środa, 25 czerwca 2014

Rozdział 48.

  Jeszcze raz spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Miałam na sobie przepiękną sukienkę klik w której nie czułam się zbyt komfortowo ale nie miałam innego wyjścia, musiałam w niej iść. Wydawała mi się cholernie krótka przez tą wstawkę, ale ciocia mi ją wybrała więc uznałam, że nie jest zbyt wyzywająca. Do niej założone miałam te szpilki, srebrny naszyjnik i bransoletkę. Usta i paznokcie pomalowane miałam na czerwono, oczy na biało i delikatne kreski. Włosy były idealnie proste, delikatnie spadały mi na ramiona. Wszystko musiało być idealne, ja musiałam być idealna. Czułam na sobie ogromną presję, wiedziałam, że będę oceniania, dlatego nie mogłam pozwolić sobie na żadną wpadkę. Wzięłam głęboki oddech, byłam gotowa pokazać się Justinowi. Lekko uchyliłam drzwi i powoli weszłam do salonu. Serce zaczęło bić mi trochę szybciej, spuściłam głowę czując się zestresowana. Kiedy po chwili podniosłam ją moje i Justina oczy spotkały się i od razu na moją twarz wkradł się rumieniec. Cholera, nigdy mój organizm nie reagował w ten sposób. Przejechał językiem po swoich ustach.
- Jak to się stało, że mam tak piękną dziewczynę? - sapnął, mówiąc jakby sam do siebie. Wykręciłam oczami nie mogąc się powstrzymać. Powoli wstał i zaczął iść w moją stronę, dając mi okazję do obejrzenia jego stroju. Włosy miał podniesione do góry, lekko przylizane, co zauważyłam już wcześniej. Ubrany był cały na czarno, jego koszulka była jakby ze skóry a na szyi miał zawieszony srebrny naszyjnik. Spojrzałam na jego buty i zrobiłam pytającą minę. Były czerwone w czarne ćwieki i cholernie mu nie pasowały.
- Lepsze byłyby supry. - stwierdziłam, kiwając na nie głową gdy on szedł w moją stronę. Mogłam poczuć jego nieziemskie perfumy od których robiło mi się już gorąco, uwielbiałam je.
- Niestety, ale nie mogę sprzeciwiać się styliście. - wychrypiał podchodząc do mnie i przyciągając mnie prawą ręką do siebie. Dotknęliśmy się czołami wsłuchując w swoje oddechy.
- I tak jesteś cholernie seksowny. - szepnęłam do jego ucha, przytulając się do niego. Mocno mnie objął prawie jakby chciał mi powiedzieć, że nigdy nie ma zamiaru mu puścić.
- Mogę powiedzieć to samo o tobie. - odpowiedział i obydwoje się zaśmialiśmy. Spojrzeliśmy na siebie po chwili łącząc nasze usta w delikatnym pocałunku. Nie chciałam pobrudzić go swoją czerwoną szminką. Sprawił, że całe moje zdenerwowanie po prostu zniknęło. Zastanawiałam się, gdzie są wszyscy. Jeszcze jakieś 30 min temu słyszałam tutaj wiele ludzi a teraz panowała cisza.
- Kocham cię. - powiedziałam a Justin pocałował mnie w czoło.
- Ja ciebie bardziej. - odparł a ja się uśmiechnęłam. To była chwila tylko dla nas, w której mogliśmy odpocząć, tylko ja i on. Niestety nie mogła trwać długo, było już późno i musieliśmy wychodzić. Popryskałam się jedynie perfumami i byłam gotowa. Justin wybrał hotel na przedmieściach, żeby nikt na nas nie czekał i tak właśnie było. Cieszyłam się, bo jednak dalej uważałam to za krępujące gdy dziewczyny krzyczą moje imię i chcą zrobić sobie ze mną zdjęcie. Obawiam się, że nigdy do tego nie przywyknę. Zjeżdżaliśmy z Justinem windą trzymając się za ręce. Panowała przyjemna cisza, ja powoli zaczynałam się znów denerwować za to on wydawał się być cholernie zrelaksowany. Samochód czekał na nas pod samym wejściem, szybko wsiedliśmy do niego i po kilku minutach byliśmy w drodze. Czułam jak Justin nie spuszcza ze mnie wzroku w końcu sama spojrzałam na niego i od razu tego pożałowałam, za dobrze mnie znał.
- Nie denerwuj się, słyszysz? - zapytał a ja spuściłam głowę. Wzięłam głęboki oddech. Przed oczami miałam poprzednią naszą gale i zastanawiałam się czy teraz będzie tak samo. Szybko jednak zrozumiałam, że nie choćby, dlatego, że nie było z nami Kennego. Miałam jednak cholerną nadzieję, że nie usadzą tym razem Seleny obok nas. Justin wziął moją twarz w swoje ręce zmuszając mnie bym na niego spojrzała.
- Dam sobie radę. - odpowiedziałam po chwili, nie chciałam żeby niepotrzebnie się o mnie martwił.
- Wiem, że dasz. Poza tym będę przy tobie jasne? - powiedział a ja pokiwałam głową, nachylił się i złożył na moich ustach słodki pocałunek. Ścisnął mocno moją rękę a ja lekko się uśmiechnęłam.
- Po prostu boję się, że źle wypadnę. - westchnęłam przeczesując włosy. Mieliśmy być ze sobą szczerzy, starałam się więc dochować obietnicy co było strasznie trudne bo wolałabym np. zatrzymać to dla siebie i nie obarczać tym jego.
- To jest niemożliwe. - wyjaśnił słodkim głosem gładząc swoją ręką moją. Przy nim czułam się o wiele pewniej chociaż wiedziałam, że to przez niego wszystkie oczy będą skierowane na nas.
- Zauważyłeś jak się dzisiaj dobraliśmy? - zapytałam chcąc rozluźnić atmosferę po czym zaśmiałam się a Justin zrobił to samo. On ubrany był cały na czarno, ja cała na biało i obydwoje mieliśmy czerwone dodatki. Pewnie jego styliści to uzgodnili.
- Zastanawiam się tylko, dlaczego pozwoliłem ci wyjść w tej sukience. - powiedział a ja zrobiłam pytająca minę i dokładniej się sobie przyjrzałam. - Jest za krótka i za dużo pokazuje. Tylko ja powinienem cię w niej widzieć. - sapnął a ja wykręciłam oczami nie mogąc się powstrzymać.
- Mogłeś pomyśleć o tym wcześniej. - odparłam przez śmiech, czemu musiał być aż taki zazdrosny. Ja musiałam się godzić, że robił sobie sesje bez koszulki a on czepiał się, że mam pokazane za dużo nóg, co mijało się z prawdą.
- Byłem pod wpływem twojego uroku. - wyjaśnił a ja wybuchnęłam śmiechem kręcąc głową i Justin po chwili dołączył do mnie. Nie wierzyłam, że właśnie to powiedział.
- Oczywiście. - odpowiedziałam drocząc się z nim. Nie mogąc się powstrzymać nachyliłam się i pocałowałam go, lekko pogłębiając pocałunek, kiedy kierowca powiedział, że już jesteśmy a moje serce zaczęło niekontrolowanie bić cholernie szybko a ręce pocić.
- Będzie dobrze. - powiedział ostatni raz Justin, podkreślając każde słowo. Szybko mnie jeszcze pocałował i wyszedł. Od razu mogłam zauważyć, że zrobiło się jaśniej od błysku flashy. Otworzył mi drzwi i czekał na mnie. Błagałam, żebym przypadkiem nie przewróciła się lub krzywo stanęła, wejście jest cholernie ważne. Serce waliło mi jak szalone i gdyby nie ręka Justina która mnie przytrzymywała zemdlałabym. Kiedy wysiadłam z samochodu musiałam chwilę się przyzwyczaić do jasnych świateł, co na prawdę było rozpraszające. Po moich dwóch stronach było pełno reporterów i fanek krzyczących imię Justina. Czasem kręcili się wokół nas ludzie ale teraz to była znaczna przesada. Spuściłam głowę idąc za Justinem, od razu pojawili się przy nas ochroniarze i pomagali przejść. Po kilku sekundach tłum został za nami a my staliśmy na czerwonym dywanie. Wciąż wokół było jednak pełno ludzi. "Uśmiechaj się" powtarzałam sobie i próbowałam nie spuszczać Justina z oczu co nie było trudne. Ochroniarze zostawili nas, przyciągnął mnie bliżej siebie i szeroko się uśmiechnął.
- Pamiętaj będzie dobrze. - szepnął i złożył na moich ustach szybki pocałunek od którego dosłownie zakręciło mi się w głowie. Po dwóch stronach stały barierki, za nimi paparazzi i fani a na środku rozłożony był czerwony dywan. Czułam się jak jakaś gwiazda chociaż w rzeczywistości było mi do niej daleko. Co chwile mijaliśmy jakieś gwiazdy, przeprowadzające wywiady, pozujące do zdjęć czy rozmawiające z fanami. Mijaliśmy już takich celebrytów jak Justin Timberlake czy Katy Perry. Chciałam cholernie do nich podejść a sama moje obecność tak blisko nich wywoływała w moim brzuchu mdłości ale wiedziałam, że nie mogłam. Podeszłabym i co, co bym powiedziała? "Hej, jestem dziewczyną Justina Biebera i chciałabym zrobić sobie z tobą zdjęcie? " pokręciłam szybko głową, nawet w mojej głowie brzmiało to cholernie dziwnie. Przeszliśmy może metr, kiedy Justin sie zatrzymał, przyciągnął mnie do siebie i zaczął pozować. Musiałam więc robić to samo. Przykleiłam do twarzy sztuczny uśmiech i patrzyłam w kamery, ciągle ruszając głową bo było ich tak dużo. Czułam się skrępowana i nie wiedziałam co mam robić mimo, że nie był to mój pierwszy raz. Powoli przesuwaliśmy się do przodu wciąż pozując ale innym osobą. Za nami były gwiazdt, które robiły dokładnie to samo co my. Cieszyłam się, że nie jestem sama. Wtedy zupełnie nie wiedziałabym co mam robić i pewnie bym się zgubiła, chociaż wiem jak bez sensu to brzmi pewnie by tak było. Po chwili zorientowałam sie, że przestałam się uśmiechać i prawdopodobnie wyglądało to dziwnie gdy stałam i rozglądałam się. Musiałam wyglądać na pewną siebie a na razie chyba średnio mi to wychodziło. Przeszliśmy trochę do przodu i mogłam zobaczyć, że kilka metrów przed nami stoją porozstawiane na środku konstrukcje. To właśnie tam było miejsce, gdzie gwiazdy mogły pozować tyko dla reporterów. Na każdej gali, premierze czymkolwiek znajdowało się coś takiego. Z tyłu napisana była najczęściej nazwa imprezy lub np. sponsorzy. Fani mogli zobaczyć wtedy swoich ulubieńców w całej okazałości, ocenić w co byli ubrani, jak wyglądali itp. Gdy znów poszliśmy do przodu szybko rzuciłam okiem czy jest z tylu przejście i odetchnęłam z ulgą, było. Na prawdę nie chciałam tam iść, nienawidziłam siebie na zdjęciach. Gdy kierowaliśmy się do następnego "przystanku" wykorzystałam chwilę.
- Justin pójdziesz tam sam okej? - zapytałam zatrzymując go i wskazując głową w kierunku tych konstrukcji o których przed chwilą myślałam.
- Wolałbym iść z tobą. - powiedział zakładając kosmyk włosów, który spadł mi na twarz za ucho. Lekko się zarumieniłam zdając sobie sprawę, że ludzie na nas patrzą.
- Bo prostu czuję się wtedy niekomfortowo. - westchnęłam patrząc w brązowe oczy Justina i starając się zobaczyć w nich smutek lub rozdrażnienie, ale nic takiego nie widziałam.
- Jak chcesz, kochanie. - odparł i szybko mnie pocałował a ja znów się zaczerwieniłam. Chociaż cieszyłam się, że nie wstydzi się pokazywać publicznie uczuć. Tak jakby mówił wszystkim "ona jest moja". Justin zawołał jakąś kobietę. Była ubrana cała na czarno, w jednym uchu miała słuchawkę a w ręce trzymała coś w rodzaju łoki-toki.  Miała czarne włosy i w gruncie rzeczy była bardzo ładna, chociaż w tej chwili widać było, że jest zdenerwowana. Mogła być jedynie dwa lub trzy lata starsza ode mnie, zastanawiałam się co więc tutaj robi. Widziałam jak patrzy na Justina i nie podobało mi się to, chociaż one zawsze tak na niego reagowały.
- Zaopiekujesz się nią jasne? - zapytał a ja ściągnęłam brwi i zdezorientowana spojrzałam na niego.
- Oczywiście. - odpowiedziała szybko i lekko się do mnie uśmiechnęła. Widziałam rumieniec na jej twarzy i ledwo co powstrzymałam się przed wykręceniem oczami. Spojrzałam na Justina, już chciał mi wszystko wyjaśnić, kiedy ona nam przerwała. - Możemy iść. - powiedziała a on jedynie pokiwał głową. Szliśmy w stronę konstrukcji a Justin ani na chwilę nie puszczał mojej ręki. Przez chwilę myślałam, że chce zabrać mnie tam ze sobą ale gdy doszliśmy zrozumiałam, że tylko go odprowadzam. Ścisnęłam jego rękę na znak, żeby się trzymał, lekko sie uśmiechnął i odszedł ode mnie. Stałam tam jeszcze przez kilka sekund patrząc jak pozuje i spojrzałam na dziewczynę stojącą obok mnie.
- Możemy iść. - powiedziałam gdy obie patrzyłyśmy na siebie i żadna nie wiedziała co zrobić. Szybko jednak pokiwała głową i kiwnęła żebym ruszyła za nią. Miedzy nami panowała niekomfortowa cisza, chociaż wokół nas było cholernie głośno a ja słyszałam wykrzykiwane imię Justina i dźwięk robienia zdjęć. Dziękowałam Bogu, że mi tego oszczędził. Po chwili stałyśmy już po drugiej stronie konstrukcji, nie widziałam go jednak i musiałam być cierpliwa, pewnie zejdzie mu chwilę. Spojrzałam na dziewczynę a ona patrzyła na moje ręce. Chciałam już zmarszczyć brwi, kiedy mnie uprzedziła.
- Czy nie powinnaś mu jej dać? - zapytała cichym głosem prawie jakby się mnie wstydziła, co było niezwykle urocze. Szybko spojrzałam na swoje ręce. Cholera, na śmierć zapomniałam o tym, że w rękach trzymam czapkę Justina, którą dał mi jeszcze w samochodzie. Usprawiedliwiałam się tym, że on też o tym zapomniał. Jego stylistka mnie zamorduje, westchnęłam.
- Powinnam, ale z tego całego stresu zapomniałam. - odparłam a ona pokiwała głową. Wydawała się być miłą osobą. Przez chwilę zamyśliłam się nad tym jaką wykonuje prace i stwierdziłam, że musi być niezwykle ciekawa. Nie każdy w jej wieku ma szczęście być w obecności tylu gwiazd. Od razu nasunęła mi się myśl, że dlatego jest taka ładna. Pewnie musiała przejść przez niezłą selekcję.
- Jestem Kate. - powiedziałam chcąc przełamać ciszę. Spojrzała na mnie zaskoczona. Wydawała się być zdziwiona, że w ogóle się do niej odezwałam.
