środa, 27 marca 2013

Rozdział 15.

       Czas od ostatniego incydentu leciał strasznie szybko. Po prawie dwutygodniowej nieobecności w szkole musiałam sporo odrabiać. W szpitalu codziennie mnie ktoś odwiedzał, wszyscy się o mnie martwili. Było mi cholerni miło, że ludzie o mnie pamiętali. Każdego dnia przychodził do mnie Justin, razem się uczyliśmy, tłumaczył mi jakieś zadania lub po prostu rozmawialiśmy "o niczym". Czułam jakby moje życie zaczęło się od początku, nie zamierzałam nikogo udawać, starać sobie coś wmawiać i być kimś, kim nie jestem. Postanowiłam wziąć życie we własne ręce. Kiedy myślę o tym, że teraz mogłoby mnie tutaj nie być cieszę się z każdej chwili, każdego dnia. Tak na prawdę nigdy nie doceniałam tego co mam. Kochające wujostwo, wspaniali przyjaciele, dom, szkoła i sam fakt, że mogłam poznać Justina. Jakby mi ktoś powiedział, wtedy na koncercie, że w przyszłości będę się z nim spotykać lub normalnie rozmawiać, nigdy bym nie uwierzyła. Może to przeznaczenie przysłało go właśnie tutaj, może los chciał żebyśmy się jeszcze raz spotkali. To jest właśnie to moje cholerne szczęście, którego wcześniej nie doceniałam. Dziewczyna z trudną przeszłością, która wiele przeszła... ale jednak potrafię cieszyć się z życia.
     Kiedy wróciłam do domu, zastałam Dez, Jacoba i Justina. Siedzieliśmy do późna i świętowaliśmy mój powrót do zdrowia, chociaż jeszcze muszę się oszczędzać. Przez następne dni, codziennie przychodzili a potem odprowadzali mnie do domu, w szkole też nie zostawiając mnie ani na chwilę samej. Najgorsze było, że w pewien sposób zawiodłam dziewczyny z drużyny. Nie było mnie przez dwa tygodnie a teraz kiedy już jestem mogę pomarzyć o grze w siatkę ze złamaną ręką. Okropnie się z tym czuję i boję się że jeszcze przez jakiś czas nie będę mogła z nimi pograć. Nauczyciele okazali się wyrozumiali, spokojnie mogłam pozaliczać zaległe sprawdziany.
     Nieubłaganie zbliżały się święta Bożego Narodzenia, czyli wyjazd do babci. Został jeszcze miesiąc, ostatnie momenty na poprawki w szkole itp. W tym roku nie biorę udziału w przedstawieniu, nie było mnie na próbach więc Pani Darlas musiała znaleźć za mnie kogoś innego na szczęście będę miała okazję pooglądać w akcji Justina. Przychodzę czasem na próby i go oglądam, sprawia mi to przyjemność.
    W końcu przyszedł dzień na zdjęcie mi gipsu. Do szpitala zawiózł mnie Bieber, mówił że nie zostawiłby mnie samej i nie ma mowy żebym jechała autobusem. Nie dyskutowałam, wsiadłam grzecznie do samochodu. Na miejscu po 10 min byłam już bez gipsu, lekarz powiedział że wszystko jest już stabilne i wracam do zdrowia. Wracając myślałam czy dzisiaj się może nie zabawić, wyjść gdzieś z przyjaciółmi na miasto jednak uprzedził mnie Justin.
- Mam dla ciebie pewną niespodziankę, pójdziesz do domu spakujesz się i zabieram cie na wycieczkę. - zaskoczył mnie tym pomysłem, jednak cholernie mi się spodobał. Nie protestowałam, byłam ciekawa co planuje i gdzie mnie zabierze. Kiedy dojechaliśmy do mnie poszłam wziąć szybki prysznic. Umalowałam się, przebrałam klik. i zaczęłam pakować. Miałam zabrać ze sobą piżamę, jakieś ubranie na jutro i kosmetyki. Nie zeszło mi długo i po 30 min byłam gotowa. Później pojechaliśmy do Biebera, on też wziął prysznic, przebrał się klik i ułożył włosy. Kiedy wyszedł z łazienki wyglądał nieziemsko, wszystko w nim przyciągało mnie teraz do siebie włosy, strój, zapach.. Spojrzał na mnie a ja się uśmiechnęłam, podeszłam do niego i dałam mu buzi w policzek przy czym szepcząc mu do ucha "dziękuję". Nie zdążyłam się nawet trochę odsunąć, kiedy objął mnie i mocno przytulił szepcząc "nie to ja dziękuję". Odsunęliśmy się od siebie, ale wciąż się obejmowaliśmy, nasze twarze były blisko siebie, oddech stawał się coraz szybszy, serce biło wiele szybciej niż powinno. Czułam jego oddech, patrzyłam w jego głębokie brązowe oczy nie mogąc od nich oderwać spojrzenia. Czułam że jestem tylko ja i on, jakby cały świat znikł a moim jednym życiowym celem był on, Justin Bieber. Przysunął mnie bliżej swojego ciała, tak że mogłam poczuć jego ciepło oraz umięśniony brzuch. Swoje ręce położyłam na jego ramionach jednocześnie przegryzając swoją wargę. Wiedzieliśmy co się teraz stanie, to było nieuniknione obydwoje tego chcieliśmy, potrzebowaliśmy się i zdawaliśmy z tego sprawę. Nasze ruchy były takie wolne, pełne uczucia, delikatne jakbyśmy nie chcieli popełnić choćby najmniejszego błędu. Serce biło mi już tylko coraz wolniej, czułam się bezpieczna, w pewnym sensie spełniona. Nasze twarze przysuwały się do siebie, teraz mogłam poczuć jego całego. Był tylko mój, cicho wyszeptałam " Chcesz tego? ", uśmiech pojawił się na jego twarzy pokazując prześlicznie białe zęby " Jak niczego innego" i nasze usta złączyły się w krótkim pocałunku. Czułam ciepło jego ust, bicie jego serca, ciepło jego dłoni. Nie chciałam się od niego odrywać, pocałowałam go jeszcze raz teraz lekko otwierając usta, odwzajemnił. Przyciągną mnie do siebie jeszcze bardziej, chociaż myślałam że było to już niemożliwe. Teraz czułam, że moje życie stało się cholernie wyjątkowe. Wiedziałam ile się zmieni, że to wcale nie będzie taki łatwy związek, on nie jest zwykłym nastolatkiem. Będzie potrzebował mojego wsparcia, mojej obecności tak jak ja jego. Kiedy nasze usta rozłączyły się, czułam powracającą rzeczywistość, jakbym obudziła się z jakiegoś snu jednak spojrzałam na niego, jego uśmiech potwierdzał, że to dopiero początek.
   
    Jechaliśmy już od jakiś dwóch godzin, pupa cholernie bolała mnie od siedzenia. W samochodzie leciała głośna muzyka, Justin prowadził. Czasem spoglądał na mnie, kładł mi rękę na udzie, przechodziły mnie ciarki. KLIK Czułam się jakbyśmy byli ze sobą już strasznie długo, jakby to co się dzisiaj wydarzyło miało miejsce dawno temu. 
- Już jesteśmy blisko, za 5 min będziemy na miejscu. - nie to, że mieliśmy na chwilę postój bo mu się droga pomyliła, ale skoro już wie gdzie jesteśmy to jest dobrze. Nie mogłam się już doczekać aż będziemy. Niczego nie planowałam, nie wiedziałam też co się wydarzy, gdzie będziemy.
- Nie powiesz mi gdzie mnie zabierasz prawda? - pokręcił przecząco głową. Musiałam być cierpliwa, jeszcze tylko 5 min i będzie wszystko jasne. Skręciliśmy w jakąś boczną uliczkę. Jechaliśmy przez las, było na prawdę pięknie. Moim oczom ukazało się jezioro i piękny duży dom, który stał na brzegu. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy, nie spodziewałam się tego. Spojrzałam na niego. Puścił oczko i dał mi szybkiego buziaka w usta. 
- No chodź, pokażę Ci resztę. - wyszedł z samochodu i otworzył mi drzwi. Wzięliśmy swoje rzeczy i poszliśmy do środka. Dom był duży, jasny, dwupiętrowy i ekskluzywny. Od razu kiedy weszłam cholernie mi się spodobał. Justin złapał mnie za rękę, splótł nasze palce i oprowadził po domu.  Spodobała mi się ogromna sypialnia a obok niej łazienka. W sypialni znajdowały się duże szklane drzwi z widokiem na jezioro prowadzące na taras. Mogłam tutaj zamieszkasz, teraz w tej chwili na zawsze. Miałam wrażenie, że ten dom nie należy do tego świata, jakby wszelkie zło go omijało. 
- Czyj to jest dom? - zapytałam, kiedy w kuchni przygotowywaliśmy sobie kolację. 
- Teoretycznie moich rodziców, ale praktycznie to mój. Kupiłem im go na rocznicę, ale kiedy wzięli rozwód powiedzieli że chcą mi go oddać bo im się już raczej nie przyda. - nie ma to jak kupować rodzicom dom, i to jeszcze taki. Szkoda że ja Justinowi nie będę mogła dawać takich prezentów. Nie lecę na niego bo ma dużo kasy, nie, nie i jeszcze raz nie. Nawet mi to przez chwilę nie przeszło przez głowę, po prostu ma coś w sobie co daje mi poczucie tego bezpieczeństwa i szczęścia. Muszę omówić z nim jeszcze dużo spraw, ale nie wszystko na raz, na to będzie jeszcze czas. 
- Wow, strasznie mi się tutaj podoba, jest pięknie, na prawdę. Dziękuję, że mnie tutaj zabrałeś. - jego uśmiech i spojrzenie mówiły wszystko same za siebie. Poszedł do mnie, posadził mnie na blacie i spojrzał mi w oczy. 
- Nie dziękuj mi za wszystko. Robię to dla ciebie, bezinteresownie  chciałem żebyś odpoczęła. Dużo ostatnio przeszłaś. Poza tym chciałem mieć cię na chwilę tylko dla siebie. - Jego usta dotknęły moich. To nie był już taki sam pocałunek jak ten pierwszy. Każdy kolejny był bardziej głębszy, bardziej namiętny. Nasze usta rozchylały się, jakby wiedziały same co mają robić. Idealnie się dogadywały, tworząc idealny efekt. Całował nieziemsko. Jego ręce smyrały moje plecy a ja bawiłam się jego włosami przyciągając go do siebie. Nie potrafiliśmy się od siebie oderwać, nasze oddechy były coraz szybsze, obydwoje chcieliśmy więcej, więcej siebie. Tak długo na to czekaliśmy, na to, kiedy w końcu zrozumiemy swoje uczucia i pozwolimy żeby one nami kierowały. Teraz tak było i nic nie potrafiło nas powstrzymać. Jego ręce wędrowały coraz wyżej pod moją bluzką, czułam jak jego serce mało co nie wyjdzie mu z piersi. Delikatnie odsunęłam się od niego, skracając nasze pocałunki. Musiałam przystopować, chociaż wiedziałam że dzisiejszego wieczoru nie będzie to możliwe. 
- Masz mnie całą tylko dla siebie. - szybki całus w usta. Cała drżałam, nie wiedząc co tak na prawdę się dzieje. Wszystko działo się tak szybko, ostatnio owszem byliśmy blisko siebie i nie odstępowaliśmy się na krok ale wydarzenia z dzisiejszego dnia całkiem mnie zaskoczyły. Nie miałam jednak wątpliwości, że tego właśnie chce. Zaufałam mu, że mnie nie zostawi, że mnie nie zrani. Tak łatwo powierzyłam mu cząstkę siebie, tą ostatnią jaka mi została. 
    Kolację zjedliśmy na tarasie, patrząc na zachód słońca. Rozmawialiśmy o naszej "miłosnej" przeszłości. Opowiadałam mu o moich niby chłopkach, o tym jakie miałam o nich jeszcze niedawno zdanie i że żadnego sobie nie szukałam. On mówił mi o Selenie. Poznałam chyba największy sekret na świecie, że oni nigdy nie byli tak na prawdę razem. Dokładnie wsłuchiwałam się w każde jego słowo, nie mogąc uwierzyć w to co słyszę. 
- Wszystko to był pomysł wytwórni i producentów. Dla niej to była idealna sytuacja żeby się wybić, zostać zauważoną. Wiedzieli, że związki przyciągają paparazzi i ciekawią ludzi, dlatego to wszystko wymyślili. Ja dzięki temu cały czas byłem na okładkach, kochany Justin, Justin z Seleną, Justin coś tam, Justin coś tam. Nie musiałem nic robić, żeby być zauważonym. Ona dzięki temu stała się bardziej zauważalna i inaczej postrzegana. Nasz związek przyciągał miliony ludzi, dla innych był inspiracją, był "idealny".. Wszyscy mieli z tego same korzyści, Selenie świetnie udawało się grać moją dziewczynę, mi z resztą też nieźle szło z grą. Jednak postanowiłem coś zmienić, to nie miało już żadnego sensu, to całe "chodzenie".  Kiedy "zerwaliśmy" oczywiście wszędzie o tym pisali, później żeby się utrzymać musiałem odwalić parę numerów. Niektóre to byłem prawdziwy ja, jak np. palnąłem jakąś głupotę. Ale to zdjęcie z blantem, wszystko było ustawione... Miałem dość, nie mogłem już okłamywać całego świata i przede wszystkim siebie. I oto teraz jestem ja, ten prawdziwy. - wywołało to u mnie dziwne uczucie. Ludzie myślą, że on jest taki zły, że jakiś rozpieszczony gwiazdor a nawet nie zdają sobie sprawy że on musi to wszystko udawać. Kiedyś też tak o nim myślałam, jestem na siebie cholernie zła.. Ludzie są tacy powierzchowni, tak bardzo lubią oceniać innych a ja wcale nie jestem inna. Zawiodłam samą siebie, te wszystkie gazety, internet to wszystko jedna wielka ściema. Będę się musiała zacząć przyzwyczajać do świata show biznesu  przy Justinie nie będę zwykłą Kate, będę musiała być wyjątkową chociaż dla niego. - Ale teraz chodź, mam dla Ciebie jeszcze jedną niespodziankę. - złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą, to był dopiero początek. 

