środa, 6 marca 2013

Rozdział 11.

    Czwartkowy dzień ciągnął się cholernie długo. Mimo że był początek roku nauczyciele już zaczynali wymyślać testy, referaty itp. Czekało mnie coraz więcej pracy, nie wiedziałam jednak jak sobie ze wszystkim poradzę. Na lekcji z wychowawczynią dowiedzieliśmy się że czeka nas niedługo wycieczka, jednodniowa, jednak jeszcze nie wiadomo gdzie. Po lekcjach razem z Jacobem i Justinem mieliśmy trening. Mój skończył się wcześniej więc poszłam na trybuny i obserwowałam jak grają. Patrzyłam na Justina, był rzeczywiście bardzo dobry. Ciągle miałam przed oczami fragmenty wczorajszego wieczoru. Jak się uśmiecha, śmieje, patrzy na mnie.. W którymś momencie nasze spojrzenia się spotkały, uśmiechnęłam się a do niego akurat podbiegł Jacob i zaczął coś mówić. Poszli wziąć prysznic i po 20 min wracaliśmy już do domu, wyjątkowo wszyscy na piechotę.
- Kate, miałbym do Ciebie ogromną prośbę. - powiedział Jacob, a ja kompletnie nie wiedziałam o co może mu chodzić. Przed chwilą zamyśliłam się trochę i nie wiem czy nie dotyczyło to rozmowy i czy nie mówił nic wcześniej.
- Tak? - po dzisiejszym treningu byłam wykończona, myślałam teraz wyłącznie o ciepłej kąpieli.
- Mój tata musi odebrać jakieś dokumenty z Nowego Yorku. Wyznaczyli mu termin na tą sobotę, jednak on nie może jechać bo ma ważne spotkanie z pracy. Dowiedziałem się od Dez, że w piątek jedziesz do wujka. Chciałbym się zabrać razem z Tobą, w NY już bym sobie jakoś poradził tylko chodzi mi o dojazd. - cieszyłam się, że nie będę musiała jechać sama. Nie chciałam z Dez bo jakoś nie miałam ochoty na babskie wygłupy itp. z Jacobem będę mogła odpocząć i o to mi właśnie chodziło. Justin uważnie się wszystkiemu przysłuchiwał.
- Jasne, że możesz jechać i pojedziesz ze mną do wujka, a w sobotę pójdę razem z tobą odebrać dokumenty twojego taty, razem pochodzimy, pozwiedzamy trochę. - Wujek zna Jacoba i bardzo go lubi więc nie będzie miał nic przeciwko żeby przyjechał razem ze mną.
- Na prawdę! Jesteś kochana, kocham Cie normalnie. - wziął mnie na ręce i zaczął kręcić w kółko. Zaczęłam się śmiać. Wcale dla niego dużo nie zrobiłam ale wiem że dla niego było to ważne, nie chciał zawieść taty. Justinowi popsuł się humor co nie uszło mojej uwadze, z resztą Jacob też to zauważył. Czyżby ktoś tu był zazdrosny. Resztę drogi rozmawialiśmy o wyjeździe, myśleliśmy gdzie pójdziemy, Justin nawet dawał nam pomysły, dobrze znał NY. Mój dom był pierwszy, chłopaki odprowadzili mnie pod dom, pożegnałam się najpierw z Jacobem w policzek a potem z Justinem. W domu wzięłam długą kąpiel, później zrobiłam sobie obiad i wzięłam się za lekcje.
              Wieczorem postanowiłam się przejść nad morze do swojego miejsca. Szłam brzegiem morza zamaczając nogi w wodzie. Myślałam o wyjeździe do babci i o tym jak to będzie. Kiedy byłam już na miejscu, zauważyłam że znów ktoś huśta się na mojej huśtawce, podchodząc bliżej rozpoznałam Justina. Podeszłam do niego, na co on od razu podniósł wzrok. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy, żadne z nas nie umiało tego przerwać, tego czegoś co własnie między nami się tworzyło. Nie miałam ochoty dłużej stać, usiadłam obok niego i patrzyłam się w morze. Nie wiem nawet ile siedzieliśmy nie odzywając się do siebie, cisza w ogóle mi nie przeszkadzała, nie czułam się dziwnie nic nie mówiąc wręcz przeciwnie, nie musiałam udawać kogoś kim nie jestem. Owszem jestem popularna, towarzyska choć to nie zmienia faktu, że nie lubię dużo mówić i emocje wolę tłumić w sobie niż rozpowiadać i obarczać nimi osoby które kocham o innych już nawet nie wspominam, bo kiedy kogoś nie znam lub mu nie ufam temat jest dla mnie zamknięty. W końcu odezwał się, rozmawialiśmy o świecie ogólnie. O tym jacy są ludzie, o wydarzeniach, kataklizmach. Zastanawialiśmy się nad istnieniem świata, może wydawać się to dziwne ale na prawdę cholernie dobrze nam się rozmawia, poznajemy się a od czegoś trzeba zacząć. Po jakiejś godzinie rozbolała mnie pupa od siedzenia, zaproponowałam spacer. Szliśmy wzdłuż morza, rozmawiając. Na plaży nie było zbyt wielu ludzi, w oddali zobaczyliśmy rodzinę, mężczyznę, kobietę i najwyraźniej ich córkę, byli tacy szczęśliwi. Uśmiechnęłam się sama do siebie i pomyślałam że też chciałabym tak w przyszłości. Dokładnie w tej chwili kiedy skończyłam o tym myśleć Justin powiedział że chciałby mieć w przyszłości taką szczęśliwą rodzinę. Spojrzałam się na niego, czy to możliwe że aż tak dobrze do siebie pasujemy. Kiedy przechodziliśmy obok tej rodziny, dziewczynka przyglądała się strasznie Justinowi, powiedziała coś szybko mamie i zaczęła do nas biec.