- Sam. - odpowiedziała a ja lekko się uśmiechnęłam. Czułam się na prawdę dziwnie, gdy nie było przy mnie Justina. Serce wciąż cholernie szybko mi biło a brak jego obecności sprawiał, że denerwowałam się jeszcze bardziej. 
- Ile może mu zejść? - zapytałam chcąc jak najszybciej znaleźć się obok niego.
- Myślę, że jemu nie dadzą tak szybko spokoju. - wytłumaczyła a ja pokiwałam powoli głową.
- Biedny Justin. - zaśmiałam się i Sam zrobiła to samo.
- Gdyby nie to, że jestem w pracy poprosiłabym cię o zdjęcie. - powiedziała a ja zaciekawiona spojrzałam na nią. Wiem, że to może wydawać się głupie, ale niestety nie byłam przyzwyczajona, że ludzie chcą robić sobie ze mną zdjęcie o czym myślę za każdym razem, gdy muszę stawić temu czoła.
- A mogę ja prosić o zdjęcie z tobą? - zapytałam a dziewczyna szeroko się uśmiechnęła. Nauczyłam się tego od Justina. Jeśli mogłam dać ludziom chociaż trochę od siebie, żeby kogoś uszczęśliwić robiłam to. Przecież dla mnie to było nic takiego, pomijając, że nie lubiłam zdjęć ale Sam była na prawdę miła. Ustawiłyśmy się do zdjęcia i po chwili było gotowe a ona wydawała się być szczęśliwa.
- Dziękuję, jesteś niesamowita. - wyjaśniła a ja się zaśmiałam. To było dla mnie strasznie przyjemne słyszeć takie słowa wypływające z jej ust. Chciałam już jej podziękować, kiedy podeszła do nas jakaś kobieta. Ubrana była bardzo elegancko, gdyby nie to, że w ręce trzymała mikrofon a obok niej chodził mężczyzna z odbiornikiem to pomyślałabym, że to jakaś celebrytka której nie znam.
- Witam, pracuję dla magazynu "Harper's Bazaar" i chciałabym zamienić z tobą kilka słów jeśli można. - powiedziała, kończąc uśmiechem pokazującym śliczne białe zęby. Myślałam, że moje serce nie może bić szybciej a jednak myliłam się. Miałam wrażenie, że zaraz wyleci mi z piersi. Magazyn Bazaar jest jednym z najlepszych magazynów modowych na świecie zaraz po Vogue. Wydawany jest co miesiąc a ja mam chyba jego każdy egzemplarz. Na prawdę interesuję się modą i staram sie być zawsze oryginalna, w czym pomagają mi pieniądze wujka dzięki którym mogę mieć każdy, no dobra, prawie każdy ciuch jaki sobie wymarzę. Zdałam sobie sprawę, że stoję oniemiała a wszystkie oczy skierowane były na mnie.
- Hmm, oczywiście. - wybełkotałam. Nie dość, że nigdy nikt nie przeprowadzał ze mną wywiadu to jeszcze musiał być on aż tak ważny. Nie wiedziałam, czy dam sobie radę i byłam przerażona, dosłownie.
- Okej to możemy zacząć? - zapytała a ja szybko pokiwałam głową, nie mogąc wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Pokiwała głową na znak, że włącza mikrofon a ja lekko się uśmiechnęłam. Jedynym plusem tego wszystkiego było to, że nie było kamery. Pokazała kciuk w górę a ja wzięłam głęboki oddech. - Mamy przyjemność rozmawiać właśnie z Kate Everdeen. Jak podoba ci się dzisiejsza gala? - zapytała przystawiając mikrofon do moich ust. Uśmiechnęła się lekko do mnie a ja poczułam się pewniej.
- Jest znakomita. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Czułam jak ręce zaczynają mi się pocić a to dopiero był początek.
- Wyglądacie z Justinem na naprawdę szczęśliwych. - odparła a ja się zarumieniłam.
- Jesteśmy szczęśliwi, poza tym możemy tutaj być i to sprawia, że uśmiechy po protu nie schodzą z naszych twarzy. - powiedziałam a ona się zaśmiała. Chyba szło mi całkiem nieźle, chociaż w mojej głowie to co powiedziałam brzmiało lepiej. Zastanawiałam się przez sekundę, czy miała wcześniej przygotowane pytania czy wymyślała je na bieżąco.
- Jak to jest być tą wybranką Justina? - mówiła dalej a moje serce zaczęło bić jeszcze szybciej na dźwięk jego imienia.
- Czasem się zastanawiam czy to na pewno wszystko się dzieje czy tylko śnię. On jest niesamowity ale wiem, że noszę na sobie dużą odpowiedzialność. - odparłam i zastanowiłam się czy to było dobre wyjście.
- Co masz na myśli? - kontynuowała a ja spojrzałam na swoje ręce, musiałam z tego jakoś wybrnąć.
- Justin ma dość dużą rodzinę, wie pani jak jest ciężko sprawić, żeby wszyscy cię zaakceptowali. - wyjaśniłam a ona się szczerze zaśmiała. Odetchnęłam z ulgą, spojrzałam na Sam, która wydawała się być zachwycona, chyba nie było tak źle.
- Każdy przez to przechodzi. - odpowiedziała przez śmiech. Cieszyłam się, że chociaż potrafiłam żartować w tej sytuacji.
- Tak, jestem taka sama jak miliony innych nastolatek. - przyznałam. Jeśli to miało być gdzieś opublikowane, chciałam żeby wszystkie beliebers wiedziały, że jestem taka jak one. Nic mnie od niech nie wyróżniało z wyjątkiem mojego chłopaka.
- Twoje życie bardzo się zmieniło w ostatnim czasie prawda? - zapytała a ja pokiwałam głową po chwili uświadamiając sobie, że muszę coś odpowiedzieć. Zaklęłam w duchu z powodu swojej głupoty.
- Tak, ale powoli zaczynam się do wszystkiego przyzwyczajać. - odpowiedziałam chociaż to nie było do końca prawdą. Cholernie ciężko było mi przywyknąć do czegokolwiek, cały czas denerwują mnie te same  rzeczy co wcześniej jak np. paparazzi.
- O ile się nie mylę jestem pierwszą osobą, która przeprowadza z tobą wywiad prawda? - pytała a ja pokiwałam głową i szybo odpowiedziałam.
- Tak. - powiedziałam zastanawiając się nad tym gdzie jest Justin, bo już na prawdę zaczynałam się o niego martwić. Nie było go już dobre dziesięć minut.
- Kogo sukienkę masz dzisiaj na sobie? - zapytała. Ciocia, której teraz dziękowałam w duchu za to, pomyślała o tym, żeby uprzedzić mnie kto zaprojektował moją dzisiejszą kreację.
- Stelli McCartney. - odparłam z dumnym uśmiechem. Nie chciałam teraz myśleć o tym, ile Sarah za nią zapłaciła. Poczułam się jednak tak ważnie i zrobiło mi się cholernie miło, że ktoś to zauważył. Po jej minie widziałam, że jest wyraźnie pod wrażeniem.
- Wyglądasz fantastycznie, nie sposób oderwać od ciebie spojrzenie. - wyjaśniła a na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Czułam się niesamowicie, to było takie miłe.
- Dziękuje. - odpowiedziałam. Nagle zrobiło się trochę głośniej, wszyscy się odwróciliśmy i zobaczyłam Justina idącego w naszą stronę.
- Nie to ja dziękuje, że znalazłaś dla mnie chwilę czasu. - powiedziała a ja tylko pokiwałam głową. Kobieta wyłączyła mikrofon i wyraźnie odetchnęła z ulga tak jak ja.
- Kate, wszystko w porządku? - zapytał Justin przyciągając mnie do siebie. Widziałam jak kobieta pożera go wzrokiem ale zignorowałam to. Nic nie mogłam poradzić, że tak działał na kobiety.
- Tak, to jest reporterka magazynu Bazaar i właśnie skończyła przeprowadzać ze mną wywiad. - wyjaśniłam mu i zobaczyłam dumę w jego oczach. Teraz wzajemnie się dopełnialiśmy, on mógł być dumny ze mnie tak jak ja byłam cały czas dumna z niego.
- Miło mi panią poznać. - wyciągnął do niej rękę posyłając jeden z tych swoich czarujących uśmiechów a ja musiałam powstrzymać się, żeby go nie uderzyć.  - Chciałbym porozmawiać ale niestety musimy już iść. - wyjaśnił. Pożegnaliśmy się i Justin pociągnął mnie jak najdalej od nich. Wykręciłam oczami i szłam za nim. Wiedziałam, że ma ochotę zadać mi miliony pytań, zastanawiałam się tylko kiedy to zrobi, teraz czy gdy wrócimy do domu. Chyba zostało nam mało czasu bo Justin nie zatrzymywał się żeby z nikim porozmawiać tylko szedł w stronę sali. Nie chciałam mu się sprzeciwiać. Gdy byliśmy już w środku, podeszła do nas kolejna kobieta. Ona również ubrana była cała na czarno, w uchu miała słuchawkę a w ręce łoki-toki. Była jedynie starsza od Sam, widać było zmarszczki na jej twarzy.
- Panie Bieber, musi pan pójść za scenę po szóstej nominacji. Musisz zdążyć się przebrać i przygotować do występu. - wytłumaczyła a Justin pokiwał jedynie głową. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego.
- Występu?!- zapytałam nieco głośniej niż powinnam. Dlaczego nic mi nie powiedział. Chociaż w głębi duszy byłam zadowolona, że będę mogła oglądać go dzisiaj na scenie.
- Niespodzianka. - odparł, uniósł ręce do góry i uśmiechnął się. Musiał zobaczyć, że nie jestem zbyt zachwycona i szybko przeszedł do wyjaśnień. - Chciałem żebyś się ucieszyła widząc mnie na scenie i nie spodziewając się tego. - wyjaśnił a ja dłużej nie mogłam się powstrzymywać i uśmiechnęłam się na co on wyraźnie odetchnął z ulgą. Jak mogłabym być niby na niego zła? To było niemożliwe.
- Co będziesz śpiewał? - wymruczałam przysuwając się do niego tak, że dzieliły nas teraz centymetry.
- "Beauty and Beat" i "As long as you love me"  - odpowiedział dotykając swoim czołem mojego tak, że mogłam poczuć jego oddech na swoich ustach. Nie obchodziło mnie nic, co działo się wokół nas.
- Jestem z ciebie cholernie dumna. - powiedziałam a na jego twarzy pojawił się uroczy uśmiech. Przysunął się do mnie i złączył nasze usta w słodkim pocałunku, który pogłębiłam. To w jaki sposób pokazywaliśmy sobie uczucia, wciąż było dla mnie czymś niesamowitym. Gdy po kilkunastu sekundach odsunęliśmy się od siebie, zarumieniłam się.
- Od kiedy nie wstydzisz się pokazywać uczuć w miejscu publicznym? - zapytał seksownym głosem, który był przeznaczony tylko dla mnie. Wykręciłam oczami.
- Widzisz co ze mną robisz. - sapnęłam i obydwoje się zaśmialiśmy. Usłyszałam jak ktoś krząka i jeszcze większy rumieniec pojawił się na mojej twarzy. To była kobieta, z którą rozmawiał wcześniej Justin.
- Musicie już iść. - oznajmiła a my zgodnie pokiwaliśmy głowami. Złapaliśmy się za ręce i ruszyliśmy do sali w której miała odbywa się gala. Tym razem było inaczej niż poprzednio. Miejsce dla fanów przeznaczone było na końcu. Pośrodku stały trzy sceny a przed nimi ustawione były krzesełka. W środku znajdowało się cholernie dużo ludzi. Od razu można było wczuć się w ważny klimat tej imprezy. Sala na prawdę zapierała dech w piersiach. Szliśmy między rzędami kierując się na sam przód. No tak mogłam się tego domyślić, że będziemy siedzieć z przodu. Starałam się za bardzo nie rozglądać i mieć zamkniętą buzię zważając, że było wokół mnie tyle gwiazd. Co było cholernie stresujące. Siedzieliśmy w szóstym rzędzie, gdy podeszliśmy na naszych krzesłach napisane było Justin Bieber a obok os. towarzysząca. Każdy miał oczywiście zarezerwowane swoje miejsce. Gdy usiedliśmy Justin przez chwilę rozmawiał z jakimś mężczyzną obok niego ale szybko odwrócił się do mnie.
- O czym rozmawiałaś z tą kobietą? - zapytał od razu przechodząc do rzeczy, uwielbiałam gdy był taki stanowczy jednak wykręciłam oczami nie mogąc się powstrzymać.
- Pytała o nas i pochwaliła mój strój. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. To nie powinno być dla niego dziwne, że ktoś z jego dziewczyną przeprowadza wywiad. Gdy był z Seleną było to przecież na porządku dziennym.. Odsunęłam szybko te myśli od siebie nie chcąc się denerwować.
- Co ciekawego jej powiedziałaś? - kontynuował a ja udałam zamyśloną na co on lekko mnie szturchnął a ja się zaśmiałam.
- Że mam najlepszego chłopaka na świecie. - odparłam a Justin oblizał usta co było cholernie seksowne.
- Szczera prawda. - wyjaśnił a ja zrobiłam oburzoną minę po czym wykręciłam oczami po raz setny dzisiejszego wieczoru. Był tak pewny siebie.. co sprawiało, że był jeszcze bardziej wyjątkowy.
- Wiesz, że nie dałam ci czapki wcześniej? - zapytałam a on spojrzał na moje dłonie.
- Ja też całkiem o tym zapomniałem, nieważne. - wytłumaczył, zdążyłam pokiwać głową kiedy światła zgasły i wszystko się zaczęło. Galę prowadziła Zendaya Coleman i Pharrell Williams, obydwoje byli na prawdę niesamowici. Żartowali i wyglądało to na prawdę naturalnie z ich strony. Zaprosili pierwszą gwiazdę Carly Rae Jespen, która miała ogłosić zwycięzców w kategorii "Najlepszy artysta roku". Na ekranie pokazali się kolejno nominowani "Justin Bieber", "Drake", "Maroon 5", "Katy Perry" i "Rihanna". Serce biło mi jak szalone, nie wiedziałam, że aż tak szybko będzie nominacja w której Justin brał udział. Szybko spojrzałam na niego i widziałam, że się denerwuje chociaż nie chciał tego pokazywać. Ścisnęłam mocno jego rękę, miałam wrażenie że stresuję się bardziej od niego i pewnie tak było.
- Najlepszym artystom roku jest.... Justin Bieber! - krzyknęła a fala szczęścia przeszła przez moje ciało. Na prawdę nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje. Mój chłopak jest najlepszym artystom roku. Łzy cisnęły mi się do oczu ale starałam się jak mogłam, żeby nie wydostały się na zewnątrz. Wszyscy wstali i zaczęli bić brawo. Justin przyciągnął mnie do siebie i mocno uścisnął a ja miałam ochotę nigdy go nie puścić. Szczerzyłam się jak głupia gdy patrzyłam jak odchodzi i odbiera nagrodę. Wyglądał niesamowicie klik i miałam wrażenie, że serce za chwilę na prawdę mi eksploduje.