________________________________________________________________________________
Jeśli ktoś chce być informowany, to proszę w komentarzach napisać swojego TT. :) Jak wam się podoba ten rozdział, bo powiem wam że mi całkiem nieźle. :) 

niedziela, 24 marca 2013

Rozdział 14.

Oczami Justina:
      Po ostatnich wydarzeniach miałem straszny mętlik w głowie. Parę dni temu zerwałem z Niną. Uważam, że to była dobra decyzja bo po co byś z kimś jak i tak w głowie ma się kogoś innego. Poza tym, była pusta i nawet nie dało się z nią normalnie porozmawiać. Każdy temat sprowadzał się do zakupów, do mojej sławy i jak bardzo nie może uwierzyć że ze mną jest. Wkurzało mnie to i nie miałem zamiaru tego ciągnąć. Cholerna prasa musiała się jednak wtedy przyczepić, przypomnieli sobie o mnie i od razu pierwsze strony gazet itp. Nawet wciągnęli w to wszystko Kate, a przecież wtedy nawet ze sobą nie rozmawialiśmy. Rozumiem, że się na mnie zdenerwowała, ja też byłem zły na siebie, że nie mogę nic zrobić. Straciłem z nią kontakt, nie wiem jak to wyszło przecież zależy mi na niej... coś w niej przyciąga mnie, dużo o niej myślę, przypominam sobie jej śmiech, uśmiech, chwile które spędziliśmy razem i serce zaczyna mi szybciej bić. Nie miałem jeszcze czegoś takiego ale wywołuje to u mnie zmienne emocje. Wczoraj wszystko poszło nie tak. Poszedłem żeby ją przeprosić, padało, przyszliśmy do mnie, ona nie odzywała się do mnie ani słowem. Kiedy wzięła prysznic i zeszła na dół uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy. Wyglądała tak słodko, taka urocza, niewinna dziewczynka. Nawet nieumalowana i w za dużych ciuchach strasznie mnie kręciła. Byliśmy sami, Jacob poszedł się kąpać wtedy nie wykorzystałem okazji, żadne słowo nie chciało mi przejść przez gardło. Jednak może byłoby dobrze gdybym nic nie mówił. Byliśmy sami  w kuchni a ja palnąłem największą głupotę jaką mogłem powiedzieć. Wymyślałem miliony rzeczy jak zacząć, co chce jej powiedzieć i wszystko spieprzyłem. Zabolały mnie jej słowa, bardzo i dały mi cholernie dużo do myślenia. Wyszła z domu a ja nie wiedziałem co zrobić, czy za nią iść czy dać jej spokój i znów wybrałem złą opcje. Z Jacobem strasznie się o nią martwiliśmy była burza, nie wiedzieliśmy co się z nią dzieje, kiedy zadzwoniła kolejny cios dla mnie, jej słowa bolały mnie jak żadne inne. Długo potem rozmawialiśmy z Jacobem na jej temat, nie chciał mi dużo mówić, wolał żebym doszedł do pewnych rzeczy sam taki też więc mam zamiar. Nie odpuszczę sobie jej, na pewno. Zmęczeni, późno w nocy poszliśmy do łóżek, nie mogłem długo usnąć jednak później pochłonąłem się we śnie.
    Otworzyłem oczy, było już jasno spojrzałem na zegarek 7.06. Byłem cholernie nie wyspany, miałem ochotę nie iść do szkoły ale przyszedł do mnie Jacob i powiedział żebym szedł razem z nim. Wstałem wziąłem ciuchy klik i poszedłem wziąć zimny prysznic. Kiedy przekroczyłem próg szkoły od razu rozglądałem się czy nie ma Kate. Tak bardzo chciałem chociaż ją zobaczyć, przytulić... Zobaczyłem Dez, serce zabiło mi szybciej ale nie było z nią Kate, zawiodłem się. Teraz moje myśli krążyły wokół tego, dlaczego jej nie ma i czy to nie przeze mnie. Na lunchu spotkałem Ninę, wzięła mnie na bok i błagała o to żebyśmy znów byli razem. Stanowczo powiedziałem jej że nic już nas nie łączy i nie będzie, jestem skurwielem ale w tej sytuacji nie potrafiłem inaczej. Jacob dostał sms że Kate jest chora, dlatego nie było jej w szkole, martwiłem się i poprosiłem Dez żeby odwiedziła ją po szkole, poszedłbym ale bałem się że się zdenerwuje i jej się pogorszy. Siedziałem w domu i czekałem na wiadomość od jednego z nich. Zjadłem obiad i wziąłem się za naukę, ciężko mi to wszystko szło. Telefon zadzwonił, szybko podbiegłem po niego i odebrałem:
- Justin?! - Dez prawie krzyczała po jej głosie że płakała i teraz na serio zacząłem się martwić. Słyszałem jak przekazuje komuś telefon a sama zaczyna jeszcze głośniej płakać i coś mówić.
-Justin, przyjedź po nas pod dom Kate, zasłabła trzeba jak najszybciej zawieźć ją do szpitala. - z każdym słowem Justina moje serce biło szybciej, coś jej jest, to przeze mnie, wszystko przeze mnie. Nie patrzyłem na nic, złapałem kluczyki i pobiegłem do samochodu. Spod domu odjechałem z piskiem opon. Pod domem Kate byłem już po 5 min, szybko pobiegłem do pomieszczenia. Zobaczyłem ją leżącą na ziemi i Jacoba robiącego jej okład, byli przerażeni nie wiedzieli co robić. Podszedłem do nich wziąłem ją na ręce i zaniosłem do samochodu. Cały drżałem, ona była taka krucha. Dez zamknęła dom, wsiadła do samochodu i ruszyłem w stronę szpitala który na szczęście był niedaleko i po 10 min byliśmy na miejscu. Lekarze zabrali ją, ostatni raz na nią spojrzałem i zakląłem w duchu, jak mogłem ją zostawić.
      Była już 23, ja Dez i Jacob dalej siedzieliśmy na korytarzu, czekaliśmy na jakąś wiadomość. Żadne się nie odzywało, wszyscy nie wiedzieliśmy nawet co mówić, każde z nas było pogrążone w myśleniu.
     Godziny upływały strasznie wolno. Była 2 w nocy, pielęgniarka już kilkakrotnie powtarzała nam żebyśmy pojechali do domu, żadne z nas nawet o tym nie myślało. Czekaliśmy na jakąkolwiek informację. Po godzinie wyszedł lekarz, z jego twarzy nic nie dało się odczytać.
- Panie doktorze co z nią? - od razu do niego podeszliśmy, wszyscy byliśmy wykończeni ale jeszcze bardziej oczekiwaliśmy informacji o Kate.
- Było na prawdę źle, można powiedzieć że sytuacja krytyczna. Dziewczyna miała 39,5 stopnia gorączki przy czym była osłabiona, odwodniona i w jej żyłach krążyło za dużo tabletek, które razem połączone dają uboczne efekty. Dziewczyna ma również złamaną rękę w nadgarstku. - jego słowa były dla nas jak jakiś wyrok. W oczach mieliśmy łzy, ja cały drżałem. Nie mogłem w to uwierzyć, ona mogła stracić życie.. - Jej stan jest stabilny. Musieliśmy wykonać parę zabiegów, było ciężko bo organizm wszystko odrzucał i teraz jest w śpiączce, nie wiemy kiedy się obudzi. - dokładnie wsłuchiwałem się w każde jego słowo, nie chciałem nic przegapić. Teraz myślałem tylko o jednym, o tym jak bardzo chciałbym ją zobaczyć.
- Doktorze czy jest możliwość zobaczenia jej? - przez łzy mówiła Dez, chyba wszyscy tylko na to czekaliśmy.
- Tak oczywiście, tylko proszę zachować ciszę, ona jest na prawdę wykończona. - lekki uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Skoro mogliśmy ją zobaczyć i przy niej zostać to było już dobrze. Lekarz wskazał nam drzwi i bez zastanowienia ruszyliśmy w ich stronę. Lekko uchyliłem drzwi, na łóżku zobaczyłem Kate, bladą, wykończoną, leżącą bezwładnie z zamkniętymi oczami. Podszedłem bliżej, usiadłem na krzesełku obok łóżka, to samo zrobili Jacob i Dez. Złapałem ją za rękę, była taka zimna. Nawet na chwilę nie spuszczaliśmy z niej wzroku, Jacob poszedł po kawę dla nas wszystkich, czekała nas długa noc.
     Siedząc tak, trzymając ją za rękę siedziałem do 8 rano, tak jak reszta. Ok 9 pielęgniarki poprosiły nas żebyśmy wyszli, wtedy uzgodniliśmy kto idzie do domu tak żeby nie zostawić jej ani na chwilę samej. Ja poszedłem pierwszy, później miała iść Dez i na koniec Jacob. Wsiadłem w samochód i jak najszybciej ruszyłem w stronę domu. Poszedłem pod prysznic, przebrałem się klik, zjadłem coś na szybko i wróciłem do szpitala. Nie było mnie 30 min, stan Kate był w dalszym ciągu taki sam. Nie odstępowaliśmy jej na krok. Wciąż mieliśmy nadzieję, że może za chwilę się obudzi. Czas ciągnął się cholernie długo, każda minuta trwała jak godzina. Siedzieliśmy przy stoliku, razem się uczyliśmy, rozmawialiśmy musieliśmy jakoś wypełnić ten czas. Wieczorem Jacob musiał wrócić do domu, problemy rodzinne, obiecał że wróci jak najszybciej. Powiedziałem Dez żeby poszła do domu i odpoczęła, była strasznie zmęczona, było mi jej szkoda. Obiecałem że jak tylko coś się będzie dziać to do niej zadzwonię. Sam miałem w sobie tyle determinacji, że nie wyobrażałem sobie jej zostawić. W nocy Dez i Jacob przyjechali i przywieźli mi kolację. Siedzieliśmy z Kate cały czas, pielęgniarki wciąż powtarzały nam żebyśmy poszli, odpoczęli ale nie było nawet takiej opcji.
   Kolejny dzień był jeszcze gorszy, żadne z nas nie spało już od prawie 2 dni. Cały czas piliśmy kawę, musieliśmy się jakoś trzymać. Wieczorem znów podzieliliśmy się kto idzie do domu. Poszedłem pierwszy, wsiadłem do samochodu i odjechałem. W domu wziąłem prysznic, ubrałem się klik i zjadłem coś. Musiałem porozmawiać z rodzicami, przez te dwa dni nawet o tym nie pomyślałem. Mama zadawała miliony pytań, martwiła się o mnie ale zrozumiała mnie. Zawsze miałem z nią dobry kontakt, kochałem ją najbardziej na świecie, mogłem powiedzieć jej wszystko. Powiedziała mi że kiedy tylko wyzdrowieje Kate mam jej powiedzieć i że bardzo chcę ją poznać. Musiałem ją uspokoić, ona jest tylko koleżanką, wciąż jej to powtarzałem. Rozmawiałem z nią w drodze do szpitala a potem chwilę jak już byłem na miejscu. Wszedłem na TT, dawno tam nie byłem a tak bardzo poprawia mi to humor. Milion twettów na mojej tablicy, beliebers które piszą mi że mnie kochają, że za mną tęsknią. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy, chciałbym odpisać każdej z nich jednak wiem, że jest to niemożliwe. Na swojej tablicy napisałem "Widzę was moje @beliebers i też za wami tęsknie. Teraz mam trudny okres, moja przyjaciółka jest ciężko chora, życzcie mi powodzenia" i od razy 1305 osób dodało do ulubionych. Dez poszła do domu była już na maksa wykończona, nie dawała rady, zostaliśmy sami z Jacobem. Po jakiejś godzinie coś zaczęło się dziać, Kate ruszyła się moje serce mało co nie wyszło z piersi, byłem taki szczęśliwy że będę mógł z nią porozmawiać, zobaczyć jej uśmiech. Podbiegliśmy do łóżka, złapałem ją za rękę czułem jak bije jej serce, na mojej twarzy pojawił się uśmiech.


