niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 36.

        Tom, chodź musisz ochłonąć. - ciągnęłam go po schodach, sama ledwo trzymając się na nogach. Po tchnęłam się o schodek i wybuchnęłam panicznym śmiechem, nie puszczając Toma za rękę. Była dopiero 22 a trzy czwarte ludzi było już podpitych włącznie ze mną. Każdy chciał ze mną pić a ja nie odmawiałam.
- Po co idziemy do pokoju? - zapytał Tom, kiedy byliśmy już na górze. Otworzyłam drzwi do mojej i Justina sypialni i weszliśmy do niej.
- Musisz odpocząć połóż się, ledwo chodzisz. - powiedziałam i popchnęłam go w stronę łóżka. Upadł na nie a ja położyłam się obok niego, musiałam ochłonąć.
- Nie muszę. - wychrypiał. Odwrócił się w moją stronę i podparł głowę na łokciu. Miał na sobie full-capa i ubrany był w czarny T-shirt, spodnie moro i buty nike. Wyglądał na prawdę nieźle.
- Nie kłóć się ze mną. - odparłam i pokazałam mu język a on wykręcił oczami. Jego telefon za wibrował.
- Kto to? - zapytałam i kiwnęłam głową w stronę telefonu. Wzruszył ramionami i spojrzał na wyświetlacz, Megan "Martwię się. Odpisz proszę", zrobiłam pytającą minę.
- Nie jesteśmy już ze sobą. - powiedział a ja podniosłam głowę i spojrzałam mu w oczu.
- Czemu? - zapytałam a on westchnął. Opadł na łóżko i spojrzał się w stronę okien.
- Nie pozwoliła mi tutaj przyjechać. - odparł a ja zaklęłam w duchu. Zrezygnowana położyłam się obok niego i teraz ja westchnęłam.
- Przepraszam, nie chciałam, żebyś miał kłopoty. - powiedziałam i przeczesałam ręką włosy. Odwrócił się i spojrzał na mnie.
- Nie przepraszaj, dobrze, że tak się stało, miałem dość. - wyjaśnił mi a ja powoli pokiwałam głową. Humor od razu mi się popsuł, wiedziałam, że Tom jest szczęśliwy ale to przeze mnie przestał być z dziewczyną po prawie roku i po kilu latach znajomości. Patrzyłam się w sufit myśląc o tym wszystkim, gdy do ręki włożył mi swój telefon. - Przeczytaj sms. - nakazał a ja na niego spojrzałam, żeby się upewnić, czy na pewno mogę, pokiwał głową.
   "  21.02.2013r godzina 21:31 Kotek:
To wszystko nie może dziać się na prawdę... Przepraszam, że wybuchnęłam, proszę spotkajmy się jeszcze.
21:50 Ja:
Nie mamy już o czym rozmawiać.
21:53 Kotek:
Mamy. Chcę Ci wszystko wyjaśnić.
21:59 Ja:
Miałaś taką okazję godzinę temu.
22:04 Kotek:
Zaskoczyłeś mnie z tym wyjazdem! Nie martwiłbyś się, jakbym Ci powiedziała, że chcę jechać do Ameryki na jakąś imprezę z ludźmi, których w ogóle nie znasz?
22:10 Ja:
Martwiłbym, ale nie urządzałbym Ci takich scen! Krzyczałaś na mnie, zabraniałaś mi gdziekolwiek jechać, kim ja dla Ciebie jestem, synem? Jak w ogóle mogłaś pomyśleć, że chcę tak jechać tylko po to żeby pobawić się z innymi dziewczynami. Poza tym mówiłem Ci, że z Kate się tylko przyjaźnię. Sama wiesz, że jest z Justinem to jak w ogóle mogłaś tak pomyśleć.
22:24 Kotek:
Przecież Ci mówię, że nie myślałam. Wiesz jaka jestem i jak bardzo bywam zazdrosna. Kocham Cię i martwię się o Ciebie.
22:35 Ja:
"Nie myślałam", cholera, robisz ze mnie idiotę? To nie jest martwienie się.
22:42 Megan:
Mogę do Ciebie przyjść?
22:45 Ja:
Nie, lecę jutro do Ameryki muszę się spakować i wyspać.
22:49 Megan:
Nie leć, proszę Cię. Zostań dla mnie.
22:59 Ja:
Przypominam Ci, że nie jesteśmy już razem, mogę robić co chcę.
23:05 Megan:
Tak nagle przestałeś mnie kochać?
23:13 Ja:
Po prostu zrozumiałem, że to nie ma sensu.
23:16 Megan:
Ma sens, tylko musimy się bardziej starać.
23:24 Megan:
Wierzę w nas. Nie jedź proszę.
23:36 Megan:
Odpisz mi!
23:51 Megan:
Nie jedź, kocham Cię.
00:00 Megan:
Udanego wyjazdu.
      22.02.2013r godzina 21:53 Megan:
Martwię się. Odpisz proszę. "
      Zablokowałam telefon i oddałam mu go. Podniosłam się i spojrzałam mu w oczy, westchnął. Musiałam wszystko przeanalizować. Może rzeczywiście wyświadczyłam mu przysługę. Ta cała Megan miała nie równo pod sufitem, jak można tak traktować swojego chłopaka.
- Sama widzisz. Powinienem Ci dziękować. - odparł a ja westchnęłam. Czułam już, że odpoczęłam. Wiedziałam, że jest szczęśliwy ale jakoś i tak nie potrafiłam przestać myśleć, że to przeze mnie. Chociaż na imprezie widziałam, że dużo rozmawiał z Seleną. Postanowiłam nie wspominać mu, że za nią nie przepadam.
- Nie, to nie powód do dziękowania. Ale cieszę się, że nie jesteś smutny. - powiedziałam a on posłał mi cudowny uśmiech i złapał moją rękę, a moje serce zaczęło bić szybciej. Czułam, że coś wisi w powietrzu. Powoli podniosłam się z łóżka nie chcąc wzbudzać u Toma, żadnych podejrzeń.
- Nie jestem i cholernie się cieszę, że mnie zaprosiłaś i o mnie pamiętałaś. - zaśmiałam się. Podniósł się, powoli zaczął się przysuwać a moje serce zaczęlo bić szybciej. Nachylił się i pocałował mnie w policzek a ja wypuściłam powietrze, które niekontrolowanie wstrzymałam.
- Jak mogłabym zapomnieć o moim najlepszym przyjacielu. - uśmiechnęłam się a on położył się znów na łóżko. Spojrzałam na zegarek, była już 22:028 długo tutaj siedzieliśmy. Powoli wstałam z łóżka.
- Gdzie idziesz? - wymruczał. Odwróciłam się, leżał wtulony w poduszki, zaśmiałam się.
- Idę zobaczyć co się dzieje na dole. - powiedziałam a on powoli pokiwał głową.
- Przyjdziesz po mnie niedługo? - zapytał, podeszłam do swojej walizki popryskałam się perfumami i uczesałam włosy.
- Oczywiście. - odparłam podchodząc do drzwi i delikatnie je otworzyłam, nie chcąc robić dużego hałasu. Gdy byłam na korytarzu słyszałam dźwięk głośnej muzyki, której w pokoju praktycznie nie było słychać. Skierowałam się w stronę schodów, musiałam znaleźć Justina. Nie chciałam znów spuszczać go na długo z oczu, bałam się, że skończy się tak jak ostatnio. Nagle poczułam, że na kogoś wpadam, szybko podniosłam głowę.
- Oh, to wy. - powiedziałam do Jacoba i Miley, uśmiechnęłam się a oni zrobili to samo. Widać było, że są zakłopotani tak samo jak ja.
- Idziemy porozmawiać, na dole jest strasznie głośno. - wytłumaczył się Jacob. Pasowali do siebie. Jednak tak dawno nie widziałam go z żadną dziewczyną. Martwiłam się o niego, bardziej niż mogłam sobie wyobrażać. Nie chciałam, żeby ktoś go zranił ale miałam nadzieję, że Miley taka nie jest.
- Jasne, rozumiem. Widzieliście może Justina? - zapytałam, kiedy zaczynali już odchodzić. Obydwoje przecząco pokiwali głowami a ja westchnęłam i zaczęłam schodzić na dół. Od razu skierowałam się w stronę kuchni, spotkałam tam dziewczyny ode mnie z drużyny. Podeszłam do nich i zaczęłyśmy rozmawiać o jakiś głupotach. Wszystkie chwaliły imprezę i mówiły, że jest na prawdę zajebista. Później wszystkie ruszyłyśmy na parkiet. Zdążyłam wypić jeszcze jedno piwo więc miałam dość energii, żeby poszaleć. Ruszałam się w dźwięk muzyki, ocierając się o dziewczyny i śpiewając. Nagle ktoś objął mnie z tyłu, był to jak dobrze pamiętam Felix, jeden z kolegów Justina z drużyny. Wziął mnie za ręce i zaczął okręcać. Wirowałam niczym baletnica, wczuwając się w rytm muzyki. Później odbił mnie Max i jeszcze kilku, których imion nie znałam. Muzyka lekko zwolniła i podszedł do mnie Christian, przyciągnął mnie do siebie a ja się zarumieniłam.
- Jak się bawisz?! - zapytał a ja się zaśmiałam. Okręcił mnie a mi zakręciło się w głowie.
- Mi tam się bardzo podoba a tobie?! - odpowiedziałam a on odchylił mnie do tyłu i ponownie mnie objął.
- Bardzo! - musieliśmy prawie krzyczeć, żeby się usłyszeć.
- Nie wiesz gdzie jest Justin?! - zapytałam a on bliżej mnie do siebie przyciągnął.
- Siedzi na kanapie i patrzy na nas. - powiedział mi do ucha a ja się zarumieniłam sama nie widząc dlaczego. Serce zaczęło bić mi szybciej. Odsunęłam się od niego i szybko spojrzałam w stronę kanap i od razu napotkałam spojrzenie Justina. Miałam wrażenie, że prześwietla mnie na wylot. Spuściłam wzrok. - Chodź pójdziemy do niego, bo zaraz mnie pobije. - powiedział i zaśmiał się. Złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić w stronę Justina. Serce bilo mi trochę szybciej, gdy byliśmy na miejscu Christian usiadł obok Rayana a ja na kolanach Justina. Objął mnie i mocno przyciągnął do siebie. Odwróciłam się do niego i lekko go pocałowałam a on pogłębił pocałunek. Czując na sobie wzrok ludzi powoli się od niego odsunęłam, chociaż cholernie nie miałam ochoty. Wtuliłam się w niego, chowając twarz w jego szyi.
- Tęskniłem. - wyszeptał mi do ucha a ja się zaśmiałam i pocałowałam go w szyję na co on złapał mnie za pośladki a ja pisnęłam i zaczęłam się śmiać. - Co robiłaś? - zapytał a ja spojrzałam na niego.
- Hmmm, troszeczkę piłam, rozmawiałam z dziewczynami z Tomem i tańczyłam. A Ty? - powiedziałam na jednym tchu, położył dłoń na moim udzie a na moim ciele pojawiły się ciarki.
-Też troszeczkę piłem, rozmawiałem z Seleną i Miley i później siedziałem z chłopakami aż do teraz. - odparł a ja spojrzałam na Rayana i Christiana, którzy siedzieli i rozmawiali ze sobą co jakiś czas zerkając na dziewczyny przechodzące przed nimi. Wykręciłam oczami.
- Stęskniłeś się za nimi co? - zapytałam a on się zaśmiał i pokiwał głową.
- Chodź potańczymy. - powiedział. Wstał i pociągnął mnie za sobą od razu do siebie przyciągając. Odchyliłam głowę do tyłu i zaśmiałam się. Przycisnął mnie do siebie i zaczął poruszać się w dźwięk muzyki. Uwielbiałam patrzeć jak tańczy, bo na prawdę był w tym zajebisty. Wokół nas zebrało się trochę ludzi, klaskali a potem przyłączyli się do nas. Zaczęliśmy z Justinem tańczyć kawałek jego układu do piosenki "All around the world", którego mnie kiedyś nauczył. Wszyscy patrzyli a my świetnie się bawiliśmy. Później leciała wolna piosenka, przytuliłam się do Justina i położyłam mu swoją głowę na jego ramieniu. Obydwoje mieliśmy nierówne oddechy. Zamknęłam oczy i starałam się odpocząć. I ja i on byliśmy mokrzy i prawie się do siebie przyklejaliśmy. Byłam nieźle zmęczona i cholernie spragniona, powiedziałam Justinowi, że idę się napić, pokiwał głową a ja ruszyłam w stronę kuchni.