- Jestem w szoku. Na prawdę się nie spodziewałem! - oklaski - Prawie zapomniałem jakie to niesamowite uczucie stać tutaj przed wami. Chciałbym podziękować całej mojej rodzinie, Scooterowi, całemu mojemu zespołowi i fanom. Jesteście najlepsi na całym świecie, kocham was i dziękuje za wszystko! - powiedział a uśmiech dalej nie schodził z mojej twarzy. Klaskałam tak głośno jak się tylko dało. Gdy zszedł z sceny za kulisy dalej nie mogłam uwierzyć, że to wszystko dzieje się na prawdę. Żałowałam tylko, że nie było tutaj nikogo z kim mogłabym porozmawiać, gdy jego nie było. Jednak starałam sie o tym nie myśleć. Sekundę później wyszli prowadzący i zapowiedzieli kolejną gwiazdę, która miała ogłosić zwycięzce w kategorii "Najlepszy nowy artysta roku". Spośród nominowanych "J.Cole", "Fun." , "Gotye", Carly Rae Jespen" i "One Direction"* wygrała Carly, zaskoczona wybiegła za kulis bo jeszcze przed chwilą sama wyczytywała zwycięzce. Ją też z tego co opowiadał mi Justin bardzo lubi. Chciałabym ją poznać, dzisiaj wyglądała na prawdę ślicznie, miała długą sukienkę i spięte włosy. Wyglądała na strasznie szczęśliwą, gdy odbierała nagrodę, ale w sumie nie dziwię się jej. To musiało być niesamowite uczucie. Pharrell zapowiedział występ Ushera klik a Justina dalej nie było. Nie powiem, że drażniło mnie to bo kompletnie nie widziałam co on teraz robi.

Oczami Justina:
Zszedłem z sceny trzymając w jednej ręce statuetkę. Dalej serce biło mi trochę szybciej. Uwielbiałem to uczucie, może nawet kochałem. To było coś czego nie da się opisać, jak człowiek czuje się stojąc tam. To było dla mnie cholernie duże wyróżnienie. Właśnie nagroda za najlepszego artystę roku była najważniejszą dla każdego wokalisty. Każdy celebryta chciał ją dostać i w tym roku wypadło na mnie. Byłem cholernie szczęśliwy.
- Hej gratulacje! - krzyknęła Carly przytulając się do mnie, gdy byliśmy już za sceną.
- Dziękuje, ślicznie dzisiaj wyglądasz. - powiedziałem pokazując na nią rękami. Bardzo się lubiliśmy. To dzięki mnie została zauważona i jej kariera zaczęła się rozwijać. Dużo mi zawdzięczała ale moim zdaniem na prawdę miała talent.
- Ty również i twoja dziewczyna też. - odparła a ja się uśmiechnąłem. Byłem dzisiaj cholernie dumny z Kate. To było takie miłe kiedy każdy mówił mi jak uroczo wyglądamy i jak piękna jest. Na prawdę czasem się zastanawiałem jakim szczęściarzem jestem, że mogę ją mieć tylko dla siebie.
- Widzę, że jesteś zestresowana. - powiedziałem patrząc na jej ręce, które całe się teraz trzęsły.
- Troszeczkę.. wiesz, że dla mnie to wszystko jest jeszcze nowe. - odpowiedziała a ja pokiwałem rozbawiony głową. Nie wiem, dlaczego ale strasznie przypominała mi Kate. Zauważyłem, że nawet przez kilka minut nie mogę przestać o niej myśleć, to było szalone.
- Rozumiem, ale ja dzisiaj też mam mały stres. - przyznałem się a ona spojrzała na mnie zaskoczona na co tylko wzruszyłem ramionami.
- Ja mam jeszcze występ. - westchnęła i spojrzała na telewizor przed nami, na którym wyświetlana była transmisja. Oczywiście, wszystko było na żywo więc pewnie pół Ameryki jakieś 5 minut temu patrzyło na nas.
- Ja też. - odpowiedziałem i obydwoje się zaśmialiśmy, zdając sobie sprawę z tego, że dzisiejszy wieczór jest dla nas podobny. Spojrzałem na telewizor podążając za wzrokiem Carly, kiedy akurat ogłosili, że wygrała. - Gratulacje! - krzyknąłem przytulając się z nią. Kolejna osoba z której mogę być dumny. - Leć na scenę - ponagliłem ją, pokiwała tylko głową i pobiegła na scenę. Stałem jeszcze chwilę i patrzyłem jak odbiera nagrodę, kiedy podeszła do mnie Zendaya.
- Hej, miło mi cię wreszcie poznać. - powiedziała i posłała mi szeroki uśmiech. Była ode mnie młodsza o dwa lata o ile się nie mylę, ale nie wyglądała. Była na prawdę bardzo ładną dziewczyną chociaż  nawet nie wiem, dlaczego jest sławna ale to nie miało znaczenia.
- Mi ciebie również, Justin. - przedstawiłem się z grzeczności i wyciągnąłem do niej rękę. To zawsze było dla mnie dziwne bo wiedziałem, że i tak każdy zna moje imię.
- Zendaya. - uścisnęła moją dłoń. - Gratulacje z powodu nagrody. - kontynuowała a ja posłałem jej jedne ze swoich czarujących uśmiechów. Musiała być kimś ważnym skoro prowadziła AMA.
- Dziękuje. Na prawdę dobre show. - powiedziałem patrząc w telewizor na występ Ushera. Uwielbiałem tego faceta, był niesamowity. Będę musiał później z nim porozmawiać.
- Zgadzam się. - odparła i zarumieniła się jakby był w ogóle jakiś powód. Przecież nic takiego nie powiedziałem. Teraz rozumiem o czym mówiła Kate, cholera zostawiłem ją.
- Powinienem już iść. - wyjaśniłem, za kulisami robiło sie trochę tłoczno, chociaż kiedy było tutaj mało ludzi.
- Do zobaczenia. - odpowiedziała, uśmiechnąłem się jeszcze i ruszyłem w stronę wyjścia na salę. Usher dalej śpiewał, przeszedłem między rzędami i usiadłem obok Kate. Może to ckliwe ale stęskniłem się za nią. Ogromny uśmiech pojawił się na jej twarzy, wyraźnie ucieszyła się, że już wróciłem. W sumie to zostawiłem ją całkiem samą, nie było tutaj nikogo kogo by znała. No może parę osób ale akurat nikt nie siedział obok nas. Nie chciałem ciągnąć specjalnie tutaj mamy czy Scootera, bo wydawało mi się to bez sensu. Chociaż mogłem wziąć Rayana ale jakoś wcześniej o tym nie pomyślałem. Byłem zbyt skupiony na tym, że spędzimy z Kate trochę czasu razem. Kiedy myślę o tym co działo się jeszcze dzisiaj rano robi mi się aż gorąco. Uścisnąłem rękę Kate mocno dając jej znak, że jestem tutaj z nią.
- Jak ci sie podoba? - zapytałem prawie krzycząc bo było strasznie głośno. Zacząłem klaskać i ruszać się w rytm piosenki tak jak robiła to Kate i cała sala.
- Bardzo, tylko brakuje mi ciebie. Ale nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa. - wyjaśniła mi a ja przegryzłem wargę wiedząc jak to na nią działa. Wykręciła oczami, uwielbiałem kiedy mnie komplementowała.
- A ty chyba nie wiesz jak bardzo cię kocham. - powiedziałem a Kate naparła nagle na mnie swoimi ustami. Szybko oddałem pocałunek. Nie wiedziałem co dzisiaj się z nią dzieje, że w ogóle nie zwraca uwagi na to, że wokół nas jest mnóstwo ludzi. Zawsze przeszkadza to dziewczynom, Kate też to przeszkadzało chociaż teraz było całkiem inaczej. Odsunęliśmy się od siebie a na jej twarzy pojawił się rumieniec co też bardzo rzadko jej się zdarzało. Miałem już jej się pytać czy coś jest nie tak, kiedy występ Ushera się skończył. Wszyscy usiedliśmy a ja z Kate złączyłem razem nasze palce. Wyszła Lucy Hale, miała ogłosić zwycięzce w kategorii "Ulubiony popowo/rockowy męski artysta roku", na ekranie pokazali się nominowani "Flo Rida", "Justin Bieber", "Pitbull" i "Usher". Serce zaczęło bić mi szybciej, zawsze trochę się stresowałem. Każdy z nas zawsze się stresował, to były cholernie ważne nagrody i każdy chciał być wyróżniony. Poczułem jak Kate mocno ściska moją rękę, biedna denerwowała się bardziej ode mnie.
- Zwycięzcą zostaje.... Justin Bieber! - krzyknęła a przez moje ciało przeszła fala szczęścia. Szybko wstałem, cholera nawet się nie spodziewałem, że będzie aż tak dobrze. Wziąłem Kate w objęcia i dałem jej szybkiego całusa, zdając sobie sprawę, że wszyscy na mnie patrzą. Ruszyłem w stronę sceny przybijając sobie piątki z kilkoma osobami. Odebrałem nagrodę od Lucy i podszedłem do mikrofonu.
- Nie wierzę, że to wszystko się dzieje. Dziękuje fanom, którzy cały czas we mnie wierzą. Jestem tutaj dla nich i zawsze będę. Dziękuję! - powiedziałem. Nigdy nie przygotowywałem sobie podziękowań i zawsze później tego żałowałem. Ciężko było wymyślić coś na żywca żeby brzmiało w miarę logicznie, to są ogromne emocje, których nie da się opisać. Skłoniłem się lekko w stronę widowni i poszedłem znów za scenę. Wszyscy mi gratulowali a ja tylko dziękowałem. Dziewczyna zabrała ode mnie statuetkę a ja stałem i patrzyłem na ekran co dzieje się teraz. Na scenie śpiewała Kelly Clarkson klik i wyglądała na prawdę dobrze. Chciałem jak najszybciej znaleźć się przy Kate, ruszyłem w stronę wyjścia, kiedy ktoś mnie zawołał. Odwróciłem się i zobaczyłam Nicki stojącą na korytarzu i machającą w moją stronę.
- Hej, co tam słychać? - zapytałem podchodząc do niej. Dawno się nie widzieliśmy a dzisiaj tak się złożyło, że będziemy razem występować. Lubiłem ją, była bardzo szalona chociaż czasami zachowywała się dziwnie. Ale poza tym była cholernie seksowna.
- Jest super. Widzę, że ty dzisiaj szalejesz. - powiedziała komentując moje nagrody. Wykręciłem oczami, znaliśmy się już trochę czasu więc mogliśmy czuć się przy sobie pewniej.
- Sam jestem zaskoczony. - przyznałem a ona się zaśmiała. Przeszło obok nas kilka osób gratulując mi. Wszyscy potrafili być tacy mili jak chcieli.
- Ja wciąż się stresuję. - odparła a ja zrobiłem pytającą minę.
- Właśnie miałem sie pytać, co ty tutaj robisz, czemu nie jesteś na sali? - zapytałem. Każda gwiazda, która była nominowana powinna być na sali, więc nie wiedziałem co ona tutaj robi. Występ mamy za jeszcze trochę czasu, więc nie musiała się tym martwić.
- Zaraz mam występ. - wyjaśniła, teraz już zupełnie nic nie rozumiejąc. Wystraszyłem się, że coś źle zrozumiałem lub co gorsza, że ta dziewczyna źle przekazała mi informacje. - Mam dwa występy dzisiaj. - dodała a ja pokiwałem głową. Odetchnąłem z ulgą, bo na prawdę się wystraszyłem. Chciałem już coś powiedzieć, kiedy przyszedł mężczyzna i powiadomił Nicki, że musi już iść.
- Widzimy się później. - odparłem, zostawiając ją za kulisami a sam skierowałem się do wyjścia. Od razu zobaczyłem Kate, która tańczyła i chyba śpiewała nie odrywając oczu od sceny.  Wyglądała na szczęśliwą a ja miałem wyrzuty sumienia, że ją zostawiłem.
- Już jestem. - powiedziałem podchodząc do niej, pokiwała jedynie głową nie przestawając tańczyć.- Jesteś zła? - zapytałem, gdy piosenka się skończyła i wszyscy usiedliśmy.
- Nie, dlaczego pytasz? - odpowiedziała z uśmiechem na twarzy jednak widziałem, że coś jest nie tak.
- Kate. - odparłem przeciągając "e", złapałem ją za rękę i zmusiłem żeby na mnie spojrzała.
- Widziałam Selenę i Taylor, one też mnie zauważyły. To było dziwne. - wytłumaczyła a ja szybko się rozejrzałem, ale nigdzie ich nie zauważyłem. Nie chciałem żeby przypadkiem Selena przyszła do Kate i rozmawiała z nią bo wiem, że byłoby to dla niej cholernie stresujące.
- Nie zwracaj na nie uwagi, okej? - zapytałem a ona przegryzła wargę, wiedziałem, że się martwi co doprowadzało mnie do szału.
- Tylko ciebie nie ma cały czas. - westchnęła a ja przeczesałem włosy na znak, że się denerwuję. - Kochanie jest okej, jestem strasznie szczęśliwa, ze mogę tu być. - wyjaśniła, przysunęła się do mnie i złożyła na moich ustach szybki pocałunek. Mogłem poczuć smak jej truskawkowego błyszczyka, który jeszcze się trzymał.
- Kocham cię. - szepnąłem, kiedy akurat na scenę wyszła Zendaya i zaprosiła na scenę kolejną gwiazdę, która miała wyczytać zwycięzcę w kategorii "Ulubiona popowo/rockowy kobieca artystka roku", na ekranie pokazali się nominowani "Kelly Clarkson", "Nicki Minaj", "Rihanna", "Katy Perry". Konkurencja zawsze była ciężka i tak na prawdę nigdy nie do końca wiadomo było kto wygra. Trzymałem kciuki za Rihannę bo z nią najbardziej się trzymałem i na prawdę się lubiliśmy chociaż nie widziałem jej dzisiaj jeszcze. Zwyciężczynią została Katy i wydawała się na prawdę zaskoczona. Później występ miała Carly i razem z Kate nieźle się wygłupialiśmy, wreszcie mogliśmy się razem pobawić. Na cały głos śpiewaliśmy "Hey, I just met you and this is crazy but here's my numer, so call me maybe" To była jedna z naszych ulubionych piosenek z Kate, ona była dzisiaj taka urocza, nie mogłem się na nią napatrzeć. Kolejna nagroda miała pójść do "Ulubionego popowo/rockowo/grupowego zespołu", do której nominowani byli "Fun." "Maroon 5", "One direction" i "The wanted". Zwyciężył Maroon 5 a po nim Cyndi Lauper zapowiedziała występ Ke$y klik. Na prawdę razem z Kate bawiliśmy się niesamowicie z resztą tak jak reszta osób tutaj. Po chwili zorientowałem się, że obok nas siedzi Carly. Kate od razu podążyła za moim wzrokiem, dziewczyny uśmiechnęły się do siebie a ja wiedziałem, że nie może być już lepiej.

Oczami Kate:
- Jestem Kate. - przedstawiłam się Carly, która pojawiła sie obok nas dosłownie znikąd. Nawet nie zauważyłam, że było krzesełko obok mnie wolne miejsce. Jak się okazało, obok mnie siedział jej chłopak i teraz zamienili się miejscami. Po prostu Carly nie miała jeszcze okazji usiąść, cieszyłam się, że wreszcie będę miała z kim rozmawiać.
