czwartek, 14 lutego 2013

Rozdział 6.

       Ostatnimi dniami wakacji cieszyłam się jak tylko mogłam. Nie chciałam marnować ani chwili, całe dnie przeważnie spędzałam z Dez i Jacobem, chodziliśmy na plaże, biegaliśmy, kawiarnie, kino, basen, siatka, zakupy. Nawet nie myśleliśmy o tym, żeby siedzieć w domu, staraliśmy się jak najlepiej wykorzystać ostatnie chwile "wolności". Żadnemu z nas nie chciało się iść do szkoły. Święta, sylwester, wolne, święta i wakacje. I tak cały czas na coś się czeka. Jedni na miłość swojego życia, drudzy na osiągnięcie sukcesów, inni na spełnienie marzeń... Ja zaś czekam na wewnętrzny spokój. Wszystkie wspomnienia wracają każdego dnia, czasem ze zdwojoną siłą. Nie potrafię się ich wyzbyć, zapomnieć, sprawić żeby nie bolały. Nie ma takiego szczęścia które sprawiłoby żebym poczuła się szczęśliwa. To są chwile tylko ulotne, które przychodzą na chwilę ale później odchodzą i nigdy nie wracają. Dlaczego częściej wspominamy te bolesne dla nas rzeczy niż te, które wywołują uśmiech na naszej twarzy? Może wtedy boli nas jeszcze bardziej, że już nigdy nie będzie tak jak kiedyś. Ktoś mógłby pomyśleć, że moje życie jest idealne. Jednak nikt nie ma idealnego życia, a na pewno nie ja. Spacerowałam wzdłuż wybrzeża, było na prawdę pięknie. Miałam tutaj nad morzem swoje ulubione miejsce, do którego najczęściej przychodziłam i które było dla mnie w pewnym sensie spełnieniem marzeń. Stało tu duże drzewo, a na nim wisiała huśtawka. Kiedy byłam mała razem z rodzicami przyjechaliśmy w odwiedziny do wujka, miałam 4 lata i byłam tu pierwszy raz. Pewnego dnia zabrał mnie na spacer i pokazał mi to miejsce. Właśnie tutaj razem z ciocią byli na pierwszej randce, pierwszy raz się pocałowali i tutaj się zaręczyli. Powiedziałam mu wtedy, że zawsze kiedy będę tu przyjeżdżać przyjdę w to miejsce. Parę dni później powiedział mi że ma dla mnie niespodziankę. Jako mała dziewczynka uwielbiałam niespodzianki. Zabrał mnie znów w to miejsce, nie było już jednak takie same. Wujek zawiesił tam huśtawkę. Nie wiem dlaczego ale pamiętam bardzo dobrze tamtą chwilę, kiedy cały świat znikł a dla mnie liczyło się tylko to miejsce. Huśtałam się i patrzyłam na morze.   Obiecałam sobie wtedy, że w tym miejscu wszystkie moje problemy będą znikać, że będę liczyć się tylko ja i że zabiorę tu tylko osoby które na prawdę kocham, żebym przy nich mogła czuć się tutaj jeszcze bardziej szczęśliwa. Jak na razie nikt o tym miejscu nie wie z wyjątkiem Jacoba, dlaczego? Kiedyś jak byliśmy na domówce u Dez strasznie się upiłam. Jacob wyszedł ze mną przejść się, żebym trochę wytrzeźwiała. Powiedziałam mu, że zabiorę go w magiczne miejsce. Oczywiście myślał, że bredzę ale przekonał się, że miałam racje, przyprowadziłam go właśnie tutaj. Wtedy właśnie odbyła się najcięższa rozmowa w moim życiu. Pokazałam mu całą siebie, powiedziałam mu co czuję, jak wiele bólu we mnie jest i jak bardzo przytłaczają mnie wspomnienia. Opowiedziałam mu całą moją historię a on mnie wysłuchał i wsparł. Nawet Dez nie zna szczegółów tak jak on. Nigdy później nie wspominaliśmy tej rozmowy, ja i on doskonale ją pamiętaliśmy. Wtedy zmieniły się nasze relacje i wtedy