poniedziałek, 31 marca 2014

Rozdział 42.

Oczami Justina:
   Powoli otworzyłem oczy. Był ciepły dzień a promienie słoneczne wpadały do pokoju. Patrzyłem w sufit i myślałem o wczorajszym dniu, który był dla mnie całkowitym zaskoczeniem. Wciąż nie mogłem pojąć, jak to wszystko zorganizowali. Musieli poświęcić strasznie dużo czasu. Wszystko było idealnie przemyślane i ani przez chwilę nie mieliśmy czasu na odpoczynek. Muszę przyznać, że największym zaskoczeniem było dla mnie spotkanie z rodziną. Przyjechali specjalnie dla mnie, żeby spędzić urodziny razem ze mną. Jeśli powiedziałbym, że nie mam najlepszej dziewczyny na świecie, skłamałbym. Czy to wszystko nie jest dziwne. "Zwykła dziewczyna" i "bogaty chłopak" zakochują się i są ze sobą na zawsze? Przypomina mi to jakąś bajkę. Kate mogłaby myśleć, że to, że ją wybrałem jest czymś nienormalnym ale dla mnie niespotykane jest to, że wybrałem akurat ją spośród miliona dziewczyn. Wróciły do mnie wspomnienia z ubiegłych lat, kiedy byłem jeszcze z Seleną. To pierwsze moje urodziny bez niej po naszym rozstaniu. Dzwoniła wczoraj do mnie, ale nie miałem przy sobie telefonu, był w torebce Kate a ja zobaczyłem to dopiero wieczorem. Sporo osób dzwoniło lub pisało SMS, to miłe, kiedy tyle ludzi pamięta o twoich urodzinach, nie wspominając o życzeniach na Twitterze od moich fanów. Od Seleny dwa lata temu na urodziny dostałem zegarek, to dobrze pamiętam bo noszę go aż do teraz. W 18 urodziny zabrała mnie na 3 dni na Hawaje, gdzie byliśmy sami. Owszem nie obyło się bez paparazzi, co strasznie nas drażniło ale poradziliśmy sobie. Porównując ten wyjazd z wczorajszym dniem nie wiedziałbym co wybrać. Te wieczory z Seleną, kiedy wychodziliśmy na plażę patrzyliśmy na zachód słońca i rozmawialiśmy o życiu, to chwilę których nigdy nie zapomnę. Z drugiej strony wspaniały czas ze znajomymi, pełno niespodzianek i wieczór z Kate. To też był dzień, którego nie będę potrafił zapomnieć. Odwróciłem się na drugi bok i zobaczyłem, że Kate nie ma obok mnie. Powoli podniosłem się i wyszedłem z pokoju od razu kierując się do kuchni.
- Hej, czemu nie śpisz? - zapytałem do Kate, która krzątała się po kuchni.
- Po prostu się wyspałam. - odpowiedziała i odwróciła się w moją stronę. Spojrzała na mnie i się zarumieniła. - Justin jesteś nago. - powiedziała a ja wykręciłem oczami. To było słodkie, że dalej czuła się skrępowana w mojej obecności.
- To nic czego byś nie widziała. - odparłem a ona zrobiła się czerwona jak burak, zaśmiałem się a Kate schowała głowę we włosach. - Okej, okej już idę się ubrać. - westchnąłem i wyszedłem z kuchni. Zastanawiałem się po jakim czasie przyzwyczai się do tego wszystkiego. Dla dziewczyn to takie trudne i krępujące, a ja nie rozumiem dlaczego. Kolejna rzecz, której nie rozumiem u kobiet. Wszedłem do pokoju i ubrałem się. Gdy wróciłem do kuchni na stole czekała na mnie kawa i naleśniki z serem. Kate siedziała przy stole i kończyła jeść.
- Byłam głodna. - wyjaśniła a ja pokiwałem głową i usiadłem obok niej. Uwielbiałem, kiedy spędzaliśmy całe dnie razem. Wstawaliśmy, jedliśmy śniadanie a potem cały dzień leżeliśmy w domu albo widzieliśmy się z naszą paczką. - Idę się naszykować. - powiedziała, podeszła pocałowała mnie w czoło i wyszła z kuchni. Czekał mnie teraz trudny okres. Po pierwsze zaczął się sezon, mamy mnóstwo treningów, wyjazdów i meczy. Po drugie muszę zacząć nagrywać płytę, żeby wyrobić się do wakacji a to będzie cholernie trudne, bo jest już marzec i mam tylko 4 miesiące. Kiedy skończyłem, umyłem po nas naczynia nie chcąc zostawiać bałaganu. Poszedłem do salonu, włączyłem telewizor i po pięciu minutach przyszła Kate. Miała mocniejszy makijaż i ubrana była w klik i wyglądała niesamowicie. Oblizałem usta a ona wykręciła tylko oczami.