- Miło mi jestem Carly. - powiedziała, kiedy już usiedliśmy i na salę wyszła para kobieta i mężczyzna, których nie znałam a imion nie dosłyszałam. Mieli ogłosić zwycięzcę w kategorii "Ulubiony popowo-rockowy album" na ekranie pojawili się nominowani ""Belive" (Justin Bieber)", ""Overexposed" (Maroon 5)", ""Pink Friday:Roman Reloaded" (Nicki Minaj)" i ""Up All Night" (One Direction)".
- American music awards wygrywa... Justin Bieber! - krzyknęła a ja szybko się podniosłam. Jasna cholera na prawdę się nie spodziewałam, że Justin wygra aż trzy nagrody. Widać było, że on też jest zaskoczony. Wziął mnie w objęcia i mocno przytulił, tak bardzo się cieszyłam i byłam z niego dumna. Nawet nie umiem tego opisać. Przypomniałam sobie, że mam jego czapkę, kiedy się odsuwał szybko wsunęłam mu ją na głowę a on się zaśmiał. Ruszył na scenę a ja stałam i klaskałam tak głośno i długo jak tylko mogłam. Odebrał nagrodę a kobieta, która mu ją dawała zaczepiła go. Patrzyłam na to z otwartą buzią, złapała mojego chłopaka za tyłek, prychnęłam. Jej to niby można tak publicznie..
- Ktoś tu jest zazdrosny. - szepnęła szybko Carly a ja tylko wykręciłam oczami i obie się zaśmiałyśmy.
- Po pierwsze chciałbym podziękować mojemu przyjacielowi Usherowi o którym wcześniej z nadmiaru emocji zapomniałem. Po drugie całemu mojemu zespołowi.- pauza - Ehhm i jeszcze chciałbym podziękować mojej mamie, tacie, mojemu małemu bratu, siostrze, dziewczynie i wszystkim fanom jeszcze raz. Dziękuje Bogu, bez niego nie byłoby mnie tutaj. Dziękuje. Kocham cię! - krzyknął i wskazał palcem w moją stronę a ja czułam jak moja twarz robi się cała czerwona a serce przestaje bić na chwilę. Chciałam się już obejrzeć, żeby upewnić się, czy na prawdę było to do mnie ale bałam się to zrobić. Wiedziałam, że wszyscy patrzą w moją stronę i starałam się być spokojna.
- Jesteś szczęściarą. - odezwała się Carly przywołując mnie tym samym na ziemię. Przegryzłam wargę głęboko oddychając dalej nie mogąc uwierzyć, że to zrobił.
- Sama się zastanawiam czym sobie zasłużyłam. - powiedziałam zgodnie z prawdą. To wszystko było zbyt piękne by mogło być prawdziwe.
- Jesteście idealną parą. - wyjaśniła a ja nie mogłam się powstrzymać i mocno ją przytuliłam. To było tak cholernie miłe.
- Dziękuje. - odpowiedziałam a ona posłała mi prześliczny uśmiech.
- Muszę iść. - odparła a ja zrobiłam pytającą minę. Myślałam, że już ma "wolne" do końca imprezy. - Zapowiadam Justina. - wytłumaczyła. Nie wiem dlaczego on mi o niczym nie mówił i wszystkiego musiałam się dowiadywać ostatnia, te jego niespodzianki.
- Leć. - powiedziałam lekko ją popychając. Znów zostałam sama ale teraz mi to nie przeszkadzało. Nawet nie zauważyłam, że na ekranie już pokazywane były nominacje do nagrody "Ulubiony kobiecy artysta country", "Miranda Lambert", "Taylor Swift ", i  "Carrie Underwood". Nie znałam nikogo oprócz Taylor i czułam się z tym trochę dziwnie, zastanawiałam się skąd oni biorą tych nominowanych. Dokładniej na jakiej podstawie, ale nie myślałam o tym długo, kiedy dziewczyna ogłosiła zwyciężczynię, czyli Taylor. Wstałam i klaskałam razem z wszystkimi ale nie cieszyłam się z tego powodu jakoś bardziej. Wiedziałam, że ona też za mną nie przepada. W końcu ona i Selena się przyjaźniły, poza tym ona nawet nie lubiła Justina... a ja na prawdę nie rozumiałam jak można go nie lubić. Kiedy zeszła, na scenę weszła Carly a ja już wiedziałam co nastąpi.
- Przed pańswtem mój przyjaciel Justin Bieber! klik - powiedziała a moje serce zaczęło bić szybciej a ręce pocić. Światła na sali zgasły, oświetlony był tylko Justin i Dan, nawet nie wiedziałam, że będzie. Zastanawiałam się kiedy i jak przyjechał. Chyba to był spisek Justina, żebyśmy jechali sami a biedny Dan musiał do nas dojechać. Z drugiej strony to było cholernie miłe ze strony Justina. Miałam ochotę wejść na scenę i zrzucić z niego te wszystkie ubrania. Śpiewał "As long as you love me". Patrzyłam na niego jak zahipnotyzowana, nie mogąc oderwać oczu. Był bardziej niż niesamowity, cóż te trzy nagrody z pewnością o tym świadczyły. Gdy skończył śpiewać od razu przeszedł do drugiej piosenki klik. Wszystkie gwiazdy tutaj tak robiły, że w jednym występie zawierały dwie lub trzy piosenki. Wstałam tak jak wszyscy i zaczęłam tańczyć w rytm muzyki. Zobaczyłam, że Carly idzie w moją stronę i uśmiechnęłam się. Kiedy podeszła przytuliła się do mnie, co było bardzo miłe z jej strony. Później przez całą piosenkę klaskałyśmy i śpiewałyśmy znając cały tekst na pamięć. Patrząc na Justina na scenie czułam jakby serce miało mi zaraz wyjść z piersi. Gdy na scenę wyszła Nicki nieco się spięłam a po chwili myślałam, że zaraz do niej pójdę patrząc na to jak tańczy z Justinem. To było nieco denerwujące i nie mogłam powiedzieć, że nie byłam zazdrosna. Po występie Justin ukłonił się i szybko zbiegł ze sceny a my wszyscy usiedliśmy. Chciałam już mieć go tylko dla siebie ale wiedziałam, że to jeszcze nie koniec. Kolejną nagrodę przyznawała Christina Aquilera za "Ulubiony rapowo/hiphopowy album". Na ekranie pokazali się nominowani "Cole World: The "Sideline Story" (J. Cole)", "Take Care" (Drake)", ""Pink Friday: Roman Reloaded "(Nicki Minaj)" a zwycięzcą została Nicki. Patrząc na nią zastanawiałam się ile kolorów włosów można mieć jednego wieczoru. Po niej występ mieli The Wanted klik kto by pomyślał, że można tak dobrze bawić się na takiej imprezie. Gdyby byli tutaj jeszcze Dez i Jacob to była by zdecydowanie najlepsza impreza w moim życiu. Justina jeszcze nie było a ja znów zastanawiałam się co robi tam tyle czasu. Przebranie się nie mogło zajmować aż tyle czasu. Po chwili na scenę wyszła Selena a ja cała się spięłam, miała ogłosić zwycięzców w kategorii "Ulubiony R&B męski artysta", do którego nominowani byli "Chris Brown",
"Trey Songz" i "Usher", który zwyciężył. Miałam okazję poznać go na jego urodzinach, zamieniliśmy kilka zdań ale nie chciałam teraz o tym myśleć, źle kojarzyło mi się tamto przyjęcie. Na scenę weszło dwóch mężczyzn, którzy zapowiedzieli  występ Taylor klik w którym najbardziej podobało mi się to, gdy zmieniła sukienkę co było dosyć niespodziewane. Gdy występ się skończył na scenie pojawili się Zendaya i Pharrell komentując to co się na razie wydarzyło. Do publiczności wyszły dziewczyny niosąc w koszykach neonowe rurki, pewnie do machania czy coś. Spojrzałyśmy z Carly na siebie i poprosiłyśmy o parę. W tym czasie na scenę wyszła starsza kobieta zapowiadając kolejny występ Christiny Aquilery i Pitbulla klik. Na prawdę czułam się jakbym była w jakimś klubie, tańczyłam i bawiłam się. Po chwili poczułam na sobie czyjeś ręce, szybko odwróciłam się i zobaczyłam Justina. Przyciągnął mnie do siebie i pocałował a mi zakręciło się w głowie od intensywności tego pocałunku.
- Czemu cię tyle nie było?! - zapytałam, musiałam krzyczeć bo było cholernie głośno.
- Pogadamy za chwilę. - powiedział a ja pokiwałam jedynie głową. Mimo, że dobrze się bawiłam z Justinem u boku czułam się jakoś pewniej. Złapał mnie ze rękę i nawet okręcił kilka razy. Przed sobą mieliśmy dużo miejsca, bo siedzieliśmy akurat na przejściu. Zaczynałam robić sie mokra, było tutaj cholernie gorąco a ja nie piłam nic od jakiejś godziny. Mogłam pomyśleć wcześniej zanim Justin przyszedł, może coś by mi przyniósł. Kiedy występ się skończył, wszyscy usiedliśmy a ja zaczęłam wachlować się ręką.
- Więc? - zapytałam odwracając się w stronę Justina.
- Musiałem się przebrać i Selena mnie zaczepiła. - powiedział a ja czułam jak krew w moich żyłach zaczyna płynąć szybciej na dźwięk jej imienia.
- Co chciała? - pytałam nie zwracając uwagi co dzieje się teraz na scenie.
- Porozmawiać. - wyjaśnił a ja przeczesałam włosy ręką na znak, że się denerwuję.
- Justin. - skarciłam go ostrym głosem. Nie lubiłam kiedy tak owijał w bawełnę.
- Możemy o tym pogadać w domu? - zapytał a ja odwróciłam głowę, żeby na niego nie patrzeć. Nie rozumiałam, dlaczego nie możemy zrobić tego tutaj ale nie chciałam się kłócić. Humor znacznie mi się popsuł i żałowałam, że w ogóle zapytałam o cokolwiek.
- Masz na myśli w Chicago czy jeszcze w LA? - odpowiedziałam ostrym tonem. Mogłam się domyślić, że Selena będzie coś kombinować.
- Nie bądź zła, po prostu to nie jest miejsce na takie rozmowy. - powiedział chcąc złapać mnie za ręce ale ja się odsunęłam. Nie wiem jak ja to robiłam, że potrafiłam być na niego zła. Jednak czułam jak złość przejmuje nade mną górę.
- Może chodźmy za scenę, tam będzie nam się lepiej rozmawiać czyż nie? - zapytałam z wyczuwalnym sarkazmem w głosie. Zaczął się występ Linkin Parku klik wstałam i zaczęłam klaskać. Nie słuchałam tego rodzaju muzyki ale tą piosenkę znałam. Jak na złość idealnie pasowała to tego jak czułam się w środku. Justin wstał i udawał, że klaskał, wiedziałam, że myśli teraz o tym wszystkim ale na prawdę się tym nie przejmowałam. Po prostu czasem zastanawiałam się jak on może mnie tak traktować. Poczułam na sobie czyjeś spojrzenie, owszem ludzie patrzyli w moją, naszą stronę często ale tym razem ktoś robił to nachalnie. Zaczęłam się rozglądać, kiedy moje spojrzenie utkwiło na oczach Seleny intensywnie się we mnie wpatrujących. Czułam jak ręce zaczynają mi drżeć, dlaczego ona zawsze musiała psuć wszystko. Zawsze kiedy wszystko było dobrze, coś musiało się psuć i to zawsze przez nią! Miałam cholernie ochotę stąd wyjść. Jej spojrzenie mówiło "To ja tu jestem królową, nie Ty" a za chwilę "On zawsze będzie mój" co doprowadzało mnie do szału. Kiedy myślałam, że mogła go dotykać lub flirtować z nim temperatura mojego ciała wzrastała do maksimum. "Oddychaj Kate, oddychaj" powtarzałam sobie cały czas, mając wrażenie, że zaraz wybuchnę. Kiedy występ się skończył wszyscy usiedliśmy.
- Nie myśl o tym teraz, nie warto. - powiedział Justin a ja prychnęłam. Łatwo było mówić gorzej zrobić.
- Szkoda, że nie ma tutaj mojego byłego z którym mogła bym sobie porozmawiać. - zakpiłam i wiedziałam, że trafiłam w jego czuły punkt. On w ogóle nie rozumiał tego jak się teraz czuje i musiałam mu to uświadomić, chociażby w ten sposób.
- To ona podeszła do mnie, kiedy już miałem wychodzić. - wyjaśnił a ja wykręciłam oczami. Znów próbował złapać moje ręce ale ja je zabrałam. Okej chyba przesadzałam, ale musiałam mieć chwilę dla siebie żeby się uspokoić.
- Mieliście rozmawiać tylko, kiedy ja będę z wami. - powiedziałam przez zaciśnięte zęby przypominając sobie naszą rozmowę na ten temat. Chciał już coś powiedzieć, kiedy pokręciłam głową. - Nie rozmawiajmy już o tym. - odparłam i utkwiłam wzrok w scenie, nie chcąc patrzeć w jego czekoladowe oczy. Teraz nie czułam złości tylko smutek. Byłam zła jedynie na siebie, że tak zareagowałam. Nie chciałam, psuć dzisiejszego wieczoru bo wiem ile znaczył on dla Justina. Znów zaczęłam uświadamiać sobie, że Selena nigdy nie da nam spokoju. Wiem, że w głębi duszy Justin jej potrzebuje, dlatego tak trudno mu po prostu zerwać ich znajomość. Myślę tylko ile jeszcze czasu wytrzymam z tym wszystkim. Było mi smutno, że zamiast siedzieć tutaj ze mną on stał za sceną i rozmawiał z nią, chociaż wiem, że nie do końca była to jego wina. Spróbował jeszcze raz złapać mnie za rękę i tym razem nie zareagowałam pozwalając mu na to. Złączył nasze palce razem, przysunął się i pocałował mnie w policzek a ja lekko się uśmiechnęłam. Przez tą całą naszą rozmowę przegapiłam dwie nominacje, kątem oka widziałam tylko, że wygrała Beyonce i Rihanna, której nie było bo niestety była w trakcie trasy koncertowej. Następna nagroda miała iść do "Najlepszego dojrzałego artysty współczesnego", do której nominowali byli "Adel", "Kelly Clarkson" i "Trian" . Zwyciężyła Adel i nawet się popłakała ze wzruszenia. Uwielbiałam ją, uwielbiałam jej głos i ciszyłam się z powodu jej wygranej. Następnie Heidi Klum zapowiedziała występ zespołu P!nk klik, który był cholernie dobry. Scenicznie najlepszy ze wszystkich, zapierał dech w piersiach, dosłownie.
- Niesamowity. - powiedziała Carly a ja przytaknęłam głową całkowicie się z nią zgadzając. Całkiem zapomniałam, że siedzi obok mnie i zastanawiałam się czy słyszała naszą "kłótnie". Jeśli tak to nie pokazywała tego po sobie.
- Justin przepraszam za swoje zachowanie. - odparłam głaskając jego rękę. Widziałam, że czuje się źle z powodu tego co stało się przed chwilą. Na prawdę nie chciałam się tak zachowywać, nie wiem co we mnie wstąpiło. Może po prostu Selena tak na mnie działa.