       Nalałam sobie soku pomarańczowego, wrzuciłam kilka kostek lodu i upiłam łyka. Głośno przełknęłam ślinę, tego mi było trzeba. Przeciskając się przez ludzi wyszłam na taras, gdzie było o wiele ciszej. Wiatr rozwiewał mi włosy, usiadłam na huśtawce, która była pusta i upiłam kolejny łyk soku. Impreza była na prawdę udana, wreszcie mogłam zapomnieć o wszystkim i po prostu cieszyć się chwilą. Na szczęście nie widziałam jeszcze Seleny, nie wliczając naszego pierwszego spotkania. Nie mogłam się jednak cały czas otrząsnąć, Jacob i Miley. Przyznam pasowali do siebie, ale nasz Jacob z dziewczyną, tak dawno nie był szczęśliwy, trzymałam za nich kciuki. Patrzyłam w gwiazdy i przypominałam sobie szkolną wycieczkę. Jeszcze wtedy nikt nie wiedział, że jestem dziewczyną Justina Biebera. Teraz czasem nie jestem w stanie nadążyć co o mnie piszą i gdzie. To na prawdę stresujące, nie wiedzieć co ludzie czytają z czym wiąże się ich opinia o mnie. Westchnęłam. Wiem, że nawet gdybyśmy ze sobą zerwali, chociaż sobie tego nie wyobrażam to paparazzi i tak nie daliby mi spokoju. Wiązanie się z jedną z największych gwiazd na świecie okazuje się nie tak dobrym pomysłem jakby się wydawało. Justin wspominał mi, że w nasze wakacje ma zaplanowaną trasę koncertową. Nie rozmawialiśmy jeszcze o tym dokładnie, bo zostało jeszcze trochę czasu ale zastanawiam się, czy chcę podróżować z nim po całym świecie. Wtedy takie słowo jak "prywatność" nie byłoby mi znane. Ciągle w podróży, wszędzie fanki, pełno koncertów, wywiadów, sesji itp. To wydaje się idealne prawda? Też tak myślałam, zanim zdałam sobie sprawę, że jest zupełnie odwrotnie. Fanki jeszcze za bardzo mnie nie lubią, ciągle myślą, że jestem z nim dlatego bo jest sławny, że go wykorzystuję i odbieram go im. Poza tym przez dwa miesiące nie widziałabym się z Dez i Jacobem. Każdy mój krok byłby obserwowany, w co się ubrałam, co zrobiłam, dlaczego byłam smutna, dlaczego nie było ze mną Justina i miliony pytań i opinii kierowanych byłoby w moją stronę. Nie wiem czy umiałabym sobie z tym wszystkim poradzić.
           Byłam taka zamyślona, że nawet nie usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi. Dopiero gdy usłyszałam kroki oderwałam oczy od gwiazd i spojrzałam na taras.
- Mam nadzieję, że ci nie przeszkadzam. - powiedział Rayan a ja się uśmiechnęłam i przecząco pokiwałam głową. Powoli podszedł do huśtawki i usiadł obok mnie. Justin opowiadał mi trochę o nim i o Christianie, od dawna chciałam ich poznać.
- Jak ci się podoba? - zapytałam, po chwili ciszy. Upiłam łyk soku i spojrzałam na niego a on się uśmiechnął.
- Jest na prawdę bardzo fajnie, dawno się tak dobrze nie bawiłem. - powiedział a ja pokiwałam głową i też się uśmiechnęłam. Wydawał się bardzo porządnym chłopakiem, jako nieliczny na imprezie nic nie pił. Nie wiem, dlaczego ale strasznie z Justinem pasują do siebie. Mimo, że nie znam Rayana, sposób w jaki ze sobą rozmawiają, jak dobrze się dogadują potwierdza moje przypuszczenia. Myślałam, że z Jacobem Justin ma bardzo dobry kontakt ale Rayan go przebił, przy nim widzę, że Justin jest odprężony i w pewnym sensie szczęśliwy.
- To miłe, że postanowiliście przyjechać. Justin mówił mi, że musieliście jechać prawie 17h. - odparłam a on się zaśmiał.
- Dla niego wiadomo, że przyjadę chociaż byłoby 2 dni drogi. - obydwoje się zaśmialiśmy. - ale cieszę się, że ma tutaj was, nawet nie wiesz jak się martwił, że nie będzie miał "normalnych" znajomych. - powiedział a ja westchnęłam. Upiłam łyka soku.
- Długo się przyjaźnicie? - zapytałam. Siedzieliśmy chwilę w ciszy a Rayan chyba liczył, cierpliwie czekałam.
- Jakieś 12-13 lat. Chodziliśmy ze sobą do przedszkola potem do podstawówki ja zacząłem liceum i kiedy Justin miał do mnie dołączyć, zaczął karierę. - powiedział a ja czułam jakby smutek w jego głosie.
- Jak się wtedy czułeś? - zapytałam z powagą w głosie. Wyobrażam sobie jedynie jaki to musiał być dla niego szok.
- Nie wiem co mam ci powiedzieć, bo nie potrafię tego nazwać aż do teraz. Kiedy zadzwonił do niego Scooter wszyscy byliśmy w szoku. Nie wiedzieliśmy, że ktoś zauważy go przez filmiki na YouTube. Później wszystko działo się cholernie szybko. - zrobił krótką przerwę. Okręciłam się w jego stronę żeby lepiej go widzieć. - Spotkanie z Usherem,  potem kontrakt z wytwórnią płytową, pierwsza piosenka, nowy album i tak poszło. Nie zdążyliśmy się zorientować a był sławny, na prawdę. Ale nigdy nie miałem mu tego za złe, nie zapomniał o nas i nie znalazł sobie "lepszych przyjaciół". - wyjaśnił a ja dokładnie wsłuchiwałam się w każde jego słowo. Jako jeden z nielicznych osób spoza rodziny znał go zanim był sławny. Bardzo fajnie usłyszeć jak wyglądało to z jego perspektywy. Miał 15 lat, kiedy jego najlepszy przyjaciel stał się gwiazdą popu. To musiało być dla niego trudne, ja osobiście sobie tego nie wyobrażam.
- Miałeś wtedy 15 lat tak? - zapytałam a on pokiwał głową. Upił łyk napoju i spojrzał w gwiazdy, zrobiłam to samo. Siedzieliśmy w ciszy i dziwiło mnie to ale nie czułam skrępowania. - Czy to wpłynęło jakoś na twoje życie? - zapytałam po chwili. Byłam na prawdę ciekawa poza tym, bardzo dobrze mi się z nim rozmawiało.
- Wydaje mi się, że bardzo. Nagle wszyscy chcieli należeć do naszej paczki, kiedy Justin nas odwiedzał towarzyszyli mu reporterzy. Gdy chcieliśmy gdzieś wyjść zawsze ktoś z nami był a potem w internecie lub gazetach pokazywały się nasze zdjęcia. Długo wszyscy nie mogliśmy się do tego przyzwyczaić ale z czasem przestaliśmy zwracać na to uwagę, chociaż wiedzieliśmy, że już nigdy nie będzie tak jak kiedyś. - powiedział a ja powoli pokiwałam głową, współczując mu. Później atmosfera się trochę rozluźniła, nie zwracaliśmy uwagi na ludzi którzy wchodzą na taras czy wychodzą. Rayan opowiadał mi ich historie z dzieciństwa, zanim Justin stał się sławny. Chyba z trzy razy popłakałam się ze śmiechu. Teraz całkiem inaczej patrzyłam na ich trójkę, rzeczywiście łączyło ich wiele wspaniałych wspomnień. Zeszło nam z pięć minut zanim się uspokoiliśmy i mogliśmy normalnie mówić.
- Justin mnie zabije, że ci to opowiedziałem. - powiedział przez śmiech a ja wykręciłam oczami.
- Nie musi wiedzieć, że wiem. - powiedziałam i teatralnie poruszyłam brwiami a Rayan wybuchł śmiechem a ja mu zawtórowałam.
- Lubię cię. - powiedział a na moją twarz wkradł się rumieniec. Uśmiechnęłam się. Cieszyłam się, że mam z nim i Christianem dobry kontakt. Wiedziałam, że to nie nasze pierwsze spotkanie i zależało mi na dobrym wrażeniu.
- Ja ciebie też. Dobrze nam się rozmawia hmm? - zapytałam a on energicznie pokiwał głową. Spojrzał na zegarek.
- Rozmawiamy już ponad godzinę, dziwne, że jeszcze Justin nas nie szuka. - powiedział i znów zaczęliśmy się śmiać. Czułam na sobie czyjś wzrok, jakby mnie przeszywał. Rozejrzałam się ale na tarasie była tylko jakaś para i moje dwie koleżanki, które paliły. Spojrzałam w górę i zobaczyłam na balkonie Selenę, która właśnie wchodziła do domu, westchnęłam. - Nie lubicie się prawda? - zapytał Rayan i kiwną głową w stronę, gdzie przed chwilą stała Selena.
- Niestety. Po prostu ona nie chce dać nam spokoju, myśli, że "oddam" jej Justina. Jakby grała w jakąś głupią grę. Już na pierwszym spotkaniu była sarkastycznie miła i ewidentnie dała mi do zrozumienia, że jest ode mnie lepsza. - wyjaśniłam mu a on pokiwał głową. - Lubiłeś ją? - zapytałam i zaklęłam w duchu, nie chciałam wypowiedzieć tego pytania na głos. Spuściłam wzrok, czując się lekko zażenowana.
- Tak lubiłem. Widziałem, że Justin jest z nią szczęśliwy i jak dobrze się przy niej czuje. Przepraszam, że to powiem ale kompletnie nie rozumiałem, dlaczego z nią zerwał. Okej to miało być udawane ale na prawdę się kochali. Ale dobrze, że wyszło tak jak wyszło, w innym wypadku nigdy by cię nie spotkał. A co do Seleny to wiem, że potrafi być cholernie nie miła, wkurzająca i zazdrosna... - westchnął i poklepał mnie ręką po plecach a ja się uśmiechnęłam. Chyba najbardziej lubiłam w nim to, że był szczery. Siedzieliśmy jeszcze chwilę i rozmawialiśmy ogólnie o imprezie a później wstaliśmy, Rayan musiał iść do łazienki a ja chciałam znaleźć Justina. Szukałam go na dole ale nie mogłam go nigdzie znaleźć, weszłam na górę i ktoś nagle mnie złapał od tyłu, szybko się odwróciłam.
- Wystraszyłeś mnie! - powiedziałam, kiedy zobaczyłam Justina. Wzruszył ramionami a ja pokazałam mu język.
- Gdzie idziesz? - zapytał przysuwając się do mnie.
- Szukałam cię. - szepnęłam a Justin przysunął się jeszcze bliżej mnie, tak że byliśmy od siebie milimetry.
- Nawet nie wiesz jak bardzo cię teraz pragnę. - powiedział a ja poczułam ciepło w kroczu, serce zaczęło bić mi szybciej. Naprałam ustami na jego a on przycisnął mnie do ściany. Podniósł mnie tak, że oplotłam go nogami. Ścisnął moje pośladki a ja jęknęłam na co on wsunął język do mojej buzi. Na szczęście na korytarzu było ciemno jednak nie chciałam robić nic więcej tutaj.
- Justin nie tutaj. - powiedziałam między pocałunkami. Nie przestając mnie całować zaczął iść w stronę naszej sypialni. Serce zaczęło bić mi szybciej, miałam nadzieję, że nie znajdziemy tam Toma. Justin kopnięciem otworzył drzwi. Szybko wzrokiem przeleciałam pokój, na szczęście nikogo nie było. Powoli położył nas na łóżku. Objął mnie obiema rękami, poruszając ustami w tylko sobie znanym rytmie. Wydawało mi się, że cały świat się zatrzymał, a jedynym słyszalnym dźwiękiem były nasze ciężkie oddechy.  Zaczął sunąć ustami po moim policzku i szczęce, gdzieniegdzie delikatnie ssąc.
-Kocham cię. - wyszeptał. Uśmiechnęłam się.