- Przepraszam, czy ty jesteś Justin Bieber? - zapytała cieniutkim głosem. Była prześliczna czarne kręcone włoski opadały na jej ramiona a jej duże niebieskie oczy mówiły wszystko same za siebie, jednym słowem była urocza.
- Tak. - uśmiechnął się do niej i przykucnął. - Jak masz na imię? - zmienił całkowicie ton głosu, na taki delikatny i miękki.. chciałabym żeby tak do mnie mówił.
- Bella, a kim jest ona? -zapytała i swoje spojrzenie skierowała na mnie. Uśmiechnęłam się do niej. Spojrzałam w stronę jej rodziców, przyglądali się całej sytuacji ale żadne nie podchodziło.
- To jest Kate, moja koleżanka. - spojrzał na mnie i puścił do mnie oczko. Zaśmiałam się, kucnęłam obok niego i przywitałam się z Bellą.
- Jest bardzo ładna. - spojrzała się na Justina i pokiwała głową, nie wiem co to miało znaczyć, co ona sugerowała. Justin się zaśmiał ja zrobiłam to samo.
- Tak wiem. Ale powiem ci, że ty też jesteś ładna. - dziewczynka mało co nie zemdlała, uśmiech miała ogromny, była taka szczęśliwa.
- Dziękuje ci bardzo. Chciałabym zrobić sobie z wami zdjęcie, mogę? - Bieber kiwnął głową, a ona szybko pobiegła po mamę i po minucie razem szły w naszą stronę.
- Dzień dobry. Moja córka jest twoją fanką, nawet nie wiesz jak bardzo chciała cie spotkać, spełniają się jej marzenia. - Kobieta zwróciła się do Justina, ona również patrząc na szczęście córki była szczęśliwa i jak bardzo mu wdzięczna za tą radość. Bella nie mogła się już doczekać, Justin podziękował jej mamie i ustawiliśmy się do zdjęcia. Bieber wziął ja na ręce a drugą objął mnie w pasie. Miał takie ciepłe ręce, jego dotyk wywołał u mnie dreszcze, miałam cholerną ochotę przytulić się do niego. Zrobiliśmy kilka zdjęć i zaczęliśmy się żegnać z dziewczynką i jej mamą.
- No to pa Bella, mam nadzieję że kiedyś jeszcze się zobaczymy. - wziął ją w objęcia i mocno przytulił.
- Kocham cie Justin. - powiedziała a po jej policzkach poleciało kilka łez. Od razu zachciało mi się płakać. Nie wiedziałam, że on tyle dla nich znaczy, dla fanek. Ona go nie znała a powiedziała mu najważniejsze i najtrudniejsze do powiedzenia komuś słowa na świecie. Rozmawiając z nią, robiąc sobie zdjęcia spełniał jej marzenia, i tych chwil nie zapomni do końca życia. Zaczęłam inaczej na niego patrzeć, teraz zrozumiałam jakie to dla niego trudne zostawić karierę i fanki, które są dla niego wszystkim tak jak on dla nich. Mama wzięła Bellę na ręce i odeszła, dziewczynka  nam machała, mimo że płakała uśmiech nie schodził z jej twarzy. Spojrzałam na Justina był smutny, wiedziałam o co chodzi, nie wiedziałam jednak co mam mu powiedzieć. Podeszłam do niego i przytuliłam się, odwzajemnił uścisk. Tego mu było potrzeba wsparcia, cieszyłam się że mogę z nim teraz być. Odsunęłam się od niego i pocałowałam go w czoło i zaczęłam iść, dogonił mnie i resztę drogi do mnie do domu wracaliśmy w ciszy. Kiedy byliśmy pod moim domem była już 22, trochę za późno żeby zaprosić go do domu więc pożegnaliśmy się i Justin poszedł do siebie. Kiedy przyszłam do domu zjadłam kolację i wzięłam prysznic. Musiałam się spakować do NY, trochę mi zeszło, nie wiedziałam jakie mam wziąć ciuchy itp. O 23 położyłam się do łóżka, wzięłam laptopa i zaczęłam oglądać filmiki na YouTube o Justinie, jak odwiedza szpitale, spotyka się z fankami w ich domu, robi im niespodzianki. Z każdym filmikiem mój stosunek do niego się zmieniał. Byłam już cholernie zmęczona, jutro czekał mnie ciężki dzień więc zamknęłam laptopa i poszłam spać.