- Nie wiem jak ty to robisz, że jesteś taka piękna. - powiedziałem. Kate przyszła i usiadła mi na kolanach, odgarnąłem jej włosy do tyłu i pocałowałem ją w szyję.
- Nie wiem jak ty to robisz, że zawsze jesteś tak cholernie pociągający. - szepnęła mi do ucha a ja złapałem ją lekko za tyłek.
- Po prostu tak mam. - wyjaśniłem a Kate wykręciła oczami. Chciałem się przysunąć i ją pocałować, kiedy się odsunęła.
- Jeśli mnie teraz pocałujesz, to nie wyjdziemy stąd szybko a musimy jechać zrobić jeszcze zakupy, chodź. - odpowiedziała a ja westchnąłem i poszedłem za nią. Kate wzięła listę zakupów i mogliśmy jechać do sklepu. Był dzisiaj na prawdę gorący dzień, gdy jechaliśmy musiałem zdjąć sweter.
- O czym myślisz? - zapytałem Kate. Siedziała zamyślona patrząc w okno.
- Boję się, że twój tata mnie nie polubi. - odpowiedziała a ja zmarszczyłem brwi.
- Ej, nawet tak nie myśl. Pokocha cię tak jak mama i dzieciaki. - szybko powiedziałem. Nie chciałem, żeby martwiła się zdaniem taty. Nie zawsze się rozumieliśmy. W sumie od niedawna znów zaczęliśmy mieć dobry kontakt a ja nie chciałem go stracić. Nawet nie chcę wracać myślami do czasów, kiedy byliśmy sami z mamą i dziadkami. To im zawdzięczam to kim jestem teraz. Kiedyś myślałem, że nigdy nie wybaczę ojcu za to co nam zrobił, jednak, kiedy znów pojawił się w moim życiu nie chciałem żeby odszedł, potrzebowałem go. Nigdy nie pomyślałbym, że może tak nam kogoś brakować. Czujesz w sercu pustkę i nic nie może jej wypełnić. Gdy myślisz, że jest lepiej to tylko złudzenie, następnego dnia wszystko wraca, wszystkie złe wspomnienia i nie da się zapomnieć. Tak czułem się każdego dnia po jego odejściu, oszukany, zdradzony. Gdy niecałe 4 lata temu zaczęliśmy się częściej widywać, pustka w sercu zaczynała znikać a ja mogłem czuć się w pełni szczęśliwy. To nie taka sama miłość jaką darzę Pattie ale jego też kocham, chociaż często nie potrafimy się dogadać.
- Justin, kochanie czemu nie jedziesz ? - zapytała Kate i dotknęła mojej ręki. Zamrugałem oczami i dopiero teraz zorientowałem się, że jest zielone światło a my powinniśmy jechać. Szybko ruszyłem i skręciłem w stronę sklepu.
- Dasz radę pójść samej? - spytałem, kiedy staliśmy już na parkingu.
- Czy coś się stało? Jesteś taki nieobecny, nie chciałam powiedzieć nic nieodpowiedniego. - powiedziała a ja pokręciłem przecząco głową.
- Wszystko ok, po prostu nie mam ochoty wychodzić do ludzi. - odpowiedziałem a Kate pokiwała głową. Pocałowała mnie w czoło i wyszła z samochodu. Przypomniało mi się, gdy zaczynałem spotykać się z Seleną, jak Jeremy mówił mi, że nic z tego nie wyjdzie, że ona na pewno nie będzie chciała ze mną być. Długo się kłóciliśmy wtedy, nie mógł mnie zrozumieć. Gdy już byliśmy uważał, że mnie wykorzystuje, żeby samej stać się sławną, chociaż obydwoje zgodziliśmy się na tą głupią umowę z chodzeniem. Wiem, że o Kate myśli tak samo, że jest tylko ze mną dla sławy i pieniędzy. Nigdy jeszcze nie rozmawialiśmy o niej dokładniej, nawet nie mieliśmy okazji. Nie chciałem chyba usłyszeć jego zdania na ten temat, kochałem Kate i jego słowa niczego nie zmienią, ale po prostu nie chcę ich słyszeć. Wiem, że to mnie zaboli. Chciałbym, żeby powiedział "To jest dziewczyna dla ciebie, jestem szczęśliwy, że masz kogoś takiego. " tak jak mówi to mama. Gdy powiedziała tak o Kate, byłem tak cholernie szczęśliwy, że ją akceptuję. Teraz widzę, jak bardzo się polubiły. Wiem też, że Selena dzwoni do Pattie, żeby z nią porozmawiać. Nie przeszkadza mi to, ale wolę nie mówić o tym Kate. Bo to tak jakby Selena, wciąż była częścią mojego życia, ale nie mogę jej tego zabronić. To przecież tak ważne, żeby rodzice zaakceptowali twoją drugą połowę, to tak wiele ułatwia i daje tyle szczęścia. Spojrzałem w okno i zobaczyłem Kate idącą do samochodu. Była na tyle kochana, że zaproponowała, że sama zrobi obiad na dzisiaj. Chciała wypaść z jak najlepszej strony, widziałem, że bardzo jej na tym zależy.