-Ja ciebie też. - odpowiedziałam. Położywszy swoje dłonie po obu stronach mojej głowy,
zaczął intensywnie wpatrywać mi się w oczy,  przez co stałam tak jak zahipnotyzowana.
Schylił się, trącił nosem moją szyję i zaczął składać na niej mokre pocałunki, wędrując z jednej strony do drugiej.
Ściskając jego ramiona, gwałtownie zaczerpnęłam powietrza, czując jego język na swojej rozpalonej skórze. Przeniósł dłonie na moje biodra, aby utrzymać mnie w jednym miejscu, po czym złożył na moich ustach słodki pocałunek i nieco się odsunął. Chwytając koniec mojej koszulki, spojrzał mi w oczy, pytając o pozwolenie.Przygryzłam wargę, bez wahania kiwając głową. Justin podniósł materiał, ukazując kolejno mój brzuch i tors. Uniosłam ręce w górę, żeby mógł całkiem ją zdjąć i rzucić przez pokój. Zaczął sunąć ustami po mojej szyi, a następnie w kierunku piersi. Wplotłam mu palce we włosy, stanowczo pociągając, a z moich ust zaczęły wydobywać się coraz głośniejsze jęki.
Zjechał pocałunkami na mój brzuch, a gdy na niego spojrzałam, doszedł prawie do guzika moich jeansów.
Odpinając go jednym szybkim ruchem, zrobił to samo z rozporkiem, po czym podniósł się, żeby na mnie spojrzeć. Oblizał usta, gładząc mnie po policzku.
- Nie wiem czy będę w stanie przestać, jeśli będziemy to kontynuować, Kate... - szepnął z ustami tuż przy moich, przejeżdżając palcami po moim ramieniu, dobrze wiedząc co robiliśmy i dokąd to zmierzało.

- Cii, nie przestawaj. - wymruczałam.a on ponownie złączył nasze usta. Pocałunek z każdą chwilą robił się coraz gorętszy.Odpinając jego pasek, zdjęłam go i rzuciłam na ziemię. Odpiąwszy zamek i guzik jego spodni, chciałam je ściągnąć, kiedy Justin chwycił moje dłonie i położył mi je nad głową. Przytrzymując je jedną ręką, drugą zsunął swoje jeansy, zostając w samych bokserkach. Przygryzłam wargę, cicho jęcząc, gdy zaczął składać na mojej szyi milion pocałunków, wolną ręką zdejmując moje spodnie.
Siadając na mnie okrakiem, Justin na chwilę się odsunął, żeby na mnie spojrzeć, jednocześnie powoli ściągając moje majtki, a już po chwili moja kobiecość była widoczna dla jego pełnych pożądania oczu.
Oblizując usta, chłopak jęknął, bo sama myśl o tym, że leżałam pod nim naga, przenosiła go na zupełnie nowy poziom. Chwilę później wślizgnął rękę pod moje plecy i odpiął mój stanik, po czym rzucił go gdzieś na bok, jednocześnie pożerając mnie wzrokiem.
-Pokochasz to, kochanie - mruknął mi do ucha, po czym przeniósł swoje usta na moją lewą pierś.
Gwałtownie wciągnęłam powietrze, wyginając plecy w łuk. Jęknęłam, mocno zaciskając powieki, czując coś niesamowitego.
-Justin... - wymamrotałam.Lekko ssąc mój sutek, uwolnił moje dłonie, żeby móc dostarczyć drugiej piersi tyle samo przyjemności. Ciągnąc go za włosy, jęknęłam jeszcze głośniej, kiedy zjechał jedną ręką między moje nogi, gdzie bez ostrzeżenia wszedł we mnie jednym palcem. Zadrżałam.
-Spokojnie - szepnął z ustami wciąż przy mojej klatce piersiowej. Uspokoiłam się i zaczęłam skupiać jedynie na ruchach Justina. Czułam ogarniającą mnie niesamowitą rozkosz. Zataczając kciukiem kółka na mojej łechtaczce, chłopak coraz szybciej poruszał we mnie palcem.
-Justin... - zaczerpnęłam powietrza. Jeszcze bardziej przyśpieszając, Justin kilkukrotnie musnął moje usta, wiedząc, co się zaraz stanie. Kilka sekund później doszłam, czując ciepło rozchodzące się w moim podbrzuszu. Wyjmując ze mnie palec, wylizał do czysta wszystkie moje soki. Gdy skończył szeroko się uśmiechnął i mrugnął, na co się zarumieniłam, lekko przygryzając wargę. Zrzuciłam go z siebie, tak, że teraz on był pode mną. Zaczęłam całować jego szyję, serce biło mi jak oszalałe na myśl co właśnie chciałam zrobić. Powoli schodziłam w dół nie przestając całować każdego fragmentu ciała Justina. Kiedy zaczęłam powoli ściągać jego bokserki, Justin podniósł mogą głowę i zmusił, żebym na niego spojrzała. 

- Kochanie, nie musisz tego robić. - powiedział a ja poczułam, że się rumienię. Sama nawet nie wiem, dlaczego. 
- Ale chcę. - westchnęłam, nachylił się i złączył nasze usta w delikatnym pełnym miłości pocałunku. Kiedy się odsunęliśmy pchnęłam go, żeby położył się na łóżku a ja ściągnęłam mu bokserki. Moim oczom ukazała się jego męskość a serce biło mi jak oszalałe. Nigdy tego nie robiłam, bałam się, że będę beznadziejna. Jeszcze przez głowę przelatywały mi myśli, co jeśli ktoś nagle by wszedł. Szybko je odsunęłam, zdając sobie sprawę, że Justin pomyśli, że się boję a ja zwlekam już jakieś 20 sekund. Powoli nachyliłam się i wzięłam jego męskość do buzi. Zaczęłam poruszać głową, przyzwyczajając się do rozmiaru. Justin jęknął a ja zaczęłam poruszać szybciej. Gdy czułam, że jest już blisko uśmiechnęłam się.
- Kurwa Kate. - powiedział a po chwili doszedł w mojej buzi. Poczułam na języku ciepłą ciecz, nie wiedząc co zrobić połknęłam ją i stwierdziłam, że nie była w smaku aż tak zła jakby się mogło wydawać. Otarłam ręką usta i wychyliłam się znad kołdry, znajdując się na wysokości ust Justina. Nie czekał długo, złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. - To było niesamowite. - wyszeptał a ja ugryzłam go w wargę. Teraz obydwoje myśleliśmy o tym samym. Miałam cholerną ochotę na to, żeby zrobić to z nim teraz, ale wiedziałam, że nie możemy.
- Jeśli nie chcesz nie musimy tego robić. - powiedział a ja pokiwałam głową, pocałował mnie i opadł na łóżko obok mnie. Podparłam głowę na ręku i spojrzałam na niego. 
- To nie tak, że nie chcę. Nawet nie wiesz jak bardzo cię pragnę, ale jesteśmy pijani, w każdej chwili ktoś może wejść i nie chcę żeby tak to wyglądało. - wytłumaczyłam mu. Podniósł się i nachylił nade mną. 
- Z niczym nam się nie śpieszy, poczekam tyle ile będzie trzeba. - powiedział i złączył nasze usta w kolejnym długim pocałunku. 


__________________________________________________________________________
Jest ktoś jeszcze? ;) 

niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział 35.

         Powoli otworzyłam oczy. Byłam cholernie zmęczona, prawie jakbym w ogóle nie spała. Już chciałam zamknąć oczy, kiedy zobaczyłam, że wcale nie jestem w salonie. Szybko wstałam, leżałam w sypialni. Jak się tutaj znalazłam, spojrzałam na miejsce obok mnie, ale nie było widać, że ktoś spał razem ze mną, westchnęłam. Przed oczami pojawiły mi się chwile z wczorajszego wieczoru, poczułam ciarki na cały ciele. Nie jestem pewna czy dobrze zrobiłam, nie chciałam się kłócić a bałam się, że przyjazd Toma tylko pogorszy sytuację między mną i Justinem. Dalej jednak nie mogłam zrozumieć, dlaczego wczoraj tak bardzo się zdenerwował. W głowie miałam tylko jedną myśl, czy na prawdę przyjedzie tutaj Selena? Jeszcze jej mi tutaj brakowało, westchnęłam i przeczesałam ręką włosy. Powoli wstałam z łóżka, przebrałam się w klik ( bez szpilek ) i wyszłam na taras zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. Był piękny słoneczny poranek, wiał lekki wiatr który delikatnie rozwiewał mi włosy. Podeszłam do barierki i spojrzałam na góry, głęboko wdychając powietrze. Słychać było głosy z dołu, to one mnie obudziły. Wszyscy musieli już nie spać, o godzinie 20 zaczynała się impreza, musieliśmy przyszykować dom i samych siebie, jeszcze ja musiałam jechać po Toma, który nie trafiłby tutaj sam. Przegryzłam wargę, cholernie nie miałam ochoty na żadną imprezę. Jeszcze raz wzięłam głęboki oddech i weszłam do domu od razu kierując się na dół do kuchni.
- Wreszcie wstałaś, jak się czujesz? - zapytała Dez, siedząca na laptopie w kuchni. Podeszłam do lodówki i nalałam sobie szklankę soku, oparłam się o stół i napiłam się.
- Lepiej. - odparłam zbyt sucho niż miałam zamiar, uważnie się na mnie spojrzała. Na jej twarzy widać było zdezorientowanie, lekko się uśmiechnęłam, żeby rozluźnić atmosferę.
- Kate, pokłóci.... - zaczęła mówić a ja szybko się cała napięłam, nie chciałam o tym rozmawiać, nie chciałam jeszcze bardziej psuć sobie humoru.
- Długo już nie śpicie? - szybko zapytałam, chcąc zmienić temat. Miałam nadzieję, że sobie odpuści wypytywanie mnie. Wykręciła oczami a ja lekko się rozluźniłam.
- Już od jakiejś 7:30 jestem na nogach. - powiedziała a ja zrobiłam zaskoczoną minę, nieźle. Czułam się dziwnie była już 9:15 a ja jeszcze nic nie zrobiłam. Usłyszałam jak chłopaki wchodzą do salonu i serce zaczęło bić mi szybciej. Weszli do kuchni, kątem oka widziałam Justina ale bałam się na niego spojrzeć.
- To jak Dez jedziemy na zakupy? - zapytał się Jacob, nie chciałam zostać sama z Mikem i Justinem. Znaczy gdybyśmy nie byli pokłóceni nie miałabym nic przeciwko ale w takim wypadku było mi to cholernie nie na rękę. Patrzyłam na szklankę, bojąc się, że gdy na kogoś z nich spojrzę od razu domyślą się, że jest coś nie tak. Dez chciała już odpowiedzieć, kiedy wyprzedziłam ją.
- Ja chętnie pojadę. - powiedziałam. - A Ty zostań w domu, bo ja w sumie nie wiem co trzeba robić. - zwróciłam się do Dez a ona pokiwała głową. Znów odetchnęłam z ulgą, czułam na sobie wzrok Justina, serce biło mi cholernie szybko. Jacob nie miał nic przeciwko, wzięliśmy kurki i wyszliśmy do samochodu. Jechaliśmy jakieś 20 min nie odzywając się do siebie, widziałam, że on też nie był w humorze.
     Dez przygotowała cholernie długą listę zakupów. Na prawdę chciała, żeby wszystko było idealnie. W sumie jakby razem z Justinem ją organizowali. Zawsze miała do tego talent, w przyszłości chce organizować śluby a ja wiem, że będzie w tym zajebiście dobra. Wzięliśmy dwa wózki i zaczęliśmy zakupy. Przy stoisku z chipsami, napojami i piciem staliśmy najdłużej, biorąc każdego rodzaju po trochu lub nie mogąc się zdecydować. Przy kasie zapłaciliśmy 445 dolarów. Zeszło nam godzinę i dziesięć minut, kiedy weszliśmy do samochodu, prawie się popłakałam ze szczęścia, że mogę usiąść. Jacob zapakował wszystko do bagażnika i skierowaliśmy się w stronę domu. Włączyłam radio, nie chcąc siedzieć w ciszy, która po woli zaczynała mnie przytłaczać. Zaczęłam wiercić się na fotelu, nie mogąc wytrzymać tego, że Jacob jest smutny.