nasza przyjaźń stała się o wiele głębsza, zrozumiałam że nie jestem aż tak bardzo samotna i że mogę liczyć na jego wsparcie. Wiele razy myślałam czy ich kocham, Dez i Jacoba. I znów zależy wszystko od chwili i mojego samopoczucia. Jednak gdyby nie oni moje życie nie miało by sensu a ja byłabym nikim. Zawdzięczam im bardzo dużo, nie potrafię sobie wyobrazić, że któregoś z nich mogłabym stracić. Nie chcę przeżywać tego bólu jeszcze raz, nigdy nie będę już na to gotowa i na tyle silna żeby poradzić sobie z kolejną stratą. Dlatego też staram się jak najmniej przywiązywać do ludzi, żeby potem nie ubolewać nad tym, że zniknęli z mojego życia. Staram się cieszyć każdą chwilą spędzoną z nimi, przecież nie wiem co wydarzy się jutro i czy to spotkanie nie jest ostatnim. Moje doświadczenia życiowe nauczyły mnie wielu rzeczy i teraz staram się nigdy nie popełniać tych samych błędów co kiedyś. Wróciłam do domu o godzinie 1 w nocy, wzięłam prysznic i poszłam spać, miałam ochotę pogrążyć się w snach i zapomnieć o rzeczywistości.
    Kiedy się obudziłam od razu spojrzałam na zegarek, świetnie ostatni dzień wakacji a ja wstaję o 14.26. Szybko wstałam, poszłam do salonu, włączyłam muzykę i poszłam wziąć prysznic, ubrałam się klik i napisałam do Jacoba żeby przyszedł do mnie razem z Dez. Zdążyłam zjeść śniadanie, kiedy przyszli.
- To jak idziecie dzisiaj na tą imprezę do Mika prawda? - zapytała Dez. Miała nadzieję, że pójdziemy razem z nią w razie gdyby Mike ją zostawił na chwilę lub jakby przystawiała się do niego jakaś dziewczyna. Bardzo chciała iść i już od początku tygodnia, kiedy tylko dowiedziała się o imprezie zaczęła nas przekonywać żebyśmy z nią poszli.
- Będzie masa ludzi ze szkoły, trochę się rozerwiemy, przecież i tak nie mamy nic ciekawszego do roboty. - cisza- No błaaaagam nie dajcie się namawiać no, bez was przecież nie pójdę - razem z Jacobem wybuchnęliśmy śmiechem, czasem lubiliśmy drażnić się z Dez.
- No przecież wiadomo, że z Tobą pójdziemy! - przytuliłam się do niej, wiedziałam że nas potrzebuje.
- O której to się w ogóle zaczyna? - nawet miałam ochotę iść, bałam się tylko żebym nie przesadziła z alkoholem. Lubię tak się czasem oderwać od wszystkiego a najlepsze jest oczywiście picie. Na co dzień nie piję w ogóle, tylko na imprezach ale też nie zawsze. Jeszcze nigdy nie paliłam marychy czy koki. Do tego mnie nie ciągnie w ogóle.
- No zaczyna się o 19, więc w sumie nie zostało nam jakoś bardzo dużo czasu.. - była już 16.30, a dla dziewczyny 2,5 godziny przygotowań do imprezy to mało. Chociaż pewnie spóźnimy się trochę, bo Dez będzie chciała zrobić "wielkie wejście".
- Okej Dez, szykujesz się u mnie czy u siebie? - nie mam pojęcia jak my jutro pójdziemy na rozpoczęcie roku, dobrze że jest o 12 to się wyśpimy może trochę.
- Chyba pójdę do domu, jeszcze nie wiem w co się ubiorę... To przyjdę do Ciebie gdzieś ok.19. - razem z Jacobem spojrzeliśmy się na siebie wiedzieliśmy, że nie starczy jej te 2,5 godziny żeby doprowadzić się do takiego stanu, w którym będzie się sobie podobała. Dla nas była piękna bez makijażu i w piżamie kiedy wstanie o 7 rano, wygląda wtedy tak słodko, mogłaby chodzić tak cały czas.