        - Kate może ci pomogę? - zapytałem wchodząc do kuchni. Wziąłem koszulkę i założyłem ją na siebie. Przed chwilą brałem prysznic, wczoraj dużo się działo.
- Jeśli chcesz pomóc nakryj do stołu. - powiedziała szybko, pobiegła do lodówki i wyciągnęła z niej sałatę.
- Jesteś najlepszą dziewczyną na świecie. Wiesz o tym, prawda? - zapytałem i podszedłem do niej. Przegryzła wargę i przyciągnęła mnie do siebie.
- Hmmm. Czemu tak uważasz? - zapytała a ja złapałem ją za tyłek. Miałem ochotę zdjąć z niej ciuchy i uprawiać z nią seks teraz i tutaj.
- Jesteś piękna, seksowna, wysportowana, umiesz gotować, robisz najlepsze śniadania.. - wymieniałem między pocałunkami, całowałem każdy fragment jej szyi. - Wymieniać dalej? - zapytałem a Kate powoli pokręciła przecząco głową. Wzięła moją twarz w obie ręce i przycisnęła swoje usta do moich. Oblizałem jej usta prosząc o dostęp, który bez wahania mi dała i po chwili nasze języki toczyły walkę o dominacje. Podniosłem Kate i posadziłem ją na blacie. Zacząłem powoli jechać rękami pod jej spódnicą w górę krocza, jęknęła. Złączyłem znów nasze usta. Gdyby nie obiad, po pięciu minutach leżała by tutaj rozebrana a ja razem z nią. Coś zaczęło drażnić mój nos, nie przerywając pocałunków spojrzałem w bok i zobaczyłem, że dym leci z jednego garnka.
- Kochanie, chyba coś ci się przypala. - powiedziałem a Kate szybko odsunęła się ode mnie.
- Cholera Justin, wszystko przez ciebie! - westchnęła a ja się zaśmiałem i wzruszyłem ramionami.
- Nie moja wina, że tak na mnie działasz. - odpowiedziałam a Kate wykręciła oczami. Otworzyła przypalony garnek i zalała go wodą.
- Masz szczęście, że była w nim tylko marchewka. - wyjaśniła a ja się zaśmiałem. Była taka słodka, kiedy się denerwowała. Zaczęła znów krzątać się po kuchni a ja ją obserwowałem.
- Idź nakryj do tego stołu. - powiedziała i pokazała ręką salon. Przysunęła się i mnie pocałowała.
- Kocham cię. - odparłem między pocałunkami a Kate pokiwała głową.
- Ja ciebie też. - odpowiedziała, pocałowała mnie jeszcze szybko i zabrała się za robienie sałatki, bo jedna się przypaliła. Klepnęła mnie w tyłek i znów wskazała ręką salon. Podniosłem ręce do góry i wyszedłem z kuchni nie chcąc jej już przeszkadzać. Siedziała tam już niecałą godzinę, nie chciała mi powiedzieć co planuje zrobić, nie chciała żebym jej pomagał, na prawdę się przejęła. Poszedłem do salonu i zacząłem nakrywać do stołu, nie chciałem czegoś popsuć, wolałem nie narażać się Kate.
              Po 30 min siedzieliśmy przy stole i zajadaliśmy się pysznym jedzeniem, które wszystkim smakowało. Kate siedziała wciąż zestresowana, pewnie przez obecność taty. Obiady z dziadkami czy mamą nie były dla nas nowością. Widziałem, że Pattie zauważyła, że jest coś nie tak, zwykle Kate dużo mówiła, śmiała się a teraz była zamyślona i nieobecna.
- Pyszny obiad kochanie. - powiedziała Pattie i dotknęła jej ręki. Kate szybko podniosła głowę.
- Ciszę się, że smakuje. - odparła i lekko się uśmiechnęła. Mama nie chciała jej męczyć, zmieniła temat, rozmawialiśmy o mojej nowej płycie a później weszliśmy na temat wakacji. Kate wstała i zaczęła wynosić brudne naczynia, Pattie wstała i pomogła jej. Babcia z dziadkiem poszli z dzieciakami do salonu a ja z Jeremym i Rayanem zostałem sam przy stole.