Oczami Kate:
Poczułam ból w ręce, próbowałam nią poruszyć nie mogłam. Czułam, że ktoś mnie trzyma, ciepło przeszło przez moje ciało. Próbowałam otworzyć oczy, powieki były takie ciężkie.. Starałam przypomnieć sobie co się stało. Pamiętam twarz Dez, to jak upadam i jak gdzieś dzwoni, dalej "film" mi się urywa, pustka. Ciekawa byłam jak długo spałam i gdzie jestem. Otworzyłam oczy, byłam w sali szpitalnej obok mnie siedział Jacob i Justin, serce zabiło mi szybciej Bieber trzymał mnie za rękę. Co on tutaj robił... nie myślałam o tym długo, sam jego widok że jest tutaj sprawił że byłam szczęśliwa. Jego uśmiech, tęskniłam za nim.
- Jak się czujesz kochanie? - cichym, łamliwym się głosem zapytał Jacob. Chciałam wiedzieć co się stało, jak się tutaj znalazłam. Czułam się strasznie osłabiona, nie mogłam się ruszać i miałam rękę w gipsie.
- Hmm nawet nieźle. Co ja tutaj robię? - mocniej ścisnęłam rękę Justina, nachylił się i pocałował moją dłoń. Uśmiechnęłam się, zrozumiałam że go cholernie potrzebuję. Nie mogę się okłamywać że mi na nim nie zależy bo już nie mogę dłużej okłamywać samej siebie.
- Przedawkowałaś leki, ciężko było ale lekarze zrobili wszystko żeby cie uratować. - nie mogłam uwierzyć w to słyszę, jak mogłam wziąć za dużo leków.. jak oni musieli się o mnie martwić. Szczerze mówiąc wyglądali strasznie, musieli być cholernie zmęczeni.
- Ile spałam? - chciałam wiedzieć wszystko z szczegółami, jednak nawet mówienie sprawiało mi trudności, szybko się męczyłam.
- Jakieś 2 dni.. - spałam 2 dni... Jak to w ogóle możliwe, nie zdawałam sobie sprawy w jakim jestem stanie. A oni pewnie siedzieli przy mnie cały czas, znam ich, musieli się strasznie martwić. Chciałam ich przeprosić. Justin nic nie mówił, nie wiedziałam dlaczego, cały czas trzymał mnie za rękę, wyglądał tak seksownie... pożerałam go wzrokiem, bałam się że zaraz sobie pójdzie, że mnie zostawi.
Nie chciałam tego, chciałam mieć go przy sobie, moje serce zaczynało bić coraz szybciej, spokojnie powtarzałam sobie spokojnie, mogę sobie tylko zaszkodzić..
- Nie zostawiajcie mnie samej, proszę. - zamknęłam oczy, nie miałam już siły trzymać powiek otwartych.
- Nie zostawimy cie, nigdy. - powiedział Justin, uśmiechnęłam się. W mojej głowie było teraz tyle myśli, nie wierzyłam, że on to powiedział ale uwierzyłam mu, uwierzyłam że nigdy mnie nie zostawi, że zawsze będzie przy mnie.

niedziela, 17 marca 2013

Rozdział 13.

