niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział 43.

      Poniedziałek i wtorek mijały mi strasznie wolno. Nie poszłam do szkoły, nie miałam siły ani ochoty. Całe dwa dni przeleżałam w łóżku wpatrując się w sufit. Czułam w sobie pustkę, której nikt oprócz Justina nie mógł wypełnić. Telefon miałam rozładowany od niedzieli, nie chciałam z nikim pisać ani rozmawiać, nawet z Dez. Nic nie jadłam, piłam jedynie wodę i chodziłam do łazienki. Nic nie miało dla mnie sensu, czułam się jakbym umarła. Już nie raz miewałam takie momenty, byłam przyzwyczajona w pewnym stopniu do cierpienia. Strata rodziców, później Gale'a i jeszcze wiele innych, dlatego obiecałam sobie, że już nigdy nikomu nie zaufam. A jednak nie dotrzymałam złożonej sobie obietnicy. Oddałam cząstkę siebie Justinowi, jak mogłam nie przewidzieć, że to się źle skończy. Nie zdając sobie sprawy z każdym dniem raniłam siebie coraz bardziej. Okłamywałam się, że jestem szczęśliwa ale tak na prawdę przedłużałam to co było nieuniknione. Zwykła dziewczyna i sławny chłopak, przecież to nie mogło się udać. Dlaczego dopiero Jeremy mi to uświadomił. Doprowadziłam do tego, że wszyscy przeze mnie cierpieli. Ale to wszystko przez to, że nie da się oprzeć Justinowi. Wszystkie beliebers się ze mną zgodzą, jest idealny. Wszystko cię w nim przyciąga, głos, oczy, uśmiech, zapach.. Nawet jeśli dziewczyny go nienawidzą, twierdzą, że jest gejem i śpiewa jak dziewczyna w głębi duszy wiedzą, że jest cholernie przystojny. Paparazzi jeszcze o niczym nie wiedzą, myślę, że Justin nie będzie chciał tego mówić. Aktualnie mamy przerwę w naszym związku, nie jesteśmy razem ale też to nie znaczy, że tak to się skończy. Gdy zapytał mnie czy to koniec, nie mogłam powiedzieć, że tak. To słowo nie chciało mi przejść przez gardło. Bałam się, że on wtedy zniknie, że więcej go nie zobaczę a tak bardzo tego nie chciałam. Część mnie bardzo go potrzebuje, chce powiedzieć, że wszystko będzie dobrze i , że jakoś się ułoży. Druga część mówi,  że zostawiając go robię to dla niego, że wyjdzie mu to na dobre. Nigdy w życiu nie byłam jeszcze tak rozdarta, wiedziałam tylko, że wszystko zależy ode mnie. To ja musiałam podjąć decyzję i wiem, że zaważy ona na moim życiu. Jeśli to skończę zostanę znienawidzona przez połowę świata, po drugie już nigdy nie będę potrafiła komuś w pełni zaufać, zakochać się. Jeśli jednak dalej z nim zostanę będę żyć z świadomością, że psuję jego życie, po drugie, że Jeremy mnie nienawidzi. Serce mówi co innego niż rozum. Wszystkie moje myśli skupiały się tylko na tym. Nie mogłę sobie z nimi poradzić, nie mogłę przestać o tym myśleć, kompletnie nie wiem co mam robić. Był wtorek godzina 18 a ja od rana leżałam w łóżku. Dzwonek do drzwi zadzwonił a ja z niechęcią wstałam. Byłam w samej koszulce i majtkach w domu było ciemno, to mógł być tylko Jacob. Nie myliłam się, kiedy otworzyłam drzwi zobaczyłam jego uśmiechniętą twarz. Gdy spojrzał na mnie jego uśmiech szybko zamienił się w grymas.
- Chodź tu do mnie. - powiedział i przytulił mnie do siebie mocno. Nie czekałam ani chwili położyłam głowę na jego torsie i objęłam go rękami. Staliśmy tak chwilę, dopóki nie zrobiło mi sie zimno.
- Wejdź. - odparłam odsuwając się od Jacoba. Wchodząc do domu zapaliłam kilka świateł. - Chcesz gorącą czekoladę? - zapytałam a on pokiwał głową. Weszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać mleko.
- Wziąłem jedzenie na wynos. - powiedział wchodząc za mną do kuchni. Odwróciłam się i zobaczyłam siatkę w jego dłoni, której wcześniej nie zauważyłam.
- Jesteś kochany ale nie jestem głodna. - odpowiedziałam a on westchnął.
- Mogę się założyć, że nie jadłaś obiadu. Wyglądasz okropnie. - odparł a ja wzruszyłam tylko ramionami. Przy nim nie muszę przejmować się tym w co jestem ubrana, czy jestem umalowana itp. To uwielbiałam, mogłam być po prostu sobą w kucyku na głowie, bez makijażu w dresach on i tak mnie kochał.
- Dzięki. Co działo się w szkole? - zapytałam chcąc zmienić temat. Nasypałam nam do kubków czekolady a Jacob mimo mojego wcześniejszego komentarza zaczął wyciągać jedzenie.
- Wszyscy chodziliśmy jakoś przygnębieni. - odparł a ja wiedziałam, że to z mojej winy i czułam się z tym okropnie. Pomieszałam łyżką czekoladę i postawiłam na stole.
- A co u Justina? - powiedziałam i serce zakuło mnie, gdy wymówiłam jego imię. Wzięłam nam dwa widelce i usiadłam na przeciwko Jacoba.
- Wygląda gorzej niż ty.. pisał do siebie, dzwonił ale miałaś wyłączony telefon. On na prawdę się martwi Kate. - odpowiedział a ja spuściłam głowę. Dlaczego to wszystko musi być takie trudne, powinien się cieszyć, że wreszcie ma mnie z głowy a jest zupełnie odwrotnie. Myśli o tym więcej niż ja, przez co mam wyrzuty sumienia.
- Jacob co ja mam zrobić? - zapytałam z bólem w głosie. Ktoś musiał mi pomóc i tą osobą był Jacob.
- Nie mam pojęcia. Myślę, że może dobrym pomysłem byłoby jakbyś zaproponowała mu przyjaźń. Na pewno najgorszym pomysłem jest, żeby to skończyć więc nawet o tym nie myśl. Tylko byście obydwoje cierpieli a ja musiałbym na to patrzeć, więc nie. Nie możecie stracić kontaktu, dla chłopaka przyjaźń z dziewczyną którą wcześniej był to jedna z najgorszych rzeczy, ale nie mamy innego wyjścia. Znaczy nie masz. - wyjaśnił mi a ja zaczęłam analizować jego słowa. Jak zawsze miał racje, wiedziałam, że ani ja ani Justin nie wytrzymamy tego, żeby się do siebie nie odzywać.
- Ale Jacob ja nie chcę robić mu nadziei. To równie dobrze, może być koniec. Kiedy zaproponuję mu przyjaźń on odbierze to jako promyk nadziei. Nie chcę go ranić, chcę żeby był szczęśliwy ale beze mnie. - odpowiedziałam a Jacob szybko pokręcił głową. Bawiłam sie sałatką, która stała przede mną. Nie miałam w ogóle apetytu. Odłożyłam widelec i napiłam się łyka czekolady.
- Nie mów tak. Musisz zdać sobie sprawę, że to co powiedział jego tata to tylko zdanie pana Jeremiego. Ty go nie psujesz, to właśnie dzięki tobie jest szczęśliwy. Paparazzi od dawna byli w jego życiu i gdyby ciebie nie było interesowaliby sie innymi prywatnymi rzeczami Justina. To, że nie chciałaś jeździć z nim na gale czy imprezy, sprawiło, że mógł odpocząć od tamtego życia. Kiedy z nim rozmawiałem, nie mówił mi, że tego mu brakuje. Gdy zapytałem go co najbardziej na świecie lubi robić powiedział mi o dwóch rzeczach. Jedną było spędzanie czasu z rodziną a drugą leżenie z tobą cały dzień w łóżku. Nie wspominał nic o wywiadach, koncertach. Ma od tego przerwę pamiętasz? Nikt inny, nawet Selena nie pomogłaby mu tak bardzo odpocząć jak właśnie ty. Nie bez powodu znalazł twoje miejsce, prawda? - zapytał a po moim policzku spłynęło kilka łez. Kolejny raz miał rację a mi tak trudno było w to uwierzyć. Nie myślałam o tym wszystkim, cały czas skupiałam się na tym, żeby obwinić samą siebie. Jacob złapał moją rękę, podniosłam głowę i spojrzałam w jego niebieskie oczy. - On cię kocha wiesz o tym. Gdyby tak nie było połowa świata nie wiedziałaby o was. Gdyby chciał być z Seleną to byłby z nią ale nie jest. Woli ciebie i o tym też wiesz. Nie dawaj jej satysfakcji, będzie myślała że wygrała jeśli teraz się poddasz. Jesteś silna i wiem, że poradzisz sobie z tym co się stało. Pamiętasz, że zawsze to właśnie ty kazałaś nam nie patrzeć co myślą inni? - zapytał a ja pokiwałam powoli głową. - Właśnie. Teraz zrób to samo. To opinia tylko jednego człowieka. Ja, Dez, Mike, Miley, Rayan, Christian, Pattie, twój ciocia i wujek i z pewnością wiele innych osób ma inne zdanie na ten temat. - odpowiedział a ja lekko sie uśmiechnęłam. Musiałam to wszystko przemyśleć, słowa Jacoba totalnie namieszały mi w głowie. Wcześniej byłam skłonna skończyć to wszystko, miałam determinacje i czułam, że to najlepsze rozwiązanie. Teraz znów wydaje mi się, że lepsze jest zostanie z Justinem. Musiałam dać nam trochę czasu, to było pewne. Chcę przemyśleć kilka spraw dotyczących wyjazdów na gale, imprez z celebrytami, Seleny, trasy koncertowej i wielu innych.
             Powoli otworzyłam oczy, spojrzałam na zegarek. Była 7.05, musiałam już wstawać chociaż najchętniej zostałabym w domu ale obiecałam Jacobowi, że pójdę dzisiaj do szkoły. Poszłam do łazienki, obmyłam twarz wodą. Lekko się umalowałam, umyłam zęby, wyprostowałam włosy a potem ubrałam się w klik. Nie byłam głodna więc zostało mi jeszcze dużo czasu. Nalałam sobie szklankę wody, usiadłam na krześle w kuchni i włączyłam internet. Weszłam na Instagram, Dez dodała to zdjęcie z podpisem " #my #beautiful #dog #love #love #love ", zjechałam niżej nowe zdjęcie dodane przez Mike klik "Mam najpiękniejsza dziewczynę na świecie" zaśmiałam się i skomentowałam "Zazdroszczę ;x " zjechałam niżej Jacob dodał zdjęcie, które robiłam mu wczoraj klik " W stylu: Kate nie chce już więcej zdjęć" wykręciłam oczami i napisałam "Nie marudź, piękny jesteś" gdy zobaczyłam kolejne zdjęcie serce zaczęło bić mi szybciej. Dodał je Justin klik i podpisał "Tęsknimy za Tobą, bardzo. " patrzyłam na to zdjęcie cały czas, nie mogąc przestać. To wszystko było tak cholernie skomplikowane. Usłyszałam klakson i aż podskoczyłam na krześle. Gdyby nie to, siedziałabym tak cały dzień i patrzyła w telefon myśląc o tym wszystkim. Drugi klakson, wykręciłam oczami. Złapałam torebkę, wrzuciłam do niej jabłko i wybiegłam z domu.
- Nie musiałeś trąbić dwa razy. - westchnęłam wchodząc do samochodu. Spojrzałam na Jacoba a on wzruszył ramionami.
- Myślałem, że planujesz zaspać. - odpowiedział a ja lekko go uderzyłam. Zapięłam pasy i Jacob odpalił samochód. To był pierwszy raz o kilku miesięcy, kiedy nie jechałam z Justinem do szkoły. To on przyjeżdżał po mnie rano i razem jeździliśmy, Jacoba podwoziła mama a Dez z Mikem jeździli razem. Teraz musiało się to zmienić. Próbowałam przekonać Jacoba, że mogę dojechać do szkoły sama ale on nie chciał tego słuchać. Cieszyłam się, że nie dał za wygraną. Od razu odczułabym, że czegoś mi brakuje, z Jacobem mogę się poczuć jakby prawie nic się nie zmieniło. Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Powoli wysiadłam z samochodu i zaczekałam na Jacoba. Czułam na sobie wzrok "ciekawskich" lub na tyle inteligentnych, którzy zobaczyli, że coś jest nie tak. Ale byłam przyzwyczajona, że ludzie w szkole się na mnie gapią. Cholernie mi to przeszkadzało ale nie mogłam nic na to poradzić. Wzięłam Jacoba pod rękę i weszliśmy do szkoły. Oczy wszystkich skierowane były na nas. Czułam się jakby nie było mnie jakiś rok i wszyscy są ciekawi co się ze mną działo. Nie było mnie jednak dwa dni a ludzie i tak chcieli wiedzieć więcej. Pierwsze dwie godziny mieliśmy razem, to był jedyny plus. Minusem było to, że Justin też miał z nami te zajęcia. Wzięłam zeszyty z szafki, poczekałam na Jacoba i ruszyliśmy pod salę. Serce zaczęło bić mi szybciej, nie wiedziałam jak zachowa się Justin, kiedy się spotkamy. Nie wiedziałam jak ja będę się zachowywać. Zadzwonił dzwonek a my musieliśmy biec, żeby za bardzo się nie spóźnić. Wpadliśmy do sali kilka minut po dzwonku i wybełkotaliśmy przeprosiny. Szybko rozejrzałam się po sali ale nie było go, nie przyszedł. Spojrzałam na Jacoba a on wzruszył ramionami, na znak, że nie wie o co chodzi. W mojej głowie od razu pojawiło się mnóstwo pytań.Nie przyszedł, dlatego, że ja jestem? Nie chce mnie widzieć? Rozchorował się? Coś mu się stało? Może zaspał? Może przyjdzie za godzinę? Patrzyłam na boisko za oknem myśląc o tym wszystkim.  Na korytarzu szukałam go wzrokiem, nie było go, nie przyszedł. Czułam się jeszcze gorzej niż wcześniej. Bolała mnie głowa w dodatku nie przestawałam o nim myśleć. Wsadziłam rękę do torebki chcąc znaleźć telefon ale nie mogłam go znaleźć. Po chwili uświadomiłam sobie, że musiałam zostawić go w domu. Chciałam sprawdzić czy może nie napisał. Martwiłam się cholernie. Jedynym przedmiotem na którym uważałam była geografia, nie było mnie dwa dni a ja zupełnie nie miałam pojęcia o czym mówią. Musiałam nadrobić materiał jak najszybciej. Kiedy skończyły się lekcje, miałam dość dzisiejszego dnia. Otworzylam szafkę i wzięłam prawie połowę książek, będę miała trochę roboty.
- Hej, szukałam cię. - powiedziała Bella. Zamknęłam szafkę i uśmiechnęłam się do niej.
- No cześć. Co się stało? - zapytałam i zaczęłam iść w stronę wyjścia. Lubiłam ją, ale na prawdę nie miałam ochoty z nikim rozmawiać.
- Nie było cię w poniedziałek ani we wtorek prawda? - zapytała a ja pokiwałam głową. - Właśnie. Nie mam twojego numeru i nie miałam jak ci przekazać, że zaczęły nam się treningi. Nie było cię już na dwóch, mam nadzieję, że będziesz dzisiaj. - powiedziała a ja zaklęłam w duchu. Dlaczego teraz wszystko musiało mi się walić na głowę... Justin, nauka, treningi. Bella przyglądała mi się a ja po chwili zorientowalam się, że czeka aż coś powiem.
- Tak oczywiście będę dzisiaj, nie zostawię was. O której zaczynamy? - zapytałam i widziałam, że odetchnęła z ulgą. Nie mogłam ich wystawić, byłam rozgrywającą, beze mnie ciężko byłoby im. Poza tym to była moja odskocznia, na boisku skupiam się tylko na piłce, wyjdzie mi to na dobre.
- W sumie to za jakieś 10 minut. - odpowiedziała i wzruszyła ramionami. Pokiwałam głową, byłam cholernie zmęczona ale nie mogłam odpuścić.
- Wezmę tylko strój poczekasz na mnie? - zapytałam a Bella pokiwała głową. Później opowiadała mi o wczorajszych treningach, pytałam ją o geografię, obiecała, że wyśle mi swoje notatki. Gdy byłyśmy w szatni zostało nam tylko 5 minut. Szybko przebrałam się w strój, założyłam nakolanniki, zmieniłam buty, związałam włosy i byłam gotowa. Kiedy wbiegłyśmy na sale, dziewczyny już się rozgrzewały. Wzięłyśmy piłkę i dołączyłyśmy do nich. Spojrzałam się w bok i zobaczyłam chłopaków, mieli trening. Spojrzałam na Jacoba i pomachaliśmy sobie. Pokiwał głową w lewą stronę a ja zrobiłam pytającą minę. Delikatnie wskazał palcem kierunek, w którym chciał żebym się spojrzała. Wiedziałam co chce mi pokazać, powoli przesunęłam głowę w stronę którą mi pokazywał i zobaczyłam Justina rozmawiającego z trenerem. Przyszedł, był tutaj, byliśmy na jeden sali. Serce zaczęło bić mi szybciej a ręce zaczęły się pocić. Jacob miał racje, wyglądał gorzej ode mnie. Miał podkrążone oczy, rozczochrane włosy i był blady. Walczyłam z ochotą podejścia do niego.
- Hej Kate, gramy już! - krzyknęła Bella a ja zobaczyłam, że czekają na mnie. Pokiwałam głową i podbiegłam do nich, ustawiłam się w rzędzie i czekałam aż ktoś mnie wybierze. Nie musiałam czekać długo, zawsze wybierali mnie na samym początku. Przybiłam piątkę Belli bo to właśnie ona mnie wybrała. Byłyśmy we dwie strasznie zgrane. W siatce rozumiałyśmy się bez słów. Teraz zaczął się trening, ustawiłam się na swojej pozycji. Najpierw ćwiczyłyśmy atak. To był sposób naszej trenerki. Zanim zaczynałyśmy mecz, dzieliła nas na drużyny. Z nimi ćwiczyłyśmy. Tak było łatwiej pani Williams ustalić pierwszy skład. Widziała wtedy, kto na jakiej pozycji dobrze gra itp. Czasem nie rozumiałam jej metod ale były skuteczne. Po 10 min wystawy, jedna z dziewczyn zmieniła mnie. Czułam jak krew szybko płynie mi w żyłach, miałam tyle energii co nigdy. Musiałam się wyżyć, potrzebowałam wyładować na czymś emocje, tym czymś była piłka. Kiedy Samanta, dziewczyna która mnie zmieniła wystawiła mi piłkę uderzyłam w nią najmocniej jak tylko umiałam. Poczułam jakby ulgę, mogłam dać upust swoim emocjom.
- Dobrze Kate, oby tak dalej! - krzyknęła trenerka a ja się uśmiechnęłam. Może ten dzień za szybko spisałam na straty. Po 10 minutach wystawiania, ćwiczyłyśmy zagrywkę a potem zaczęłyśmy grać. Każdy mecz, nawet taki między sobą był dla nas ważny i każda dawała z siebie wszystko. Nie miałam nawet czasu żeby myśleć o tym, że Justin jest zaledwie jakieś 100 metrów ode mnie. Nawet nie wiedziałam, czy wie, że jestem obok niego. Dawno tak dobrze mi się nie grało, czułam, że mogę wszystko, walczyłam o każdą piłkę. Oczywiście wygrałyśmy. Na szczęście nigdy nie kłóciłyśmy się o mecz, to co działo się na boisku, zostawało na boisku. Taka była nasza zasada. Trenerka pochwaliła nas, kazała trzymać nam tak dalej a na pewno wysoko zajdziemy. Po dwóch godzinach trening się skończył, gdy wychodziłam obejrzałam się za siebie ale nie zobaczyłam Justina. Stali w rzędzie i ich trening też się kończył. Odwróciłam głowę i weszłam do szatni. Złapałam ręcznik i od razu ruszyłam pod prysznic, byłam cała mokra. Po 15 minutach byłam już ubrana, pożegnałam się z dziewczynami, założyłam torbę przez ramię i wyszłam z szatni.
- Hej, poczekaj podwiozę cię. - szybko się odwróciłam.
- Wystraszyłeś mnie. - powiedziałam do Jacoba który stał za drzwiami. Wykręcił oczami.
- Myślałaś, że to Justin? - zapytał a ja pokiwałam głową. Nie było sensu go okłamywać, zasługiwał na to, żeby znać prawdę jak nikt inny.
- Widziałam go. Rozmawialiście? - zapytałam a Jacob westchnął. Zaczęliśmy powoli iść w stronę wyjścia. Było już po 18, zaczynało robić się ciemno, cieszyłam się, że nie będę musiała wracać piechotą.
- Tylko przez chwilę, nie mieliśmy na to czasu. Po treningu nawet się nie kąpał od razu poszedł do domu. - powiedział a ja spuściłam głowę. Irytowało mnie to, że nie wiedziałam co się z nim dzieje. Nie byłam do tego przyzwyczajona.
- Rozumiem. - westchnęłam. Przez drogę powrotną nie rozmawialiśmy dużo, obydwoje byliśmy potwornie zmęczeni. Gdy byliśmy pod moim domem, pożegnałam się z Jacobem i szybko weszłam do środka. Zaklęłam, kiedy zorientowałam się jak wiele mam jeszcze do zrobienia. Poszłam do kuchni i wstawiłam wodę na kawę, będę jej dużo potrzebowała. Musiałam chwilę odpocząć, wzięłam piżamę i poszłam pod prysznic. Dokładnie umyłam każdy fragment ciała oraz włosy. Nie wyobrażałam sobie, że każdego dnia będzie mnie czekał taki trening. Zapowiadały się ciężkie tygodnie. Gdy wyszłam spod prysznica nakremowałam ciało i wysuszyłam włosy. Zrobiłam dzbanek kawy, wzięłam torebkę z książkami, telefon i poszłam do salonu. Włączyłam telewizję i byłam gotowa na długi wieczór, który mnie czekał. Zabrałam się na początku na angielski, uzupełniłam zeszyt i mniej więcej powtórzyłam ostatnie tematy, żeby mieć jakiekolwiek pojęcie o tym co mówimy na lekcji. Zeszło mi prawie dwie godziny, była 21 a ja potrzebowałam krótkiej przerwy. Wzięłam telefon, miałam tylko jedną wiadomość od Dez "Jak po treningu? " i zero wiadomości od Justina. Szybko jednak odrzuciłam te myśli, nie mogłam teraz się nad tym zastanawiać, nie miałam na to czasu. Weszłam na Instagram i zobaczyłam, że Justin dodał nowe zdjęcie klik, nie podpisał go. Zmarszczyłam brwi zastanawiając się, gdzie on do cholery był. Nie znałam tego miejsca ani tych ludzi którzy siedzą za nim. Szybko weszłam na stronę dla celebrytów i zaczęłam szukać informacji o Justinie. Nie mogłam uwierzyć w to, że teraz sama muszę tutaj wchodzić, żeby się czegoś dowiedzieć... to było tak upokarzające. Uśmiechnęłam się, kiedy zobaczyłam nagłówek "Justin Bieber zaczyna pracować nad nową płytą, podekscytowani? " szybko weszłam, żeby dowiedzieć się czegoś więcej. Od razu moim oczom ukazały się te zdjęcia klik, klik i klik. Dlaczego nie powiedział mi, że będzie zaczynać nagrywać, to nie miało sensu, zaczęłam czytać. "Dzisiaj w internecie pokazały się zdjęcia Justina w studiu. Nie widzieliśmy go tam już od dawna. Sam gwiazdor dodał zdjęcie na Instagram na którym widzimy, że jest w studiu. Jesteśmy strasznie podekscytowani, czekamy z niecierpliwością na jego nową płytę. Wiemy, że nas zaskoczy i prawdopodobnie będzie chciał pokazać nam nowego siebie. Ostatnio na Instagramie również pojawiło sie jego nowe zdjęcie, które przykuło naszą uwagę. Podpisane było "Tęsknimy za tobą, bardzo." Jak myślicie do kogo były kierowane te słowa? Miejmy nadzieję, że wszystko się wkrótce wyjaśni. Na razie z niecierpliwością czekamy na publikacje pierwszego singla Justina. ". To, dlatego go dzisiaj nie było. Zaczął nagrywać płytę, to wiele wyjaśnia. Patrzyłam na te zdjęcia i widziałam, że nie jest szczęśliwy. Źle się z tym czułam do tego paparazzi zaczynają podejrzewać coś odnośnie zdjęcia. Sprawy zaczynały się poważnie komplikować a ja czułam, że z Justinem zaczynami się od siebie oddalać. Wyłączyłam telefon i rzuciłam go na kanapę jak najdalej od siebie. Otworzyłam zeszyt od geografii i zaczęłam pisać notatki, nie mogłam teraz o tym myśleć.
             Patrzyłam tempo na telewizor i piłam kolejny kubek kawy. Nie zdawałam sobie sprawy, że aż tak długo będzie mi z tym schodzić. Nawet nie zrobiłam połowy rzeczy, które muszę zrobić a było już po 23. Telefon zaczął mi wibrować a ja szybko się podniosłam i spojrzałam na wyświetlacz. Justin, serce zaczęło bić mi szybciej. Dlaczego dzwonił o tej godzinie, nie wiedziałam czy odebrać czy nie, spanikowałam i odebrałam połączenie zanim się rozłączył.
- Hej, śpisz? - zapytał a ja słyszałam troskę w jego głosie. Ręce mi się trzęsły i czułam ciepło na sercu. Cholernie miło było słyszeć jego głos.
- Nie. - odpowiedziałam cicho i słyszałam jak wzdycha.
- Obudziłem cię? - zapytał. Podciągnęłam kolana pod brodę, nie wiedziałam dokąd prowadziła ta rozmowa ale dobrze, że odebrałam. Nie chciałam się od niego odcinać.
- Nie, mam masę nauki. - powiedziałam i sama westchnęłam. Wyobrażałam jak leży teraz w łóżku z telefonem przy uchu. Chciałbym przy nim być, pocałować go i usnąć w jego ramionach. Zostały mi chociaż wspomnienia ich nikt nie mógł mi odebrać.
- Dzwonię bo chciałem zapytać czy wszystko u ciebie okej? - odparł a ja lekko się uśmiechnęłam.
- Jakoś się trzymam. A ty? - zapytałam a po drugiej stronie zapadła cisza. Przegryzłam wargę czekając na odpowiedź.
- Ja jakoś też. - odpowiedział i przez chwilę żadne z nas nic nie mówiło, wsłuchiwaliśmy się tylko w swoje oddechy. - Nie mogłem powstrzymać się, żeby zadzwonić i usłyszeć twój głos. - powiedział a ja westchnęłam. Takie nasze rozmowy wcale nie pomagały, przez nie jeszcze bardziej tęskniłam, ale chociaż wiedziałam, że się trzyma.
- Mówisz tak jakbyśmy nie rozmawiali od tygodni. - powiedziałam a Justin się zaśmiał.
- A nie nie rozmawiamy od tygodni? - zapytał a ja wykręciłam oczami, chociaż wiedziałam, że tego nie widzi.
- Justin musisz dać mi trochę czasu. - odparłam po chwili. Zapadła cisza a ja nie mogłam znieść faktu, że nie wiem o czym teraz myśli i jak wygląda.
- Nie odpychaj mnie od siebie. - westchnął a ja poczułam ból w sercu.
- Nie robię tego, po prostu muszę przemyśleć kilka spraw. - wyjaśniłam. Cisza między nami stawała się nieznośna. Obydwoje tylko coraz bardziej zaczynaliśmy się przejmować. Przypominaliśmy sobie wydarzenia z niedzieli i po raz setny analizowaliśmy je dochodząc do tych samych wniosków.
- Kiedy się spotkamy? - zapytał a w moich oczach pojawiły się łzy. Z każdą sekundą czułam coraz większą pustkę w sercu. Tak bardzo bolało mnie to, że oddalamy się od siebie. Wiedziałam, że to z mojej winy, ale nie mogłam nic na to poradzić, nie teraz.
- Jutro w szkole, jeśli przyjdziesz.. - odpowiedziałam z lekkim wyrzutem w głosie. Sama do końca nie wiem czemu, ale byłam na niego zła, że nie powiedział mi o nagrywaniu płyty.
- W szkole.. to w ogóle nie będzie spotkanie. Przyjdę. Czemu ciebie nie było dwa dni? - zapytał a ja czułam, że ręce zaczynają mi drgać. Nie rozmawialiśmy, nie jesteśmy ze sobą i mamy do siebie pretensje, że nie wiemy co się z u nas nawzajem dzieje, to cholernie dziwne.
- Dobre i takie spotkanie czyż nie? Nie byłam w stanie. - wyjaśniłam. Nalałam sobie kolejną szklankę kawy i upiłam łyka.
- Czemu nie możemy spotkać się po szkole? Co masz na myśli, że nie byłaś w stanie? - zadawał pytania a ja zrozumiałam, że ta rozmowa zmierza w złym kierunku.
- Musisz dać mi czas, mówiłam ci Justin. Za dużo pytań jak na jedną rozmowę. - westchnęłam. Wiedziałam, że teraz przeczesuję włosy ręką z irytacji ale nie mogłam nic na to poradzić. Musiałam być silna i nie poddawać sie tak szybko.
- Ile czasu? Dzień, dwa, tydzień? Tęsknie, po co mam czekać. Najchętniej teraz wsiadłbym w samochód i przyjechał do ciebie. - wyjaśnił a moje serce zaczęło bić szybciej. Gdyby był tutaj ze mną nie wiem czy dałabym sobie z tym radę. Przez telefon czuję się silniejsza.
- Nie wiem ile, te wszystkie słowa, na okrągło słyszę jej w swojej głowie. Muszę pomyśleć co dalej. - powiedziałam. Atmosfera między nami robiła się coraz dziwniejsza a ja czułam, że słabnę fizycznie i psychicznie.
- Te słowa nic nie znaczyły.. Co dalej, tzn? Planujesz mnie zostawić.. ? - zapytał a ja słyszałam żal i przerażenie w jego głosie. Serce przestało mi bić na chwilę.
- Nie wiem Justin. To wszystko jest takie trudne wiesz? - odparłam i czułam się coraz bardziej zestresowana. Napierał na mnie a ja nie wiedziałam jak mam się już bronić.
- Twoje miejsce jest przy mnie a moje przy tobie. To wcale nie jest skomplikowane. - powiedział a ja pokręciłam przecząco głową, on mnie w ogóle nie rozumiał i w tym był problem. Dla niego to co się wydarzyło nie było tym co dla niego.
- Jest ale nie chcę o tym teraz rozmawiać. - westchnęłam i słyszałam jak Justin robi to samo.
- Nie chcę stracić twojej miłości. - odpowiedział a po moim policzku spłynęła łza którą szybko otarłam. Muszę być silna, muszę być silna.
- Nie stracisz. Muszę iść Justin. Dobranoc. - powiedziałam szybko, musiałam skończyć tą rozmowę. Nie mogłam już dłużej walczyć z samą sobą, nie miałam na to siły.
- Będę czekał. Dobranoc. - odparł a ja od razu się rozłączyłam. To wszystko działo się tak jakbym była w jakimś koszmarnym śnie. Jeden dzień a tak wiele rzeczy przez niego skomplikowało się. To był pierwszy raz, kiedy nie odzywaliśmy się do siebie dwa dni. Wiem, że to głupie i, że to tylko dwa dni ale miłość rani jak nic innego. Gdy myślałam, że zdradza mnie z Seleną czułam się okropnie ale wewnątrz siebie czułam, że mu wybaczę i tak się stało. Teraz nie mam tej pewności, nawet nie mam za co mu wybaczać jednak czuję, że to będzie o wiele trudniejsze niż wtedy. Może właśnie, dlatego, że nic nie zrobił i nie mogę być o nic na niego zła, po prostu próbuję go chronić. Usiadłam na ziemi, dopiłam szklankę kawy i zabrałam się za geografię. Oczy prawie mi się zamykały, ale wiedziałam, że muszę ogarnąć to wszystko dzisiaj.
       Budzik dzwonił już trzeci raz a ja nie byłam w stanie nawet go wyłączyć. Podniosłam głowę z stolika, poczułam okropny ból w plecach, nogach i szyi. Jak mogłam usnąć na siedząco?  Powoli zaczęłam stawać i czułam, jak każdy mój ruch niesie za sobą okropne uczucie. Wyciągnęłam ręce do tyłu i zaczęłam nimi ruszać jednocześnie robiąc kilka przysiadów. Musiałam się rozruszać. Nie czekałam długo, poszłam do kuchni i wstawiłam wodę na kawę, tylko ona będzie mnie trzymać dzisiaj przy życiu. Nie miałam dużo czasu do wyjścia, umyłam twarz wodą i przestraszyłam się, gdy zobaczyłam sie w lusterku, wyglądałam przerażająco. Wyjęłam kosmetyki i po 10 min wyglądałam prawie jak człowiek. Ubrałam się w klik i umyłam zęby. Usłyszałam klakson z dworu, cholera. Szybko złapałam przenośny kubek nasypałam kawy, zalałam wodą i osłodziłam. Wzięłam go do ręki, do torebki wrzuciłam jabłko i szybko zebrałam książki z stolika. Kolejny dźwięk klaksonu. Kartki wypadły mi z notesu zaczęłam je zbierać, kiedy telefon w kuchni zaczął mi dzwonić. To zdecydowanie nie był mój dzień. Po kilku minutach zamykałam dom i biegłam do samochodu.
- Ile można na ciebie czekać. - powiedział Jacob i wykręcił oczami. Westchnęłam i zapięłam pasy.
- Spałam dwie godziny, nie mniej do mnie pretensji proszę cię. - odparłam i spojrzałam w okno. Wiedziałam, że dzisiaj będzie ciężki dzień.
- Jadłaś coś na śniadanie? - zapytał a ja pokiwałam głową. Nie byłam głodna, jedzenie to była ostatnia rzecz o której teraz myślałam.
- Dzisiaj też się spóźnimy.. - odpowiedziałam patrząc na zegarek. Upiłam łyka kawy i oparzyłam się w język. Syknęłam a Jacob sie ze mnie zaśmiał.
- Mówi sie trudno. - wyjaśnił i przycisnął pedał gazu. Pogoda dzisiaj była okropna, padało i wiał silny zimny wiatr. Nawet w samochodzie było chłodno, naciągnęłam rękawy na ręce, skuliłam się powoli pojąc kawę. Gdy dojechaliśmy była 8:02, już mieliśmy dwie minuty spóźnienia. Szybko wbiegliśmy do szkoły, pożegnaliśmy się i każde z nas pobiegło w inną stronę. Pierwszą godzinę miałam z panem Montgomery, był to mój nauczyciel od chemii i nienawidził gdy ktoś się spóźniał. Wiedziałam, że to początek "pięknego" dnia. Zapukałam w drzwi i powoli weszłam do klasy.
- Bardzo przepraszam za spóźnienie. - powiedziałam i spojrzałam na profesora. Siedział przed komputerem i najwyraźniej sprawdzał listę.
- Powód? - zapytał chłodnym głosem. Nie był zbyt uprzejmy ale lubiłam go jako nauczyciela, podziwiałam jak dużo wie i jak dobrze potrafi dzielić się z nami swoją widzą. Jest surowy trzeba się uczyć, ale nigdy nie pyta o to, czego nie mieliśmy na lekcji.
- Był wypadek i zrobił się spory korek panie Montgomery. - odparłam a on z niezadowoleniem pokiwał głową.
- Odłóż torbę i podejść do tablicy Kate. - powiedział a ja szybko zrobiłam to o co prosił. Wiedziałam, że teraz albo zada mi kilka pytań albo każe rozwiązać jakieś zadanie. Zawsze brał do odpowiedzi na lekcjach nie wspominając o spóźnialskich. Może jednak warto było nie spać prawie całą noc. Sprawdzał dalej listę obecności a ja czułam jak wszyscy na mnie patrzą. Owszem to było dziwne, że się spóźniłam bo nie zdarzało mi sie to prawie nigdy. Nienawidziłam się spóźniać. Na szczęście profesor lubił mnie, już kilka razy zgłosiłam się do konkursu i odniosłam sukcesy, pisałam znakomite referaty i byłam przygotowana na prawie każdą lekcję. Nigdy nie miałam problemu z nauką chemii czy geografii, lubiłam te przedmioty i lubiłam pogłębiać wiedzę w tych dziedzinach, dlatego zawsze starałam się wypadać jak najlepiej. Gdy skończył sprawdzać listę, spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął na co odpowiedziałam tym samym.
- Więc Kate powiedz nam co wiesz o rozpadzie beta? - zapytał a ja odetchnęłam z ulgą i bez zastanowienia zaczęłam mówić wszystko co wiem.
           Kolejne lekcje mijały dosyć szybko, stresowałam się przed geografią. Uczyłam się ale mimo wszystko nie do końca zrozumiałam ostatnie tematy. Musiałam poprosić Belle o pomoc. Jeśli mnie zapyta wiem, że nie będę w stanie odpowiedzieć na wszystkie pytania. Po piątej godzinie lekcyjnej zadzwonił dzwonek oznaczający dla mnie przerwę na lunch. Zostawiłam książki w szafce, wzięłam jedynie geografię i jabłko. Wiedziałam, że za chwilę spotkam się z Justinem, dlatego moje serce z każdym krokiem zaczynało bić coraz szybciej. Otworzyłam drzwi do stołówki i od razu spojrzałam w kierunku naszego stolika, nikogo jeszcze nie było, odetchnęłam z ulgą. Spojrzałam na jabłko i zrobiłam się strasznie spragniona. Ruszyłam w stronę bufetu, chciałam zobaczyć co dzisiaj dają. Lubiłam jedzenie, które podawali ale przez ostatnie kilka dni nie miałam w ogóle apetytu. Poprosiłam o kawę z mlekiem, kiedy ją dostałam od razy skierowałam się do stolika. Położyłam torebkę na ziemi, otworzyłam książkę, włożyłam do uszu słuchawki i zaczęłam jeść jabłko. Nigdy nie miałam problemów z uczeniem się gdy jest głośno. Potrafiłam się wtedy wyłączyć i skupić jedynie na tym co czytam.  Nawet lubiłam gdy podczas nauki włączony był telewizor lub leciała muzyka. Ktoś postawił tackę na stole, podniosłam głowę i zobaczyłam, że wszyscy właśnie przyszli. Uśmiechnęłam się i wyciągnęłam słuchawkę z ucha.
- Czego już się uczysz? - zapytał Jacob, podniosłam książkę żeby zobaczył okładkę a on pokiwał głową. Rozejrzałam się po wszystkich i nasze spojrzenia się spotkały. Patrzyłam z bólem w jego brązowe oczy, to one sprawiały, że traciłam myśli. Ale mogłam z nich tak wiele wyczytać, był smutny. Nie było w nich tak dobrze mi znanego blasku. Znów musiałam walczyć ze sobą, żeby nie wstać i go nie przytulić. To wszystko co się teraz działo było tak dziwne.
- Hej. - powiedział bezgłośnie a ja lekko się uśmiechnęłam. Czułam, że Jacob nas obserwuje, spojrzałam na niego a on szybko opuścił wzrok.
- Cześć. - odpowiedziałam i ugryzłam jabłko. Spojrzałam w dół nie mogąc już dłużej znieść tego jego przeszywającego wzroku. Przez telefon znacznie łatwiej mi się z nim rozmawiało... Później już na siebie nie patrzyliśmy, co najmniej nie tak długo jak wtedy. Wszyscy mieli dobre humory oprócz mnie, nawet Justin wydawał się być szczęśliwy albo dobrze udawał. Przez całe 15 min siedziałam i patrzyłam w książkę. Kochałam ich ale dzisiaj wszystko mnie drażniło, to pewnie przez okres i nieprzespaną noc. Gdy zadzwonił dzwonek, każdy zaczął rozchodzić się do swojej sali. Poczułam czyjąś rękę na swoim łokciu i szybko się odwróciłam.
- Kiedy się zobaczymy? - zapytał Justin. Przegryzłam wargę i założyłam kosmyk włosów za ucho. Nie mogłam się poddać, musiałam być silna. Potrzebowaliśmy jeszcze czasu, ja potrzebowałam. Teraz nie miałam czasu o tym myśleć, chociaż prawie ani na chwilę nie przestawałam.
- Czas Justin to rzecz, której w ogóle teraz nie mam i myślę, że ty też. - odpowiedziałam, przeczesał ręką włosy ze zdenerwowania.
- Dla ciebie znajdę. - odparł a ja zaklęłam w duchu. Dlaczego on wciąż nie dawał za wygraną.
- Muszę iść mam geografię, przepraszam. - powiedziałam szybko zakłopotana i odeszłam, nie czekając zanim coś powie. Stał tam, patrzył na mnie a ja nie mogłam się odwrócić i na niego spojrzeć. To wszystko było dla mnie za dużo, od razu gdy opuściłam stołówkę i drzwi się za mną zamknęły zaczęłam biec. Nie dlatego, że bałam się spóźnić ale, dlatego, że musiałam jak najszybciej oddalić się od Justina. Jego obecność wywoływała u mnie emocje na które nie mogłam teraz pozwolić.
           Reszta dnia minęła mi dosyć szybko, po treningu gdy Jacob mnie odwoził prawie usnęłam w samochodzie. Padałam na twarz a dzisiaj też czekało mnie sporo nauki. Weszłam do domu, zrobiłam dzbanek kawy a potem poszłam pod prysznic. Wiedziałam, że taka ilość kawy to cholernie zły pomysł ale jutro już piątek, wyśpię się. Musiałam dać radę, wytrzymać jeszcze jutrzejszy dzień bez snu. Była godzina 2:34 a oczy dosłownie same mi się zamykały a ja nie miałam już siły walczyć z chęcią przespania się. Powoli podniosłam się i poszłam do sypialni. Po dzisiaj wiedziałam, że na pewno nie chcę spędzić kolejnej nocy śpiąc na siedząco przy stoliku. Nastawiłam budzik na 6:55 i odpłynęłam w błogi sen.
          Piątek prawie niczym nie różnił się od czwartku. Poza tym, że prawie w ogóle nie kontaktowałam, na każdej przerwie piłam kawę i nie rozmawialiśmy z Justinem o spotkaniu. On dzisiaj też wyglądał na bardziej przybitego niż wczoraj, ja na lunchu natomiast prawie zasnęłam. Jacob zaczął na mnie krzyczeć, że piję za dużo kawy i że od kilku dni nic nie jem. Zaciągnął mnie do swojego samochodu i odwiózł do domu. Nawet nie miałam siły się mu sprzeciwiać. Gdy oparłam głowę o okno po kilku minutach czułam, że powoli zaczynam odpływać. Później pamiętam tylko jak Jacob niósł mnie do domu, szukał kluczy i kładł mnie na łóżku. Rozebrał mnie do koszulki, pocałował w czoło i poszedł a ja nawet nie miałam siły, żeby mu podziękować.

____________________________________________________________
ROZDZIAŁ NIE JEST SPRAWDZONY. Chciałam go dodać dzisiaj bo źle się czuję nie dodając go w czasie. Jutro na pewno go poprawię ale jak na razie życzę miłego czytania. Jak myślicie co dalej? Ktoś chce być informowany, PISAĆ! N xoxo

4 komentarze:

  1. Jest świetny jak zawsze, ale ja i tak czekam nadal na happy end, który mam nadzieje szyyybko się ujawi ;** Kocham i czekam na kolejny ;** <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Takk tjoche śmutno tu :( . Niech oni porozmawiają i się pogodzą.Po co mają cierpieć ?.

    OdpowiedzUsuń