- W porządku, masz prawo być zła. Sam jestem na siebie zły. - wytłumaczył a ja położyłam dłoń na jego policzku. Czułam na sobie wzrok ludzi ale nie przejmowałam się teraz tym.
- Zachowałam się okropnie, to moja wina. - odpowiedziałam a on lekko się uśmiechnął a ja zrobiłam pytającą minę.
- Najpierw się kłócimy a po chwili przepraszamy. - wyjaśnił i zaśmialiśmy się obydwoje. Co ja na to poradzę, że nie potrafiłam się na niego zbyt długo gniewać jeszcze w takiej sytuacji..
-  Nie na tym polega miłość? - zapytałam, chociaż potem zrozumiałam jak ckliwie to brzmiało. Jednak nie przeszkodziło nam to w pocałowaniu się, Justin chciał już pogłębić pocałunek kiedy Carly krząknęła.
- Nie za dużo pokazywania uczuć publicznie? - odpowiedziała a my wykręciliśmy oczami a potem wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem i jeszcze szybko się pocałowaliśmy.
- Tak myślisz? - zapytał Justin a ona udała, że myśli.
- Wydaje mi się, że to jest cholernie urocze. Jakbyście nie widzieli świata poza sobą. - wyjaśniła a ja miałam ochotę znów ją przytulić. Justin ma na prawdę świetne przyjaciółki Miley, Rihanna teraz Carly. Nie mam pojęcia skąd wzięła się Selena. Spojrzałam na scenę i zorientowałam się, że znów przegapiłam nominacje.
- Wygrała Shakira. - powiedział Justin a ja tylko pokiwałam głową. Wydawało mi się, że ostatnio gala trwała trochę krócej. Ale nie przeszkadzało mi to, mogłam tutaj siedzieć nawet do jutra. Teraz, kiedy wiedziałam, że Justin już nie musi nigdzie iść nic mnie nie interesowało. Na scenę wyszła kobieta, która wcześniej obściskiwała mojego chłopaka. Justin wyczuł, że się spięłam i otoczył mnie ramieniem przyciągając do siebie. Nie mogłam powiedzieć, że nie byłam już zmęczona. Tyle wrażeń jak na jeden wieczór to dosyć sporo. Zapowiedziała występ Carrie Underwood klik, nawet nie miałam ochoty już wstawać. Było mi cholernie dobrze w ramionach Justina, jedyne co robiłam to klaskałam podobnie jak pozostali. Następnie na scenę wyszła Zendaya, która miała ogłosić zwycięzcę w kategorii "Ulubiona elektryczna muzyka", w której nominowani byli "David Guetta", "Calvin Harris" i  "Skrillex". Zwycięzcą został David Guetta, byłam zmuszona wstać. Na prawdę czułam się jak po jakieś imprezie, nogi odmawiały mi posłuszeństwa, jednak szpilki robiły swoje i nie piłam już od prawie dwóch godzin. Jednak powoli gala dobiegała końca, zostały już tylko dwa występy o których poinformowała nas Zendaya i zaprosiła na scenę Chrisa Browna, Swizz Beatz i Ludacris klik. Piosenka była skoczna, chciałam wybawić się jak tylko mogłam. Wstałam więc, zaczęłam tańczyć i klaskać dając z siebie wszystko. Nie znałam tej piosenki ale wpadła w ucho i nie dało się przy niej siedzieć. Przegryzłam wargę, kiedy Chris zdjął koszulkę bo trzeba mu przyznać, że miał na prawdę fajny kaloryfer. Justin, kiedy to zobaczył lekko mnie szturchnął a ja się zaśmiałam i pocałowałam go w policzek, uwielbiałam kiedy był zazdrosny. Wszyscy powoli usiedli na krzesłach, przygotowując się do ostatniej nagrody za "Ulubiony album country" której zwyciężczynią została Carrie Underwood za album "Blown Away". Na koniec wyszedł mężczyzna zapowiadając ostatni występ, który miał wykonać Stevie Wonder klik. Ten człowiek jest historią i ma niesamowity głos. Byłam cholernie podekscytowana jego występem. Justin objął mnie i pocałował w czoło. Byłam najszczęśliwszą osobą na tej sali, wiedziałam to. Na koniec z boków sceny wyleciały serpentyny, wszyscy stali i bili prawo kilka minut, kiedy wreszcie oficjalnie gala się skończyła. 
- Miło było cię poznać. - powiedziała Carly, kiedy kierowaliśmy się już do wyjścia.
- Ciebie również. Myślę, że jeszcze nie raz się zobaczymy. - odparłam a ona pokiwała głową. Justin trzymał mnie ciągle za rękę ciągnąc z stronę wyjścia.
- Na pewno. - potwierdziła.  Jeszcze raz się do niej uśmiechnęłam, kiedy się zatrzymaliśmy. Jak się okazało, samochód już na nas czekał i mogliśmy iść. Pożegnaliśmy się wszyscy, Justin złapał mnie znów za rękę i ruszyliśmy w stronę samochodu, kiedy ktoś zaczął nas wołać. Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy Ushera, nie mogliśmy się nie zatrzymać. Chłopaki wydawali sie być bardzo podekscytowani rozmową ale ja nawet nie miałam siły udawać, że interesuje mnie to o czym rozmawiają. Gdyby nie było tutaj paparazzi, zdjęłabym buty bo miałam wrażenie, że zaraz zacznę płakać w powodu bólu. Po jakiś 10 min, pożegnaliśmy się i wreszcie mogliśmy z Justinem wracać do domu. W samochodzie panowała przyjemna cisza, położyłam głowę na ramieniu Justina i zamknęłam oczy. Marzyłam o tym żeby znaleźć się w łóżku. Trzymaliśmy się za ręce i Justin delikatnie gładził palcami moją nogę co sprawiało, ze miałam dreszcze. Po 20 min byliśmy na miejscu, przed hotelem panowała idealna cisza, która była jak muzyka dla naszych uszu. Nie zniosłabym paparazzi. Kiedy przekroczyliśmy próg pokoju szybko zdjęłam buty a Justin wybuchnął śmiechem.
- Następnym razem idziesz w balerinach. - uprzedził mnie a ja tylko wykręciłam oczami. Łatwo było mu mówić, ja byłam dziewczyną i buty na obcasie były podstawą. Szybko skierowałam się do łazienki, nawet nie zwracając na niego uwagi. Związałam włosy w kucyka i zabrałam się za zmywanie makijażu. Po chwili dołączył do mnie Justin, zaczął się rozbierać a ja nie mogłam się powstrzymać żeby na niego nie spojrzeć.
- Kochanie, rumienisz się. - powiedział, gdy zorientował się, że mu się przyglądam. Przegryzłam wargę i odwróciłam spojrzenie nie dając mu satysfakcji. W głowie pojawiły mi się myśli, kiedy był na scenie. Jak bardzo go wtedy pragnęłam a akurat nie mogłam go mieć. Szybko skończyłam czyścić swoją twarz i zaczęłam ściągać z siebie ubrania ignorując spojrzenie Justina. Powoli weszłam do kabiny i poczułam, że o tym też marzyłam. Ciepłe krople powoli spływały po moim ciele, Justin wziął gąbkę, namydlił ją i zaczął mnie myć, kiedy skończył ja zrobiłam to samo. Z płukaniem było o wiele łatwiej, woda spływała wraz z pianą po naszych ciała, kiedy my byliśmy zajęci całowaniem.


______________________________________________________________
* One direction - czyli zespół, którego członkami są Harry, Liam, Zayn i Louis, bez Nialla. Nie chciałam robić Jacoba sławnego, to tylko dlatego.
Jakoś długo mi zeszło z napisaniem tego rozdziału... do końca nie wiem czemu. Ale już jest! Do następnego N. 

niedziela, 15 czerwca 2014

Rozdział 47.

- Hej, nie mogłem się już powstrzymać żeby do ciebie nie zadzwonić. - usłyszałam zachrypnięty głos Justina i mimowolnie się uśmiechnęłam. Leżałam w łóżku, była niedziela wieczór a ja byłam na prawdę zmęczona.
- Rozmawialiśmy wczoraj. - odpowiedziałam i wiedziałam, że wykręca teraz oczami.
- Dla mnie to dawno. Co dzisiaj robiłaś? - zapytał a ja zaczęłam bawić się włosami.
- Byłam na spacerze z Marleyem, uczyłam się, oglądałam telewizję, jednym zdaniem nic ciekawego. A Ty? - zapytałam, przypominając sobie dzisiejszy dzień. Pominęłam fakt, że myślałam o nim w każdej minucie, ale nie chciałam wszystkiego jeszcze bardziej komplikować.
- Co ja mogłem robić? - odparł smutnym głosem a ja westchnęłam. Nastała chwila ciszy, obydwoje myśleliśmy o tym wszystkim co się teraz dzieje i jak bardzo jest to dziwne.
- Zaśpiewasz mi? - zapytałam w końcu, chcąc poprawić mu humor. W sumie nigdy tego nie robiliśmy, mogłam słuchać jego głosu godzinami, już teraz wiedziałam, że polubię to. Prawie jakby śpiewał mi kołysankę na dobranoc. Wiedziałam, że nie będę musiała długo go namawiać, po chwili usłyszałam jego zachrypnięty głos.
- Po pierwsze przyznam
Całe zaufanie zostało złamane
Regeneracja z sukcesem
Modlę się za nas w nocy.

Daje mi gwarancję na drugą szansę
Nigdy nie sądziłem, że ponownie ujrzę twoją twarz
Uczę się życia przez próby i błędy
Po prostu chcę to poprawić.

Tęsknię za twoimi dobrymi intencjami
Tęsknię za tobą z daleka
Mam nadzieję, że robiłaś to samo.

Wiem, że sprawiłem problem
Wiem, że cię zostawiłem
Popchnąłem cię daleko

Nauczyłem się, że nie opłaca się kłamać
Bo nie chcę widzieć jak płaczesz
Mówienie nic doprowadza cię donikąd
Będę to trzymał w środku

Ale teraz gdy jestem z powrotem obok ciebie
Nic innego tak na prawdę nie ma znaczenia
Mam nadzieję, że czujesz to samo. - zaśpiewał a ja dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że przez cały czas wstrzymywałam oddech.  Dalej nie mogłam pojąć, jak przez muzykę umiał wyrazić swoje uczucia. Słuchając każdej jego piosenki miałam wrażenie, że pisze w niej o mnie. Czułam, że przez nie, pokazuje ludziom cząstkę "nas", jakby chciał dać możliwość fanką zrozumienia jak na prawdę się czuje jednocześnie wesprzeć je. To było na prawdę niesamowite. W pewnym stopniu jakbym była częścią tego wszystkiego. Może to i dobrze, że się kłóciliśmy? Może dzięki temu powstały jedne z jego może najlepszych piosenek. To był jedyny plus jaki widziałam w tym wszystkim.
- Śpisz? - zapytał a ja się zaśmiałam uświadamiając sobie, że nie odzywam się jakiś czas.
- Myślę. - odpowiedziałam i poprawiłam się na łóżku, bo Marley ściągnął ze mnie połowę kołdry układając się w moich nogach.
- O czym? - kontynuował a ja mogłam przewidzieć, że zada to pytanie.
- O tym jak niesamowity jesteś. - wyjaśniłam i wiedziałam, że teraz mimowolnie się uśmiecha.
- Ty bardziej. - powiedział a ja wykręciłam oczami. I niby my mielibyśmy dać sobie radę osobno, teraz widziałam, że nawet nie ma takiej opcji. Na prawdę, gdy nie rozmawiamy jeden dzień ja już czuję niedosyt i w pewnym stopniu tęsknię za nim.
- Widzimy się jutro na lunchu hmm? - zapytałam, obiecał mi, że zacznie chodzić do szkoły. Za dużo już opuścił przez te dwa tygodnie a ja nie chciałam się martwić, że będzie miał problemy, chociaż i tak dobrze mu szło, był na prawdę inteligentny.
- Tak. Czuję się prawie jakby to miałby być mój pierwszy dzień. - odparł a ja zrobiłam pytającą minę.
- Dlaczego? - zapytałam będąc ciekawa odpowiedzi.
- Denerwuję się. - wyjaśnił a ja się zaśmiałam. Słyszałam jak ziewa i kolejny raz się zaśmiałam.
- Nie masz czym, wszyscy dalej cię uwielbiają.- odpowiedziałam i wiedziałam, że wykręca teraz oczami. Znów między nami nastała chwila ciszy, ale ona nie była stresująca. Po prostu była przerwą, żebyśmy mogli zebrać myśli. Wiem, że brzmi to dziwnie ale tak było.
- Cieszę się, że zgodziłaś się ze mną jechać. - odparł a ja przypomniałam sobie tamten wieczór.
"  Nie mogłam już dłużej się powstrzymywać, dlaczego cały czas walczyłam sama ze sobą. Czemu po prostu nie mogłam przestać się wszystkim przejmować. Przecież to nie do końca on mnie ranił, myślałam, że szybciej przyzwyczaję się do jego trybu życia a nawet po tych kilku miesiącach dalej ranią mnie takie rzeczy. Patrzyłam w jego czekoladowe oczy i widziałam w nich cały swój świat, jak niby miałabym z tego zrezygnować i ranić nas obydwoje. Rzuciłam się na Justina i mocno go przytuliłam, modląc się, żeby ta chwila trwała wiecznie. 
- Przepraszam, że cały czas cię ranię. - powiedziałam w jego klatkę piersiową powstrzymując łzy. Miałam już dość siebie samej, znajdowałam się w jedynym miejscu na ziemi, w którym chciałam teraz być - w objęciach Justina. 
- Proszę nie mów tak. To wszystko jest tak skomplikowane. Raniąc mnie ranią też ciebie i odwrotnie, ale nikt tego nie rozumie. - wyjaśnił a ja pokiwałam głową idealnie go rozumiejąc. Tak też było, gdy dodawali negatywny artykuł o nim ja też czułam żal, smutek i zdenerwowanie. To działało w obydwie strony i nie umieliśmy nad tym zapanować, po prostu bardzo się o siebie martwiliśmy.  - Potrzebujemy siebie nawzajem, wiesz o tym. - powiedział po chwili a ja znów pokiwałam jedynie głową, nie mogąc wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Gładził ręką moje włosy a ja wreszcie mogłam poczuć się bezpiecznie. 
-Tak bardzo się bałam, że to już koniec. - wyjaśniłam i słyszałam jak wzdycha, uznałam to za potwierdzenie. 
- Ty się bałaś? Wydawałaś się taka pewna siebie na początku rozmowy. - odpowiedział a ja zdałam sobie jedynie sprawę, że jeśli chcę mogę nieźle ukryć swoje emocje. 
- Byłam przerażona. Wszystko we mnie krzyczało, żeby do ciebie podejść i po prostu przytulić. - odparłam. Ujął moją twarz w obie dłonie karząc mi tym samym spojrzeć na niego. 
- To dlaczego tego nie zrobiłaś? - zapytał a ja spuściłam wzrok i zaczęłam bawić się palcami. To nie było takie proste do wyjaśnienia. Miałam w głowie tyle myśli ale nie umiałam po prostu zebrać ich w jedną całość. 
- Bo cały czas myślałam o tym co się ostatnio działo, że nie rozmawialiśmy dwa tygodnie, o słowach twojego taty i tym, że się przy mnie marnujesz, to mnie paraliżowało i nie pozwalało się poddać. - odpowiedziałam i poczułam ciepłą rękę Justina na swoim policzku. 