    Przez kolejne dni pogoda coraz bardziej się psuła. Kiedy wstawałam i odsłaniałam zasłonki odechciewało mi się wszystkiego. Pochmurne niebo, kołyszące się od wiatru drzewa i deszcz. Najgorsza z możliwych wersji pogodowych. Dla mnie to był najgorszy czas, zawsze mam wtedy większe skłonności depresyjne. I tak przez cały październik, każdy dzień wyglądał tak samo. Szkoła dom, szkoła dom czasem spotkanie z Jacobem i Dez a w weekendy kino, spacer czy basen. Dez szalała z miłości, razem z Mikem planują jakiś wspólny wyjazd na ferie zimowe a w szkole i poza nią jak tylko mogą spędzają razem czas. Jacob jest zawalony obowiązkami w szkole, w domu ostatnio u niego ciężko bo rodzice się ciągle kłócą a on boi się, że wezmą rozwód, wspieram go ile tylko mogę ale też mamy dla siebie mało czasu, cały czas chodzi gdzieś z Bieberem. Jakby nie patrzeć można by stwierdzić, że zostałam sama. Jeśli chodzi o Justina, to nawet wolę o nim nie myśleć. Od naszego spotkania sprzed miesiąca nic się nie wydarzyło, czasem napisał do mnie sms i w szkole rozmawiamy kiedy jesteśmy wszyscy razem czasem też na lekcjach czy treningu. Niedługo zawody stanowe więc i my i oni ciężko ćwiczą, czasem mam już tego dość. Justin znalazł sobie dziewczynę, nie musiał długo szukać każda chciała być jego. O rok starsza od nas dziewczyna, długie blond włosy, zielone oczy, figura modelki więc nie dziwne dlaczego ją wybrał, jedna z większych lasek w naszej szkole, które się nieźle panoszą. Nic do niej nie mam, bo nie miewam wrogów i nawet ją lubię, ale trzeba jej przyznać że jest cholernie tępa i nie mam pojęcia jak ona w ogóle zdaje egzaminy. Po szkole chodzą za rączkę, przytulają się i całują. Na prawdę nie mam ochoty na to wszystko patrzeć bo jednak w jakiś sposób mnie to dotyka kiedy ich razem widzę. Oczywiście jestem na siebie zła, że myślałam sobie, że między mną a nim mogłoby coś być. Jaka ja byłam głupia myśląc, że może mu się podobam. Koniec z zakochiwaniem się, jedynymi facetami w moim życiu są wujek i Jacob.Ostatnio siedziałam w internecie i czytałam różne strony, wpadłam na stronę o Justinie. Nie wiedziałam, że Nina (dziewczyna Biebera) jest już popularna. Paparazzi zrobiło im już kilka zdjęć, które od razu znalazły się w gazetach i internecie pod nagłówkiem "Czy to nowa dziewczyna Justina? Ładna? ". Z czystej ciekawości przeczytałam i od razu tego pożałowałam. Codziennie chodzę w moje miejsce. Mam ostatnio tyle spraw do przemyślenia a nigdzie indziej tak dobrze mi się nie myśli jak tam. Nieubłaganie szybko zbliża się wyjazd do babci, z każdym dniem bardziej się go boję. Dez i Jacob widzą że jest ze mną coraz gorzej, nie dość że depresja to jeszcze tyle obaw które nie poprawiają mojego samopoczucia a powinny. Nie mam chwili radości, chodzę zamyślona i smutna chociaż w szkole staram się tego nie ukazywać bo nienawidzę litości.
    Niedawno wybrałam się do biblioteki, nie miałam ochoty wychodzić z domu na weekend więc postanowiłam, że sobie poczytam. Ku mojemu zdziwieniu zastałam tam Justina, udawałam jednak że go nie widzę i jak najszybciej wybrałam książkę, założyłam kaptur na głowę i wyszłam. W poniedziałek wracałam ze szkoły z Dez, Mikem i Jacobem weszliśmy na chwilę do sklepu zrobić małe zakupy. Poszłam z Dez na dział spożywczy a chłopaki oglądać gazety, bo od kiedy Jacob przyjaźni się z Justinem czasem zdarzyło mu się pojawić się w gazecie. Robiłyśmy zakupy, poszłyśmy do kasy i czekałyśmy na chłopaków, nieśli ze sobą parę gazet, Jacob wyciągnął jedną w moją stronę i mi podał. Od razu spojrzałam na zdjęcie, ja wychodząca w kapturze z biblioteki, byłam od niej jakieś 15m i w drzwiach Bieber. Nagłówek brzmiał "Czy to nowa tajemnicza dziewczyna Justina! Musimy się tego dowiedzieć". Na tym zdjęciu praktycznie nie widać mojej twarzy, to jasne że Jacob mnie poznał ale reszta świata na szczęście nie będzie miała o tym pojęcia. Tego było jednak już za dużo, nie można już wyjść do biblioteki bo pójdzie jakaś plotka że mogę z nim być jak nawet z nim nie rozmawiam... to absurd. Myślałam że paparazzi dało mu spokój a jednak oni ciągle szukają czegoś nowego i ciekawszego na jego temat. Nie wiem dlaczego ale wywołało to u mnie złość, byłam zła na niego, że dopuszcza do takich rzeczy. Musiałam ochłonąć i od razu po zakupach poszłam do domu chociaż mieliśmy iść wspólnie do kawiarni. Jacob poszedł ze mną, ugotowałam nam obiad a później poszliśmy się przejść. Huśtaliśmy się na huśtawce i patrzyliśmy na morze. Był chłodny dzień a ja mało co nie zamarzałam. Czułam, że wszystko mnie boli, miałam katar i bolała mnie głowa. Jacob nalegał żebyśmy wrócili do domu, martwił się, że się rozchoruję ja jednak nie chciałam. W oddali zobaczyłam Justina idącego w naszą stronę, w myślach skarciłam się, że nie chciałam wrócić do domu. Usiadł obok nas i tak przez chwilę siedzieliśmy w ciszy.
- Po co przyszedłeś? - ciszę przerwał Jacob, na prawdę zaczynała mnie irytować ta sytuacja. Miałam już wstać i odejść bo nie widziałam sensu siedzenia tutaj i denerwowania się.
- Zobaczyłem w gazecie zdjęcie Kate i chciałem ją przeprosić... głupio wyszło. - spojrzał się na mnie, a ja patrzyłam cały czas na morze. Super, przyszedł mnie przeprosić na prawdę się cieszę, miałam ochotę go uderzyć powiedzieć mu co na prawdę o nim myślę i żeby się stąd wynosił, nie psuł życia innym. Jednak coś mnie przed tym wstrzymywało.
- Masz racje, głupio wyszło. Przeprosiny przyjęte. - powiedziałam. Nie czekałam na jego reakcję wstałam i zaczęłam iść w przeciwną stronę. Nie miałam ochoty wracać do domu, więc poszłam w innym kierunku, jak najdalej od niego. Słyszałam jak wymienili dwa zdania z Jacobem i przybiegli do mnie. Jacob objął mnie a ja trzymałam tylko łzy w sobie. Nie wiem co tak bardzo mnie bolało, nie radziłam sobie i teraz to zrozumiałam. Szliśmy obok morza, chłopaki rozmawiali ze sobą a ja w sumie nie wiedziałam po co z nimi idę. Pogoda robiła się coraz brzydsza, chmury robiły się czarne i zbierało się na burzę, oni też to zauważyli. Właśnie zaczynałam mówić, że chyba pora już wracać kiedy deszcz zaczął padać. Duże i zimne krople spadały na moje ciało, przeszedł mnie zimny dreszcz. Justin powiedział, że mieszka 2 min stąd i zaproponował żebyśmy do niego poszli. Nie chciałam, zdecydowanie nie miałam na to ochoty Jacob jednak nawet nie pozwolił mi zaprzeczyć, złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą, stwierdził, że nawet nie ma opcji żebym wracała w taką pogodę do domu. Powiedział, że przeczekamy deszcz i wrócimy, nie miałam innego wyjścia, zgodziłam się i szłam za nimi.
     Dom Justina był duży i przestronny. Okna były na całą ścianę, skierowane w stronę morza, na prawdę piękny widok. Salon był jasny i przytulny, w rogu stał kominek, aż chciało się tutaj przebywać. Na górę prowadziły schody, za pewne do jego pokoju. Pełno było jakiś drogich gadżetów itp, no ale nie można mu się dziwić. Kiedy doszliśmy, wszyscy byliśmy mokrzy do suchej nitki i ani na chwilę nie przestawało padać. Justin dał nam swoje ciuchy, poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Krótkie spodenki i bluza nie za dużo mi dawały, ale to były jedyne ciuchy w które ze mnie nie spadały. Spięłam włosy w kucyk, ubrałam się i zeszłam na dół nieumalowana w za dużych ciuchach, spiętych włosach. Jacob nie raz mnie tak widział a to co myślał Justin mnie nie interesowało. Czekała na mnie gorąca czekolada, wzięłam ją i poszłam do salonu, usiadłam na fotelu obok kominka okryłam się kocem i włączyłam telewizję. Czułam się jak u siebie w domu, nie miałam zamiaru go o nic prosić więc robiłam co chciałam. Jacob poszedł na górę wziąć prysznic i zostaliśmy sami. Nie odzywałam się ani słowem, nawet na niego nie patrzyłam. On robił coś na laptopie a ja "oglądałam" film. Czułam na sobie jego spojrzenie, serce zaczynało bić mi szybciej, byłam strasznie zestresowana tą sytuacją. Na dworze robiło się coraz gorzej, deszcz nie przestawał padać a w oddali słuchać było nadchodzącą burzę. Nawet jeśli Justin chciałby nas odwieźć to byłoby to zbyt niebezpieczne. Zrobiłam się senna, wstałam z fotela, poszłam na kanapę, okryłam się kocem i wtuliłam się w poduszkę. Nie chciałam spać tylko po prostu odpocząć, jednak nawet nie wiem po jakim czasie usnęłam.