- Możesz mi powiedzieć co się stało? - zapytałam, przyciszając radio. Spojrzałam na niego a on lekko się napiął, nie spuszczałam z niego wzroku.
- Nic. - odparł nawet na mnie nie patrząc, spuściłam głowę nie rozumiejąc co się do cholery dzieje.
- Nie kłam. - powiedziałam szorstkim tonem. Sama nie wiem, dlaczego wszystko dzisiaj mnie denerwowało. Czułam jak w środku mnie kłębią się emocje, czekałam tylko aż wybuchnę.
- Pokłóciliście się, przyjedzie Selena i ten twój kolega, jesteś zadowolona z tego? - zapytał również ostrym tonem, westchnęłam i spojrzałam w okno. Ręce zaczynały mi się trząść od nadmiaru emocji.
- Już ci się na mnie poskarżył? - zapytałam z kpiną w głosie. Na prawdę nie wiele brakuje, do tego żebym za chwilę oszalała. Skarciłam się w duchu, każąc się sobie uspokoić.
- Nie słyszałem waszą kłótnię a później sam zapytałem o co chodzi. - powiedział a ja przegryzłam mocno wargę, spojrzał na mnie a ja szybko odwróciłam wzrok.
- Nie możesz przejmować się naszymi kłótniami Jacob. Nie chcę żebyś się tym zadręczał. - odparłam i wypuściłam powietrze.
- Po prostu dwie ważne dla mnie osoby się kłócą i nie potrafię po prostu się "nie przejmować" - powiedział i wzruszył ramionami. Nachyliłam się i dotknęłam jego ręki położonej na skrzyni biegów.
- Ułoży się, jasne? I nie chcę mieć wyrzutów sumienia, że przeze mnie jesteś smutny. - odparłam a on podniósł moją rękę i pocałował, na co ja się zarumieniłam. - Obiecujesz? - zapytałam, żeby mieć pewność. Pokiwał głową a potem puścił moją rękę. Nawet nie zauważyłam, że już byliśmy w ulice prowadzącej do domu. Po chwili byliśmy na miejscy, Jacob wyszedł z samochodu a ja ruszyłam zaraz za nim. Zaczęliśmy wynosić zakupy z samochodu, były dosyć ciężkie, jęknęłam.
- Kupiliście wszystko!? - krzyknęła Dez z balkonu. Spojrzałam na nią i pokiwałam głową a ona uniosła kciuk w górę i poszła do domu. Z pomocą przyszedł Mike i po 5 min siedzieliśmy w domu i rozpakowywaliśmy torby.
           Wszystko działo się cholernie szybko, ja z Dez sprzątałyśmy, szykowałyśmy jedzenie a chłopaki przestawiali meble i szykowali muzykę. Z Justinem nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem, nawet na niego nie patrzyłam. Chociaż jakby nie patrzeć to praktycznie w ogóle się nie widzieliśmy i zastanawiałam się, czy to przypadek czy mnie unika. Kiedy była już 16:26 poszłam się kąpać bo prawie wszystko było już gotowe, mieliśmy chwilę dla siebie. Z Dez poszłyśmy pierwsze zająć łazienki. Nalałam wannę pełną wody a później zrobiłam wszystko, żeby doprowadzić się do idealnego stanu. Wysuszyłam włosy, wyprostowałam je a potem się umalowałam, ubrałam w klik i czarne szpilki. Chciałam czuć się komfortowo i za bardzo się nie stroić stąd taki strój. Spojrzałam w lusterko i przegryzłam wargę, efekt był niezły. Wyszłam z łazienki i na łóżku zobaczyłam leżącego Justina, serce zaczęło bić mi szybciej. Otworzył oczy i spojrzał na mnie, zarumieniłam się i szybko odwróciłam wzrok, przeklinając się w duchu, że stałam i wpatrywałam się tam w niego kilka minut. Podeszłam do swojej torby i chowałam ciuchy z dzisiaj cały czas czując na sobie jego wzrok, słyszałam jak się podnosi i wzdycha. Popryskałam się perfumami, wstałam i skierowałam się w stronę wyjścia.
- Chodź tu do mnie. - usłyszałam zachrypnięty głos Justina a brzuch napiął się z nerwów, odwróciłam się w jego stronę a on poklepał miejsce obok siebie. Patrzyłam w nie chwilę a potem powoli podeszłam do łóżka i usiadłam na jego brzegu, westchnął.
- Przepraszam, że wczoraj wybuchłem. - powiedział a ja nie zmieniałam wyrazu twarzy i cały czas patrzyłam mu w oczy. Czułam ten sam ból co wczoraj i przed oczami, miałam jego twarz kiedy na mnie krzyczy, wzdrygnęłam się. - To nie powinno się stać, byłem zdenerwowany. - westchnął i przysunął się do mnie a ja wstrzymałam powietrze. Nie odzywał się do mnie cały dzień, a teraz nagle przeprasza. Serce mi się ścisnęło, nie mogłam spojrzeć mu w oczy bo bym wymiękła, spuściłam głowę. Nastała cisza, powietrze zgęstniało a mi zrobiło się cholernie gorąco. - Kate, powiedz coś. - szepnął i złapał moją rękę a ja nawet nią nie ruszyłam, westchnął. Wzięłam głęboki oddech, nie mogłam się na niego obrażać o byle gówno, byłam zła ale już miałam tego dość.
- Okej, wybaczam. - westchnęłam i ścisnęłam jego rękę. Nie zdążyłam nawet na niego spojrzeć, kiedy rzucił się na mnie i mocno mnie objął. Przytuliłam się do niego, łza spłynęła mi po policzku ale szybko ją otarłam. Wtuliłam się w niego jak małe dziecko.
- Kocham Cię. - wyszeptał mi do ucha. Lekko się od niego odsunęłam i teraz stykaliśmy się czołami. Czułam jego oddech na swojej twarzy, był tak cholernie zmiennym człowiekiem.
- Ja ciebie też. - odpowiedziałam. Przysunął się do mnie i naparł swoimi ustami na moje. Szybko oddałam pocałunek. Było w nim tyle uczuć, tęsknoty. Przesunął językiem po mojej wardze a ja otworzyłam buzię, po chwili nasze języki biły się o dominację. Lekko na mnie naparł, tak że leżałam teraz pod nim, jęknęłam kiedy przegryzł moją wargę. Zdjęłam z niego koszulkę, chcąc zobaczyć jego brzuch. Przekręciłam go tak, że teraz ja byłam nad nim, zaczęłam całować jego szyję, wywołując tym samym jęki. Gdzieniegdzie dołączałam do tego język, Justin syknął.
- Kurwa, kochanie. - szepnął a ja nie przestawałam tego robić. Zjechał rękami na moje pośladki i mocno je ścisnął na co ja jęknęłam. Kiedy się odsunęłam spojrzałam na swoje dzieło.
- Teraz jesteś tylko mój. - szepnęłam a on złączył nasze usta w obiecującym pocałunku. Przerzucił mnie pod siebie i wsadził kolano między mojego nogi i naparł na mnie. Zaczęłam jeździć rękami po jego torsie i poruszać się, chciał ściągać mi koszulkę, kiedy ktoś nagle zapukał.
- Cholera, dlaczego akurat teraz. - syknął Justin. Powoli podniósł się ze mnie i pomógł mi wstać. Szybko poprawiłam włosy i usiadłam obok niego. - Wejdź. - powiedział a ja na niego spojrzałam, skąd wiedział kto stoi za drzwiami, zrobiłam pytającą minę a on jedynie wzruszył ramionami. Do pokoju wszedł Jacob.
- Sory, że wam przeszkodziłem. - odparł i spojrzał na gołą klatkę piersiową Justina, zarumieniłam się. - Przyszedłem tylko zapytać, czy nie powinniśmy Kate jechać już po Toma? - zapytał a Justin cały się napiął. Zaklęłam w duchu, cholera całkiem o tym zapomniałam. Szybko wstałam i pokiwałam do Jacoba głową. Zaczęłam się zbierać do wyjścia.
- Zaraz przyjdzie. - powiedział Justin zdecydowanym głosem. Ciarki przeszły mnie po ciele, spojrzałam na niego, był zdenerwowany. Jacob pokiwał głową i wyszedł, zostawiając nas samych.
- A jednak on będzie. - powiedział rozdrażnionym głosem. Powoli pokiwałam głową, przeczesał włosy ręką na znak że jest wkurzony, westchnęłam. - Myślałem, że.. - zaczął ale za chwilę przestał mówić i zaczął kręcić głowa.  Podeszłam do niego i objęłam jego twarz w dłonie.
- Po pierwsze to Selena też będzie prawda?  - skinął głową, z przez moje ciało przeszły ciarki. Teraz miałam pewność, że ją dzisiaj zobaczę. - A po drugie nie masz się o co martwić, jak go poznasz polubicie się, zobaczysz. - powiedziałam, powoli się podniosłam i złączyłam nasze usta w krótkim pocałunku. Powoli pokiwał głową a ja się uśmiechnęłam, nie chciałam kolejnej kłótni.
- Wszystko moja wina. - westchnął. - Idź już bo się spóźnisz. - powiedział i mnie pocałował a ja się zarumieniłam. Lubiłam się z nim godzić, serce dalej szybko mi waliło po tym co przed chwilą się stało. Spojrzałam na malinkę na jego szyi i tryumfalny uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
- Przyjadę niedługo, idź się wykąp. - odparłam i zaczęłam wstawać a Justin klepnął mnie w pupę na co ja  pokazałam mu język. Złapałam torebkę i wyszłam z pokoju. Po 10 min jechaliśmy już w stronę lotniska, byłam cholernie podekscytowana, stęskniłam się za Tomem. Gdy byliśmy już na lotnisku od razu go zobaczyłam, podbiegłam do niego zostawiając Jacoba w tyle i rzuciłam się mu na szyję.
- Jak fajnie cie zobaczyć. - powiedziałam, kiedy się od siebie odsunęliśmy a on posłał mi uroczy uśmiech. Albo mi się wydawało albo wyprzystojniał, przegryzłam wargę, był uroczy. - Poznaj mojego przyjaciela, Tom to Jacob. - uścisnęli sobie dłonie, serce biło mi troszeczkę szybciej niż zazwyczaj. Po chwili szliśmy już w stronę samochodu. Zadawałam mu miliony pytań, jak podróż, co u babci, jak z dziewczyną i nawet się nie obejrzałam a byliśmy już w domu.
- Wow, niezła chata. - powiedział, kiedy wjechaliśmy do garażu, obydwoje z Jacobem się zaśmialiśmy. Każdy reagował tak samo za pierwszym razem na widok tego domu. Serce znów biło mi szybciej, bałam się jak Justin na niego zareaguje. Powoli wchodziliśmy po schodach, widziałam, że Tom też się denerwuje. Gdy byliśmy na górze przybiegła do nas Dez.
- Wreszcie jesteście! Cześć jestem Dez. - krzyknęła a potem przywitała się z Tomem. Uśmiechnął się do niej a ona porozumiewawczo się na mnie spojrzała, dając mi znak, że jest fajny, w odpowiedzi pokiwałam jej głową. Później przyszedł Mike i też się z nim przywitał. Pokazałam mu resztę domu, Justin musiał być w pokoju a ja dalej byłam kłębkiem nerwów. Weszliśmy na górę, pokazałam mu jego pokój.
- Weź prysznic, odpocznij chwilę i przyjdź potem do nas. Impreza zaczyna się o 20 więc masz jeszcze niecałą godzinę. - powiedziałam a on pokiwał głową, uśmiechnęłam się i wyszłam z pokoju od razu kierując się do naszej sypialni. Nie myliłam się, Justin leżał na łóżku, w ręku trzymał telefon i telewizja była włączona. Spojrzał na mnie i posłał mi delikatny uśmiech, wyglądał cholernie seksownie.