         Budzik zadzwonił o 6.50 szybko go wyłączyłam. Wstałam i próbowałam dostać się do łazienki, wszystko robiłam po omacku. Wzięłam prysznic i zaczęłam trochę kontaktować. Umalowałam się, spakowałam do walizki kosmetyki i poszłam się ubrać. Wybrałam klik i stwierdziłam że wyglądam dzisiaj na prawdę nieźle. O 7.50 Dez z Jacobem podjechali pod mój dom, kiedy wsiadłam do samochodu obydwoje patrzyli mnie z otwartymi buziami.
- Co się tak na mnie patrzycie? - odparłam, bo na prawdę nie rozumiałam ich zachowania. Spojrzeli się na siebie a potem na mnie.
- Wyglądasz dzisiaj ślicznie! Dlaczego musisz być taka ładna, pewnie wszyscy będą się za tobą oglądać. Nie rozumiem jak możesz mi to robić...- powiedziała Dez, Jacob już prowadził ale kąta oka zauważyłam że szczerzy się jak głupi.
- Nic ci nie robię, chciałam dzisiaj ładnie wyglądać bo jedziemy do NY a potem nie będę się miała kiedy przebrać. - to była prawda, po szkole od razu przyjeżdżała po nas limuzyna wujka, jechaliśmy tylko do mnie i Jacoba po walizki. Dez przeżywała całą drogę do szkoły jak ładnie dzisiaj wyglądam. Cały czas się z niej śmiałam, ona też jest śliczna ale o sobie to nic nie wspomni tylko gada o mnie. Jednak miała rację, kiedy weszliśmy do szkoły wszyscy patrzyli się na mnie, nie rozumiałam tego. Mocniej się umalowałam i ubrałam bardziej elegancko a już jakie zainteresowanie wzbudzałam. Nie zwracałam jednak na to uwagi.
       Lekcje mijały mi dosyć szybko, na matematyce poszłam do tablicy i zrobiłam zadanie, na biologii czytałam swój referat, który bardzo spodobał się pani. Lunch mieliśmy dzisiaj wszyscy razem. Na stołówkę weszłam po 5 min przerwy, zobaczyłam że wszyscy siedzą już przy stoliku. Wzięłam sobie sałatkę i zaczęłam iść do stolika, Jacob powiedział coś do Justina a on się odwrócił i spojrzał na mnie. Minę miał jakby zobaczył jakiegoś ducha albo coś w tym rodzaju. Otworzył szerzej oczy i przegryzł wargę, zaśmiałam się. Kiedy podeszłam przywitałam się z nim i Mikem i usiadłam. Lunch minął dosyć szybko tak jak pozostałe dwie lekcje, ostatnią mieliśmy we 4 ja, Dez, Jacob i Bieber. Jak się skończyła wyszliśmy z klasy przed szkołę. Limuzyna już na nas czekała, pożegnaliśmy się z Dez i Justinem, Chcieliśmy odejść kiedy Bieber złapał mnie za rękę.
- Przed wyjazdem chciałem cie prosić o twój numer telefonu. - zrobił minkę słodkiego pieska, nie mogłam mu odmówić chociaż w ogóle nie wiedziałam w jakim celu jest mu potrzebna. Dałam mu numer, później buziaka w policzek i wsiadłam do limuzyny. Zabraliśmy nasze walizki i ruszyliśmy w drogę, czekało nas 4 godziny drogi, włożyłam słuchawki do uszu i oparłam się o Jacoba.