- Te dwa tygodnie były najgorsze w moim życiu. Musimy o tym zapomnieć, tak będzie najlepiej. - wyjaśnił, wzięłam głęboki oddech, czując jakbym znów zaczynała od nowa żyć. 
- Ale.. - zaczęłam mówić, jednak nie dał mi skończyć. 
- Żadnego ale, zaczynamy od początku. Jesteśmy ze sobą prawie pięć miesięcy, mamy tyle wspaniałych wspomnień razem, to właśnie o nich musimy pamiętać. - powiedział a ja pokiwałam głową rozumiejąc co chce mi przez to powiedzieć. Jeszcze chwilę temu sama przed oczami miałam te, których nigdy nie zapomnę. Nie mogłam tego wszystkiego zaprzepaścić, to było nasze życie, nasze wspólne wspomnienia, które będą w nas na zawsze. 
- Damy sobie radę? - zapytałam opierając swoje czoło o Justina. 
- Oczywiście, że damy. Obiecajmy sobie, że już nigdy się nie pokłócimy. Nie zniosę już tego więcej. - odpowiedział a ja moją twarz wkradł się uśmiech. 
- To będzie idealne rozwiązanie. Będziemy mówić sobie o wszystkim, co nas martwi, denerwuje.. trzymasz tak wiele emocji w sobie. - mówiłam a Justin tylko się zaśmiał.
- Ty też. Musimy się wspierać nie ważne co by się działo. - kontynuował nasze wyliczanie. Podobało mi się to, wreszcie w naszym związku będzie porządek. Może zacznie się nam powoli od nowa układać. Wcześniej wiedzieliśmy o tym wszystkim ale teraz gdy to powiedzieliśmy obydwoje czuliśmy jakby większą świadomość. 
- Mi już nic więcej nie jest potrzebne do szczęścia. - powiedziałam przytulając się do niego. Nastała kolejna chwila ciszy, ale czułam się, jak w bańce mydlanej. Wszystkie moje wcześniejsze myśli, obawy po prostu zniknęły. Wiedziałam, że od teraz będzie inaczej, będzie lepiej. Byłam gotowa stawić czoła wszystkiemu co stanie nam na drodze. Mogłam zrobić dla niego wszystko, kochałam go tak bardzo, że chyba sama nie byłam w stanie tego pojąć.
- Kate jest sprawa. - zaczął mówić a ja na niego spojrzałam. - Pojedziesz ze mną za tydzień na galę? - zapytał a na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech..."
- Jak mogłabym tego nie zrobić. - odpowiedziałam. Tak też było, sama do końca nie wiem czemu ale cholernie cieszyłam się na ten wyjazd.
- Myślałem, że to wszystko będzie za szybko. - wytłumaczył a ja lekko się uśmiechnęłam. Jak zawsze martwił się chociaż wcale nie musiał.
 - Nie puściłabym cię samego. - powiedziałam i cholernie za nim zatęskniłam. To na prawdę zaczyna się robić dziwne, gdy po jednym dniu ja już marzę o tym by być obok niego.
- A ja nie chciałbym być tam bez ciebie. - odparł a ja dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że uśmiech nie schodzi mi z twarzy.
- Czyli wyjeżdżamy w piątek? - zapytałam cholernie nie mogąc się już go doczekać.
                Powoli otworzyłam oczy, miałam wrażenie, że jest środek nocy. Szybko wyłączyłam budzik i przetarłam ręką oczy. Wczoraj poszłam spać strasznie późno. Musiałam przygotować się do szkoły już na poniedziałek i spakować. Mimo tego wszystkiego szybko wstałam i poszłam do łazienki. Dzisiaj był dzień wyjazdu a ja byłam strasznie nim podekscytowana. Przez cały tydzień widywaliśmy się z Justinem w szkole na lunchu i raz w środę pojechałam do niego do studia, ale nie mogłam zostać długo. Czułam, że coś się zmieniło. Wszystko między nami było jakieś inne. Tak bardzo żadne z nas nie chciało niczego popsuć, byliśmy dla siebie tacy kochani i jednocześnie delikatni. Każdy pocałunek niósł za sobą miliony emocji, które trzymaliśmy w sobie. Na prawdę zaczęliśmy doceniać siebie nawzajem. Umyłam twarz, umalowałam się a później ubrałam w klik. Dzisiaj wyjątkowo miałam więcej czasu niż zawsze, zdążyłam więc zjeść śniadanie zanim Justin przyjechał po mnie.
- Cześć. Chyba się nie wyspałeś. - przywitałam się z Justinem a później zapięłam pas. Wyglądał na prawdę kiepsko.
- Spałem cztery godziny. - wyjaśnił a ja zrobiłam pytającą minę.
- To co ty robiłeś? - zapytałam a on przeczesał ręką włosy na znak, że się denerwuje.
- Dopiero po północy byłem w domu, pisałem ci ale spałaś. - odpowiedział a ja pokiwałam głową. Przeczytałam tą wiadomość dopiero rano, ale dalej nie rozumiałam, dlaczego spał tylko tyle.
- Co robiłeś przez kolejne trzy godziny? - zapytałam, nie był chętny do rozmowy. Widziałam, że coś jest nie tak. Zatrzymał się na czerwonym świetle i spojrzał na mnie.
- Od razu poszedłem się kąpać, jednak gdy już leżałem napisała do mnie Selena. - wyjaśnił a moje serce zaczęło bić trochę szybciej. Nie okłamał mnie, mówiąc mi, że z nią rozmawiał i, że już nigdy nie będzie z nią rozmawiał. Najwyraźniej musiało się coś stać, skoro mimo wszystko to zrobiła.
- Napisała co? - pytałam dalej, musząc wyciągać z niego informacje. Nie byłam zła, raczej ciekawa. Justin wyciągnął z ręki telefon i podał mi go, ruszając bo było już zielone. Od razu wzięłam go do ręki, wpisałam czterocyfrowe hasło i weszłam w wiadomości:
"21.04.2013r godz. 00:26 Selena:
Hej. Śpisz już?
00:46 Ja:
Nie.
00:49 Selena:
Przepraszam, że piszę ale to ważne.
00:54 Ja:
?
00:58 Selena:
Nie mogę tak po prostu tego skończyć.
01:03 Ja:
Co masz namyśli?
01:08 Selena:
To, że mamy ze sobą nie rozmawiać.
01:10 Ja:
Rozmawialiśmy o tym.
01:13 Selena:
Tak, ale wtedy byłam w zbyt dużym szoku. Poza tym Ty też nie byłeś sobą.
01:21 Ja:
Chyba powinnaś pójść spać.
01:26 Selena:
Przestań, powiedz mi dlaczego tak postanowiłeś?
01:35 Ja:
Mówiłem Ci, nie chcę wszystkiego komplikować.
01:37 Selena:
Czyli czego?
01:40 Ja:
Związku mojego i Kate.
01:43 Selena:
Co ja mam do tego?
01:46 Ja:
Jak widzisz dużo.
01:50 Selena:
Chcę móc tylko z Tobą rozmawiać. Potrzebuję kogoś bliskiego.
01:54 Ja:
Czego ode mnie oczekujesz?
01:56 Selena:
Że zmienisz zdanie.
02:01 Ja:
Nie mogę. "
- Kate jesteśmy na miejscu. - powiedział Justin, podniosłam głowę. Rzeczywiście byliśmy już na parkingu przed szkołą.
- Nie przeczytałam wszystkiego. - odparłam a on wziął do ręki telefon i spojrzał na wyświetlacz.
- Dam ci później okej? - zapytał a ja jedynie pokiwałam głową nie mając innego wyjścia. Justin wysiadł z samochodu a ja zrobiłam to samo. Zablokował drzwi, złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę szkoły. Wszyscy byli już do nas przyzwyczajeni, nikt szczególnie nie zwracał na nas uwagi, chyba, że zazdrosne dziewczyny, które dalej nie mogły darować mi, że z nim jestem. Na szczęście nie szczególnie sie tym przejmowałam. Musieliśmy się rozdzielić, miałam pierwsze dwie geografie.
- Widzimy się później. - powiedziałam, dałam mu szybkiego całusa i ruszyłam w stronę klasy. Myślałam cały czas o tych wiadomościach. Dziwiło mnie to, ale dalej nie byłam zła. Po części rozumiałam Selenę, ja też po prostu nie mogłabym pozwolić na to, żeby Justin tak po prostu zniknął z mojego życia. Zaskoczył mnie tym, że tak zdecydował. Ale nie chciałam żeby obydwoje byli nieszczęśliwi, nie mogę przecież zabronić im utrzymywać kontaktów. Nie chciałam być jedną z tych dziewczyn, która obraża się o każdą głupotę. Już nie raz Justin uświadomił mnie o swojej miłości do mnie więc nie mam czego się bać, nawet jeśli chcieliby się spotkać. Na lekcjach po części uważałam ale jakoś szybko traciłam koncentrację i zaczynałam myśleć o czymś innym. Mimo wszystko dzień mijał mi dosyć szybko. Gdy nadeszła pora lunchu, czekałam tylko ja Justina, żeby przeczytać dalszą część rozmowy. Gdy pojawił się przy stoliku nie musiałam nawet nic mówić, kiedy wyciągnął telefon i po prostu mi go dał.
" 02:05 Selena:
Dlaczego? Przecież to nic wielkiego.
02:11 Ja:
Skoro to nic wielkiego to daj sobie spokój.
02:15 Selena:
Chodziło mi o zmianę decyzji a nie nasze kontakty.
02:21 Ja:
Dlaczego nie możesz odpuścić i dać mi odejść?
02:29 Selena:
Po prostu nie mogę.
02:34 Ja:
Dlaczego jak byliśmy razem jakoś nie odczuwałem tak bardzo tego, że mnie potrzebujesz.
02:38 Selena:
Bo wiedziałam, że jesteś mój.
02:42 Ja:
Niestety, trochę się pozmieniało.
02:46 Selena:
Będziesz na rozdaniu nagród?
02:51 Ja:
Tak, będziemy z Kate.
02:56 Selena:
Porozmawiamy?
02:59 Ja:
To nie będzie dobre miejsce na prowadzenie takich rozmów, ale jak chcesz.
03:02 Selena:
Oczywiście, że wolałabym porozmawiać kiedy indziej.
03:08 Ja:
Np, kiedy?
03:12 Selena:
Chociażby teraz.
03:16 Ja:
Niestety teraz to muszę iść spać.
03:21 Selena:
No tak szkoła..
03:24 Ja:
Dobranoc.
03:27 Selena:
Słodkich snów"
Spojrzałam na Justina, od razu mogłam powiedzieć, że się martwi co było niezwykle urocze. Lekko się uśmiechnęłam a on zrobił pytającą minę. Nie chciałam rozmawiać o tym teraz przy wszystkich, pojawiłoby się wtedy za dużo pytań na które jeszcze sama nie znałam odpowiedzi. Poza tym nie chciałam ich martwić. Lunch tak jak całe popołudnie minął mi strasznie szybko. Wszyscy powoli zaczynaliśmy się rozchodzić, kiedy Justin złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
- Nie jesteś zła? - zapytał a ja z uśmiechem na twarzy pokręciłam przecząco głową.
- Nie kochanie. Cieszę się, że mi to pokazałeś. Porozmawiamy o tym wieczorem ok? - powiedziałam i na jego twarzy też pojawił się uśmiech. Nachylił się i złożył na moich ustach krótki pocałunek.
- Przyjadę do Ciebie po 16. - odparł a ja pokiwałam głową. Szybko go jeszcze pocałowałam i ruszyłam w stronę swojej klasy. Siedziałam w sali ale byłam jak nieobecna. Myślami byłam już na gali, zastanawiając się czy będzie tak jak wtedy. Gdy ciocia z wujkiem dowiedzieli się, że znów będę na czerwonym dywanie cholernie się ucieszyli co bardzo mnie zaskoczyło. Chyba byli ze mnie naprawdę dumni. Ciocia obiecała mi, że przyśle dla mnie sukienkę, którą mi kupi. Byłam strasznie ciekawa co dla mnie wybrała. Ani ja ani Justin mieliśmy nie widzieć jej zanim się w nią nie ubiorę. Miała znajomości więc nie było z tym większego problemu. Musiałam wymyślić jeszcze strój na dzisiaj i będzie dobrze. Resztę miałam już zaplanowaną. Nim zdążyłam zauważyć, lekcje się skończyły a ja wracałam razem z Dez do domu. Wreszcie miałyśmy chwilę tylko dla siebie. Rozmawiałyśmy o jakiś totalnych głupotach, droga mijała nam dosyć szybko i po 20 min byłam już w domu. Miałam dwie i pół godziny do wyjazdu. Byłam winna Marleyowi spacer, w końcu nie będzie mnie kilka dni a nim będzie opiekował się Jacob. Gdy wzięłam do ręki smycz, od razu poprawił mu się humor. Szybko przebrałam się w top i leginsy, wzięłam telefon i byłam gotowa. Czułam w sobie tyle energii, miałam na prawdę ochotę pobiegać. Wyszłam na podwórko i zobaczyłam pod domem paparazzi, cholera. No tak, mogłam się tego spodziewać. Jutro jest gala i łatwo było się domyślić, że będą mnie obserwować. Zanim wyszłam na ulicę wsadziłam do uszu słuchawki, żeby nie musieć ich słuchać. Gdy tylko mnie zobaczyli sięgnęli po aparaty i zaczęli robić zdjęcia. Starałam się nie zwracać na nich uwagi i zaczęłam biec. Po 20 min byłam już trochę zmęczona usiadłam na ławeczce. Po chwili truchtem postanowiłam wrócić do domu. Dziwiło mnie to, że niektórzy z reporterów robili mi zdjęcia nawet gdy biegałam lub szłam, całkiem daleko od mojego domu. Zwykle robili to w jego obrębie, teraz coś się zmieniło. Gdy byłam już w domu, wypiłam pół butelki soku i nalałam sobie pełną wannę wody. Miałam cholerną ochotę na kąpiel. Miałam niecałą godzinę więc musiałam się troszeczkę ruszać. Umyłam włosy, ogoliłam wszystkie części ciała. Zawinęłam mokre włosy w ręcznik i zabrałam się za makijaż. Po 10 min, zaczęłam suszyć włosy i zostało mi tylko ubranie się. Najgorsza część wszystkiego. Otworzyłam szafę i przez dobre 5 minut myślałam co na siebie założyć aż w końcu ubrałam się w klik chciałam żeby było mi jednocześnie wygodnie, będziemy jechać strasznie długo samochodem. To był mój ulubiony żakiet, uwielbiałam go. Wzięłam do ręki telefon i napisałam do Justina "Za ile będziesz? ", nie musiałam czekać długo na odpowiedź "Za 10 min" miałam jeszcze chwilę dla siebie. Usiadłam w salonie i weszłam na internet. Byłam ciekawa czy już coś o mnie piszą i oczywiście nie myliłam się. Zobaczyłam te zdjęcia klik, klik i klik. W sumie to było ciekawe jak szybko przepływają u nich informacje. Kliknęłam na nagłówek "Stres przed czerwonym dywanem? " i zobaczyłam obszerniejszą notkę na ten temat: "Dzisiaj jak wiemy wielkie wydarzenie AMA odbywające się w Los Angeles. Justin Bieber został nominowany do nagrody za najlepszego wokalistę roku, najlepszego popowo/rockowego męskiego artystę roku oraz ulubiony popowo/rockowy album. Jak wiemy z pewnych źródeł na gali pojawi się z swoją dziewczyną Kate. Czy młoda celebry-tka wygląda na zestresowaną przed tak ogromnym wydarzeniem, oceńcie sami." Uśmiechnęłam sie tylko. Na prawdę zastanawiam się co w tym, że wyszłam pobiegać było takiego interesującego. Chciałam już przeczytać czy piszą coś innego, kiedy zadzwonił dzwonek.