- Ładnie się urządziłeś. - powiedział a ja pokiwałem głową. Zdecydowanie dom był w moim stylu i mogłem czuć się w nim całkowicie swobodnie.
- Też mi się podoba. - odpowiedziałem a on upił łyk soku pomarańczowego.
- Ta twoja dziewczyna czuje się jak u siebie w domu. - odparł a ja z irytacją westchnąłem, zaczynało się.
- Czemu w końcu nie jechałeś rano? - zapytałem chcąc jak najszybciej zmienić temat. On jak nikt inny potrafił mnie szybko wyprowadzić z równowagi.
- Zadzwonili do mnie z pracy i powiedzieli, że mogą mi przedłużyć urlop o jeden dzień. - wyjaśnił a ja pokiwałem głową. Cieszyłem się, że został dłużej. Rzadko się widywaliśmy, więc każdy dzień był dobrą okazją.
- Ile wy już jesteście razem? - zapytał Jeremy a ja od razu napiąłem mięśnie przygotowując się na najgorsze.
- Prawie pół roku. - odpowiedziałem i napiłem się soku. Pokiwał głową, wiedziałem, że o czymś intensywnie myśli.
- To krótko a już ją zabrałeś do Paryża i na galę. - westchnął a ja przeczesałem włosy ręką.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - powiedziałem z nutką irytacji w głosie. Dlaczego w kwestii dziewczyn nigdy nie mogliśmy się dogadać, zawsze rodziły się przez to niepotrzebne problemy.
- Pójdę do dziewczyn. - odparł szybko Rayan i zanim zdążyłem coś powiedzieć wstał i wyszedł. Wiem, że nie przepadał za moim tatą. Gdy tata odszedł miałem w nim ogromne wsparcie i patrzyłem na niego jak zwór do naśladowania. Tak jak dziadek nauczył mnie wielu rzeczy. Kiedy znów Jeremy pojawił się w moim życiu za wszystkie moje wady winił Rayana, tłumacząc, że on mnie wszystkiego nauczył. Broniłem go ile mogłem, udało mi się, ale obydwaj nie lubią się i to bardzo. Chciałem wyjść razem z nim, nie chciałem tego słuchać, nie dzisiaj, nie kiedy wszystko między mną i Kate jest dobrze.
- Nie powinieneś wydawać na nią tyle pieniędzy. Poza tym znasz moje zdanie, jest z tobą tylko dla pieniędzy. - wyjaśnił i wzruszył ramionami. Krew w moich żyłach zaczęła płynąć szybciej a ja miałem chęć uderzenia czegoś, wziąłem głęboki oddech, żeby się uspokoić.
- Nie wydałem wcale dużo. Poza tym to moje pieniądze i wolę wydać je na Kate niż na przykład nowe ciuchy. Nie jest. - odpowiedziałem chłodno, spojrzeliśmy sobie w oczy. Nie chciałem przegrać tej rozmowy, musiałem wytrzymać. On zdawał sobie sprawę jaki ma na mnie wpływ i, że jeśli wyjdę to będzie oznaczać, że nie jestem pewien tego co mówię.
- Na pewno wydałeś więcej niż ona na ciebie. Ten związek nie ma sensu, skończ to. Nie widzisz, że cię wykorzystuje ? Ty i twoja matka tego nie widzicie, ale ja tak! Owinęła sobie ciebie wokół palca i nim się zauważysz wykorzysta ciebie, twoją sławę i pieniądze, żeby samej dostać się na szczyt. Przejrzyj na oczy, wolałem już Selenę. - powiedział podniesionym głosem a we mnie aż się gotowało. Miałem tylko cholerną nadzieję, że Kate tego nie słyszała. Jeśli tak, nie wyobrażam sobie co teraz czuje.
- Przestań! Zabraniam ci mówić takich rzeczy w moim domu. Kocham ją i twoje słowa niczego nie zmienią. Jestem szczęśliwy a wszystko dzięki niej, to powinno być dla ciebie najważniejsze! - krzyczałem nie mogąc opanować swoich emocji. Jego wyraz twarzy nie zmienił się, wyglądał tak samo jak na początku rozmowy. Tyle, że teraz miał ironiczny uśmiech na twarzy i sam lekko zaczynał się denerwować.