    Powoli otworzyłam oczy. Wciąż leżałam na kanapie w domu Justina, w rogu pokoju paliła się lampka. Justin z Jacobem oglądali "Transformersów"  w telewizji, nie zauważyli że się obudziłam. Było mi tutaj tak dobrze, czułam się bezpiecznie. Sama się sobie dziwiłam ale nie chciałam wracać do domu. Podniosłam się a oni od razu na mnie spojrzeli, lekko się uśmiechnęłam, na dworze słychać było burzę. Spojrzałam w okno i się wzdrygnęłam, wzburzone morze, jasne błyskawice zdecydowanie bałam się i nie lubiłam burzy. Obok mnie usiadł Jacob, objął mnie i pocałował w czoło, przytuliłam się do niego. Nie wiem jak on to robił, że po prostu wiedział kiedy go potrzebuje. Justin powiedział, że idzie zrobić nam kolację wstałam i poszłam za nim do kuchni. Przygotowywał tosty, wzięłam więc nóż i zaczęłam mu pomagać. Po chwili odezwał się:
- Co się ostatnio z tobą dzieje? - zadał mi to pytanie, a ja przez chwilę musiałam pomyśleć czy on mówi to do mnie. Spojrzałam na niego a on uważnie mi się przyglądał. Myślałam, że nie wytrzymam rzuciłam nóż na stół oparłam się o niego i zaczęłam mówić, nieco głośniej niż zawsze.
- Co się ze mną dzieje?! Ty się mnie o to pytasz, to chyba ja powinnam zadać ci to pytanie. Ale nie interesuje mnie to, więc nie pytam i ty też nie powinieneś się tym interesować bo ja nikim dla ciebie nie jestem. - to ostatnie powiedziałam już nieco ciszej, ale wszystko we mnie drżało. On oczekiwał ode mnie, że ja mu teraz tak wszystko powiem, poza tym to nie ja jestem wszystkiemu winna tylko on, a Bieber powiedział to z takim wyrzutem.. jakbym to była moja wina, że oddalamy się od siebie. Co za człowiek, musiałam stamtąd wyjść, musiałam ochłonąć. Poszłam do pokoju, wzięłam torebkę powiedziałam bezgłośnie do Jacoba "przepraszam" i wyszłam. Kiedy zamknęłam za sobą drzwi od razu tego pożałowałam, na dworze było strasznie. Po przejściu 5 metrów byłam cała mokra, za sobą słyszałam głos Jacoba jednak nie mogłam się wrócić, coś mi nie pozwalało. Spojrzałam na siebie i zorientowałam się, że jestem w ciuchach Justina. "Cholera" skarciłam się w głowie. Do domu miałam jakieś 15 min, zaczęłam biec, było mi strasznie zimno, cała się trzęsłam a po moich policzkach spływało parę łez. Kiedy tylko weszłam do domu, poszłam do apteczki i wzięłam kilka tabletek, od razu poczułam się lepiej. W drodze do łazienki ściągałam z siebie mokre ciuchy, nalałam sobie wannę gorącej wody i cała się w niej zanurzyłam. Z salonu słyszałam dzwonek telefonu, cały czas ktoś do mnie dzwonił ale teraz liczyłam się tylko ja, zamknęłam oczy i starałam się nie myśleć o dzisiejszym wieczorze.
   20 nieodebranych połączeń Jacob i Justin, 10 sms, 5 wiadomości głosowych. Nie chciałam żeby Jacob się o mnie martwił, wybrałam do niego numer i zadzwoniłam.
- MATKO NARESZCIE, WIESZ JAK SIĘ MARTWIŁEM. - krzyczał a w jego głosie słyszałam przerażenie, byłam cholernie zła na siebie że nie zadzwoniłam do niego wcześniej i nie uspokoiłam go. Słyszałam, że mówił do kogoś że zadzwoniłam do niego i że chyba wszystko jest dobrze, pewnie kierował te słowa do Justina. - NIE MOGŁAŚ ZADZWONIĆ WCZEŚNIEJ!? - coraz bardziej byłam na siebie zła, nawet nie wiedziałam jaką jestem egoistką.
- Przepraszam Jacob, nie pomyślałam o tym, nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. - mówiłam bardzo cicho, z jednej strony dlatego że po prostu było mi głupio i nie mogłam z siebie wydobyć słowa a po drugie moje gardło cholernie zaczęło mnie boleć.
- Co się z tobą działo? Jak wróciłaś do domu, przebrałaś się już w ciepłe ciuchy? Mam do ciebie przyjść? - usiadłam na kanapie i okryłam się kocem, moje ciało dalej drżało tyle że tym razem z nerwów, jak ja mogłam być taka głupia.
- Pobiegłam i po 10 min byłam już w domu, już się wykąpałam i teraz leże pod kocem. Nie Jacob, nie przychodź, zobacz jaka jest pogoda, zobaczymy się jutro w szkole. - odparłam na jednym tchu. Burza robiła się coraz bardziej niebezpieczna, głośniejsza co sprawiało że jeszcze bardziej się bałam. Wstałam i zaczęłam wyciągać wszystko z kontaktu.
- Zmokłaś pewnie do suchej nitki... Moja biedna głupiutka Kate, więcej masz tak nie robić jasne? Wiem dlaczego wyszłaś, ale to było z twojej strony głupie z resztą nie rozmawiajmy o tym bo wiem, że pewnie nie masz na to w ogóle ochoty. - on mnie tak rozumiał, tak bardzo chciałam żeby tutaj był.
- Jasne. Wiem.. sama teraz zrozumiałam że mogłam jeszcze na niego powrzeszczeć i poczekać co on ma mi do powiedzenia, ale wtedy o tym nie pomyślałam. - uśmiechnęłam się blado, wiedziałam że nie o to mu chodziło, ale miałam nadzieję że porozmawia z Justinem i mi przekaże co on na to powiedział.
- Wrrr, nawet nie wiesz jak Justin głupio się poczuł i jak się o Ciebie martwił. - znów to dziwne uczucie, niby złość a jednak nie to. Przypomniałam sobie minę Biebera, kiedy wypowiadałam w jego stronę te wszystkie słowa, zabolało go to, na pewno.
- Nie chce o tym słyszeć, powiedz mu że jeśli chce ze mną w ogóle rozmawiać musi przestać byś takim idiotom jakim jest teraz i żeby nawet się do mnie nie zbliżał, bo nie mam ochoty na niego patrzeć. - słyszałam jak Jacob westchnął, prawdopodobnie Justin wszystko słyszał. Teraz zaczęłam się zastanawiać czy na pewno dobrze zrobiłam wypowiadając te słowa, jednak nie żałowałam. Nie chcę być dla niego jakimś ciężarem więc ułatwiam mu to i staram się nie przeszkadzać mu w jego życiu. Zrozumiałam, że zachowuję się jak jakaś diva.. tak jakby wszyscy mieli mnie słuchać i jakbym ja była najważniejsza. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje, łzy zaczęły spływać mi po policzku, nie poznawałam samej siebie, stawałam się kimś strasznym, kimś kim na pewno nie chciałam być. - Powiedz mu, że go przepraszam i że po prostu nie chcę być dla niego ciężarem, a teraz muszę już iść. Na razie. - mówiłam a krople łez spływały mi po policzkach.  Ja nie jestem jakimś chamem, jestem dobrym człowiekiem dlaczego sprawiam ludziom przykrość mimo że oni mi nic nie zrobili. Rozłączyłam się, upadłam na poduszkę i zaczęłam głośno płakać.
     Słońce wpadało do mnie do pokoju, otworzyłam oczy i spojrzałam na zegarek 12.14. Cholera zaspałam do szkoły, ale teraz nawet nie opłacało mi się iść, miałam jeszcze  tylko dwie godziny. Usiadłam a cały świat zawirował mi przed oczami, podparłam się ręką o kanapę, ból głowy był okropny, śliny też przełknąć nie mogłam i byłam cała rozpalona. Świetnie, po wczorajszym spacerze i bieganiu w deszczu rozchorowałam się i to na dobre. Wzięłam telefon, miałam 3 nieodebrane połączenia i 6 wiadomości Jacob i Dez. Od razu napisałam im, że jestem chora i że okropnie się czuję. Poszłam do kuchni, napiłam się wody. Wzięłam ze sobą apteczkę i poszłam do salonu. Zmierzyłam sobie temperaturę i stwierdziłam, że na prawdę jest ze mną źle. Termometr pokazywał 39,1. Wzięłam leki przeciw gorączkowe i na gardło, położyłam się i okryłam kocem. Chyba jeszcze nigdy nie byłam tak chora jak teraz. Zamknęłam powieki i starałam się zasnąć jednak wczorajszy dzień nie dawał mi spokoju. Miałam tyle mieszanych uczuć.. najbardziej obawiałam się tego że zraniłam Justina. Tym samym zaczęłam się zastanawiać kim na prawdę jestem. Wzięłam laptopa i siedziałam sobie na internecie, moją uwagę przykuł artykuł "Z ostatniej chwili! Czyżby Justin Bieber był już singlem!? " weszłam na niego, byłam ciekawa dalszej treści. " Wczorajszego wieczoru widziano jak z domu gwiazdora wychodzi dziewczyna i z pewnością nie była to Nina. Zdarzenie miało miejsce już późnym wieczorem, na dodatek ślicznotka ubrana była w JEGO CIUCHY. Nie mamy pojęcia o czym może to świadczyć i co wydarzyło się w jego domu. Parę dni przed tym, zauważyliśmy jak Justin kłóci się z swoją "dziewczyną" i nie wyglądało to dobrze. Pod koniec rozmowy uciekła z płaczem... to chyba jednoznaczna odpowiedź. Czyżby Bieber zastąpił ją nową nieznajomą? Widać, że to ten sam flirciarz co zawsze. Czekamy na dalszy rozwój akcji. " Szczęka opadła mi na sam dół, Justin z nią zerwał a ja byłam dla niego taka okropna, może potrzebował mojego wsparcia.. Nie wiedziałam, że wczoraj ktoś mnie obserwował, dobrze że padało i nie udało im się zrobić żadnych zdjęć. Ale co będzie dalej, skoro oni już teraz wymyślają takie rzeczy, przecież to się całkowicie mija z prawdą a ludzie przecież będą wierzyć w te głupoty. Zamknęłam laptopa i wzięłam szklankę wody, było mi cholernie gorąco. Oparłam głowę o kanapę i patrzyłam w okno. Ktoś zadzwonił nagle do drzwi, wstałam a moje nogi odmówiły posłuszeństwa, zakręciło mi się w głowie. Przewróciłam się i upadałam na rękę. Przeszywający ból przeszedł przez moją rękę, do oczy napłynęły łzy. Nadgarstek potwornie mnie bolał, nie mogłam się ruszyć. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, Dez miała zapasowe klucze. Kiedy weszła złapała się za usta, szybko do mnie podbiegła coś mówiła jednak ja już jej nie słyszałam...
   

niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 12.

  Wstałam wcześnie rano, nie chciałam marnować ani chwili. Nie chcąc obudzić Jacoba, po cichu wzięłam ciuchy klik i poszłam do łazienki. Szybki prysznic, lekki makijaż i byłam już gotowa. Wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę kuchni. Wszyscy jeszcze spali więc wzięłam się za robienie śniadania. Przygotowałam dla każdego po 2 naleśniki z dżemem, nutellą, bitą śmietaną, serem lub owocami do wyboru.  Kiedy skończyłam gotować ciocia przyszła do kuchni. Ucieszyła się z śniadania i od razu wzięła się za jedzenie, usiadłam obok niej. Zaczęła mnie wypytywać, zachęcać żebym opowiedziała jej co u mnie. Miałam wrażenie że jestem jej i wujkowi to winna, mają prawo wiedzieć co się ze mną dzieje, przecież to oni mnie utrzymują. Opowiedziałam jej o koncercie, o pierwszych dniach w szkole i o Justinie. W czasie rozmowy wypiłyśmy dwie kawy. Mówiłam jej o uczuciach jakie mi towarzyszą kiedy go widzę itp. Nie miała żadnych zastrzeżeń co to tego, że mi się spodobał i że prawdopodobnie zawrócił mi w głowie. Wiedziała kim jest, mówiła nawet ,że kiedyś go poznała kiedy byli z wujkiem na jakimś bankiecie. Wydawał jej się bardzo przystojnym i sympatycznym młodzieńcem, jednak widać po nim że jest rozpieszczony i że zawsze dostaje to czego chce. Poradziła mi, żebym nie pokazywała mu że mi zależy bo wtedy on "osiągnie swój cel". Mam być niedostępna, ale przede wszystkim muszę go dobrze poznać. Przyjęłam sobie do serca rady cioci, wiedziałam że ma racje i zamierzałam właśnie tak postąpić. Będę zgrywać niedostępną i dobrze go poznam. Pamiętam co było z Seleną, jak cały świat o nich wiedział, za każdym razem jak gdzieś wyszli, czy pokłócili się.. Jak Justin ją zdradził bo prawdopodobnie mu się znudziła, jak flirtował z innymi dziewczynami, fankami czy gwiazdami. Każdy ich ruch był obserwowany  ona sobie z tym radziła bo jest sławna, ale dla wielu dziewczyn byłby to szok. Poza tym fanki nienawidziły jej, za to że "zabrała" im Biebera a przecież powinny być szczęśliwe, bo skoro on jest szczęśliwy to one też. Nie wiem czy jestem na to wszystko gotowa. Teraz przerwał swoją karierę i jak na razie paparazzi dają mu spokój, chociaż i tak nie wiadomo kiedy zechcą mieć ochotę sprawdzić co tam u niego. Jednak to nie oznacza że już do tego nie wróci, w sumie to jest to niemożliwe. Kiedyś, może nawet nie długo powróci do świata show biznesu i zapomni o nas wszystkich. Muszę to wszystko dokładnie przemyśleć, nie wiem czy to nie za dużo jak na moje siły.
      O godzinie 11 wyszliśmy z Jacobem na miasto. Zwiedzaliśmy, rozmawialiśmy, piliśmy koktajle truskawkowe i robiliśmy mnóstwo zdjęć. Na obiad zatrzymaliśmy się w niedużej restauracji. Czekając na danie weszłam na Twittera i wstawiłam jedno z naszych wspólnych zdjęć a później zadzwoniłam do Dez i opowiedziałam jej co się u nas dzieje ciekawego. Ona opowiadała mi o tym jak pierwszy raz zaprosiła Mike do domu. Byłam taka szczęśliwa że jej się z nim układa. Zjedliśmy obiad i poszliśmy do Central Parku. Usiedliśmy na trawie klik i odpoczywaliśmy. Z jednej strony chciałabym tutaj mieszkać, ten klimat tego miasta jest nieziemski jednak z drugiej strony ten ciągły tłok, pełno ludzi, hałas psują całą atmosferę. O 16 poszliśmy z Jacobem odebrać dokumenty dla jego taty a później dalej poszliśmy zwiedzać. Wieczorem obydwoje wróciliśmy cholernie zmęczeni, jednak nie mieliśmy czasu odpocząć. Wujek zaplanował na dzisiaj wypad do klubu, nie mogliśmy odmówić. Poszłam do pokoju wzięłam prysznic, włosy związałam w kucyk, umalowałam się i ubrałam klik. Miałam ochotę się rozerwać, zapomnieć chociaż na chwilę o problemach. Po 20 min byliśmy już na miejscu. Był to stylowy klub do którego na pewno nie wpuszczali wszystkich. Kiedy weszliśmy poczułam zapach papierosów, nie palę więc trochę mnie to drażniło. Było sporo ludzi, część siedziała na kanapach, inni pili przy barze, rozmawiali a inni tańczyli. Usiedliśmy przy jednym ze stolików w rogu klubu, tam gdzie było najciszej. Wujek zamówił nam po drinku, mimo że nie jesteśmy jeszcze pełnoletni. Później wszystko działo się strasznie szybko, tańczyliśmy, wygłupialiśmy się, po prostu świetnie się razem bawiliśmy. Była już jakaś 2 w nocy, tańczyłam z Jacobem na środku parkietu kiedy telefon mi zaczął dzwonić. Powiedziałam mu że muszę na chwilę iść i wyszłam na dwór żeby cokolwiek usłyszeć.
-Haloo. - nie byłam zbyt trzeźwa. Trzymałam się na nogach, ale mój humor było o wiele lepszy niż zawsze co na pewno było po mnie widać, słuchać z resztą też.
- Tu Justin. Mam nadzieję, że ci nie przeszkadzam. - uśmiech pojawił się na mojej twarzy, jak miło było go usłyszeć, jego głos sprawiał że byłam jakaś spokojniejsza.
- No jasne, że nie przeszkadzasz. Po co dzwonisz? - starałam się mówić jak najnormalniejszym głosem i w miarę panować na tym co mówię.
- Chciałem usłyszeć twój głos, bo właśnie się kładę. - zaśmiałam się, był taki słodki. Nie wiedziałam tylko czy to przejściowe czy on jest taki zawsze. Wszystko było takie trudne, ale teraz nie przejmowałam się tym.
- Też się cieszę że cie słyszę. - zaśmiał się. Wyobraziłam go sobie. Leży na łóżku, bez koszulki, mokre włosy i wygląda cholernie seksownie. Aż coś się we mnie zrobiło.. chciałabym koło niego teraz być.
- Uuu teraz to mnie zaskoczyłaś, co robisz? - ludzie patrzyli się na mnie jak na głupią, zamiast siedzieć w klubie ja stoję przed nim i rozmawiam przez telefon. Przed klubem był park, poszłam do niego i usiadłam na najbliższej ławeczce. Usiadłam tam i z nim rozmawiałam, po 30 min dostałam od Jacoba sms, gdzie jestem i żebym już wracała.
-Justin... - odezwałam się, nie chciałam kończyć naszej rozmowy, tak dobrze nam się rozmawiało.
- Mhmm. - on już ledwo nie usypiał, więc i tak byśmy za dużo nie porozmawiali. Miał teraz taki słodki zaspany głos.
-Muszę już iść, czekają na mnie. - pewnie zaraz będziemy wracać do domu. Z jednej strony szkoda że nie bawiłam się teraz z wujkiem i ciocią bo przecież jutro po obiedzie wracamy do Chicago, ale z drugiej cieszyłam się że mogłam porozmawiać z Jusem, mimo że już w poniedziałek zobaczę go w szkole.
- Ehh, wiedziałem że w końcu będziesz musiała to powiedzieć. No to już ci nie przeszkadzam. No to do zobaczenia w szkole, trzymaj się. Pa - był taki słodki i kochany, że normalne bym go teraz zjadła. Nie rozumiałam jednak naszej sytuacji. On po rozstaniu nie powinien szukać kogoś na stałe, poza tym ile się naczytałam o nim, że jak tylko ma okazję to flirtuje z każdą fanką. Skąd mam mieć pewność, że ja to nie ta "kolejna" w jego życiu i jak mu się znudzę to mnie po prostu zostawi. On ukrywa jeszcze przede mną tyle rzeczy... muszę wiedzieć wszystko  żeby wiedzieć na czym stoję. Przecież ja też nie szukam faceta, owszem brakuje mi go ale to całe poznawanie, randki itp nie kręci mnie to po prostu. Może jestem zbyt wymagająca... potrzebuję tylko żeby umiał poprawić mi w każdej sytuacji humor, żeby mnie nie okłamywał bo już wolę najbardziej bolesną prawdę niż kłamstwo i żeby był spontaniczny. To chyba nie jest aż tak dużo prawda?
       Siedziałam jeszcze przez parę minut na ławeczce patrząc w gwiazdy i rozmyślając. Miałam cholerną ochotę tutaj zostać, jednak wiedziałam że muszę wracać. Ruszyłam więc wolnym krokiem w stronę klubu. Nie miałam już ochoty tańczyć ani się wygłupiać, usiadłam przy naszym stoliku i obserwowałam Jacoba. Kiedy zobaczył, że mu się przyglądam podszedł do mnie, zapytał gdzie byłam i co dokładnie robiłam. Nie chciałam przed nim niczego ukrywać, moim uczuć do Justina też więc wszystko mu powiedziałam, o tym o czym myślałam i z czym się borykam.
- Wiesz co wydaje mi się, że on się teraz bardzo zmienia. Nawet dużo mi o sobie mówi, chyba się powoli zaprzyjaźniamy. Wiem dlaczego on tak lata do każdej dziewczyny, ale wolałbym żebyś sama się od niego o tym dowiedziała. Kiedy mówi o tobie, jednak wydaje się taki spokojniejszy i jakby nic innego w danej chwili go nie obchodziło. Wie że coś ukrywasz i powiedział mi że będzie musiał dowiedzieć się o co chodzi. Na prawdę nie myśl za długo o tym, wszystko się ułoży, wydaje mi się, że teraz nadszedł twój czas na miłość. - jego słowa dały mi dużo do myślenia. Kolejna osoba, która ma dużo racji i muszę się jej posłuchać. Wiedziałam kogo mam poprosić o radę, jeszcze chciałabym usłyszeć zdanie Dez. Mimo że jest jego fanką to wiem, że powie mi obiektywnie co o tym wszystkim myśli. Teraz pozostaje mi tylko czekać co się wydarzy, nie chcę niczego planować, wyobrażać bo potem mogę się zawieść na sobie albo na nim. Ok godziny 4 wróciliśmy do domu, byłam padnięta. Poszłam do łazienki, zmyłam makijaż, przebrałam się w piżamę i poszłam spać a po 10 min przyszedł Jacob i położył się obok mnie. Uśmiechnęłam się i pogrążyłam w śnie.
    Wszyscy wstaliśmy o godzinie 12. Pierwszy raz w tym tygodniu się wyspałam i miałam ochotę wstać. Odsłoniłam rolety i spojrzałam na NY. Widok był przepiękny, słońce padało na bloki, ulicę i to niekończące się na horyzoncie miasto. Czekałam aż Jacob wyjdzie z łazienki, więc wzięłam się za pakowanie i wybieranie ciuchów na podróż. Kiedy wyszedł, wzięłam ciuchy klik, poszłam do łazienki, szybki prysznic i nałożyłam mocniejszy makijaż klik ( PS: kiedy mówię o mocniejszym makijażu chodzi mi o takie właśnie kreski). Wyszłam z pokoju i poszłam do kuchni pomóc cioci przy obiedzie. Rozmawiałyśmy, ja kroiłam warzywa a potem owoce do lodów. Ciocia była świetną kucharką, uwielbiałam kiedy gotowała. Później przyłączył się do nas Jacob a wujek szykował stół. Czułam się jakbym miała prawdziwą, kochającą rodzinę. Wspólny posiłek, rozmowy tak jak z filmu o jakiejś idealnej rodzinie. Oczywiście nic w tym nie było prawdziwego tak jak i teraz, ale chociaż na chwilę mogłam się poczuć wyjątkowo. Zanim odjechaliśmy poszliśmy jeszcze na krótki spacer. Wujek mówił mi, że rozmawiał z babcią i że bardzo się ucieszyła kiedy dowiedziała się, że chcę ją odwiedzić. Też nie mogłam się już tego doczekać. Dawno nie miałam już takich typowo rodzinnych świąt. Obiecałam mu, że niedługo do niej zadzwonię i sama z nią porozmawiam. Bilety mamy już kupione i lecimy 3 dni przed 24 grudnia a wracamy 28. Czyli będę u babci dokładnie tydzień, odliczając dzień na dojazd i odjazd. Byłam ciekawa jak dużo już się tam zmieniło. Teraz czekało nas pożegnanie.
- Wujku mam nadzieję, że niedługo odwiedzicie mnie z ciocią. - staliśmy już przy limuzynie, Jacob pożegnał się ze wszystkimi, ja jeszcze musiałam z nimi porozmawiać.
- Też mamy taką nadzieję, chociaż ciężko nam będzie się teraz wyrwać ale postaramy się dla ciebie. - ciocia już prawie płakała, oni kochali mnie tak samo jak ja ich. Kiedyś wujek powiedział mi że traktują mnie jak córkę i nie raz myśleli o tym, żebym z nimi zamieszkała jednak wiedzieli, że byłoby to dla mnie zbyt dziwne i trudne dlatego nic nie proponowali.
- Będę na was czekać. Kocham was. - i rzuciłam im się na szyję. Przytulili się do mnie mocno a łzy spływały mi po policzku. Cały czas starałam się robić wszystko żeby ich nie zawieść, chciałam pokazać im jak bardzo jestem im wdzięczna za to co dla mnie robią.
- Też cie kochamy Kate. Pamiętaj o tym. - kolejne łzy spływały mi po policzkach a serce łamało się na pół. Nienawidziłam pożegnań, już zbyt wiele razy musiałam przez to przechodzić. Pożegnałam się z nimi i wsiadłam do limuzyny. Pomachałam im i ostatni raz obejrzałam się w ich stronę, włożyłam do uszu słuchawki, włączyłam jak najgłośniej muzykę i weszłam na Twittera i patrzyłam co ciekawego się dzieje. Weszłam na oficjalną stronę Justina, napisał "Tęsknie za wami moje @belibers", dodałam do ulubionych. Wczoraj powiedział mi że założył sobie jakieś inne konto, takie żeby miały go tylko zaufane osoby itp. Fanki nie miały możliwości żeby zorientować się, że to on. Wpisałam adres jaki mi powiedział i kliknęłam "obserwuj". Czytałam czy już coś ciekawego pisał, ale nic nie przykuło mojej uwagi. Wyszłam z TT i położyłam się na Jacobie, czekało nas jeszcze trochę jazdy.
    Kiedy dojechaliśmy była już 21, najpierw podjechaliśmy pod dom Jacoba a potem do mnie. Wzięłam walizki i weszłam do pustego domu, z którego od razu zachciało mi się wyjść. Nie czekałam długo, złapałam torebkę i poszłam na plażę do mojego miejsca. Wiatr targał moje włosy a do uszu dochodził mnie szum morza. Tego mi jedynie brakowało w NY, tego mojego magicznego miejsca, gdzie wszystko przestaje mieć znaczenie. Zaszło słońce a ja zbierałam się już do domu, kiedy dostałam sms od Biebera "Gdzie jesteś? ". Mimowolnie się uśmiechnęłam i odpisałam mu "Tam gdzie zawsze. " i miałam cichą nadzieję, że się domyśli co to może oznaczać, nie musiałam długo czekać na odpowiedź "Poczekaj na mnie, za 5 min tam będę". Usiadłam na huśtawce i weszłam na TT. Dokładnie po 6 min, Justin stał przede mną. Przywitaliśmy się i zaczęliśmy iść. Przy nim czułam się taka bezpieczna i miałam w sobie tyle szczęścia i swobody. Chciał żebym opowiedziała mi co dokładnie robiłam w NY, powiedział mi że ślicznie dzisiaj wyglądam i że widział zdjęcie na Twitterze. Szczerzyłam się jak głupia, parę miłych słów a w moim brzuchu latało miliony motylków. Na prawdę nigdy nie miałam takiego uczucia, takiego że czuję że ktoś, jest dla mnie tak cholernie ważny i że nie ważne jaki by był, co robił a moje uczucie do niego się nie zmienia. Na pewno nie po tak szybkim czasie pojawiło się we mnie takie uczucie do Jacoba czy Dez, czy to była miłość... Szybko jednak wybiłam sobie to z głowy, obiecałam sobie że nie będę o tym myśleć i miałam zamiar dotrzymać słowa. Spacerowaliśmy tak jeszcze przez jakiś czas a potem Jus odprowadził mnie do domu, kiedy już miał odchodzić powiedział "Cieszę się, że już wróciłaś." i dał mi długiego buziaka w policzek. Odprowadziłam go wzrokiem i tylko powtarzałam sobie "nie myśleć o tym, nie myśleć o tym". Nawet mi się to udało, weszłam do domu i wzięłam się za robienie kolacji a później za odrabianie lekcji. Oczy mi się już prawie zamykały była 1 w nocy, poszłam do łazienki wzięłam prysznic i cholernie zmęczona położyłam się do łóżka i od razu usnęłam.