- Gotowa? - zapytał Justin, gdy otworzyłam drzwi. Pokiwałam głową, wzięłam swoją walizkę i wyszłam z domu. Musieliśmy jeszcze jechać zawieźć Marleya do Jacoba, nie mogłam przecież zostawić go samego. Justin przyjechał po mnie swoim samochodem ale całą drogę mieliśmy jechać jego tour busem. Czekała nas prawie 30 godzinna podróż, na miejscu będziemy ok 18 wieczorem, więc będziemy mieli mało czasu na wyszykowanie się. Marley wydawał się wyjątkowo niezadowolony faktem, że go zostawiam, ale musiałam. Justin wydawał się równie podekscytowany wyjazdem jak ja. Chyba potrzebowaliśmy oderwać się od wszystkiego, może nie koniecznie w taki dokładnie sposób ale chociaż tyle.Ważne było, że będziemy mogli spędzić ze sobą więcej czasu. Gdybyśmy zostali w Chicago, jedynie pozostawałyby nam późne wieczory lub moje odwiedziny w studiu. Uwielbiałam go słuchać, ale nie tak chciałabym spędzać z nim nasz wspólny czas.
       Po 30 min siedzieliśmy już w tour busie i oglądaliśmy jakiś film. Zapomniałam jak przytulnie może tutaj być, chociaż nie wyobrażałam sobie "mieszkać" tutaj. Gdy leżeliśmy na łóżku a ja opierałam głowę na jego torsie myślałam, czy na pewno chciałabym, żeby tak wyglądały nasze wakacje. Jednak czy byłabym w stanie zostawić go samego i nie widzieć 2 miesiące? Ta myśl nie dawała mi spokoju. Każdego dnia przed snem myślałam o tym i nic nie przychodziło mi do głowy. Wiedziałam, że ta decyzja należy do mnie. Oczywiście, Justin chciałby żebym z nim pojechała i to bardzo ale wie, że nie może mnie do niczego zmusić. Muszę więc sama coś postanowić. Jednak, gdy tak leżeliśmy wyobrażałam sobie, że może nie byłoby jednak tak źle. Muszę przyznać, że byłam zmęczona tym wszystkim i sama nie wiem, kiedy usnęłam.
      Powoli otworzyłam oczy i dopiero po chwili zorientowałam się gdzie jestem, leżałam na łóżku w Tourbusie. Odwróciłam się na drugi bok, Justina nie było, westchnęłam. Przed oczami pojawił mi się sen, który jeszcze przed chwilą wydawał mi się rzeczywistością. Szybko pokręciłam głową, nie chciałam o tym myśleć. Od jakiegoś czasu miewałam koszmary, które związane były z Justinem i Seleną. Każdy kolejny był coraz bardziej realistyczny i przerażający. Powoli wstałam i ubrałam się w koszulkę Justina, która leżała na jego walizce. Wyszłam z pokoju i zobaczyłam go siedzącego z telefonem w ręce na kanapie. Od razu uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Był bez koszulki, w samych spodenkach i do tego miał włosy w nieładzie dzięki czemu wyglądał cholernie seksownie, przegryzłam wargę.
- Cześć kochanie. - wymruczałam, podniósł wzrok i na jego twarzy też pojawił się uśmiech.
- O wiele lepiej tobie w tej koszulce. - powiedział a ja się okręciłam na co on się zaśmiał. Podeszłam do niego i usiadłam mu na kolanach opierając swoją głowę o jego ramię. Delikatnie pocałował mnie w szyję a na moim ciele pojawiły się ciarki.
- Co robiłeś? - zapytałam jeszcze zaspanym głosem. Jedną ręką zaczął smyrać moje plecy, co było strasznie przyjemne. Uwielbiałam każdy jego dotyk, to jedna z niewielu rzeczy na świecie, która nigdy mi się nie znudzi.
- Siedziałem na internecie, pisałem z Pattie, Scooterem i Seleną... - powiedział a ja z zaciekawieniem spojrzałam na niego.
- O czym pisaliście? - zapytałam, przypominając sobie naszą poranną rozmowę. Gdyby nie to, że teraz pisali całkiem bym o tym zapomniała.
- Wciąż to samo... - wytłumaczył  a ja westchnęłam myśląc znowu o tym wszystkim, czego miałam już na powoli dość.
- Jeśli chcesz możecie się spotkać. - odpowiedziałam po chwili. Jego telefon wydał z siebie dźwięk i od razu na niego spojrzeliśmy: Selena "Dlaczego wszystko utrudniasz? " przeczytałam to i ciarki pojawiły się na moim ciele. Starałam się być spokojna, nie przeszkadzało mi to, że za nim tęskni itp. ale miałam wrażenie, że na prawdę chce mi go zabrać, chociaż to było głupie. Co ja na to poradzę, że byłam o niego tak cholernie zazdrosna. Skarciłam się w głowie. Nie mogę tak o tym myśleć, bo pogarszam sprawę a mój gniew nic tutaj nie da. Chciałam tylko, żeby Justin był szczęśliwy i wiedziałam, że ona jest częścią tego wszystkiego. Szybko odpisał "Ty to robisz nie ja. " i spojrzał na mnie.
- Nie mam o czym z nią rozmawiać, Kate. - wyjaśnił nieco chłodnym tonem a ja tylko pokiwałam głową. Przecież nie mogłam go do cholery namawiać do tego. Był dużym chłopcem, wiedział co robi, co najmniej taką miałam nadzieję...
- To co chcesz zrobić? - zapytałam bo na prawdę zaczynałam się w tym wszystkim gubić.
- Nie będzie przeszkadzać ci jeśli będziemy czasem pisać? - odparł a ja wzięłam głęboki oddech. Coś ścisnęło mnie w żołądku ale zignorowałam to. "Pamiętaj, nie możesz być suką" upomniał mnie głos w głowie, który miał racje. Musiałam zrobić to dla niego, nawet jeśli w ogóle mi to nie odpowiadało. Owszem było mi jej żal, też nie chciałabym go stracić, ale do cholery mogła pomyśleć o tym wcześniej. Mam wrażenie, że wchodzi z butami w nasz związek. Zostawia w nim brudne ślady, które niedługo zabłocą wszystko. Może głupie porównanie, ale boję się, że tak będzie. Wypuściłam powietrze i potarłam ręką twarz.
- Nie, nie będzie. - powiedziałam w końcu i znów poczułam ból w brzuchu. Domyśliłam się, że popełniłam ogromny błąd ale nie miałam innego wyjścia, to było jedyne wyjście. - Mam tylko jeden warunek. - kontynuowałam, jednocześnie dziękując sobie, że pomyślałam o tym właśnie teraz. Zwykle miałam tak, że myślałam po fakcie chociaż teraz wyjątkowo było inaczej. - Masz nie opowiadać jej o nas, o mnie. Nie chcę żeby wiedziała o mnie więcej niż sama bym powiedziała rozumiesz? - zapytałam a on pokiwał głową i lekko się uśmiechnął.
- Dla ciebie wszystko kochanie. - odparł a ja wykręciłam oczami, wciąż myśląc o tym wszystkim i zastanawiając się, kiedy wreszcie dam sobie z tym spokój. Nagle mój brzuch zaburczał, zachichotałam.
- Chyba ktoś tu jest głodny. - szepnął do mojego ucha, podniosłam głowę tak, że nasze czoła się dotykały. Patrzyłam w jego brązowe oczy i dosłownie widziałam w nich cały swój świat. W jednej chwili potrafiłam zapomnieć o wszystkim, co on ze mną robił...Siedzieliśmy tak w ciszy wsłuchując się w swoje oddechy dopóki mój brzuch znów nie zaburczał. - Chodź zrobię jakąś kolację. - odparł powoli się podnosząc ale ja szybko pokręciłam głową.
- Nie, nie wstawaj. Tak dobrze mi tutaj z tobą. - wyjaśniłam i na twarzy Justina pokazał się ogromny uśmiech. Posadził mnie wygodniej na swoich kolanach i mocno mnie objął a ja znów położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Nasze ciała idealnie do siebie pasowały, oddechy idealnie się zgrywały, serca biły jednym rytmem. Zastanawiałam się, czy to właśnie to jest ta miłość do końca życia. Ta nieograniczona, najwytrwalsza, wieczna, niezwyciężona? - Jak wyobrażasz sobie swoją przyszłość? - zapytałam, podniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy. Odgarnął kosmyk moich włosów i delikatnie przysunął mnie do siebie.
- Wyobrażam sobie mnie, ciebie i nasze dzieci. - powiedział bez wahania.
- Ile dzieci dokładniej? - zapytałam i obydwoje się zaśmialiśmy. Bawiłam się jego włosami a Justin smyrał mnie dalej po plecach.
- Trójka a może czwórka? - odpowiedział a ja udałam, że się zastanawiam.
- Czwórka brzmi nieźle. - odparłam. Wyglądał na takiego szczęśliwego, chciałam móc oglądać go takiego zawsze. Telefon wydał z siebie dźwięk ale obydwoje to zignorowaliśmy. Teraz był czas tylko dla nas.
- Dwóch chłopców i dwie dziewczynki? - zapytał a ja pokiwałam głową. Przysunął się do mnie i złożył na moich ustach lekki pocałunek. Odsunął się, ale tylko na kilka centymetrów.
- Będziemy mieszkać nad morzem w małym domku z pięknym ogrodem. - powiedziałam zamykając oczy i pogrążając się w marzeniach.
- Będzie wszystko tak jak tylko będziemy chcieli. - odpowiedział a ja się uśmiechnęłam. Powoli różne obrazy z przyszłości zaczęły pojawiać się w mojej głowie.
- A co z weselem? - zapytałam i otworzyłam oczy. Justin uważnie mi się przyglądał a po chwili przysunął się, pocałował mnie w czoło i oparł swoją głowę o moją. Wziął moją rękę i złączył nasze palce.
- Tylko ty, ja i najbliżsi. Nieważne gdzie, nieważne jak, ważne, że już na zawsze będziesz tylko moja. - wyjaśnił a moje serce zaczęło bić szybciej. Wyobraziłam sobie nasz ślub a na nim Pattie, Jeremiego i dzieciaki, Dianę i Bruca, Dez z Mikem, Jacoba z Miley i ... mój entuzjazm nagle znikł, uświadomiłam sobie, że nigdy nic w moim życiu nie będzie idealnego. Gdy będę brała ślub, gdy na świecie pojawią się moje dzieci, gdy będziemy obchodzić rok w rok ich urodziny nic z tego nie będzie takie jak sobie wyobraziłam. Dlaczego? To proste, nie będzie moich rodziców. Nie będzie ich w najważniejszych dla mnie momentach życia. Nigdy nie zobaczą jak bardzo jestem szczęśliwa, nie dostaniemy od nich błogosławieństwa, tata nie odprowadzi mnie do ołtarza i nigdy nie zobaczą swoich wnuków. Czemu to było tak cholernie niesprawiedliwe. Moje życie mogłoby być idealne ale to tylko złudzenie bo nigdy takie nie będzie. Zawsze będzie mi czegoś brakować, dokładniej kogoś. Justin nigdy nie będzie miał okazji ich poznać. Zamrugałam oczami zdając sobie sprawę, że nic nie mówię.
- O czym myślisz? - zapytał troskliwym głosem. Położył dłoń na mojej twarzy delikatnie przejeżdżając po niej kciukiem.
- O tym, że nigdy nie poznasz moich rodziców. - wyszeptałam i niekontrolowanie łza spłynęła mi po policzku. Oczywiście wiedział, że moi rodzice nie żyją, kiedyś o to zapytał ale ja szybko urwałam temat. Nie byłam gotowa, żeby z nim o tym rozmawiać. Teraz wiedziałam, że kiedyś i tak będę musiała mu to wszystko opowiedzieć. Poza tym mieliśmy nie mieć przed sobą żadnych tajemnic a to była największa jaką w sobie tłumiłam. Na szczęście nigdy na mnie nie naciskał w tej sprawie, wiedział, że muszę być na to gotowa, dlatego zawsze omijaliśmy ten temat, aż do teraz.
- Cii, kochanie nie płacz, jestem tutaj. - powiedział i przytulił mnie mocno do siebie. Otarłam szybko łzę i wzięłam głęboki oddech. To był ten czas, kiedy miałam mu wszystko wyjaśnić.
- To stało się, kiedy byłam jeszcze dzieckiem... - zaczęłam a Justin wstrzymał oddech i z ogromną troską i skupieniem spojrzał na mnie. - Rodzice wyszli do pracy, dzień wydawał się być taki jak zawsze. Razem z Tomem pomagaliśmy babci w ogródku przed domem. Szło nam dobrze tyle, że później byliśmy nieźle zmęczeni. Ona wiedziała jak nas okiełznać. Jak nigdy poszłam na górę i położyłam się spać, dając babci chwilę wytchnienia. Gdy się obudziłam była już pora obiadowa. Leżałam gdy nagle usłyszałam odgłos ciężarówki. Mieszkaliśmy w spokojnej okolicy, było to nieduże osiedle i te dźwięki wydawały mi się podejrzane. Wstałam więc i podeszłam do okna, które wychodziło na główną ulice. Ona jechała tak szybko..- powiedziałam i łzy zaczęły spływać mi po policzku, obrazy zaczęły pokazywać mi się przed oczami. Czułam, że zaczynam panikować. Nagle poczułam ciepło ciała Justina i trochę się uspokoiłam. - Oni nie mieli szans Justin... Próbowali uciec ale na ich drodze znalazło się drzewo - zrobiłam przerwę, wzięłam głęboki oddech i dokończyłam - które stało na naszym podwórku. - skończyłam opowiadać głośno oddychając. Spojrzałam na Justina, który był w szoku. Patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami w których wiedziałam przerażenie.
- O Boże, Kate, tak mi przykro. - odparł i dosłownie rzucił się na mnie. Otoczył mnie swoimi ramionami najmocniej jak mógł, jakby miał mnie nigdy nie puścić. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej a on zaczął lekko się ruszać na boki. Gładził ręką moje włosy sprawiając tym samym, że czułam się o wiele spokojniej. Byłam szczęśliwa, że mieliśmy już to za sobą. Teraz nie było rzeczy, której mogłabym mu nie powiedzieć. Czułam, że między nami stworzyła się jeszcze silniejsza więź.
     Otworzyłam oczy, czułam wokół siebie silne ramiona Justina. Odwróciłam się w jego stronę tak, że leżeliśmy do siebie twarzami. Przysunęłam się i lekko go pocałowałam na co on się uśmiechnął. Wyglądał cholernie słodko, gdy był taki niewyspany.
