zbliżał się dzień wyjazdu do Anglii, codziennie rano wstawałam i wykreślałam kolejny dzień z kalendarza i za każdym razem byłam coraz bardziej przerażona. Po pierwsze tym, że lecę do Europy, do babci wiem brzmi to dziwnie, może dziwnie to mało powiedziane, ale tak jest. Myślami wracam do tamtego miejsca, do tych wszystkich chwil które tam przeżyłam, jaka byłam szczęśliwa, jak obiecywałam sobie, że będę tam mieszkać na zawsze. Był to raj na ziemi. Teraz siedzę na mojej huśtawce, patrzę w morze i wiem, że na prawdę pragnęłabym żeby tak było, ale nie jest. Jest cholernie odwrotnie, teraz to miejsce jest dla mnie jak jakiś inny świat o którym usilnie staram się zapomnieć. Zginęli tam moi rodzice, jak do cholery mogłam chcieć tam znów wracać. Kilka łez spłynęło mi po policzku, szybko je wytarłam. Nie chciałam się poddawać, wiedziałam że jeśli coraz więcej będę o tym myśleć, nie dam rady.
       Przed tymi wakacjami które były, planowaliśmy z wujkiem, że odwiedzimy babcię, że zrobimy jej niespodziankę. Muszę przyznać, że byłam zdenerwowana ale też strasznie szczęśliwa. Do czasu, kiedy byliśmy na lotnisku a ja uświadomiłam sobie, w jakie miejsce jadę. Wszystkie sceny z dzieciństwa, powrót rodziców, mała dziewczynka stojąca w oknie, ciężarówka, karetki, płacz pokazywały mi się przed oczami. Nie mogłam, po prostu nie mogłam wtedy jechać, nie byłam gotowa. Kolejne łzy spłynęły mi po policzku. Teraz będzie inaczej, obiecałam to sobie, muszę to zrobić. Nie byłam tam od 11 lat, w pewnym sensie tęskniłam za tym miejscem i babcią, która nie miała już siły przylecieć do Stanów. Dla starszej osoby taki długi lot jest strasznie męczący, nie widziałyśmy się więc od 2 lat. Kolejne łzy. Wyobrażałam sobie jak siedzi sama w tym domu, w swoim fotelu przy kominku i patrzy w okno czy nikt do niej nie przyjechał. Dziadka nie pamiętam, umarł kiedy mnie nie było jeszcze na świecie. Swojej drugiej babci i dziadka nie znam, tata nie utrzymywał z nimi kontaktów. Wyprowadził się od nich kiedy miał 16 lat i zamieszkał z moją mamą i jej rodziną. Czasem lubiłam, kiedy wujek lub babcia opowiadali mi jak to było, kiedy miałam się urodzić, jak szykowali dla mnie pokój, moje pierwsze urodziny, pierwsze słowo. Dla wszystkich ich byłam oczkiem w głowie. Pamiętam, jak wujek się wyprowadził a ja bałam się, że go więcej nie zobaczę a teraz jest on dla mnie jedną z najważniejszych osób w moim życiu.
     Na reszcie znalazłam chwilę dla siebie, jutro klasowe Wigilie, skończyło się pierwsze półrocze. Jestem z siebie zadowolona, dałam z siebie 100% i moje wyniki to potwierdzają. Karteczka z ocenami została wysłana do wujka a ja czekam na jego telefon, żeby usłyszeć jak bardzo jest ze mnie dumny. Po uroczystościach w szkole mamy się wszyscy spotkać u Justina. Tak dawno nie spędzaliśmy wszyscy razem czasu... a już nie chcę myśleć kiedy z Justinem widziałam się sam na sam. Za dwa dni wyjeżdżam i nie będziemy się widzieć przez no ponad tydzień. Ja będę w Anglii on w Kanadzie z 8 godzinną różnicą czasu. Dez zostaje w domu razem z babcią i dziadkiem a Jacob wyjeżdża do rodziny i z nim będę miała już 10 godz różnicy czasu. Na szczęście to tylko tydzień, odetnę się trochę od rzeczywistości, może to mi dobrze zrobi, nie wiem.
         Budzi zadzwonił o 7.50 bez chwili namysłu wstałam i poszłam do łazienki. Chciałam żeby był już wieczór, więc z niczym nie zwlekałam. Wzięłam szybki prysznic, umalowałam się i pokręciłam włosy. Chciałam wyglądać elegancko, więc wybrałam klik i na to czarny płaszczyk bo było zimno. Zdążyłam zjeść śniadanie, kiedy przyjechali po mnie Dez z Jacobem.
        - ... i życzę ci, żeby spełniły ci się wszystkie marzenia. - buziak w policzek i już wszyscy. Każdemu złożyłam życzenia, mogłam na reszcie usiąść. Atmosfera była na prawdę wspaniała, było tak świątecznie, każdy był dla siebie miły. Usiedliśmy do stołu i zabraliśmy się za jedzenie. Dużo się śmialiśmy i rozmawialiśmy, każdy był szczęśliwy. Będę za nimi tęsknić przez te dwa tygodnie, chociaż prawdopodobnie wszyscy zobaczymy się w sylwestra. Justin wspominał, że coś zrobi ale musi uzgodnić to ze swoim menadżerem itp i jeszcze nic nie wiadomo. W sumie to mogłoby być ryzykowne, żeby imprezować u niego bo przecież potem wszyscy by o tym wiedzieli, a to znacznie zmienia sytuację.. Pożegnaliśmy się i każdy pojechał do swojego domu.