__________________________________________________________________________
Jak wam się podoba? :)

środa, 6 marca 2013

Rozdział 11.

    Czwartkowy dzień ciągnął się cholernie długo. Mimo że był początek roku nauczyciele już zaczynali wymyślać testy, referaty itp. Czekało mnie coraz więcej pracy, nie wiedziałam jednak jak sobie ze wszystkim poradzę. Na lekcji z wychowawczynią dowiedzieliśmy się że czeka nas niedługo wycieczka, jednodniowa, jednak jeszcze nie wiadomo gdzie. Po lekcjach razem z Jacobem i Justinem mieliśmy trening. Mój skończył się wcześniej więc poszłam na trybuny i obserwowałam jak grają. Patrzyłam na Justina, był rzeczywiście bardzo dobry. Ciągle miałam przed oczami fragmenty wczorajszego wieczoru. Jak się uśmiecha, śmieje, patrzy na mnie.. W którymś momencie nasze spojrzenia się spotkały, uśmiechnęłam się a do niego akurat podbiegł Jacob i zaczął coś mówić. Poszli wziąć prysznic i po 20 min wracaliśmy już do domu, wyjątkowo wszyscy na piechotę.
- Kate, miałbym do Ciebie ogromną prośbę. - powiedział Jacob, a ja kompletnie nie wiedziałam o co może mu chodzić. Przed chwilą zamyśliłam się trochę i nie wiem czy nie dotyczyło to rozmowy i czy nie mówił nic wcześniej.
- Tak? - po dzisiejszym treningu byłam wykończona, myślałam teraz wyłącznie o ciepłej kąpieli.
- Mój tata musi odebrać jakieś dokumenty z Nowego Yorku. Wyznaczyli mu termin na tą sobotę, jednak on nie może jechać bo ma ważne spotkanie z pracy. Dowiedziałem się od Dez, że w piątek jedziesz do wujka. Chciałbym się zabrać razem z Tobą, w NY już bym sobie jakoś poradził tylko chodzi mi o dojazd. - cieszyłam się, że nie będę musiała jechać sama. Nie chciałam z Dez bo jakoś nie miałam ochoty na babskie wygłupy itp. z Jacobem będę mogła odpocząć i o to mi właśnie chodziło. Justin uważnie się wszystkiemu przysłuchiwał.
- Jasne, że możesz jechać i pojedziesz ze mną do wujka, a w sobotę pójdę razem z tobą odebrać dokumenty twojego taty, razem pochodzimy, pozwiedzamy trochę. - Wujek zna Jacoba i bardzo go lubi więc nie będzie miał nic przeciwko żeby przyjechał razem ze mną.
- Na prawdę! Jesteś kochana, kocham Cie normalnie. - wziął mnie na ręce i zaczął kręcić w kółko. Zaczęłam się śmiać. Wcale dla niego dużo nie zrobiłam ale wiem że dla niego było to ważne, nie chciał zawieść taty. Justinowi popsuł się humor co nie uszło mojej uwadze, z resztą Jacob też to zauważył. Czyżby ktoś tu był zazdrosny. Resztę drogi rozmawialiśmy o wyjeździe, myśleliśmy gdzie pójdziemy, Justin nawet dawał nam pomysły, dobrze znał NY. Mój dom był pierwszy, chłopaki odprowadzili mnie pod dom, pożegnałam się najpierw z Jacobem w policzek a potem z Justinem. W domu wzięłam długą kąpiel, później zrobiłam sobie obiad i wzięłam się za lekcje.
              Wieczorem postanowiłam się przejść nad morze do swojego miejsca. Szłam brzegiem morza zamaczając nogi w wodzie. Myślałam o wyjeździe do babci i o tym jak to będzie. Kiedy byłam już na miejscu, zauważyłam że znów ktoś huśta się na mojej huśtawce, podchodząc bliżej rozpoznałam Justina. Podeszłam do niego, na co on od razu podniósł wzrok. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy, żadne z nas nie umiało tego przerwać, tego czegoś co własnie między nami się tworzyło. Nie miałam ochoty dłużej stać, usiadłam obok niego i patrzyłam się w morze. Nie wiem nawet ile siedzieliśmy nie odzywając się do siebie, cisza w ogóle mi nie przeszkadzała, nie czułam się dziwnie nic nie mówiąc wręcz przeciwnie, nie musiałam udawać kogoś kim nie jestem. Owszem jestem popularna, towarzyska choć to nie zmienia faktu, że nie lubię dużo mówić i emocje wolę tłumić w sobie niż rozpowiadać i obarczać nimi osoby które kocham o innych już nawet nie wspominam, bo kiedy kogoś nie znam lub mu nie ufam temat jest dla mnie zamknięty. W końcu odezwał się, rozmawialiśmy o świecie ogólnie. O tym jacy są ludzie, o wydarzeniach, kataklizmach. Zastanawialiśmy się nad istnieniem świata, może wydawać się to dziwne ale na prawdę cholernie dobrze nam się rozmawia, poznajemy się a od czegoś trzeba zacząć. Po jakiejś godzinie rozbolała mnie pupa od siedzenia, zaproponowałam spacer. Szliśmy wzdłuż morza, rozmawiając. Na plaży nie było zbyt wielu ludzi, w oddali zobaczyliśmy rodzinę, mężczyznę, kobietę i najwyraźniej ich córkę, byli tacy szczęśliwi. Uśmiechnęłam się sama do siebie i pomyślałam że też chciałabym tak w przyszłości. Dokładnie w tej chwili kiedy skończyłam o tym myśleć Justin powiedział że chciałby mieć w przyszłości taką szczęśliwą rodzinę. Spojrzałam się na niego, czy to możliwe że aż tak dobrze do siebie pasujemy. Kiedy przechodziliśmy obok tej rodziny, dziewczynka przyglądała się strasznie Justinowi, powiedziała coś szybko mamie i zaczęła do nas biec.
- Przepraszam, czy ty jesteś Justin Bieber? - zapytała cieniutkim głosem. Była prześliczna czarne kręcone włoski opadały na jej ramiona a jej duże niebieskie oczy mówiły wszystko same za siebie, jednym słowem była urocza.
- Tak. - uśmiechnął się do niej i przykucnął. - Jak masz na imię? - zmienił całkowicie ton głosu, na taki delikatny i miękki.. chciałabym żeby tak do mnie mówił.
- Bella, a kim jest ona? -zapytała i swoje spojrzenie skierowała na mnie. Uśmiechnęłam się do niej. Spojrzałam w stronę jej rodziców, przyglądali się całej sytuacji ale żadne nie podchodziło.
- To jest Kate, moja koleżanka. - spojrzał na mnie i puścił do mnie oczko. Zaśmiałam się, kucnęłam obok niego i przywitałam się z Bellą.
- Jest bardzo ładna. - spojrzała się na Justina i pokiwała głową, nie wiem co to miało znaczyć, co ona sugerowała. Justin się zaśmiał ja zrobiłam to samo.
- Tak wiem. Ale powiem ci, że ty też jesteś ładna. - dziewczynka mało co nie zemdlała, uśmiech miała ogromny, była taka szczęśliwa.
- Dziękuje ci bardzo. Chciałabym zrobić sobie z wami zdjęcie, mogę? - Bieber kiwnął głową, a ona szybko pobiegła po mamę i po minucie razem szły w naszą stronę.
- Dzień dobry. Moja córka jest twoją fanką, nawet nie wiesz jak bardzo chciała cie spotkać, spełniają się jej marzenia. - Kobieta zwróciła się do Justina, ona również patrząc na szczęście córki była szczęśliwa i jak bardzo mu wdzięczna za tą radość. Bella nie mogła się już doczekać, Justin podziękował jej mamie i ustawiliśmy się do zdjęcia. Bieber wziął ja na ręce a drugą objął mnie w pasie. Miał takie ciepłe ręce, jego dotyk wywołał u mnie dreszcze, miałam cholerną ochotę przytulić się do niego. Zrobiliśmy kilka zdjęć i zaczęliśmy się żegnać z dziewczynką i jej mamą.
- No to pa Bella, mam nadzieję że kiedyś jeszcze się zobaczymy. - wziął ją w objęcia i mocno przytulił.