- Nie krzycz to po pierwsze po drugie zobaczysz, że przez nią będą tylko same kłopoty. Chciałeś spokojnego życia? Chciałeś, a paparazzi nie odstępują cię na krok z powodu "nowego związku". To nie jest zabawa, to życie a ona nie jest dla ciebie. - wyjaśnił spokojnym głosem co jeszcze bardziej doprowadziło mnie do szału. Wstałem i kopnąłem krzesło, wszyscy z salonu i kuchni przybiegli. Spojrzałem na Kate i szybko odwróciłem wzrok. Była załamana, czułem na sobie jej ból. Pattie szybko wkroczyła do akcji.
- Nie przy dzieciach, uspokójcie się, proszę. - odpowiedziała i podniosła krzesło. Jeremy wstał i spojrzał na mnie jednym ze swoich karcących spojrzeń, które tak dobrze znałem.
- Nie słyszałaś co on mówił, jak mogę być spokojny! - krzyknąłem a ręce aż drgały mi ze złości.
- Słyszałam Justin ale proszę, porozmawiajcie na spokojnie. - szepnęła a ja szybko pokręciłem przecząco głową.
- Z nim się tak nie da, on mnie nie słucha. Ubzdurał sobie coś i nawet nie potrafi zobaczyć jak szczęśliwy jestem! - mówiłem coraz głośniej. Czułem się cholernie okropnie, nie chciałem, żeby Kate była tego świadkiem a teraz stała i ledwo powstrzymywała łzy. Była na skraju, widziałem to. Chciałem podejść i ją przytulić, kiedy Jeremy mnie zatrzymał.
- Jak śmiesz się do mnie tak odzywać! - krzyknął a cały dom aż zadrżał. Dziadkowie wyprowadzili dzieciaki, nie chcąc by na to patrzyły, Rayan z szokiem wypisanym na twarzy przyglądał się temu wszystkiemu. Kłóciliśmy się z ojcem, ale nigdy nie aż w takim stopniu. Kiedy mówił o Selenie, nie było jej z nami. Poza tym na początku wszystko było udawane, więc i jemu to pasowało. Gdy zaczęliśmy się do siebie zbliżać z Seleną, zaczęły się jego gatki, że to nie wypali itp. Ale nie trwały długo, miała pieniądze, była sławna więc uważał, że nie "zabierze" mi tak wiele. Kłóciliśmy się, ale gdy on zaczynał swoje niekończące się wywody na jej temat, po prostu odpuszczałem, olewałem i dałem mu mówić to co ma do powiedzenia. Ale tym razem było inaczej, z Kate wszystko było inaczej.

Oczami Kate:
      Gdyby ktoś zapytał mnie jak się teraz czuję nie umiałabym dokładnie mu powiedzieć. Najchętniej skuliłabym się na ziemi i zaczęła panicznie płakać. Pomijając fakt, że byłam przerażona tym co się dzieje moje serce z każdym słowem rozpadało się na coraz mniejsze kawałki a w mojej głowie pojawiały się nowe i coraz gorsze myśli. Stałam jak wmurowana i obserwowałam wszystko co się dzieje, myśląc tylko o tym, żeby nie zacząć płakać lub zemdleć. Czułam oddech Rayana na swoim ramieniu, widziałam przerażenie w oczach Pattie, nienawiść i troskę w oczach Justina oraz złość i pogardę w oczach Jeremiego. W pewnej chwili myślałam, że to może jakiś konkurs który z nich krzyknie głośniej, ale to nie było to. To co się działo było o wiele gorsze. Moje ciało było sparaliżowane a ja czułam rosnącą gulę w moim gardle.
- Jak możesz tak mówić o mnie i Kate! Nawet nie wiesz jak mnie to rani! - serce stanęło mi na chwilę, kiedy usłyszałam swoje imię. Najgorsze z tego wszystkiego było to, że kłócili się przeze mnie.
- A mnie rani to, że jesteś taki nieodpowiedzialny. Mówię ci prawdę, jako twój ojciec nie chcę cię okłamywać i to chyba dobrze prawda ? Ten związek nie ma żadnego sensu, skończy się szybciej niż myślisz! Może wydaje ci się, że to ta jedyna na całe życie ale spójrz na mnie i na matkę. Nie jesteśmy tacy szczęśliwi jak chcieliśmy być 15 lat temu! Przejrzyj na oczy, życie nie jest bajką, pomyśl czy na pewno chcesz przez resztę życia żyć z osobą, która nie ma pojęcia o twoim prawdziwym życiu. Skończ to zanim wynikną z tego kłopoty. - mówił i nie dawał sobie przerwać. Nie rozumiałam, dlaczego aż tak bardzo mnie nienawidził. Każde jego słowo przebijało mnie na wylot i zostawiało rany. Nigdy nie słyszałam tak bolesnych i nieprzyjemnych słów na swój temat. Jeremy nawet nie zwracał uwagi, że jestem tutaj razem z nimi. Pattie stała i zakrywała ręką usta a w jej oczach pojawiły się łzy. Nawet ją zaangażował w to wszystko, chociaż była najmniej winna. Może rzeczywiście jego słowa były prawdziwe, może miał rację. Może jestem nieodpowiednią dziewczyną dla Justina, on zasługuje na kogoś lepszego niż ja, bo przecież kim ważnym ja jestem. Łza spłynęła mi po policzku, kiedy przetrawiłam te słowa i zrozumiałam, że ma racje. Jestem nikim, nie mam miliardów dolarów, nie mam normalnej rodziny, fanów. To, że się spotkaliśmy to nie przeznaczenie lecz przypadek, zwykły przypadek. To przeze mnie Justin nie jeździł na imprezy dla celebrytów, na gale, przecież ja go oto prosiłam i teraz zrozumiałam, że byłam żałosna. Chciałam mieć go tylko dla siebie a nigdy tak nie będzie. Nie pozwalałam mu rozwijać się, żyć we własnym świecie i ograniczałam go tylko dla siebie, jak samolubna byłam... Nogi ugięły się pode mną i Rayan delikatnie złapał mnie za łokieć. Minęło zaledwie kilka sekund a przez moją głowę przewinęło się tyle myśli, że myślałam, że za chwilę eksploduje.
- Nic nie będę kończyć, to co mówisz to stek bzdur. To, że tobie i mamie się nie udało to wyłącznie twoja wina ! - krzyknął Justin a Pattie aż jęknęła. Musiałam zakryć sobie ręką usta, żeby nie zrobić tego samego. Kilka łez spłynęło jej po policzku. Nie mogłam na to patrzeć, to wszystko działo się przeze mnie, to ja byłam wszystkiemu winna, gdyby nie ja nie kłóciliby się a Justin nie powiedziałby tych słów.
- Moja wina bo to ja odszedłem tak!? Może nie pomyślałeś, że ... - zaczął mówić Jeremy, ale nie dane mu było skończyć.
- Nie usprawiedliwiaj się! Ranisz wszystkich wokół i sam nie wiesz czego chcesz! - krzyknął Justin przytulając do siebie Pattie.
- Chce żeby ona zniknęła z twojego życia! - odparł cholernie głośno i wskazał palcem na mnie. Serce stanęło mi na dłużej niż sekundę gdy nasze oczy się spojrzały. Były czarne i kipiała w nich złość. Patrzył na mnie jakby to wszystko działo się z mojej winy, nienawidził mnie. Wiedziałam, że to już koniec, nie mogłam dłużej na to patrzeć, to był jeden z najgorszych dni w moim życiu. Przełknęłam głośno ślinę i wzięłam głęboki oddech. Zaczęłam cała się trząść i wiedziałam, że czym dłużej będę zwlekać z tym co chcę powiedzieć, tym gorzej.
- Justin, Jeremy ma rację. Nie jestem dla ciebie wystarczająco dobra. To co się między nami wydarzyło nie powinno mieć w ogóle miejsca. - powiedziałam połykając własne łzy i jak najszybciej wybiegłam z domu. Złapałam torebkę i zaczęłam biec w stronę wyjścia nie zwracając uwagi na krzyk Justina. Nie mogłam zostać, wiedziałam co chce mi powiedzieć ale nie mogłam tego słuchać. Wiem, że on tak o tym nie myślał, wiele razy o tym rozmawialiśmy, przekonał mnie, że pieniądze i sława nie są dla niego ważne i, że dla niego liczy się moje wnętrze i to jak się przy mnie czuje. Ale teraz gdy usłyszałam te wszystkie słowa Jeremiego, zrozumiałam jak głupia byłam wierząc Justinowi. To co jest tutaj to tylko część jego życia i to bardzo mała część. Życie celebryty to jego prawdziwe życie. Jak mogłam myśleć, że będzie mnie dalej chciał, kiedy wyjedzie w trasę koncertową po całym świecie. Miliony dziewczyn, imprezy, gdzie ja byłabym w tym wszystkim. Nawet jeśli pojechałabym razem z nim czy umiałabym stawić czoła temu wszystkiemu... Jak mogłam myśleć, że jestem lepsza od Seleny, oni są dla siebie stworzeni. Dlaczego próbowałam sobie wmówić, że tak nie jest. Kochają się a ja byłam dla nich tylko przeszkodą. Rodzina Justina ją akceptowała, była sławna i rozumiała go lepiej niż ktokolwiek. Ogromne zły spływały mi po policzkach. Biegłam ile sił w nogach, nie zwracając uwagę na nic. Gdy byłam na plaży myślałam tylko o tym, żeby jak najszybciej znaleźć się w swoim miejscu. Nie widziałam prawię nic, obraz miałam zamazany, czułam, że pieką mnie oczy od rozmazanego makijażu. Kiedy wreszcie widziałam huśtawkę odetchnęłam z ulgą, to było jedyne miejsce w którym chciałam teraz być. Podbiegając bliżej zobaczyłam, że ktoś siedzi przed nią. Serce stanęło mi na chwilę, wystraszyłam się, że to Justin, a nie byłam w stanie się z nim teraz widzieć. Przestałam biec a zaczęłam powoli podchodzić, jeśli to nie był on jedyną osobą, która mogła tutaj być był Jacob. Odwrócił się, kiedy się na siebie spojrzeliśmy uśmiech z jego twarzy natychmiast zniknął. Widziałam w jego oczach troskę i miłość, jak on to robił, że zawsze wiedział, gdzie i kiedy będę go potrzebować.