        Zaczęłam się pakować, wiedziałam że potem może zabraknąć mi czasu a jakoś nie chciałam tego zostawiać na ostatnią chwilę, całkiem jakbym się bała, że jednak się rozmyślę... Jednak nie udało mi się spakować do końca, musiałam się szykować do Justina. Zmyłam się i umalowałam od początku, później poszłam do pokoju wybrać coś na wieczór. Zdecydowałam się na klik. Czułam się komfortowo i wyglądałam elegancko. Miałam ochotę się przejść, napisałam Dez że pójdę piechotą. Skierowałam się w stronę morza a potem domu Justina. Zapukałam do drzwi i chwilę poczekałam, nikt nie otwierał weszłam do domu i skierowałam się w stronę kuchni. Zobaczyłam Justina klik rozmawiającego przez Skype, pomachał do mnie ręką na znak żebym do niego przyszła. Zaczerwieniłam się, podeszłam do niego i zobaczyłam Pattie i śpiącą na jej rękach Jazzy, uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Była taka śliczna, taka niewinna i taka podobna do Justina.  Pattie zobaczyła mnie i od razu szeroki uśmiech pojawił się na jej twarzy. Justin posadził mnie na swoich kolanach i dał mi buzi w policzek, znów się zarumieniłam.
- Dobry wieczór. - powiedziałam po cichu tak, żeby nie obudzić śpiącej Jazzy. Serce biło mi strasznie szybko, nie wiem do końca dlaczego się denerwowałam.
- Dobry wieczór kochanie. - powiedziała Pattie a ja się uśmiechnęłam, jeszcze nigdy z nią nie rozmawiałam, nie miałam pojęcia też ile Justin jej o mnie powiedział. Wiem, że mają bardzo dobry kontakt, tyle że jeszcze przez te 3 miesiące nigdy z nią nie rozmawiałam. - Dobrze, dzieciaczki nie przeszkadzam wam, miłej zabawy wam życzę, tylko tam spokojnie Justin proszę cie. No i niedługo się widzimy, ale to jeszcze przed wyjazdem do ciebie zadzwonię dobrze? - Justin pokiwał głową - Miło, że się poznałyśmy Kate bo dużo mi Justin o Tobie opowiadał. - uśmiechnęłam się i spojrzałam na Justina, pokazał mi język a ja wywróciłam oczami, Pattie się zaśmiała. - Okej, nie będę wam już przeszkadzać, trzymajcie się, kocham cię Justin, dobranoc Kate. - powiedziała, a ja poczułam takie dziwne uczucie. Justin ma takie szczęście, mając taką kochającą mamę i dwójkę rodzeństwa, zazdrościłam mu tego.
- Dobranoc Pattie. - opowiedziałam i wstałam z kolan Justina. Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam sobie sok.
- Koniecznie zadzwoń. Ucałuj ode mnie Jaxona i powiedz im, że za nimi tęsknie i niedługo się zobaczymy. Też cie kocham, dobranooc.- wysłał jej buziaka i się rozłączył. Wstał i zaczął iść w moją stronę, objął dłońmi moją twarz i złączył nasze usta w pocałunku.
- Tak dawno nie byliśmy sami.. - i pogłębił nasz pocałunek. Mm wiedziałam o czym mówi, już zaczęłam za tym tęsknić. Wplotłam palce w jego włosy i przyciągnęłam go do siebie. Złapał mnie za uda i posadził na ladzie. Nasze języki zaczynały wariować. Oplotłam go nogami i przycisnęłam go do siebie, miałam na niego ochotę tutaj i teraz. Delikatnie zaczął zdejmować mi bluzkę, całując mnie przy tym samym w szyję. Odchyliłam głowę, to było takie przyjemne. Podniosłam rękę i powoli zaczęłam wsuwać mu ją pod bluzkę, czując jego umięśniony tors, lekko ugryzł mnie w szyję a ja się zaśmiałam i złączyłam nasze usta w kolejny pocałunek, zaczęłam lekko ssać jego wargę, jęknął. Chciał całkiem zdjąć mi sweter, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Westchnęliśmy i odsunęliśmy się od siebie, dając sobie szybkiego buziaka. Justin poszedł otworzyć im drzwi a ja naciągnęłam na siebie bluzkę, poprawiłam włosy i wzięłam szklankę z sokiem. Dez wpadła i od razu zrobiło się głośno. Mieliśmy dzisiaj po prostu spędzić razem czas i dobrze się bawić, wszyscy tego potrzebowaliśmy.