Oczami Justina:
      Kiedy Kate wyszła z pokoju od razu skierowałem się do łazienki, musiałem ochłonąć. Nie wiem sam, dlaczego tak ostro zareagowałem. Nie mogę znieść myśli, że może jej zależeć na nim bardziej niż mi, uderzyłem ręką w ścianę nie mogąc powstrzymać emocji. Wyobrażałem sobie jak siedzą w pokoju, obok siebie i on ją dotyka. Krew płynęła mi dwa razy szybciej a ręce zaczęły mi się trząść, nie było mnie wtedy z nią, nie wiedziałem co robili. Ufam jej i wiem, że nic nie było, ale nawet jeśli złapał ją za głupia rękę, dla niej to nic a dla mnie cholernie dużo. Znów uderzyłem w ścianę, musiałem wyładować emocje. Głęboko oddychałem a potem  wziąłem prysznic żeby się uspokoić. Gdy wyszedłem z kabiny wysuszyłem włosy i ułożyłem je tak, żeby wyglądały perfekcyjnie. Spojrzałem na siebie i stwierdziłem, że wyglądam bardzo dobrze. Coś przykuło moją uwagę, przybliżyłem się do lusterka i na swojej szyi zauważyłem malinkę. Zaśmiałem się, cholera Kate mnie oznaczyła. Dotknąłem ją palcami a na moim ciele poczułem ciarki. Nikt nigdy nie zrobił mi malinki, ona była niemożliwa. Opasałem biodra ręcznikiem, wyszedłem z pokoju i ubrałem się w klik. Rzuciłem się na łóżko i włączyłem telewizję, chciałem odpocząć. Byłem zmęczony naszą wczorajszą kłótnią, ale kiedy myślałem o dzisiejszym wieczorze robiło mi się gorąco. Kate była cholernie seksowna, przy niej nie myślałem logicznie. Gdyby nie Jacob, nie wiem co działoby się dalej. Nagle ktoś zapukał i wszedł, Dez.
- Co tam? - zapytałem, podeszła do łóżka i usiadła na brzegu. Zrobiłem pytającą minę, zaskoczony jej wizytą u mnie.
- Będzie Selena? - zapytała a ja powoli pokiwałem głową. Właśnie cholera miałem do niej napisać. Wyciągnąłem telefon i szybko napisałem "Gdzie jesteś? ". - Czyli będzie mniej więcej 130 osób, chciałam się upewnić. - powiedziała a ja znów pokiwałem głową. Uśmiechnęła się i już chciała wychodzić z pokoju, kiedy nagle się odwróciła.
- Dobrze wyglądasz. - odparła. Serce zaczęło bić mi szybciej, co do cholery miało to znaczyć. Zorientowałem się, że patrzę się na nią jak idiota i szybko odpowiedziałem.
- Dzięki, ty też. - lekko się zarumieniła. Przejechałem wzrokiem po całym jej ciele i przegryzłem wargę, w sumie wyglądała nieźle klik. Szybko odsunąłem te myśli i skarciłem się w głowie, co ja do cholery robię. Spojrzałem w telewizor, słyszałem dźwięk zamykanych drzwi. Próbowałem zrozumieć co właśnie się stało. To było strasznie dziwne. Przez chwilę miałem ochotę podejść i ją pocałować, druga strona Justina powróciła. Kiedy jeszcze byłem sławny i byłem w związku z Seleną, gdy dłużej się nie widzieliśmy często miałem ochotę na inne dziewczyny. Nie było jej przy mnie  a ja potrzebowałem miłości i ucieczki od rzeczywistości. Wiem, że byłem okropnym chujem i nie chcę o tym teraz myśleć ale dlaczego mi to akurat teraz wróciło. Położyłem się na łóżku i wziąłem telefon. Wszedłem na Instagram i dodałem to zdjęcie z podpisem "Love the way you look at me". Później oglądałem różne strony internetowe patrząc co dzieje się ciekawego. Na moim telefonie pokazało się zdjęcie Miley, szybko odebrałem.
- Hej Justin, będę trochę wcześniej ok? - zapytała a na mojej twarzy pojawił się uśmiech, tęskniłem za nią. Brakowało mi czasem naszych rozmów i spontanicznych spotkań. Wiedziałem, że zawsze mogę na nią liczyć, nie interesują ją opinie ludzi, jest jaka jest i nigdy się nie zmieni. Bardzo ją za to szanuję i wiem, że gdy coś się pierdoli mogę z nią porozmawiać.
- Jasne, czekam na ciebie. - powiedziałem i rozłączyliśmy się. Zapowiadała się zajebista impreza, nie mogłem się już doczekać. Przegryzłem wargę wyobrażając sobie dzisiejszy wieczór. Nagle dostałem sms od Seleny "Będę po 20, tęsknisz już?" wykręciłem oczami i odpisałem "Oczywiście", mając na dzieję, że wyczuje sarkazm. Wcześniej dzwoniłem do chłopaków i mają być chwilę po 20, za nimi też się cholernie stęskniłem. Nie widziałem ich tak dawno, kiedy byłem sławny też rzadko ich widywałem, miało się to zmienić a w sumie wszystko zostało tak samo. Rayan i Christian od dawna byli moimi przyjaciółmi, przyjaźniliśmy się zanim jeszcze zostałem sławny. Wszedłem na folder ze zdjęciami z nimi i zacząłem oglądać
                     
                                      
 zatrzymałem się na tym zdjęciu i westchnąłem przypominając sobie zeszły rok. To były na prawdę udane wakacje, było nas tam z 10 osób i bawiliśmy się zajebiście, mam strasznie dużo wspomnień. Uśmiech nie schodził mi z twarzy przypominając sobie chwile ze zdjęć. Chciałem już obejrzeć następne, kiedy do pokoju weszła Kate. Posłałem jej lekki uśmiech, podeszła i położyła się obok. Objąłem ją i odłożyłem telefon.
- Jak podróż? - wychrypiałem, odwróciła się w moją stronę tak że stykaliśmy się nosami. Serce zaczęło bić mi szybciej, uwielbiałem jej zapach, przy niej od razu stawałem się spokojniejszy. Sprawiała, że zapominałem o problemach.
- Dobrze, teraz poszedł się kąpać. - powiedziała, a ja lekko się napiąłem myśląc o tym, że jest już w domu. Dotknęła ręką mojego policzka a ja westchnąłem.
- Chcę go poznać. - odparłem a ona szerzej otworzyła oczy i na jej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Wiedziałem, że jest to dla niej ważne, nie chciałem żeby była przygnębiona z mojego powodu. Poza tym będzie Selena i wiem, że to będzie dla niej cholernie trudne.
- Na prawdę? - zapytała z ekscytacją w głosie, powoli pokiwałem głową. - A ja chcę, żebyś był dla niego miły. - dokończyła a ja wykręciłem oczami, lekko mnie szturchnęła a ja się zaśmiałem.
- Zobaczymy co będzie dało się zrobić. - odparłem i pokazałem jej język. Przysunęła się do mnie, tak, że nasze usta były milimetry od siebie, chciałem ją pocałować, kiedy lekko się odsunęła.
- Może spróbuję cię jakoś przekonać, hmm? - zapytała i przysunęła się do mnie tak, że nasze usta się dotykały ale to nie był pocałunek. Czułem jak robi mi się gorąco, oblizałem usta jednocześnie dotykając trochę jej, zaśmiała się.
- Spróbuj. - powiedziałem a ona powoli przysunęła się do mnie i naparła na moje usta. Przesunęłam językiem po jej wardze prosząc o dostęp, bez zastanowienia otworzyła buzię i nasze języki zaczęły zaciętą walkę o dominację. Zjechałem powoli rękami na jej pośladki, jęknęła po czym sama przesunęła ręce pod moją bluzkę delikatnie gładząc mój nagi tors palcami. Przerzuciłem ją tak, że była teraz nade mną, posadziłem ją na swoich biodrach. Czułem jak mój członek staję się twardy, kiedy Kate zaczęła się poruszać. Całowałem jej szyję, nie omijając żadnej części. Zaczęła przyśpieszać sprawiając nam obydwojgu przyjemność. Wróciłem do jej ust, obydwoje mieliśmy przyśpieszony oddech, złapałem jej wargę i ugryzłem wywołując u niej jęk a chwilę po tym obydwoje doszliśmy. Jeszcze raz się pocałowaliśmy i Kate upadła na łóżko obok mnie. Objąłem ją i pocałowałem w czoło.
- Więc? - zapytała, miała nierówny oddech tak samo jak ja i do tego serce biło mi cholernie szybko. Co ona ze mną robiła. Z innymi dziewczynami takie rzeczy były normalne i nie specjalnie się nimi zachwycałem a z nią, ona była taka seksowna i jednocześnie urocza.
- Będę miły. - odparłem a ona się podniosła i spojrzała na mnie z ogromnym uśmiechem na twarzy, przegryzła wargę a ja klepnąłem ją w pupę na co ona pisnęła.
- Czyli cię przekonałam. - posłała mi łobuzerski uśmiech a ja powoli pokiwałem głową i przysunąłem się do niej złączając nasze usta w pocałunku. Byłem spokojny i zrelaksowany, gotowy poznać tego Toma. Było warto trochę się z nią podroczyć.
- Jesteś niesamowita, wiesz o tym? - zapytałem a ona wykręciła oczami.
- Jak bardzo? - odparła i przysunęła się opierając swoje czoło o moje.
- Bardzo, bardzo. - powiedziałem i przysunąłem się, żeby kolejny raz ją pocałować i posmakować jej ust, kiedy mój telefon zaczął wibrować. Westchnąłem, wyciągnąłem rękę spod Kate i spojrzałem na wyświetlacz, Miley. Szybko odebrałem i przyłożyłem słuchawkę do ucha.
- Otworzysz mi? - zapytała a ja się zaśmiałem. Kate zrobiła pytającą minę, zacząłem powoli wstawać chociaż cholernie chciałem zostać jeszcze tutaj z moją dziewczyną i po prostu poleżeć.
- Już idę kochanie. - powiedziałem. Spojrzałem na Kate a ona oparła ręce na brzuchu, zakląłem w duchu, nie powinienem tak mówić do Miley przy niej. Rozłączyłem się, podszedłem do niej pocałowałem i wyszedłem z pokoju. Zbiegłem ze schodów, otworzyłem drzwi i zobaczyłem uśmiechniętą Miley. Rzuciła mi się na szyję, staliśmy tak kilka minut.
- Mam wrażenie jakbym nie widziała cię całą wieczność. - odparła i znów się do mnie przytuliła a ja się tylko zaśmiałem mocniej ją przyciskając do siebie. To śmieszne, że ludzie myślą, że po kryjomu jesteśmy ze sobą. To, że się przyjaźnimy jeszcze nie musi nic oznaczać. Paparazzi i tak nie dają nam spokoju i proszą, żebyśmy się przyznali, to chore.
- Tak, też się stęskniłem. - wysunęła się z moich objęć i pokazała mi język. Zaprosiłem ją do domu i wziąłem od niej walizkę. Zanim wszedłem rozejrzałem się, czy nikogo nie ma w pobliżu, paparazzi mogli ją śledzić. Nic jednak nie przykuło mojej uwagi więc zamknąłem drzwi. Jako jedna z nielicznych osób nie powiedziała nic na temat domu. Tak jak ja, przyzwyczajona była do luksusu. W domu panowała dziwna cisza, każdy przygotowywał się na imprezę. Oprowadziłem ją a potem zaprowadziłem na górę. Drzwi od mojej sypialni się otworzyły i wyszła z nich Kate.
- Hej, miło cię znów widzieć. - powiedziała i razem z Miley się przytuliły. Cieszyłem się, że się lubiły. Nie zniósł bym gdyby było odwrotnie, wystarczy mi, że z Seleną nie darzą się sympatią. Z resztą Miley też za Seleną nie przepada i gdy byliśmy razem ciągle powtarzała mi, że nasz zawiązek nie ma sensu. Nie rozumiem, dlaczego tak reagują na Selenę, przeczesałem włosy ręką.
- Zapowiada się niezła impreza, ile będzie ludzi? - zapytała Miley i rozejrzała się po domu.
- Około 130. - odpowiedzieliśmy jednocześnie z Kate a potem wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Podszedłem do niej i dałem jej szybkiego całusa a Miley tylko wykręciła oczami a Kate się zarumieniła.
- Nieźle. - odparła. Później poszedłem pokazać jej sypialnię. Dobrze, że dom był spory i każdy miał miejsce dla siebie. Było w nim chyba sześć sypialni i pięć łazienek. Kiedy go kupowałem planowałem, że jedna będzie dla rodziców, druga dla dziadków, trzecia dla mnie, czwarta dla dzieciaków a reszta dla gości. Nigdy nie byliśmy tutaj razem, tak jak zaplanowałem, wszystko potoczyło się całkiem inaczej.