- No okej, będę czekać. - pożegnała się i poszła do siebie. Jacob włączył sobie telewizję a ja poszłam się wykąpać. Zajęło mi to niecałą godzinę. Później umalowałam się klik i zaczęłam wybierać stój. Nie powiem, że zeszło mi z tym trochę czasu. Ostatecznie wybrałam klik i efekt końcowy był całkiem niezły, przeciągnęłam usta błyszczykiem i poszłam pokazać się Jacobowi.
- I jak, mogę tak iść? - szybko spojrzał na mnie i zaniemówił, nie wiedziałam co mu jest, patrzył na mnie i nic nie mówił. Czułam się skrępowana, spojrzałam na sobie żeby sprawdzić czy wszystko jest tak jak miało być. Wszystko było ok a on dalej siedział i na mnie patrzył.
- Jacob? Może tak być? Podoba ci się? Powiedz coś.. - nie wiedziałam jak mam zareagować, stałam przed nim on patrzył na mnie a ja na niego. Po chwili odezwał się.
- Wyglądasz WOW, nieziemsko, wspaniale, idealnie - to ostatnie powiedział już znacznie ciszej, mimo wszystko usłyszałam.  Rzadko się komplementowaliśmy ale akurat ten komplement wyjątkowo mi się spodobał i spowodował że serce zaczęło bić mi szybciej.
- Dziękuje, zaskoczyłeś mnie - sama nie wiedziałam co mam powiedzieć, spojrzałam w lusterko w sypialni, które było stąd widać i stwierdziłam, że wyglądam na prawdę dobrze.
- Ty mnie też, dawno nie widziałem Cie tak.... - nie dokończył, ale musiałam wiedzieć co chciał powiedzieć.
- Taak? - nie dawałam za wygraną
- ... tak pięknej. Zaparło mi dech w piersi, nie wiem co mogę jeszcze powiedzieć - i przytulił się do mnie, jednak nie był to tylko taki zwykły uścisk, było w nim tyle emocji, uczucia. Przez chwilę staliśmy w tej pozycji. Nie wiem co mną kierowało, odsunęłam się od niego wciąż będąc jednak blisko i delikatnie pocałowałam go w usta klik. Dreszcz przeszedł przez moje ciało. Nogi zrobiły się jak z galarety a serce mało mi ni wyskoczyło. Odsunęłam się i przesłałam mu najładniejszy uśmiech jaki tylko mogłam. On zrobił to samo.
- No więc dziękuje, że tak uważasz.. - trochę było nam niezręcznie, w głowie miałam milion myśli, ale to był impuls nie mogłam tego przewidzieć. Szybko jednak pożałowałam tego, jesteśmy przyjaciółmi kocham go, ale on nie może być z taką osobą jak ja. Sama jego przyjaźń mi wystarcza.
- Zawszę mówię to co myślę. - Uśmiechnął się, dla niego to chyba też było zrozumiałe i logiczne że to był taki przyjacielski całus, który nic nie oznaczał.
- Wiem i za to też dziękuję. - Zgadzaliśmy się ze sobą, jak zawsze. Bez słów zrozumieliśmy że to nie było nic takiego, że to może bardziej nas do siebie zbliżyło ale dalej się przyjaźnimy. Wiem, że wciąż mogę na nim polegać kiedy będę chciała żeby udawał mojego chłopaka, z resztą nie tylko wtedy ale też w milionie innych rzeczy. Jacob poszedł do łazienki a ja poszłam do kuchni napić się soku. Po 10 min przyszła Dez. Wyglądała na prawdę ślicznie. Założyła sukienkę z przedłużanym tyłem i wysokie szpilki, włosy zakręciła i nałożyła dosyć mocny lecz idealnie pasujący makijaż. Jacob stwierdził, że wyglądamy nieziemsko i że każdy będzie nasz. Czułam, że to będzie długa noc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz