Kiedy wróciłam do domu, zastałam Dez, Jacoba i Justina. Siedzieliśmy do późna i świętowaliśmy mój powrót do zdrowia, chociaż jeszcze muszę się oszczędzać. Przez następne dni, codziennie przychodzili a potem odprowadzali mnie do domu, w szkole też nie zostawiając mnie ani na chwilę samej. Najgorsze było, że w pewien sposób zawiodłam dziewczyny z drużyny. Nie było mnie przez dwa tygodnie a teraz kiedy już jestem mogę pomarzyć o grze w siatkę ze złamaną ręką. Okropnie się z tym czuję i boję się że jeszcze przez jakiś czas nie będę mogła z nimi pograć. Nauczyciele okazali się wyrozumiali, spokojnie mogłam pozaliczać zaległe sprawdziany.
Nieubłaganie zbliżały się święta Bożego Narodzenia, czyli wyjazd do babci. Został jeszcze miesiąc, ostatnie momenty na poprawki w szkole itp. W tym roku nie biorę udziału w przedstawieniu, nie było mnie na próbach więc Pani Darlas musiała znaleźć za mnie kogoś innego na szczęście będę miała okazję pooglądać w akcji Justina. Przychodzę czasem na próby i go oglądam, sprawia mi to przyjemność.
W końcu przyszedł dzień na zdjęcie mi gipsu. Do szpitala zawiózł mnie Bieber, mówił że nie zostawiłby mnie samej i nie ma mowy żebym jechała autobusem. Nie dyskutowałam, wsiadłam grzecznie do samochodu. Na miejscu po 10 min byłam już bez gipsu, lekarz powiedział że wszystko jest już stabilne i wracam do zdrowia. Wracając myślałam czy dzisiaj się może nie zabawić, wyjść gdzieś z przyjaciółmi na miasto jednak uprzedził mnie Justin.
- Mam dla ciebie pewną niespodziankę, pójdziesz do domu spakujesz się i zabieram cie na wycieczkę. - zaskoczył mnie tym pomysłem, jednak cholernie mi się spodobał. Nie protestowałam, byłam ciekawa co planuje i gdzie mnie zabierze. Kiedy dojechaliśmy do mnie poszłam wziąć szybki prysznic. Umalowałam się, przebrałam klik. i zaczęłam pakować. Miałam zabrać ze sobą piżamę, jakieś ubranie na jutro i kosmetyki. Nie zeszło mi długo i po 30 min byłam gotowa. Później pojechaliśmy do Biebera, on też wziął prysznic, przebrał się klik i ułożył włosy. Kiedy wyszedł z łazienki wyglądał nieziemsko, wszystko w nim przyciągało mnie teraz do siebie włosy, strój, zapach.. Spojrzał na mnie a ja się uśmiechnęłam, podeszłam do niego i dałam mu buzi w policzek przy czym szepcząc mu do ucha "dziękuję". Nie zdążyłam się nawet trochę odsunąć, kiedy objął mnie i mocno przytulił szepcząc "nie to ja dziękuję". Odsunęliśmy się od siebie, ale wciąż się obejmowaliśmy, nasze twarze były blisko siebie, oddech stawał się coraz szybszy, serce biło wiele szybciej niż powinno. Czułam jego oddech, patrzyłam w jego głębokie brązowe oczy nie mogąc od nich oderwać spojrzenia. Czułam że jestem tylko ja i on, jakby cały świat znikł a moim jednym życiowym celem był on, Justin Bieber. Przysunął mnie bliżej swojego ciała, tak że mogłam poczuć jego ciepło oraz umięśniony brzuch. Swoje ręce położyłam na jego ramionach jednocześnie przegryzając swoją wargę. Wiedzieliśmy co się teraz stanie, to było nieuniknione obydwoje tego chcieliśmy, potrzebowaliśmy się i zdawaliśmy z tego sprawę. Nasze ruchy były takie wolne, pełne uczucia, delikatne jakbyśmy nie chcieli popełnić choćby najmniejszego błędu. Serce biło mi już tylko coraz wolniej, czułam się bezpieczna, w pewnym sensie spełniona. Nasze twarze przysuwały się do siebie, teraz mogłam poczuć jego całego. Był tylko mój, cicho wyszeptałam " Chcesz tego? ", uśmiech pojawił się na jego twarzy pokazując prześlicznie białe zęby " Jak niczego innego" i nasze usta złączyły się w krótkim pocałunku. Czułam ciepło jego ust, bicie jego serca, ciepło jego dłoni. Nie chciałam się od niego odrywać, pocałowałam go jeszcze raz teraz lekko otwierając usta, odwzajemnił. Przyciągną mnie do siebie jeszcze bardziej, chociaż myślałam że było to już niemożliwe. Teraz czułam, że moje życie stało się cholernie wyjątkowe. Wiedziałam ile się zmieni, że to wcale nie będzie taki łatwy związek, on nie jest zwykłym nastolatkiem. Będzie potrzebował mojego wsparcia, mojej obecności tak jak ja jego. Kiedy nasze usta rozłączyły się, czułam powracającą rzeczywistość, jakbym obudziła się z jakiegoś snu jednak spojrzałam na niego, jego uśmiech potwierdzał, że to dopiero początek.