         Była już 20:02 i pierwsi goście zaczęli przychodzić. Ja z Kate staliśmy w drzwiach i wszystkich przyjmowaliśmy. Dez z Mikem byli w kuchni i dawali na wejście każdemu drinka a Jacob z Chrisem puszczali muzykę. Telefon mi za wibrował, spojrzałem na wyświetlacz Rayan "Będziemy za 5 min. ", ogromny uśmiech pojawił się na mojej twarzy, cholernie nie mogłem się doczekać aż ich zobaczę. Jak na razie najwięcej osób przyszło ze szkoły, było ich już chyba z jakieś sześćdziesiąt. Kiedy mieliśmy chwilę przerwy, bo nikt nie wchodził przysunąłem Kate do siebie i oplotłem ramionami.
- Kocham cię, wiesz? - zapytałem, pokiwała głową i na jej twarzy pojawił się rumieniec. Przysunąłem się do niej i złączyłem nasze usta w delikatnym pocałunku. Już chciałem go pogłębić, kiedy ktoś zadzwonił do drzwi. Przyszyły dziewczyny z siatkarskiej drużyny Kate, odeszła z nimi na chwilę na bok, pogłębiając się rozmowie. Nie musiałem długo czekać, kiedy znów usłyszałem dzwonek, otworzyłem drzwi i zobaczyłem Rayana i Christiana.
- Cholera, ale się zmieniliście! - krzyknąłem i uścisnęliśmy się po przyjacielsku. Nie widziałem ich jakieś pół roku, jak nie więcej. Chciałem widywać ich częściej, ale to takie trudne. Mimo to jestem strasznie szczęśliwy, że dalej się przyjaźnimy, bo moja kariera była dla nas ogromną próbą. Wiem, że nie przyjaźnią się ze mną bo jestem sławny, z nikim nie dogaduję się jak z nimi.
- A ty w ogóle. W sumie jak wrzucasz na Instagram codziennie jakieś zdjęcie, to nie trudno się za tobą stęsknić. - powiedział Rayan i wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Na serio brakowało mi ich i nawet jeśli impreza miałaby być do dupy, liczy się, że są ze mną. Wpuściłem ich do środka, kręciło się już dużo osób, chciałem pokazać im sypialnię, ale nie mogłem, bo Kate gdzieś poszła. Szybko się rozejrzałem i zobaczyłem ją, pomachałem ręką żeby do mnie przyszła. Przeprosiła dziewczyny i ruszyła w moją stronę, rumieniec pojawił się na jej twarzy, kiedy zobaczyła, że stoję z chłopakami, przegryzłem wargę.
- Poznajcie Kate. - powiedziałem obejmując ją. Podali sobie ręce i przedstawili się. Po minach chłopaków, wiedziałem, że się im spodobała.
- Jesteś znacznie ładniejsza niż na zdjęciach. - odparł Christian a ja uderzyłem go w ramię na co Kate się zaśmiała.
- Nie pozwalaj sobie. - powiedziałem a on wykręcił tylko oczami. - Zaprowadzę chłopaków na górę, zostaniesz sama? - zapytałem Kate a ona pokiwała głową, przysunąłem się i pocałowałem ją, lekko pogłębiając pocałunek, chcąc pokazać chłopakom, że jest tylko moja, mimo, że dobrze o tym wiedzieli.
- Aww słodko. - powiedział Christian, a my odsunęliśmy się od siebie, na twarz Kate wkradł się rumieniec, była urocza.
- Zamknij się i lepiej idź. - odparłem i poszedłem z chłopakami na górę zostawiając ją samą.

Oczami Kate:
     Widziałam jak idą na górę. Było już cholernie dużo osób, stałam przed lekko uchylonymi drzwiami, było gorąco a ja chciałam się trochę ochłodzić. Zastanawiałam się czy dużo osób ma jeszcze przyjść, w domu zaczynało robić się na prawdę tłoczno. Muzyka grała już na całego i impreza zaczęła się rozkręcać. Spojrzałam na zegarek, była 20:24, widzę, że wszyscy byli w miarę punktualni. Zastanawiałam się, co robi Jacob i Dez. Nie wiedziałam ile mam jeszcze tutaj stać, chciałam już odejść, kiedy ktoś zadzwonił do drzwi. Otworzyłam i zobaczyłam chłopaków z drużyny Justina i Jacoba, poczułam się skrępowana, każdy zaczął się ze mną witać, kilku nawet pochwaliło mój wygląd na co ja grzecznie dziękowałam. Po chwili przyszło jeszcze parę osób, których nie kojarzyłam, przedstawiliśmy się sobie i zaprosiłam ich do kuchni, ręką wskazując drogę. Po 3 min dzwonek znów zadzwonił, wstałam ze schodów na których rozmawiałam z Meg, koleżanką z drużyny i otworzyłam drzwi. Moim oczom ukazała się Selena.
- Hej, mam nadzieję, że bardzo się nie spóźniłam. - wymruczała a na moim ciele pojawiły się ciarki. Nachyliła się i przywitała się ze mną buziakiem w policzek.
- Nie, nie martw się wszyscy na ciebie czekaliśmy. - odpowiedziałam z wyczuwalnym sarkazmem w głosie. Wybuchnęła śmiechem, jakby to był strasznie zabawny żart. Pokazałam jej ręką, żeby weszła. Większość dziewczyn była w sukienkach a ja powoli zaczynałam czuć się niekomfortowo.
- Okej, więc zapraszam do kuchni. - pokazałam jej ręką drogę i przykleiłam do twarzy uśmiech. Nagle ktoś zasłonił mi oczy, zaśmiałam się. Miałam cholerną ochotę, żeby był to Justin ale wiedziałam, że to nie on. Odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętego Toma, lekko go uderzyłam.
- Wystraszyłeś mnie. - powiedziałam przez śmiech. Czułam na sobie wzrok Seleny co cholernie mnie irytowało.
- Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać. - znów go uderzyłam a on mi lekko oddał i zaczęliśmy się wygłupiać a potem wybuchnęliśmy śmiechem. Zachowywaliśmy się jak małe dzieci. Stanął obok mnie i wreszcie doszliśmy do siebie.
- Tom, poznaj Selenę. - powiedziałam a oni podali sobie ręce a Selena posłała mu ogromny uśmiech na co on odpowiedział tym samym. Zapomniałam mu wspomnieć, że jej nie lubię, westchnęłam w głowie.
- Miło mi cię poznać, dużo o tobie słyszałem. - odparł a ja zaklęłam w duchu. W sumie nie uprzedziłam go, że będą sławne gwiazdy. Chociaż nie wydawał się zbyt skrępowany. Cały towarzyski Tom.
- Oh nie mówmy o moje sławie. - wychrypiała a ja ledwo co się powstrzymałam od wykręceniem oczami.
- Wybacz. Po prostu nie często na imprezach ma się okazję rozmawiać z sławnymi ludźmi. - odparł a teraz już nie wytrzymałam i wykręciłam oczami. Na szczęście nikt nie zauważył. Cieszyłam się chociaż, że Tom nie jest skrępowany i, że na pewno będzie się dobrze bawił nawet nie będąc ze mną. Bo martwiłam się, że nie będę mogła zostawić go samego z powodu wyrzutów sumienia, które właśnie zniknęły.
- Masz rację. A ja znów rzadko mam okazję być na takich zwykłych imprezach. - powiedziała i obydwoje wybuchnęli śmiechem a ja patrzyłam zdezorientowana nie widząc w tym nic śmiesznego.
- Okej idźcie do kuchni bo zabraknie dla was drinków. - uśmiechnęłam się do Toma, pokiwał głowę i ruszył z Seleną w stronę kuchni. Zanim zniknął mi z oczu, odwrócił się a ja podniosłam kciuk w górę na co on wykręcił oczami. Ruszyłam w stronę drzwi, kiedy poczułam, że ktoś łapie mnie za rękę. Wystraszyłam się, lekko się wzdrygnęłam się i szybko odwróciłam.
- Chyba nie jestem aż taka straszna. - powiedziała Miley a ja się zaśmiałam. Zrobiłam się czerwona, myśląc o swojej głupocie.
- Nie, oczywiście, że nie. - szybko powiedziałam, na co obie wybuchnęłyśmy śmiechem.  Na prawdę, bardzo ją lubiłam. Na gali zamieniłyśmy ze sobą kilka zdań a już wiedziałam, że będziemy się dogadywać.
- Co Selena tutaj robi? - zapytała i kiwnęła głową w stronę kuchni. Westchnęłam.
- Długa historia. - odparłam a Miley powoli pokiwała głową.
- Widzę, że nie za bardzo odpowiada ci jej towarzystwo. - powiedziała a ja przegryzłam wargę, nie wiedziałam, że aż tak to widać.
- Miałam nadzieję, że nikt tego nie zauważy. - odpowiedziałam szczerze a ona się zaśmiała.
- Wiem coś o tym bo sama za nią nie przepadam. - odparła a ja zrobiłam pytającą minę. - Długa historia. - dodała i znów zaczęłyśmy się panicznie śmiać. Już wiedziałam, że mam w niej bratnią duszę. - Gdzie Justin? - zapytała. Zaczęłam się rozglądać, żeby zobaczyć, czy może już nie zszedł ale nie zauważyłam go.
- Poszedł zaprowadzić swoich kumpli na górę, ale nie ma go już z 10 min. - powiedziałam a ona wykręciła oczami.
- Faceci. - skomentowała a ja zaczęłam się śmiać.
- Właśnie, idź do kuchni po drinka, bo w końcu zabraknie. - powiedziałam, całkiem o tym zapominając. Czułam, że kilka osób nas obserwuję. No tak, dla moich znajomych nie było normalne, że jedne z największych gwiazd na świecie są z nimi na imprezie i normalnie się zachowują. Miałam cholerną nadzieję, że nie będą ich za bardzo zamęczać, myślałam głównie o Miley. Chciałam, żeby mogła czuć się komfortowo, chociaż i tak wiedziałam, że kilka osób się nie powstrzyma i będzie chciało zrobić sobie z nią zdjęcie.
- Okej, to pogadamy później. - odparła wyrywając mnie z zamyśleń. Uśmiechnęłam się i patrzyłam jak odchodzi. Zapowiadała się na prawdę fajna impreza, miałam tylko nadzieję, że starczy mi czasu, żeby pogadać z każdym, albo chociaż z połową. Wiedziałam, że dużo się wydarzy tej nocy. Bałam się tylko czy na pewno będą z niej wyłącznie miłe wspomnienia.

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział 34.

         Powoli otworzyłam oczy, promienie słoneczne wpadały przez okno oświetlając pokój. Uśmiechnęłam się, dawno nie byłam taka szczęśliwa. Odkąd wróciliśmy z Justinem z Francji między nami układało się jak nigdy dotąd. Spotykaliśmy się codziennie, nie mogąc wytrzymać bez siebie ani chwili, potrzebowałam go jak nigdy. Często towarzyszyli nam Dez, Mike i Jacob, planowaliśmy przez cały tydzień ferie, chcieliśmy, żeby ten wyjazd był idealny i tak miało być. Byliśmy nim cholernie podekscytowani i wreszcie nadszedł dzień wyjazdu. Przeciągnęłam się i powoli wstałam z łóżka. Wyjeżdżaliśmy ok 16 żeby na wieczór być już na miejscu. Musiałam się spakować, bo wczoraj późno wróciłam do domu i zdążyłam się tylko wykąpać. Zjadłam śniadanie, włączyłam muzykę i zabrałam się za pakowanie. Po jakiś 2 godzinach wszystko co chciałam wziąć było już w walizce. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w klik, była już 14:35 i zaraz Justin ma po mnie przyjechać.
         Gdy byliśmy już na miejscu wszyscy nie mogli nadziwić się jak tutaj pięknie. Zastanawiałam się czy ja wyglądałam równie śmiesznie jak oni gdy zobaczyłam pierwszy raz ten dom, chodząc cały czas z otwartą buzią. Szybko wszyscy się zadomowiliśmy, miałam pokój z Justinem, Dez z Mikem a Jacob sam, namawialiśmy go, żeby spał z nami, bo dla nas nie było różnicy, ale on uparł się, że nie będzie nam przeszkadzał. Wszyscy byliśmy zmęczeni po podróży więc wieczorem Dez z Mikem poszli "spać" a my w trójkę leżeliśmy w salonie i oglądaliśmy jakiś film.