- Jesteś gotowa? - zapytał przysuwając mnie do siebie tak, że nasze ciała całe się dotykały a ja mogłam poczuć jego męskość upijającą mnie w uda.
- Jak nigdy. - odpowiedziałam a on złączył nasze usta w dłuższym pocałunku, który pogłębiłam.
- Co zrobić na śniadanie? - powiedział wstając a ja wykręciłam oczami.
- Wystarczą płatki. - odparłam a on pokiwał głową i wyszedł z pokoju. Powoli wstałam i przeciągnęłam się. Szczerze, myślałam, że życie w podróży będzie znacznie gorsze ale nie było tak źle. Ubrałam się w klik i poszłam do łazienki. Lekko się umalowałam i spięłam włosy w koczek. Gdy weszłam do "salonu" Justin już jadł a na mnie czekały płatki.
- Muszę ci o czymś powiedzieć. - westchnął a ja zrobiłam zaciekawioną minę. Usiadłam na przeciwko niego i wzięłam łyżkę.
- Co takiego? - zapytałam i zaczęłam jeść ciągle się na niego patrząc.
- Tylko nie bądź zła czy coś. - odparł a ja zmarszczyłam brwi, nie lubiłam kiedy tak owijał w bawełnę.
- Justin.. - powiedziałam ostrzejszym tonem ale później sama się zaśmiałam z tego jak to zabrzmiało a on wykręcił tylko oczami, szturchnęłam go. Wziął głęboki oddech a ja zaczynałam się już niecierpliwić.
- Chcę zrobić sobie tatuaż. - szybko wyjaśnił a ja szerzej otworzyłam oczy. Miał już cztery tatuaże i chciał zrobić jeszcze kolejny, on chyba oszalał.
- Zwariowałeś, następny? - zapytałam zaskoczonym głosem. Powoli zaczął ruszać przecząco głową. Wiedziałam, że już to postanowił i, że ciężko byłoby mi zmienić jego zdanie. Podobno gdy zrobi się  jeden, następne to tylko kwestia czasu. Poza tym lubiłam wytatuowanych facetów więc czemu nie. W mojej głowie pojawiła się jedna myśl, od zawsze chciałam mieć tatuaż tylko zawsze bałam się go zrobić. Może też dlatego, że nikt nie chciał zrobić tego razem ze mną. Teraz nadarzyła się okazja a ja nie miałam zamiaru jej zmarnować. Patrzył na mnie z nadzieją w oczach, lekko się uśmiechnęłam.
- Okej, ale pod jednym warunkiem. - odparłam i wiedziałam, że odetchnął z ulgą. Musiałam powstrzymać się przed chęcią wykręcenia oczami.
- Jakim? - zapytał trochę za szybko i od razu mogłam domyśleć się, że mu na tym bardzo zależy.
- Że ja też sobie zrobię. - powiedziałam i zrobiłam zszokowaną minę widząc jego zaskoczoną i złą twarz.
- Nie ma mowy. Nie będziesz robić sobie żadnych tatuaży. - odpowiedział zdecydowanym głosem a ja zmarszczyłam brwi.
- Zrobię i ty też zrobisz. - wytłumaczyłam a on pokiwał przecząco głową.
- Już wolę nie robić. - odparł a ja zmarszczyłam czoło. Myślałam, że mam go w garści, przecież tak bardzo chciał go mieć, to niesprawiedliwe. W głębi duszy uśmiechnęłam się jednak, wiedziałam, że jest gotowy zrobić dla mnie wszystko i to było urocze.
- Czemu nie mogę sobie zrobić, ty już masz. - powiedziałam prawie krzycząc. Nie byłam zła, po prostu kompletnie go nie rozumiałam.
- To co innego. - wyjaśnił a ja wyrzuciłam ręce w powietrze.
- Nie, to jest niesprawiedliwe. - odpowiedziałam jęcząc jak małe dziecko, które nie może mieć tego czego chce bo zabraniają mu rodzice.
- Koniec tematu. - urwał a ja założyłam ręce i zrobiłam obrażoną minę. Na prawdę zachowywałam się jak dziecko a on jak nieugięty ojciec.
- Nie, powiedz mi dlaczego nie mogę. - kontynuowałam nie dając za wygraną.
- Podobasz mi się taka jaka jesteś. - wyjaśnił a ja prychnęłam, wiedziałam, że nie mówi mi prawdy.
- Tatuaż sprawi, że już nie będę ci się podobać? - zapytałam, wiedząc, że teraz nie będzie miał argumentów. Był czasem tak cholernie uparty i denerwujący. Zawsze musi postawić na swoim.
- Przestań, nie i koniec. - powiedział znów, wiedziałam, że tak z nim nie wygram. Wstałam i usiadłam na jego kolanach.
- Kochaniee. - odparłam przytulając się do niego i całując go w szyję. Czułam jak jego ciało rozluźnia się pod moim dotykiem.
- K-kate to nic nie da. - odpowiedział a ja znów wiedziałam, że kłamie. Odwróciłam jego głowę, żeby na mnie patrzył i przysunęłam się tak, że nasze usta prawie się stykały.
- Proszę, a co jeśli ty mi go zrobisz? Wiem, że potrafisz. - wychrypiałam, westchnął a ja przybiłam piątkę swojej wewnętrznej bogini. Od kiedy ustaliliśmy te zasady, nasze kłótnie cholernie mi się podobały. Byliśmy źli, obrażeni ale potrafiliśmy się dogadać. Wszystko przychodziło nam jakoś łatwiej, wszystko było między nami idealnie.
- Nienawidzę cię. - odparł a ja lekko go pocałowałam.
- Nie prawda, kochasz mnie. - powiedziałam i pogłębiłam pocałunek. Nasze języki zaczęły toczyć między sobą walkę i coraz bardziej mieliśmy na siebie ochotę. Powoli wstał trzymając mnie za pośladki a ja obejmowałam go nogami. Szedł w stronę sypialni i po chwili rzucił mnie na łóżko, zaśmiałam się ale za chwilę znów naparł na mnie swoimi ustami. Zaczął całować moją szyję a ja jęknęłam, znalazł mój czuły punkt. To było niesamowite, że dalej poznawaliśmy swoje ciała. Pomyślałam o tym, jak dawno tego nie robiliśmy i nagle zapragnęłam być cała jego. Ściągnęłam jednym ruchem z niego koszulkę. Pożerałam go wzrokiem, nigdy nie znudzi mi się ten widok. Justin się zaśmiał a ja ugryzłam jego wargę na co on jęknął. Po chwili ja też leżałam bez sweterka i sytuacje się odwróciły. Szybko jednak odpiął mój stanik i zaczął ssać lewą pierś a z moich ust zaczęły wydobywać się jęki. Cholernie tęskniłam za tym wszystkim. Przeszedł na drugą pierś, dostarczając tyle samo przyjemności. Powoli zjechał rękami do moich spodni i umiejętnie ją ściągnął. Lekko się zsunęłam i zaczęłam gryźć i ssać jego szyję, chcąc zrobić mu malinkę.
- Kochanie, przypominam, że mamy dzisiaj galę i wszystko może wyjść na jaw. - powiedział a ja zaklęłam i przestałam to robić.
- Musisz być taki irytujący. - poskarżyłam się a on nachylił się nam moją twarzą, milimetry od moich ust.
- Kochasz to. - odparł i naparł na mnie całym swoim ciałem. Czułam jak krew szybciej płynie w moich żyłach i jak pożądanie bierze nade mną górę. Delikatnie wsunął jednego palca we mnie a ja wydałam z siebie głośny jęk. Wiedziałam, że teraz się uśmiecha, nie chciałam dać mu za wygraną ale nie byłam w stanie nic zrobić było mi tak dobrze. Po chwili czułam jak po moim ciele rozlewa się fala ciepła, zanim zdążyłam zareagować zsunął się na dół, ściągnął moje matki i zaczął wylizywać moje soki co było jeszcze przyjemniejsze. Gdy skończył zadowolony pokazał się nad moją twarzą.
- Jesteś niesamowity. - powiedziałam ale zanim zdążył odpowiedzieć zaczęłam go całować jednocześnie zaczęłam ściągać jego spodnie. Tym razem to na mojej twarzy pojawił sie ogromny uśmiech. Wsadziłam rękę w jego bokserki, objęłam jego męskość i zaczęłam poruszać ręką. Justin jęknął a ja ugryzłam go w wargę wywołując kolejny jęk. Tak uwielbiałam ten dźwięk. Kiedy po kilku minutach czułam, że powoli zaczyna dochodzić, nachyliłam się, zdjęłam jego bokserki i wzięłam jego męskość do buzi, chcąc sprawić mu jeszcze większą przyjemność.
- Kurwa Kate. - jęknął a ja nie przerywałam dopóki nie doszedł. Połknęłam wszystko, mimo, że nie było to zbyt przyjemne ale nie miało to dla mnie teraz znaczenia. Podniosłam się tak że nasze twarze były na przeciwko siebie, obydwoje ciężko oddychaliśmy. To było to czego potrzebowaliśmy. Uśmiech nie schodził z naszych twarzy. Mogliśmy zawsze sie tak "kłócić".
- Idę pod prysznic. - powiedziałam wstając, czułam na sobie wzrok Justina. Stałam przed nim całkiem naga. Oblizał usta a ja wykręciłam oczami.
- Idę z tobą. - odparł a ja zaczęłam iść w stronę łazienki słysząc jak on wstaje z łóżka. Po chwili staliśmy pod prysznicem. Delikatnie zaczęliśmy wzajemnie się myć co było cholernie przyjemne. Później spłukaliśmy pianę ciepłą wodą i wyszliśmy z wanny. Ubraliśmy się szybko bo było trochę chłodno. Wchodząc do salonu zobaczyłam nieskończone śniadanie stojące na stoliku, zaśmiałam się i zaczęłam sprzątać.
- Może jakiś film? - zapytał Justin wchodząc do salonu. Gdy zobaczył, że zmywam objął mnie w pasie i pocałował w szyję na co ja zachichotałam. Każdy dzień mógłby wyglądać tak jak ten.
- Okej, poszukaj czegoś. - odpowiedziałam. Szybko mnie pocałował i usiadł na małej kanapie. Nie mogłam przestać myśleć o tym co wydarzyło się przed chwilą. To wszystko zaczynało być dla nas takie "normalne", nie chodzi mi o to, że nic to dla nas nie znaczyło tylko było to takie naturalne. Na początku czułam się skrępowana, zawstydzona i byłam kłębkiem nerwów. Teraz było całkiem odwrotnie, byłam zrelaksowana, podniecona i cholernie szczęśliwa. Justin spojrzał na mnie a ja dopiero teraz uświadomiłam sobie, że cały czas się mu przyglądam. Posłał mi lekki uśmiech i poklepał miejsce obok siebie. Wytarłam ręce i szybko poszłam w skazane miejsce.
- Wybierz między "Szybcy i wściekli", "Transformers 2" a "Sex Story". - wymienił a ja zaczęłam czytać opisy chociaż już wcześniej oczywiście słyszałam o tych filmach. Wszystkie wydawały się ciekawe ale ja miałam ochotę na coś innego.
- Chcę obejrzeć bajkę. - powiedziałam a Justin rozbawiony spojrzał na mnie.
- Mówisz poważnie? - zapytał a ja zrobiłam obrażoną minę. Co było w tym takiego strasznego..
- Tak. - odparłam a on zaczął się śmiać. Lekko go uderzyłam. Nie mogłam uwierzyć, że się ze mnie śmieje. Był okropny.
- Ile masz lat 5, 10? Moje małe dziecko. - mówił przez śmiech. Wyglądał tak cholernie seksowanie, że miałam ochotę zdjąć te ciuchy z niego ponownie.
- Wydaje mi się, że 18 ale mogę się mylić. Przecież wiem, że ty też chcesz tylko boisz się przyznać. - wyjaśniłam i pokazałam mu język. Zanim się zorientował zabrałam mu laptopa i zaczęłam szukać jakiejś odpowiedniej bajki. W końcu znalazłam Shreka 3, oglądałam go raz ale miałam ochotę się pośmiać. Justin jęknął ale ja to zignorowałam, postawiłam laptopa na stoliku i sama wygodniej się ułożyłam. Położył się obok mnie i złożył ręce na piersi. Prychnęłam i odwróciłam się do niego plecami, nie dając za wygraną.
       Dawno się tak bardzo nie śmiałam. Przypomniałam sobie jak to jest być dzieckiem, beztrosko leżeć i po prostu oglądać śmieszne bajki. Kochałam to i wiedziałam, że nigdy mi sie to nie znudzi. Odwróciłam się powoli i zobaczyłam, że Justin śpi. Zmarszczyłam brwi, teraz to byłam na niego na prawdę obrażona. Wzięłam do ręki telefon i włączyłam nagrywanie. Lekko go szturchnęłam, obudził się i rozbawiony spojrzał na mnie, dopiero po chwili orientując się, że go nagrywam. 
- Kate!- krzyknął a ja wybuchnęłam śmiechem, szybko się odsunęłam, żeby nie mógł zabrać mi telefonu.
- Jak mogłeś usnąć! - sapnęłam. Powoli przysunął się do mnie i objął mnie w pasie.
- Przepraszam. - powiedział przedłużając "e", wciąż byłam na niego zła, odwróciłam głowę chociaż nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu. - Byłem zmęczony. Możemy obejrzeć następną? - zapytał. Czasem potrafił być tak cholernie kochany, że nawet nie mieściło mi się to w głowie. Złapałam jego twarz w obie ręce i złożyłam na jego ustach długi pocałunek.
- I tak dodam go do internetu. - wyjaśniłam i pokazałam mu język. W ostatniej chwili go schowałam gdy zorientowałam się, że chce go ugryźć.
- Jesteś niemożliwa. - odpowiedział a ja wzruszyłam jedynie ramionami. Uwielbiałam go denerwować, był wtedy taki seksowny, chociaż kiedy nie był. Włączyłam filmik klik i wydęłam wargę, nawet jak spał musiał być przystojny. Weszłam na Instagram, chciałam go dodać ale musiałam go troszeczkę skrócić więc wyszedł taki klik, podpisałam go "Mój kochany, denerwujący chłopak.." Justin szukał bajki a ja tymczasem patrzyłam co ciekawego się dzieje na internecie, ale nic nie przykuło mojej uwagi. Otworzyłam stronę z cytatami i zaczęłam czytać. Musiałam wybrać sobie jakiś, to właśnie będzie mój tatuaż prawdopodobnie na ręce. Nie miałam jednak za dużo czas, bo po chwili Justin mnie szturchnął.
- Może być "Jak wytresować smoka?" - zapytał a ja pokiwałam głową. Tak jak ja wcześniej, postawił laptopa na stoliku ale tym razem przyciągnął mnie do siebie i mocno objął. Zamiast stresować się, że dzisiaj idę na galę, że poznam tyle gwiazd, że będzie tyle ludzi itp ja po prostu leżałam i oglądałam bajki, czy to nie dziwne? Może po prostu zaczęłam się do tego przyzwyczajać, w końcu czego nie robi się dla Justina Biebera..


______________________________________________________________
Miałam chwilowy brak weny. Od teraz rozdziały prawdopodobnie będą pojawiały się regularnie, czyli w każdą niedzielę. CZYTASZ=KOMENTUJESZ. Muszę wiedzieć ile was jeszcze jest... N xoxo