Jechaliśmy już od jakiś dwóch godzin, pupa cholernie bolała mnie od siedzenia. W samochodzie leciała głośna muzyka, Justin prowadził. Czasem spoglądał na mnie, kładł mi rękę na udzie, przechodziły mnie ciarki. KLIK Czułam się jakbyśmy byli ze sobą już strasznie długo, jakby to co się dzisiaj wydarzyło miało miejsce dawno temu.
- Już jesteśmy blisko, za 5 min będziemy na miejscu. - nie to, że mieliśmy na chwilę postój bo mu się droga pomyliła, ale skoro już wie gdzie jesteśmy to jest dobrze. Nie mogłam się już doczekać aż będziemy. Niczego nie planowałam, nie wiedziałam też co się wydarzy, gdzie będziemy.
- Nie powiesz mi gdzie mnie zabierasz prawda? - pokręcił przecząco głową. Musiałam być cierpliwa, jeszcze tylko 5 min i będzie wszystko jasne. Skręciliśmy w jakąś boczną uliczkę. Jechaliśmy przez las, było na prawdę pięknie. Moim oczom ukazało się jezioro i piękny duży dom, który stał na brzegu. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy, nie spodziewałam się tego. Spojrzałam na niego. Puścił oczko i dał mi szybkiego buziaka w usta.
- No chodź, pokażę Ci resztę. - wyszedł z samochodu i otworzył mi drzwi. Wzięliśmy swoje rzeczy i poszliśmy do środka. Dom był duży, jasny, dwupiętrowy i ekskluzywny. Od razu kiedy weszłam cholernie mi się spodobał. Justin złapał mnie za rękę, splótł nasze palce i oprowadził po domu. Spodobała mi się ogromna sypialnia a obok niej łazienka. W sypialni znajdowały się duże szklane drzwi z widokiem na jezioro prowadzące na taras. Mogłam tutaj zamieszkasz, teraz w tej chwili na zawsze. Miałam wrażenie, że ten dom nie należy do tego świata, jakby wszelkie zło go omijało.
- Czyj to jest dom? - zapytałam, kiedy w kuchni przygotowywaliśmy sobie kolację.
- Teoretycznie moich rodziców, ale praktycznie to mój. Kupiłem im go na rocznicę, ale kiedy wzięli rozwód powiedzieli że chcą mi go oddać bo im się już raczej nie przyda. - nie ma to jak kupować rodzicom dom, i to jeszcze taki. Szkoda że ja Justinowi nie będę mogła dawać takich prezentów. Nie lecę na niego bo ma dużo kasy, nie, nie i jeszcze raz nie. Nawet mi to przez chwilę nie przeszło przez głowę, po prostu ma coś w sobie co daje mi poczucie tego bezpieczeństwa i szczęścia. Muszę omówić z nim jeszcze dużo spraw, ale nie wszystko na raz, na to będzie jeszcze czas.
- Wow, strasznie mi się tutaj podoba, jest pięknie, na prawdę. Dziękuję, że mnie tutaj zabrałeś. - jego uśmiech i spojrzenie mówiły wszystko same za siebie. Poszedł do mnie, posadził mnie na blacie i spojrzał mi w oczy.
- Nie dziękuj mi za wszystko. Robię to dla ciebie, bezinteresownie chciałem żebyś odpoczęła. Dużo ostatnio przeszłaś. Poza tym chciałem mieć cię na chwilę tylko dla siebie. - Jego usta dotknęły moich. To nie był już taki sam pocałunek jak ten pierwszy. Każdy kolejny był bardziej głębszy, bardziej namiętny. Nasze usta rozchylały się, jakby wiedziały same co mają robić. Idealnie się dogadywały, tworząc idealny efekt. Całował nieziemsko. Jego ręce smyrały moje plecy a ja bawiłam się jego włosami przyciągając go do siebie. Nie potrafiliśmy się od siebie oderwać, nasze oddechy były coraz szybsze, obydwoje chcieliśmy więcej, więcej siebie. Tak długo na to czekaliśmy, na to, kiedy w końcu zrozumiemy swoje uczucia i pozwolimy żeby one nami kierowały. Teraz tak było i nic nie potrafiło nas powstrzymać. Jego ręce wędrowały coraz wyżej pod moją bluzką, czułam jak jego serce mało co nie wyjdzie mu z piersi. Delikatnie odsunęłam się od niego, skracając nasze pocałunki. Musiałam przystopować, chociaż wiedziałam że dzisiejszego wieczoru nie będzie to możliwe.