          Była już 3 w nocy, leżeliśmy i oglądaliśmy jakiś horror. Dez z Mikem leżeli na kanapie, przytuleni a Dez prawie usypiała. Jacob spał na fotelu, musiało być mu strasznie niewygodnie a ja z Justinem leżeliśmy na kocyku na podłodze. Ja też byłam już zmęczona i powoli zaczynało mi się chcieć spać. Podniosłam się, bolały mnie już plecy.
- Idziemy już spać kochanie? - zapytał Justin i delikatnie posmyrał mnie po plecach. Przeszły mnie ciarki, nigdy nie znudzi mi się jego dotyk.
- Chyba tak, jestem już zmęczona. Trzeba obudzić Jacoba, nie może spać na tym fotelu - i pokazałam na Jacoba głową, Justin się zaśmiał. Wstał i lekko nim potrząsł, Jacob się obudził i Justin kazał mu iść na górę spać, do pokoju gościnnego. Wyglądał słodko taki niewyspany. Dez z Mikem stwierdzili, że będzie im wygodnie na kanapie więc poszliśmy z Justinem na górę do jego sypialni.
       Wzięłam prysznic i ubrałam się w Justina koszulkę. Kiedy wróciłam telewizor w sypialni był włączony a Justin spał, uśmiechnęłam się. Wyglądał tak słodko, wyłączyłam telewizję i zabrałam się za zdejmowanie mu spodni, nie mógł przecież spać w ciuchach. Dałam mu buziaka w usta, przykryłam go kocem i położyłam się obok niego obejmując go. Długo nie mogłam usnąć, nie mogąc się w ogóle skupić. Myślałam o tylu rzeczach na raz.. Słyszałam jak na dole ktoś chichocze, Dez z Mikem najwyraźniej nie spali, wykręciłam oczami. Leżałam jeszcze chwilę aż w końcu usnęłam.
               Następny dzień minął mi cholernie szybko. Wstaliśmy, zjedliśmy śniadanie, pogadaliśmy a potem z Justinem przyszliśmy do mnie. Chcieliśmy spędzić ze sobą jak najwięcej czasu. Jutro już leciałam, musiałam skończyć się pakować i ogarnąć dom. Justin mi pomagał sprzątać a potem zrobił obiad, był taki kochany. Przez chwilę poczułam się jakbyśmy byli ze sobą od zawsze i jakbyśmy mieszkali ze sobą już od iluś tam lat. Tak wyobrażałam sobie naszą przyszłość, jego, mnie i dwójkę dzieci biegających po domu. Czasem zapominałam całkiem o tym, że jest sławny i zna go cały świat. Kiedy sobie o tym przypominałam, drażni mnie to, że prawdopodobnie nigdy nie będziemy mogli być normalną parą. Jutro o piątej przyjeżdża po mnie samochód wujka i jadę do Nowego Yorku, dołącza do mnie ciocia z wujkiem i od razu jedziemy na lotnisko. To będzie dłuuuugi i męczący dzień.
             Położyliśmy się z Justinem do łóżka. Przytuliłam się do niego i wiedziałam, że na tym się nie skończy. Zaczęliśmy się całować, wszystko działo się tak szybko, byliśmy podnieceni. Zdjęłam jego bluzkę a on moją nieustannie się całując, potem przeszedł do moich piersi. Uwielbiałam jak był taki stanowczy, jęknęłam. Justin jedną ręką zjechał do mojej strefy intymnej i wsunął we mnie jednego palca, lekko wygięłam się w łuk. Całował mnie z taką pasją, nie przestając poruszać ręką, czułam że dochodzę, chciałam więcej, więcej Justina. Nagle poczułam jak moje ciało wypełnia fala spełnienia, orgazm był czymś na prawdę niesamowitym, czymś czego słowami po prostu nie da się opisać. Oblizał usta, był z siebie zadowolony. Teraz ja chciałam sprawić przyjemność jemu, powoli zeszłam ręką do jego krocza, wzdrygnął się kiedy dotknęłam jego męskości, była spora tak mi się wydaję. Oplotłam ją palcami i zaczęłam poruszać ręką w górę i w dół, Justin jękną doprowadzając mnie tym do takiego uczucia, którego jeszcze nigdy nie miałam. Zaczęłam poruszać szybciej, przy czym namiętnie go całowałam po ustach i szyi. Wiedziałam, że za chwilę dojdzie, chciałam tego. Po chwili jego ciało całe się spięło a ja na swojej dłoni poczułam coś lepkiego, doszedł. Byłam z siebie dumna, uśmiechnęłam się do niego.
- Jesteś wspaniała, nawet nie wiesz jak bardzo będę za tobą tęsknił.- powiedział a ja opadłam na łóżko obok niego. Wow to co dzisiaj się wydarzyło było cholernie zajebiste. Będę o tym myśleć za każdym razem kiedy pomyślę o Justinie. Przegryzłam wargę.
- A ty niesamowity. Ja będę tęsknić bardziej. - odparłam i położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Czułam jak powoli się unosi, objął mnie ramieniem i smyrał po plecach. Mogłabym zasypiać tak codziennie już do końca mojego życia.