         Obudziłam się dopiero rano w naszej sypialni, ale Justina nie było obok mnie a w domu panowała cisza. Powoli wstałam z łóżka a mój brzuch przeszył okropny ból, mocno złapałam się za niego rękami i upadłam na łóżko. Kilka łez spłynęło mi po policzku, przyciągnęłam do piersi kolana, kuląc się. Jeden za drugim skurczem powodowały, że łzy spływały mi strumieniem. Nigdy w życiu nie czułam takiego bólu, co do cholery się działo, kiedy jeszcze wczoraj wszystko było dobrze. Jedną rękę położyłam na brzuchu lekko go masując, jednak to nie pomagało. Leżałam tak skulona przez parę minut aż ból troszeczkę ustąpił. Podniosłam dłoń i dotknęłam swojego czoła, byłam cała rozpalona i mokra. Powoli wstałam chcąc wziąć prysznic i nieco się ochłodzić. Zakręciło mi się w głowie i szybko oparłam się o ścianę, kolejny ból przeszył mój brzuch powodując tym samym kolejne łzy. Ruszyłam w stronę umywalki, gdy podniosłam głowę i zobaczyłam się w lusterku zaklęłam w duchu. Byłam blada jak ściana i miałam podkrążone oczy. Zaczęłam się rozbierać a potem poszłam pod prysznic. Gdy pierwsze krople spadły na moje ciało poczułam, że się odprężam i na chwilę zapomniałam o bólu. Delikatnie umyłam się a potem wysuszyłam ręcznikiem, ból nie ustępował ale co najmniej mogłam normalnie stać. Przebrałam się w klik bo piżama była cała spocona. Sprawdziłam czy nie mam okresu, ale nie miałam, co sprawiło, że zaczęłam się martwić. Związałam włosy w kucyk i poszłam do pokoju obok, usiadłam na łóżku żeby chwilę odpocząć. Usłyszałam na dole jakieś głosy a serce zaczęło bić mi szybciej, nie chciałam ich martwić, wszystko miało być tak pięknie. Gdybym uprawiała niedawno seks, pomyślałabym, że jestem w ciąży, a tak to dalej nie mogłam zrozumieć co mi jest.
       Ostrożnie stawiałam każdy krok schodząc po schodach. Gdy byłam na dole skierowałam się do kuchni, z salonu dochodziły odgłosy rozmowy Dez, Mike i Justina i dźwięk telewizora. Po ciuchu przeszłam do kuchni otworzyłam lodówkę i nalałam sobie soku, usłyszałam, że ktoś wchodzi do kuchni.
- Nie słyszałem nawet jak schodzisz. - powiedział Justin, ciarki pojawiły się na moim ciele a ręce zaczęły się pocić. Starałam się nie myśleć o bólu, który ani na chwilę nie ustępował. Powoli odwróciłam się i posłałam mu uśmiech. Zmarszczył czoło i uważnie mi się przyjrzał. - Kate jesteś cała blada, co jest? - zapytał i szybko podszedł do mnie, przytuliłam się do niego i kilka łez spłynęło mi po policzku. Objął mnie w pasie i jedną ręką jeździł po moich plecach.
- Nie wiem Justin, boję się, to strasznie boli. - mówiłam przez płacz, nie mogłam go oszukiwać, bo wiedziałam, że i tak nie dałby za wygraną, póki nie dowiedziałby się co mi jest. Nie miałam siły nawet bawić się w jakieś gierki.
- Kate, Kate kochanie cii, nie płacz, proszę. Co się boli? - odsunął mnie od siebie i spojrzał mi w oczy. Podniósł rękę i kciukiem zaczął wycierać moje łzy. Wzięłam głęboki oddech.
- Brzuch, obudziłam się, chciałam wstać i złapał mnie okropny skurcz. - powiedziałam a on delikatnie dotknął mojego brzucha, zadrżałam, bałam się że będzie boleć, ale nic takiego się nie stało. Poczułam jednak ciepło jego rąk i lekką ulgę.
- Jedziemy do szpitala. - powiedział zdecydowanym głosem. Zdezorientowana spojrzałam na niego i szybko zaczęłam kręcić głową.
- Nie, Justin proszę, nie chcę. Chcę zostać z wami, tutaj, wszytko będzie dobrze, zaraz będzie mi lepiej. - mówiłam szybko, cholernie nie chcąc nigdzie jechać. Tutaj było mi dobrze, na pewno lepiej niż w szpitalu, nie miałam ochoty się stąd ruszać.
- Cholera! Kate płaczesz z bólu i mówisz mi, że nie chcesz jechać do szpitala!? - krzyknął, zaskoczył mnie tym nagłym wybuchem, szybko zasłoniłam mu dłonie rękami.
- Cii, nie krzycz, nie chcę żeby wszyscy wiedzieli. - powiedziałam i powoli odsunęłam ręce, jego oczy płonęły. Serce biło mi jak szalone, czułam się coraz bardziej zmęczona a przecież tylko rozmawialiśmy. Oparłam się o blat, ledwo utrzymując równowagę.
- Przecież i tak wszyscy zaraz będą widzieć! Boże ty ledwo stoisz. - powiedział już znacznie ciszej, teraz w jego oczach widziałam panikę. Szybko wziął mnie na ręce i zaczął iść w stronę schodów. Nie miałam siły się z nim sprzeciwiać. Z salonu wybiegła Dez a za nią Mike.
- Justin co się dzieje!? - powiedziała zdezorientowana Dez. Podbiegła do nas, widziałam panikę w jej oczach, posłałam jej lekki uśmiech. Nachyliła się i dotknęła mojego czoła. - Ona jest cała rozpalona. - wyszeptała i spojrzała na Justina.  Nie chciałam dopuścić do tego, żeby wszyscy się martwili, byłam tak cholernie zła na siebie. Wykrzywiłam twarz w bólu, kolejny skurcz przeszył mój brzuch. Justin zaczął iść na górę.
- Poszukaj w apteczce jakiś leków przeciwbólowych i gorączkowych, szybko. - rzucił do Dez i ruszył w stronę naszej sypialni. Położył mnie delikatnie na łóżku, okrył kołdrą i usiadł obok mnie łapiąc mnie za rękę.
- Dziękuję ci Justin. - odparłam i skuliłam nogi. Mocniej ścisnęłam jego rękę, nie odrywał ode mnie wzroku.
- Za co? Nie masz za co mi dziękować, nic nie robię oprócz tego, że cholernie się martwię i boję. - powiedział a ja widziałam wszystkie te uczucia w jego oczach. Westchnęłam, czułam się do dupy. To nie tak miało wszystko wyglądać.
- Przepraszam. - wyszeptałam i zamknęłam oczy. Słyszałam jak wzdycha, nachylił się i pocałował mnie w policzek, uśmiechnęłam się.
- Przestań tak mówić, bo doprowadzisz mnie do szaleństwa. - powiedział a uśmiech znikł z mojej twarzy, był zły a ja musiałam przestać go denerwować. Do pokoju wbiegła zadyszana Dez z tabletkami i szklanką wody.
- Znalazłam to co mówiłeś, wzięłam jeszcze tabletki uodparniające i jej leki depresyjne. Mam nadzieję, że to nie będzie za dużo. - mówiła jak najęta. Wstałam i połknęłam wszystkie popijając wodą. Spojrzałam na nią, była przerażona, szybko spuściłam wzrok. - Powiedz mi, dlaczego nie jedziemy z nią do szpitala? - spojrzała na Justina i zapytała z lekko podirytowanym głosem. Skarcił mnie wzorkiem a potem spojrzał na nią.
- Kate nie chce się nigdzie ruszać, nie wezmę jej przecież nigdzie na siłę. Zobaczymy czy leki pomogą, jeśli nie to jedziemy do szpitala. - spojrzał na mnie zdecydowanym wzrokiem a ja tylko pokiwałam głową, nie chcąc ich martwić ani denerwować. Dez pokiwała głową. - Możecie iść na dół, ja z nią posiedzę. - powiedział Justin. Spojrzeli tylko na mnie i pokiwali głowami. Nikt nie chciał się sprzeciwiać, nawet Dez wiedziała, że jeśli tak postanowił i tak nie uda się jej nic wskórać.
- Przyjdę później. - powiedziała, podeszła do mnie i dała mi buziaka w policzek, wymusiłam uśmiech. Gdy wyszli w pokoju odetchnęłam z ulgą. Moja głowa opadła na poduszkę. Nie chciałam jeszcze bardziej martwić Dez, Justin nie powiedział jej co mi jest i dobrze. I tak on już wszystko wiedział, chociaż nie musiałam przy nim niczego udawać.
- Gdzie Jacob? - zapytałam po chwili. Czułam jak ciepło rozpływa się po moim ciele i głowa pulsuje mi z gorąca. Otarłam ręką czoło na którym zaczęły pojawiać się kropelki potu.
- Pojechał do miasta po zakupy. - powiedział. Spojrzałam na niego, patrzył na nasze ręce. Powoli zaczęłam gładzić jego rękę moim kciukiem, spojrzał na mnie.
- Jesteś na mnie zły? - zapytałam, na co on spiął się. Nastała chwilowa cisza, słyszałam jak głęboko wciąga powietrze.
- Nawet nie wiesz jak się o ciebie boję. Nie wiem co robić. - powiedział i spojrzał się na mnie. Teraz w jego oczach widziałam strach. Powoli podniosłam się ignorując ból i złączyłam nasze usta w krótkim pocałunku.
- Leki powoli zaczynają działać, nie martw się. - powiedziałam i z powrotem się położyłam. - Połóż się obok mnie. - odparłam i pokazałam miejsce obok siebie. Westchnął, zdjął z siebie koszulkę i wsunął się pod kołdrę. Przysunęłam się do niego i mocno go objęłam. Odwrócił głowę w moją stronę, stykaliśmy się nosami. - Kocham cie. - wyszeptałam i złożyłam na jego  ustach krótki pocałunek. Czułam jak staje się spokojniejszy, położyłam ręce na brzuchu sprawiając, że ból trochę ustępował.
- Idź spać. - powiedział a ja pokiwałam głową. Był tutaj ze mną i to było dla mnie teraz najważniejsze.
                    Obudziłam się następnego dnia. Powoli otworzyłam oczy, spojrzałam na zegarek była 5:01 westchnęłam. Odwróciłam się i zobaczyłam śpiącego obok Justina, uśmiechnęłam się. Nie czułam już takiego bólu jak wczoraj, powoli podniosłam się. Dzisiaj był do zniesienia. Nie chciałam budzić Justina, po ciuchu wstałam i przebrałam się w klik i na nogi założyłam granatowe vansy. Wyszłam z pokoju, musiałam się przejść, przespałam prawie cały wczorajszy dzień i noc, czułam się jak otumaniona. Skierowałam się w stronę drzwi wyjściowych, w domu panowała idealna cisza. Cholera nie wzięłam telefonu a jeśli się obudzą będą się martwić westchnęłam, jednak nie wracałam się już na górę. Zimny powiew wiatru uderzył mi w twarz, wzięłam głęboki oddech. Pogoda była piękna, lekki wiatr i idealna temperatura. Skierowałam się w stronę mola, usiadłam na brzegu i wpatrywałam się w wschód słońca. Oparłam się na rękach zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w odgłosy natury. Mimo, że nie mieszkam w centrum miasta to ciężko usłyszeć chociaż śpiew ptaków. Tutaj mogłam się zrelaksować, starałam się nie myśleć o niczym. Co jakiś czas ból dawał o sobie znać ale ignorowałam go. Patrzyłam jak promienie słoneczne pochłaniają góry, jezioro a potem mnie i dom. Żałowałam, że nie wzięłam okularów przeciwsłonecznych. Nie wiem ile czasu tutaj siedziałam, usłyszałam czyjeś kroki. Nie zmieniłam swojej pozycji, było mi tak dobrze. Ktoś usiadł obok mnie i westchnął.