- Masz mnie całą tylko dla siebie. - szybki całus w usta. Cała drżałam, nie wiedząc co tak na prawdę się dzieje. Wszystko działo się tak szybko, ostatnio owszem byliśmy blisko siebie i nie odstępowaliśmy się na krok ale wydarzenia z dzisiejszego dnia całkiem mnie zaskoczyły. Nie miałam jednak wątpliwości, że tego właśnie chce. Zaufałam mu, że mnie nie zostawi, że mnie nie zrani. Tak łatwo powierzyłam mu cząstkę siebie, tą ostatnią jaka mi została.
Kolację zjedliśmy na tarasie, patrząc na zachód słońca. Rozmawialiśmy o naszej "miłosnej" przeszłości. Opowiadałam mu o moich niby chłopkach, o tym jakie miałam o nich jeszcze niedawno zdanie i że żadnego sobie nie szukałam. On mówił mi o Selenie. Poznałam chyba największy sekret na świecie, że oni nigdy nie byli tak na prawdę razem. Dokładnie wsłuchiwałam się w każde jego słowo, nie mogąc uwierzyć w to co słyszę.
- Wszystko to był pomysł wytwórni i producentów. Dla niej to była idealna sytuacja żeby się wybić, zostać zauważoną. Wiedzieli, że związki przyciągają paparazzi i ciekawią ludzi, dlatego to wszystko wymyślili. Ja dzięki temu cały czas byłem na okładkach, kochany Justin, Justin z Seleną, Justin coś tam, Justin coś tam. Nie musiałem nic robić, żeby być zauważonym. Ona dzięki temu stała się bardziej zauważalna i inaczej postrzegana. Nasz związek przyciągał miliony ludzi, dla innych był inspiracją, był "idealny".. Wszyscy mieli z tego same korzyści, Selenie świetnie udawało się grać moją dziewczynę, mi z resztą też nieźle szło z grą. Jednak postanowiłem coś zmienić, to nie miało już żadnego sensu, to całe "chodzenie". Kiedy "zerwaliśmy" oczywiście wszędzie o tym pisali, później żeby się utrzymać musiałem odwalić parę numerów. Niektóre to byłem prawdziwy ja, jak np. palnąłem jakąś głupotę. Ale to zdjęcie z blantem, wszystko było ustawione... Miałem dość, nie mogłem już okłamywać całego świata i przede wszystkim siebie. I oto teraz jestem ja, ten prawdziwy. - wywołało to u mnie dziwne uczucie. Ludzie myślą, że on jest taki zły, że jakiś rozpieszczony gwiazdor a nawet nie zdają sobie sprawy że on musi to wszystko udawać. Kiedyś też tak o nim myślałam, jestem na siebie cholernie zła.. Ludzie są tacy powierzchowni, tak bardzo lubią oceniać innych a ja wcale nie jestem inna. Zawiodłam samą siebie, te wszystkie gazety, internet to wszystko jedna wielka ściema. Będę się musiała zacząć przyzwyczajać do świata show biznesu przy Justinie nie będę zwykłą Kate, będę musiała być wyjątkową chociaż dla niego. - Ale teraz chodź, mam dla Ciebie jeszcze jedną niespodziankę. - złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą, to był dopiero początek.
________________________________________________________________________________
Jeśli ktoś chce być informowany, to proszę w komentarzach napisać swojego TT. :) Jak wam się podoba ten rozdział, bo powiem wam że mi całkiem nieźle. :)
Bardzooo Zajebisty :P :D
OdpowiedzUsuńCzekam na nn
WOW taki sekret? O.O Zaufanie (: Świetny. MAM. @_Only_Belieber_
OdpowiedzUsuńNo, no w końcu coś się u nich ruszyło.
OdpowiedzUsuńCzekam na nn;)
http://nothing-like-us-with-jb.blogspot.com/ NN u mnie (: Wyobraź sobie, że zostałam posądzona o kopiarstwo Dangera :/ Choć wszystkim różni się moje opowiadanie od niego, inna historia, inna przeszłość, ale to chyba zazdrość.. nie wiem :c
OdpowiedzUsuńWchodzę i wchodzę i NIC. CZEKAM TUTAJ !!! (: nn http://nothing-like-us-with-jb.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNo dodawaj szybko nową notkę, przeczytałam dziś Twojego bloga od pierwszej notki i jest cudowny, nie mogę się doczekać reszty, ale nie trzymaj tak długo w niepewności, wiem, że czasem można mieć brak weny czy coś, bo sama piszę na blogu opowiadanie i tak mam, ale nie mogę się już doczekać reszty no.. <3
OdpowiedzUsuńZapraszam, NN! :)
Usuń