czwartek, 24 stycznia 2013

Rozdział 1.

 Był wyjątkowo chłodny dzień. Dawał mi wyjątkowo dużo do myślenia. Spacerowałam wzdłuż najpiękniejszego wybrzeża Chicago i myślałam. Moje życie nie miało sensu, wszyscy byli tacy szczęśliwi.. Mieli osoby które kochały i przez które były kochane. Ja podsumowując byłam sama, tyle że jakoś sobie do tej pory radziłam. Wewnątrz mnie kłębiło się miliony emocji, głównie negatywnych, których nikt nie mógł zauważyć ani wyczuć. Zawsze potrafiłam tłumić wszystko w sobie i nie pokazywać ludziom tego co naprawdę czuję. Czasem jednak przeszkadzało mi to. Brakuje mi kogoś, kto potrafiłby po moim zachowaniu odczytać to jak się czuję. Kiedyś owszem miałam parę osób, które nie pytając po prostu to wiedziały. Jednak im zależało tylko na popularności, której ja miałam już dość. W szkole każdy mnie znał, wielu podziwiało mnie, chciało się ze mną przyjaźnić. Miałam gdzieś takie osoby, została mi tylko jedna którą dalej uwielbiałam - Dez. Spędzałam z nią dużo czasu, wie o mnie prawie wszystko. Jednak nie kocham jej, gdyż już nie potrafię kogoś tak po prostu pokochać, zbyt dużo razy byłam zraniona. Wokół mnie kręci się wiele chłopaków. Większość to dzieciaki, które myślą że dziewczyny są na ich zawołanie, zero dojrzałości, a ja nie mam zamiaru ich jej uczyć. Często przebywam w towarzystwie Jacoba i to on jest moją bratnia duszą, razem z Dez. Wszyscy im rzekomo zazdroszczą, jakby było czego... Oni na prawdę mają dużo do roboty, moje problemy, humorki. Jednak dzisiaj postanowiłam być sama, pomyśleć czego tak na prawdę chcę, kim chcę być. Spacerowałam tak przez długi czas, miałam na sobie letnią sukienkę klik Musiałam wracać jednak do domu, zaczynało padać. Ludzie przyglądali mi się, dziwili się dlaczego taka dziewczyna jak ja, spaceruje sama, jest smutna, kiedy powinna cieszyć się życiem. Niestety nie umiałam.. nie teraz.
  Wróciłam do domu. Mieszkałam sama ale często spała u mnie Dez lub Jacob. Napiłam się soku, wzięłam prysznic i poszłam do pokoju klik. Uwielbiałam spędzać w nim czas. Miałam bogatego wujka, który uwielbiał mnie rozpieszczać. Obdarował mnie najpiękniejszym domem na świecie. Z jednej strony kochałam ten dom, to wnętrze mój salon klik. w którym spędzam dużo czasu, a z drugiej nienawidziłam bo przypomina mi jak bardzo jestem samotna. Zadzwonił telefon, dzwoniła Dez:
-Czemu nie odbierasz telefonu! Od 2 godzin próbowałam się do Ciebie dodzwonić, gdzie byłaś? 
- Przepraszam, byłam na spacerze, potrzebowałam chwili dla siebie... 
- Mogłaś powiedzieć, martwiłam się. 
- Nie potrzebnie.. 
- Wiesz co jest za tydzień? 
- Wiem... nienawidzę tego dnia. 
- Jak można nie lubić urodzin!? Przestań narzekać.. Mam dla Ciebie niespodziankę. 
- Nie lubię niespodzianek.
- Wiem... ale mam nadzieję że ta Ci się spodoba, to będzie coś nowego, czego nigdy nie robiłyśmy, oderwiesz się trochę od wszystkiego. 
- Wpadasz do mnie? Pogadałybyśmy.  
- No okej, będę za 30 min. 
Zrobiłam nam pyszną kolację. Zjadłyśmy i standardowo do późna oglądałyśmy filmy. Długo nie mogłam jednak usnąć, myślałam o niespodziance, chciałabym żeby była już sobota...