- Kocham cie Justin. - powiedziała a po jej policzkach poleciało kilka łez. Od razu zachciało mi się płakać. Nie wiedziałam, że on tyle dla nich znaczy, dla fanek. Ona go nie znała a powiedziała mu najważniejsze i najtrudniejsze do powiedzenia komuś słowa na świecie. Rozmawiając z nią, robiąc sobie zdjęcia spełniał jej marzenia, i tych chwil nie zapomni do końca życia. Zaczęłam inaczej na niego patrzeć, teraz zrozumiałam jakie to dla niego trudne zostawić karierę i fanki, które są dla niego wszystkim tak jak on dla nich. Mama wzięła Bellę na ręce i odeszła, dziewczynka  nam machała, mimo że płakała uśmiech nie schodził z jej twarzy. Spojrzałam na Justina był smutny, wiedziałam o co chodzi, nie wiedziałam jednak co mam mu powiedzieć. Podeszłam do niego i przytuliłam się, odwzajemnił uścisk. Tego mu było potrzeba wsparcia, cieszyłam się że mogę z nim teraz być. Odsunęłam się od niego i pocałowałam go w czoło i zaczęłam iść, dogonił mnie i resztę drogi do mnie do domu wracaliśmy w ciszy. Kiedy byliśmy pod moim domem była już 22, trochę za późno żeby zaprosić go do domu więc pożegnaliśmy się i Justin poszedł do siebie. Kiedy przyszłam do domu zjadłam kolację i wzięłam prysznic. Musiałam się spakować do NY, trochę mi zeszło, nie wiedziałam jakie mam wziąć ciuchy itp. O 23 położyłam się do łóżka, wzięłam laptopa i zaczęłam oglądać filmiki na YouTube o Justinie, jak odwiedza szpitale, spotyka się z fankami w ich domu, robi im niespodzianki. Z każdym filmikiem mój stosunek do niego się zmieniał. Byłam już cholernie zmęczona, jutro czekał mnie ciężki dzień więc zamknęłam laptopa i poszłam spać.
         Budzik zadzwonił o 6.50 szybko go wyłączyłam. Wstałam i próbowałam dostać się do łazienki, wszystko robiłam po omacku. Wzięłam prysznic i zaczęłam trochę kontaktować. Umalowałam się, spakowałam do walizki kosmetyki i poszłam się ubrać. Wybrałam klik i stwierdziłam że wyglądam dzisiaj na prawdę nieźle. O 7.50 Dez z Jacobem podjechali pod mój dom, kiedy wsiadłam do samochodu obydwoje patrzyli mnie z otwartymi buziami.
- Co się tak na mnie patrzycie? - odparłam, bo na prawdę nie rozumiałam ich zachowania. Spojrzeli się na siebie a potem na mnie.
- Wyglądasz dzisiaj ślicznie! Dlaczego musisz być taka ładna, pewnie wszyscy będą się za tobą oglądać. Nie rozumiem jak możesz mi to robić...- powiedziała Dez, Jacob już prowadził ale kąta oka zauważyłam że szczerzy się jak głupi.
- Nic ci nie robię, chciałam dzisiaj ładnie wyglądać bo jedziemy do NY a potem nie będę się miała kiedy przebrać. - to była prawda, po szkole od razu przyjeżdżała po nas limuzyna wujka, jechaliśmy tylko do mnie i Jacoba po walizki. Dez przeżywała całą drogę do szkoły jak ładnie dzisiaj wyglądam. Cały czas się z niej śmiałam, ona też jest śliczna ale o sobie to nic nie wspomni tylko gada o mnie. Jednak miała rację, kiedy weszliśmy do szkoły wszyscy patrzyli się na mnie, nie rozumiałam tego. Mocniej się umalowałam i ubrałam bardziej elegancko a już jakie zainteresowanie wzbudzałam. Nie zwracałam jednak na to uwagi.
       Lekcje mijały mi dosyć szybko, na matematyce poszłam do tablicy i zrobiłam zadanie, na biologii czytałam swój referat, który bardzo spodobał się pani. Lunch mieliśmy dzisiaj wszyscy razem. Na stołówkę weszłam po 5 min przerwy, zobaczyłam że wszyscy siedzą już przy stoliku. Wzięłam sobie sałatkę i zaczęłam iść do stolika, Jacob powiedział coś do Justina a on się odwrócił i spojrzał na mnie. Minę miał jakby zobaczył jakiegoś ducha albo coś w tym rodzaju. Otworzył szerzej oczy i przegryzł wargę, zaśmiałam się. Kiedy podeszłam przywitałam się z nim i Mikem i usiadłam. Lunch minął dosyć szybko tak jak pozostałe dwie lekcje, ostatnią mieliśmy we 4 ja, Dez, Jacob i Bieber. Jak się skończyła wyszliśmy z klasy przed szkołę. Limuzyna już na nas czekała, pożegnaliśmy się z Dez i Justinem, Chcieliśmy odejść kiedy Bieber złapał mnie za rękę.
- Przed wyjazdem chciałem cie prosić o twój numer telefonu. - zrobił minkę słodkiego pieska, nie mogłam mu odmówić chociaż w ogóle nie wiedziałam w jakim celu jest mu potrzebna. Dałam mu numer, później buziaka w policzek i wsiadłam do limuzyny. Zabraliśmy nasze walizki i ruszyliśmy w drogę, czekało nas 4 godziny drogi, włożyłam słuchawki do uszu i oparłam się o Jacoba.
       Nowy York nocą był jeszcze piękniejszy, parzyłam w okno i nie mogłam się nadziwić. Zakochałam się w tym mieście od pierwszego wejrzenia. Dawno tutaj nie byłam i miałam wrażenie że za każdym razem kiedy przyjeżdżam to miasto się zmienia. Zanim dojechaliśmy do apartamentu wujka przejechaliśmy przez połowę miasta. Wieżowiec pod którym zatrzymała się limuzyna był ogromny, jeszcze nigdy nie byłam u wujka dwa razy w tym samym domu, szybko je zmieniał, jednak tutaj bardzo mi się podobało. Wjechaliśmy windą na samą górą i od razu przed nami wyskoczyła ciocia z  wujkiem. Rzuciłam się na nich i mocno się przytuliłam. Ściskaliśmy się tak parę minut, później ciocia zaprowadziła nas do naszego pokoju. Tak mieliśmy jeden wspólny co oznaczało że musimy spać razem ale nie przeszkadzało nam to. Dowiedzieliśmy się że mamy 30 min na umycie się i przebranie się bo wychodzimy na miasto. Poszłam pierwsza, wzięłam szybko prysznic, umalowałam się i podkręciłam włosy. Zeszło mi jakieś 15 min, nawet nieźle. Wzięłam się za szukanie jakiegoś stroju na dziś wieczór, z tym zeszło mi prawie tyle samo co z kąpaniem, ale w końcu wybrałam klik i efekt był całkiem niezły, do tego szpilki w kolorze bluzki i było idealnie. Jacob wyszedł z łazienki, spojrzał na mnie i się wyszczerzył jak głupi, zaśmiałam się i musiałam przyznać, że on też wygląda całkiem nieźle. Wyszliśmy z pokoju, ciocia z wujkiem już na nas czekali. Obydwoje stwierdzili że czym starsza jestem tym ładniejsza, Jacob oczywiście się z nimi zgodził. Zjechaliśmy na dół i weszliśmy do limuzyny, dalej nie wiedząc gdzie jedziemy. Dostałam sms, byłam pewna że jest od Dez, jednak nie był od Justina "Jak tam, dojechałaś bo się martwię.. " zrobiło mi się cieplej i zarumieniłam się, pokazałam sms Jacobowi on uśmiechnął się i pokiwał głową, nie wiedziałam o co mu chodziło. Nie chciałam żeby zbyt długo czekał więc mu odpisałam "Tak dojechaliśmy już jakieś 30 min temu, teraz jedziemy na miasto. Nie ma się o co martwić", nie musiałam długo czekać na odpowiedź "No to nie będę Ci przeszkadzał, miłej zabawy. Napisz jak będziesz miała chwilę", "Dzięki, jasne że napiszę", "Będę czekać". Kompletnie nic z tej wymiany zdań nie rozumiałam, zachowywaliśmy się jak jakaś para a przecież nic takiego nie było. Jak się okazało ciocia z wujkiem zabrali nas do ekskluzywnej restauracji, gdzie zjedliśmy na prawdę pyszną kolację i deser. Dawno się tak nie najadłam. Bawiliśmy się świetnie, ludzie z innych stolików strasznie nam się przyglądali. To jednak nie był koniec, mieliśmy iść na jakąś premierę filmową, mów wujek był producentem filmowym więc miał wstęp na takie imprezy bez problemu. Wysiedliśmy z limuzyny, zakryłam ręką oczy. Światła reporterów były okropne, nic nie widziałam. Szybko podeszłam do wujka, zapytałam co to za film powiedział że "Remember me", słyszałam o tym filmie i bardzo chciałam go zobaczyć, nie wiedziałam nawet że wujek ma z nim coś wspólnego. Wzięłam pod rękę Jacoba i poszliśmy na salę, było strasznie dużo ludzi, głównie celebrytów. Film minął szybko, jednak moje myśli skupiały się na czymś innym, a dokładniej na kimś. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje, nigdy tak nie miałam, na jego widok serce zaczynało bić mi szybciej robiło mi się gorąco. Napisałam do niego sms i zaczęliśmy pisać, tak po prostu. Wróciliśmy wieczorem do apartamentu, strasznie zmęczeni. Położyliśmy się z Jacobem do łóżka, rozmawialiśmy chwilę i poszliśmy spać, to był niesamowity wieczór, na prawdę dawno się tak dobrze nie bawiłam.



________________________________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo. Jestem sama w domu i mam dużo obowiązków, poza tym imprezy itp. Do soboty nie będzie nic nowego, ale w niedziele już postaram się już coś napisać. Jak wam się podoba? :) Jest ktoś jeszcze? :)