       Nowy York nocą był jeszcze piękniejszy, parzyłam w okno i nie mogłam się nadziwić. Zakochałam się w tym mieście od pierwszego wejrzenia. Dawno tutaj nie byłam i miałam wrażenie że za każdym razem kiedy przyjeżdżam to miasto się zmienia. Zanim dojechaliśmy do apartamentu wujka przejechaliśmy przez połowę miasta. Wieżowiec pod którym zatrzymała się limuzyna był ogromny, jeszcze nigdy nie byłam u wujka dwa razy w tym samym domu, szybko je zmieniał, jednak tutaj bardzo mi się podobało. Wjechaliśmy windą na samą górą i od razu przed nami wyskoczyła ciocia z  wujkiem. Rzuciłam się na nich i mocno się przytuliłam. Ściskaliśmy się tak parę minut, później ciocia zaprowadziła nas do naszego pokoju. Tak mieliśmy jeden wspólny co oznaczało że musimy spać razem ale nie przeszkadzało nam to. Dowiedzieliśmy się że mamy 30 min na umycie się i przebranie się bo wychodzimy na miasto. Poszłam pierwsza, wzięłam szybko prysznic, umalowałam się i podkręciłam włosy. Zeszło mi jakieś 15 min, nawet nieźle. Wzięłam się za szukanie jakiegoś stroju na dziś wieczór, z tym zeszło mi prawie tyle samo co z kąpaniem, ale w końcu wybrałam klik i efekt był całkiem niezły, do tego szpilki w kolorze bluzki i było idealnie. Jacob wyszedł z łazienki, spojrzał na mnie i się wyszczerzył jak głupi, zaśmiałam się i musiałam przyznać, że on też wygląda całkiem nieźle. Wyszliśmy z pokoju, ciocia z wujkiem już na nas czekali. Obydwoje stwierdzili że czym starsza jestem tym ładniejsza, Jacob oczywiście się z nimi zgodził. Zjechaliśmy na dół i weszliśmy do limuzyny, dalej nie wiedząc gdzie jedziemy. Dostałam sms, byłam pewna że jest od Dez, jednak nie był od Justina "Jak tam, dojechałaś bo się martwię.. " zrobiło mi się cieplej i zarumieniłam się, pokazałam sms Jacobowi on uśmiechnął się i pokiwał głową, nie wiedziałam o co mu chodziło. Nie chciałam żeby zbyt długo czekał więc mu odpisałam "Tak dojechaliśmy już jakieś 30 min temu, teraz jedziemy na miasto. Nie ma się o co martwić", nie musiałam długo czekać na odpowiedź "No to nie będę Ci przeszkadzał, miłej zabawy. Napisz jak będziesz miała chwilę", "Dzięki, jasne że napiszę", "Będę czekać". Kompletnie nic z tej wymiany zdań nie rozumiałam, zachowywaliśmy się jak jakaś para a przecież nic takiego nie było. Jak się okazało ciocia z wujkiem zabrali nas do ekskluzywnej restauracji, gdzie zjedliśmy na prawdę pyszną kolację i deser. Dawno się tak nie najadłam. Bawiliśmy się świetnie, ludzie z innych stolików strasznie nam się przyglądali. To jednak nie był koniec, mieliśmy iść na jakąś premierę filmową, mów wujek był producentem filmowym więc miał wstęp na takie imprezy bez problemu. Wysiedliśmy z limuzyny, zakryłam ręką oczy. Światła reporterów były okropne, nic nie widziałam. Szybko podeszłam do wujka, zapytałam co to za film powiedział że "Remember me", słyszałam o tym filmie i bardzo chciałam go zobaczyć, nie wiedziałam nawet że wujek ma z nim coś wspólnego. Wzięłam pod rękę Jacoba i poszliśmy na salę, było strasznie dużo ludzi, głównie celebrytów. Film minął szybko, jednak moje myśli skupiały się na czymś innym, a dokładniej na kimś. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje, nigdy tak nie miałam, na jego widok serce zaczynało bić mi szybciej robiło mi się gorąco. Napisałam do niego sms i zaczęliśmy pisać, tak po prostu. Wróciliśmy wieczorem do apartamentu, strasznie zmęczeni. Położyliśmy się z Jacobem do łóżka, rozmawialiśmy chwilę i poszliśmy spać, to był niesamowity wieczór, na prawdę dawno się tak dobrze nie bawiłam.



________________________________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo. Jestem sama w domu i mam dużo obowiązków, poza tym imprezy itp. Do soboty nie będzie nic nowego, ale w niedziele już postaram się już coś napisać. Jak wam się podoba? :) Jest ktoś jeszcze? :)

3 komentarze:

  1. Ja jestem :D ! Cieszę się, że dodałaś rozdział:) Bardzo mi się podoba a nawet bardziej :D
    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Zakochani:) świetny czekam na nn!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział;) Czekam na nn;)

    OdpowiedzUsuń