- Boże Kate, chyba wolę nie pytać co się stało. - powiedział podchodząc do mnie. Nie czekałam długo rzuciłam się mu na szyję i wybuchnęłam panicznym płaczem. Objął mnie w żelaznym uścisku. Nie wiem ile tam staliśmy, ja płakałam w jego ramie a on delikatnie jeździł ręką po moich plecach i kołysał nas. Wciąż przed oczami miałam Justina i Jeremiego, ich kłótnie, płaczącą Pattie, przerażone dzieciaki... możliwe, że widziałam je ostatni raz. Wiedziałam, że już nigdy nie pozbędę się tych koszmarnych wspomnień. Nie wiem jak cholernie dziwne to musi być, ale chciałam być teraz przy Justinie. Na pewno potrzebował mnie teraz tak bardzo jak ja jego a zostawiłam go samego. Powinnam zostać, postawić się Jeremiemu, powiedzieć, że kocham Justina przytulić go i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Ale oczywiście ja wybrałam najgorszą opcję. Nie jestem najlepszą dziewczyną na świecie, okłamał mnie. Wtedy, gdy najbardziej mnie potrzebuje ja go zostawiam. Znów zachowałam się jak cholerny samolub myśląc tylko o sobie. Kolejna fala płaczu, której nie byłam wstanie powstrzymać. Sięgnęłam ręką do torebki, wyciągnęłam z niej telefon i spojrzałam na wyświetlacz trzy połączenia nieodebrane od Justina. Cholera, dlaczego moje życie musi być tak beznadziejne. Czy chociaż raz w życiu nie mogłam być szczęśliwa przez głupie dwa dni. Dlaczego wszystko musiało się popsuć, kiedy jeszcze trzy godziny temu wszystko było idealnie. Dalej nie mogę pojąć tego co stało się przed chwilą. "Chce żeby ona zniknęła z twojego życia" , "Ten związek nie ma żadnego sensu, skończy się szybciej niż myślisz!" , "To nie jest zabawa, to życie a ona nie jest dla ciebie. " te słowa w kółko pojawiały się w mojej głowie. Każde z nich tak bardzo bolesne.. Odblokowałam telefon, znalazłam Pattie w kontaktach, nawiązałam połączenie i przyłożyłam telefon do ucha.
- Kate, boże kochanie nic ci nie jest!? - zapytała zanim cokolwiek zdążyłam powiedzieć. Ją także zraniłam, płakała i wszystko przeze mnie. Jak mogłam być tak złym człowiekiem?
- Jeszcze żyję. Jak Justin? - zapytałam od razu i słyszałam jak gdzieś idzie.
- Dzwonił do ciebie, zaraz ci go dam. - odpowiedziała a moje serce zaczęło od razu bić szybciej.
- Nie! - krzyknęłam spanikowana. - Pattie chcę żebyś mu przekazała, że go przepraszam za wszystko, za dzisiaj, że zostawiłam go samego zamiast go wesprzeć i szczególnie za to, że w ogóle pojawiłam się w jego życiu. - wyjaśniłam szybko przez łzy nie mogąc ich powstrzymać. Jacob mnie objął a ja nie przestawałam się trząść.
- Kate, myślę że lepiej jakbyście porozmawiali. - łza za łzą spływały mi po policzku a ja czułam, że panikuję. Nie wiedziałam co się ze mną dzieję, czułam się jakby ktoś brutalnie odebrał mi cząstkę mnie.
- Nie mogę Pattie, boję się, że gdy usłyszę jego głos złamię się a muszę być silna. Muszę odejść z jego życia i pozwolić mu zacząć nowe, lepsze. - wyjaśniłam i słyszałam jak Pattie zaczyna płakać.