- Martwiłem się wczoraj o ciebie. - usłyszałam głos Jacoba, otworzyłam oczy i spojrzałam na niego, patrzył na jezioro. - Przyjechałem a wszyscy siedzieli z pochmurnymi minami w salonie, gdy zapytałem powiedzieli, że jesteś chora i kompletnie nie wiedzą co mają robić. - zrobił chwilową przerwę. - Nie czekałem ani chwili, rozebrałem się i poszedłem do ciebie. Wyglądałaś na taką wykończoną, leżałaś skulona, blada. Usiadłem w fotelu obok okna i siedziałem, nie chcąc zostawić cię ani na chwilę samej. - przerwał gdy położyłam głowę na jego ramieniu i złapałam go za rękę. - Jesteś taka słaba, twój organizm jest taki słaby, nie radzi sobie prawidłowo. Wydaje mi się, że wszystko przez te leki depresyjne. - znów zrobił chwilową przerwę a ja wzięłam głęboki oddech, bojąc się, że powie coś czego cholernie boję się usłyszeć. - Nie mogłabyś przestać ich brać? - zapytał a ja powoli wypuściłam powietrze. Łza spłynęła mi po policzku. Doszedł do takich samych wniosków co ja. Jak on tak dobrze mógł mnie rozumieć. Myślałam o tym przez dłuższy czas, kiedy od byle głupiej sytuacji jak np. że wyszłam na dwór bez czapki pojawiał się katar i ból gardła.
- Jacob ja nie wiem czy dam radę, wiesz co się ze mną dzieje kiedy ich nie biorę. Jakby mój organizm już się do nich przyzwyczaił. - westchnęłam a on objął mnie ramieniem. Siedzieliśmy tak przez chwilę w ciszy patrząc na góry przed nami.
- Masz nas, zawsze jesteśmy przy tobie, nie możesz tego dłużej ciągnąć. - odparł i spojrzał na mnie. Widziałam w jego oczach troskę, spuściłam głowę. To wszystko było tak cholernie trudne. Odstawienie leków, które się bierze od jakiś 10 lat nie jest wcale taki proste. Próbowałam kiedyś. Nie brałam ich przez tydzień i myślałam, że zwariuję. Kiedy nie wezmę ich jednego dnia, czuję się już dziwnie. Przestać ich brać na zawsze? Niemożliwe.
- Jacob, bardzo bym chciała ale wiem, że nie dam rady. - powiedziałam ze łzami w oczach. Chciałam, żeby ta kwestia zmieniła się w moim życiu. Pogodziłam się już z śmiercią rodziców a teraz nie dzieje się w nim nic strasznego, ale to cholerne przyzwyczajenie. Jakbym się od nich uzależniła.
- Z nami dasz, jesteś cholernie silna, wiesz o tym. - odparł i mocniej ścisnął mi rękę. Usłyszeliśmy kogoś kroki, odwróciliśmy się i zobaczyliśmy Justina, lekko się uśmiechnęłam.
- Co wy tutaj robicie o tej godzinie? - zapytał i usiadł obok mnie. Spojrzał na nasze ręce a potem na jego twarzy pokazał się grymas, wykręciłam oczami. Szybko wziął moją drugą rękę i widać, że zrobił się spokojniejszy.
- Nie mogłam spać, musiałam się przewietrzyć, wyszłam a później znalazł mnie tutaj Jacob. - wyjaśniłam i przejechałam kciukiem po jego dłoni. Powoli pokiwał głową a ja dałam mu buziaka w policzek. Resztę czasu siedzieliśmy w ciszy, nie chcieliśmy wracać już z Jacobem do tematu mojej choroby, poza tym nie chciałam martwić Justina. To wszystko było tak cholernie skomplikowane. Ból trochę ustał ale zrobiło mi się zimno i byłam już głodna, poszliśmy do domu. Dez z Mikem zrobili śniadanie, usiedliśmy wszyscy przy stole.
- Okej kogo zapraszamy na naszą imprezę? - zapytał Jacob zanim jeszcze zaczęliśmy jeść. Nawet nie myślałam o tym czy chciałabym kogoś zaprosić. Nikt nie wpadł mi do głowy więc się nie odzywałam. Później każdy wymieniał osoby, większość znałam i zapowiadała się bardzo udana impreza. Po śniadaniu chłopaki poszli do salonu, nie przestając rozmawiać o piątkowym wieczorze. My z Dez zostałyśmy w kuchni i sprzątałyśmy po śniadaniu. Kiedy skończyłyśmy poszłyśmy na górę i włączyłyśmy sobie film, a później drugi. Dawno nie miałyśmy czasu tylko dla siebie. Zawsze był z nami albo Mike albo Justin. Gadałyśmy, śmiałyśmy się, było tak jak kiedyś, już zapomniałam jak dobrze potrafimy się dogadywać. Mimo, że widywałyśmy się prawie codziennie tęskniłam za nią. Cały dzień siedziałyśmy w pokoju, chłopaki nawet do nas nie zajrzeli. Wieczorem poszłam się kąpać, wzięłam prysznic i przebrałam się w piżamę. Brzuch bolał mnie coraz mniej, nie czułam już tak bardzo skurczy, chyba że po śmianiu. Kiedy obie byłyśmy wykąpane zeszłyśmy na dół. Czekała na nas kolacja. To było cholernie miłe z ich strony.
         To był udany dzień, leżałam z Justinem na łóżku i oglądaliśmy telewizję. Przytuliłam się do niego, nie widziałam go prawie cały dzień. Justin wszedł na Instagram i dodał to zdjęcie, zaśmiałam się. My to jednak jesteśmy strasznie dziwni. Wpatrywałam się w ekran telewizora i nie przestawałam myśleć o imprezie, każdy miał osoby które zaprasza oprócz mnie. Znaczy tak jakby bo przecież z Dez mamy prawie takich samych znajomych a ona zapraszała wszystkich ze szkoły, Jacob kolegów z drużyny, Justin swoich kolegów z którymi nie widział się strasznie dawno i Miley. Kiedy nam to powiedział to muszę przyznać, że wszyscy byliśmy zaskoczeni, taka gwiazda u nas na zwykłej imprezie. A potem zdaliśmy sobie sprawę, że dlaczego dziwne jest dla nas, że będzie ona, kiedy Justin jest większą gwiazdą a to jest dla nas tak bardzo normalne. Przyjaźnili się i cieszyłam się, że będę miała okazję lepiej ją poznać. Nagle do głowy przyszła mi jedna osoba, podniosłam się i spojrzałam na Justina.
- Wiem kogo zaproszę. - powiedziałam z uśmiechem na twarzy ignorując ból w brzuchu. Justin spojrzał na mnie i zrobił pytającą minę. - Toma. - odparłam. Justin szybko się podniósł, lekko się odsunęłam zaskoczona jego reakcją. Przejechał ręką włosy, na znak, że jest zdenerwowany.
- Nie, nie zaprosisz go tutaj. - powiedział stanowczym głosem, serce zaczęło bić mi szybciej. Nie odrywałam od niego spojrzenia.
- Dlaczego? - zapytałam podirytowana. Ręce zaczęły mi się pocić, cały czas patrzyliśmy na siebie. Cholernie zaskoczył mnie jego ton głosu i reakcja, nie rozumiałam go. Wiedziałam, że obydwoje jesteśmy uparci i nic dobrego z tej rozmowy nie wyjdzie.
- Nie i koniec. - powiedział i wstał. Przesunęłam spojrzeniem za nim, stanął przy oknie i spojrzał się w nie. Siedziałam zdezorientowana na łóżku.
- Żartujesz sobie ze mnie? O co ci chodzi? - mówiłam coraz bardziej zdenerwowana ignorując ból. Mój dobry humor pękł jak bańka mydlana.
- Po prostu, nie chcę, żeby tutaj przyjeżdżał rozumiesz? - powiedział i spojrzał na mnie. Ciarki przeszły przez moje ciało, czułam jak gula podchodzi mi do gardła, krew buzowała mi w żyłach i było mi cholernie gorąco.
- Nie, nie rozumiem! Nic nie mówiłam o Miley i twoich kolegach! A ja chcę zaprosić mojego przyjaciela, którego tak dobrze znam i tęsknie za nim a ty mówisz mi, że niby nie mogę!? - wybuchłam nie mogąc opanować już swoich emocji. Ręce mi się trzęsły. Powietrze w pokoju zrobiło się gęstsze, miałam ochotę wybiec.
- Miley znasz, a moich kolegów nie widziałem od pół roku! A ten twój Tom, powiedz mi co robiliście jak byłaś w Anglii!? - krzyknął a ja się wzdrygnęłam. Nigdy na siebie nie krzyczeliśmy, łzy cisnęły mi do oczu. Zawsze kłótnie znosiłam najgorzej. Byłam uparta, stawałam na swoim i nie lubiłam krzyczeć. Każdy kto lepiej mnie znał wiedział to. Z Dez wolałyśmy się już do siebie nie odzywać, kiedy byłyśmy złe na siebie niż kłócić się.
- Jak to co robiliśmy?! Wszystko ci powiedziałam, co ty wymyślasz? - zapytałam już nieco spokojniejszym głosem. Zapadła chwilowa cisza, wpatrywałam się w swoje ręce i próbowałam ochłonąć. Bałam się, że zaraz ktoś powie coś, czego normalnie, by się nie powiedziało. Zawsze tak to się kończy, mówi się okropne rzeczy a potem się ich żałuje.
- Zadzwoniłem do ciebie, był środek nocy i wiem, że był z tobą, słyszałem go.. Nawet nie wiesz jak się czułem! - mówił cicho a potem znów wybuchł a ja się wzdrygnęłam nagłym wybuchem. W głowie miałam miliony myśli, nie rozmawialiśmy w sumie o tym, nie myślałam o tym kiedy przyjechałam. Powiedziałam mu, ze to mój przyjaciel, myślałam, że zrozumie.
- Nie widzieliśmy się 11 lat, tak spał u mnie, ale do jasnej cholery traktuje go jak brata. - powiedziałam nie patrząc na niego a potem westchnęłam. Słychać było tylko dźwięk telewizora.
- Skąd mogę mieć pewność!? Może ty masz go za brata a kim ty jesteś dla niego? - zapytał z jeszcze większą irytacją. Byłam już cała mokra, nie wiedziałam już sama o czym mam myśleć, łza spłynęła mi po policzku.
- Nie ufasz mi? Justin, kocham cię wiesz o tym. - odparłam a później spojrzałam na niego. Jego wyraz twarzy nie zmienił się, kiedy nasze spojrzenia się spotkały szybko odwrócił się.
- Kurwa, po prostu się martwię! Nie chcę go tutaj rozumiesz? Jeśli go zaprosisz, spodziewaj się, że Selena też będzie. - powiedział a po moim policzku spłynęły kolejne łzy. Dlaczego taki był? To nie możliwe, żeby był o mnie aż tak bardzo zazdrosny. Znów wracała kwestia Seleny, miałam tego dość.
- Super, zapraszaj ją! Przecież jest idealna, przecież ją kochasz, przecież i tak wolisz jej towarzystwo niż moje! - wybuchłam, nie mogłam już dłużej tutaj siedzieć. Wybiegłam z pokoju zanim zdążył cokolwiek powiedzieć. Zbiegłam po schodach a później wyszłam na dwór. Łzy spływały mi jedna po drugiej. Szybko ruszyłam na molo, usiadłam i skuliłam się. Patrzyłam na księżyc i głęboko oddychałam, cały czas przed oczami miałam krzyczącego Justina. Serce biło mi jak szalone a ręce dalej mi się trzęsły, byłam cholernie zła. Nie mogłam pozwolić Justinowi, żeby decydował za mnie, nie może mnie ograniczać. Musiałam mieć też swoich przyjaciół, musi zrozumieć, że mamy takie same prawa. Ja też się o niego martwię, kocham go i on musi mi zaufać tak jak ja jemu, bo bez tego nic nie będzie miało sensu. Wyciągnęłam telefon i wykręciłam numer, po kilku sygnałach, ktoś odebrał słuchawkę.
- Hej Tom tu Kate, dzwonię, żeby zapytać czy nie chciałbyś przyjechać do mnie w piątek na imprezę? - zapytałam, powstrzymując płacz.


__________________________________________________________________
No to wracam po świętach. Przepraszam, że rozdział nie pokazał się wczoraj ale niedawno wróciłam i na prawdę nie miałam ani chwili. Pierwszy raz mamy wkurzonego Justina. Jak wam się podoba rozdział :) ? N