- To co się stało, Kate nie rób tego, kochacie się a to wszystko co usłyszałaś była tylko opinia Jeremiego, nawet nie wiesz jak było mi za niego wstyd. Przepraszam, że byłaś przy tym wszystkim. - odpowiedziała a moje serce znów zaczęło łamać się na kolejne części. Nie powinnam dzwonić, to wszystko utrudni. Nie dość, że ranię Justina to jeszcze Pattie. Jestem potworem, chciałabym zniknąć, wymazać siebie z pamięci Justina, tak żebyśmy nigdy się spotkali. Jak mogłam nie widzieć, że wszyscy tak właśnie na mnie patrzą. Na tą, która jest z nim tylko dla pieniędzy, owija sobie go wokół palca, wykorzystuje żeby samej stanąć na szczycie sławy. Co będzie, kiedy paparazzi dowiedzą się, że to już koniec. Świat zwariuje, nie będę mogła wyjść na ulice, beliebers same wybiorą dla mnie kare i poćwiartują mnie. Ale zasłużyłam na to wszystko.
- Pattie Jeremy miał racje, nie jestem wystarczająco dobra dla Justina. On marnuje się przy mnie, może mieć kogoś lepszego. Jak głupia byłam, że myślałam, że ludzie uwierzą mi, że nie jestem z nim dla pieniędzy... - powiedziałam łamiącym się głosem. Nie chciałam sobie wyobrażać, że nie będę widywać Justina, że już się przy nim nie obudzę, że nasze usta się nie spotkają.
- Nie mów tak i nawet tak nie myśl. - odpowiedziała szybko i też słyszałam, że jej głos się załamuje. Usłyszałam z oddali głos Justina, przez myśl przeszło mi żeby się rozłączyć ale nie mogłam. Coś wewnątrz mnie nie pozwalało mi.
- Kate, martwiłem się. Biegłem za tobą ale nie mogłem zostawić rodziców w domu, byłem taki rozdarty wiesz? Ja przepraszam cie, to nie powinno się wydarzyć, poniosło nas, przepraszam. Muszę cie zobaczyć. - mówił strasznie szybko a każde jego słowo powodowało, że moje serce biło coraz szybciej. Jego głos, lekko posklejał moje serce. Spojrzałam na Jacoba a on pokiwał głową i znów się do mnie przytulił.
- Justin nie możemy się zobaczyć, nie wiem czy jeszcze kiedyś się zobaczymy sami. - wyjaśniłam i słyszałam jak bierze głęboki oddech.
- Ccco ty mówisz, nie proszę cię, nie mów, że uwierzyłaś w to wszystko. - odpowiedział i jego głos też się łamał. W moim gardle pojawiła się ogromna gula, ten telefon to jeden z moich następnych głupich pomysłów.
- Jeremy miał rację. Porozmawiaj z Pattie wszystko jej wyjaśniłam. Muszę iść. - odparłam i słyszałam jak rozmawia o czymś z mamą. Byłam na skraju załamania, czułam że zaraz wybuchnę. Coraz bardziej się trzęsłam i gdyby nie Jacob już dawno całkiem bym ześwirowała.
- Kate, powiedz mi tylko jedno. To koniec? Błagam powiedz, że nie. Kocham cię najbardziej na świecie. Nie rób mi tego, nie zostawiaj mnie, potrzebuję cię. - mówił a ja nie mogłam już wytrzymać. Upuściłam telefon i wybuchnęłam płaczem. - Kate błagam powiedz coś....


___________________________________________________________________
CO SIĘ DZIEJE. Jak myślicie wrócą do siebie czy Kate odejdzie? N xoxo


6 komentarzy:

  1. JEZUUU TERAZ NIE MOŻE BYĆ WSZYSTKO DOBRZE MUSISZ POCIĄGNĄĆ TROSZKĘ DALEJ TA DRAME ! ;) WSPANIAŁE

    OdpowiedzUsuń
  2. Boooze ale mnie zaskoczylas tym rozdzialem!! o.o Nie spodziewałam się tego.! o.o Proszę wprowadz happy end ;| Blaaagam!! ;| Czekam i kocham!! ;** <33 Był wspanialy i emocjonujący ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Happy end byłby trochę nudny... Nie sądzisz ? Dobrze gdyby było jeszcze trochę dramy a dopiero później Happy end ;)

      Usuń
    2. Mi to tam jedno kiedy będzie, ale ważne dla mnie żeby BYŁ ;D ;)

      Usuń
  3. Popłakałam się
    Jest cudowny

    OdpowiedzUsuń
  4. ei no nie mów, że nie będzie happy ? :(

    OdpowiedzUsuń