niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział 39.

         Kolejne dni mijały powoli. Większość czasu spędzaliśmy razem w piątkę, śmiejąc się, rozmawiając itp. Nie mogliśmy sobie wymarzyć lepszych ferii. Jacob nie rozstawał się z telefonem, cały czas SMS-ował z Miley, chyba to wszystko na poważnie, chociaż na razie nic dokładnie nie chce nam mówić. Lubiliśmy też od czasu do czasu wyjść na długi spacer i pooddychać świeżym powietrzem. Czuliśmy się jak jedna rodzina. Nigdy nie pomyślałabym, że będę mieć w okół siebie tak wspaniałych ludzi. Cieszyliśmy się każdą chwilą spędzaną razem. I tak minęło nam półtora tygodnia ferii. Gdy nadszedł czas powrotu do domu wszyscy rozważaliśmy czy by nie zostać tutaj na zawsze. Gdyby nie to, że ja i chłopaki niedługo mamy zawody a nasze drużyny nas potrzebują, nie wracalibyśmy. Wszyscy jechaliśmy do domu w nieco ponurych humorach. Siedziałam z przodu i patrzyłam jak Justin prowadzi, nagrałam go klik i dodałam ten filmik na Instagram z podpisem "Wracamy". Podróż ciągnęła się strasznie długo, patrzyłam w okno i przede mną rozmazywały się drzewa i łąki, które mijaliśmy. Czułam, że znów wracamy do rzeczywistości, do tych wszystkich ludzi, którzy nie potrafią zrozumieć tak wielu rzeczy. Znów paparazzi, masa pytań w szkole, nauka, zmęczenie. A najgorsze jest to, że nie będę mogła mieć Justina cały czas przy sobie. Po kolei odwieźliśmy do domów Dez, Mika i Jacoba a później przyjechaliśmy do mnie. Kiedy otworzyłam drzwi do domu łzy pojawiły mi się w oczach, tęskniłam za nim a jednocześnie wiedziałam, że zaraz zostanę w nim sama. Justin zamknął drzwi i podszedł do mnie obejmując mnie z tyłu. Szybko odwróciłam się i mocno do niego przytuliłam. On czuł to samo, dzień przed wyjazdem długo o rozmawialiśmy o tym, że zostaniemy sami. Każdy z nas musiał wrócić do normalnego trybu życia. Dez z dziadkami, Jacob i Mike z rodzicami a my z Justinem sami. Odsunęłam się od niego i poszłam do salonu. Wszystko wyglądało tak jak przedtem, odsunęłam żaluzje, od razu zrobiło się jaśniej, kiedy wpadły promienie słoneczne. Justin usiadł na kanapie a ja zaniosłam walizki do sypialni. Skierowałam się w stronę kuchni, lodówka była pusta czyli musiałam iść na zakupy.
- Jedź już do domu, jesteś zmęczony. - powiedziałam wchodząc do salonu.
- Nie chcę cię zostawiać samej. - odpowiedział. Podeszłam i usiadłam na jego kolanach. Objął mnie i pocałował w czubek głowy.
- Juuustin. - westchnęłam i spojrzałam na niego. - Przerabialiśmy to i mieliśmy sobie tego nie utrudniać. - wytłumaczyłam i lekko go pocałowałam, zaśmiał się i pokiwał głową.
- Masz rację. - odparł i powoli zaczął wstawać. Odprowadziłam go do drzwi, pożegnaliśmy się i Justin pojechał. Westchnęłam widząc jak odjeżdża. Gdy nie widziałam go już zamknęłam drzwi i od razu skierowałam się do łazienki, żeby wziąć prysznic. Spięłam włosy w kucyk przebrałam się w . Wzięłam torebkę i wyszłam z domu. Na dworze było trochę chłodno, wsiadłam do samochodu klik. Dostałam go od wujka na szesnaste urodziny, kiedy zrobiłam prawo jazdy. Uwielbiam go ale rzadko nim jeżdżę, bo zwykle do szkoły wozi nas albo Jacob albo Justin i w ogóle oni jeżdżą wszędzie. Jechałam spokojnie, nigdzie nie musiałam się spieszyć. W sklepie zeszło mi ok. godzinę. Musiałam kupić dosłownie wszystko od picia pojedzenie, rzeczy higienicznie itp. Kiedy zobaczyłam ile pieniędzy mam na koncie serce mi stanęło, konto powiększyło mi się o prawie 5 tys dolarów. Musiałam koniecznie zadzwonić do wujka. Wyszłam ze sklepu i rozpakowałam zakupy do samochodu, wyciągnęłam telefon chcąc już zadzwonić, kiedy na wyświetlaczu zobaczyłam trzy nieodebrane połączenia od Justina, serce zaczęło bić mi szybciej. Szybko zadzwoniłam do niego, numer był zajęty. Cholera co się stało. Odprowadziłam wózek i spróbowałam jeszcze raz, znów to samo. Odpaliłam samochód i wyjechałam na ulicę. Coś się musiało stać skoro dzwonił, nie mogłam w ogóle skupić się na jeździe. Nagle telefon zaczął dzwonić, szybko odebrałam, chciałam już się odezwać, kiedy Justin mnie uprzedził.
- Co robisz? - zapytał suchym i zdenerwowanym głosem od którego serce podeszło mi do gardła.
- Prowadzę. - powiedziałam a serce łomotało mi jak szalone. Teraz czułam się cholernie zdezorientowana.
- Zadzwoń jak będziesz w domu. - chciałam już odpowiedzieć, gdy się rozłączył. Rozejrzałam się, jakbym miała wrażenie że za chwilę go zobaczę. Przez chwilę pomyślałam o tym żeby do niego pojechać, ale uznałam, że to nie byłby dobry pomysł. Gdyby chciał żebym przyjechała, powiedziałby. Lekko przycisnęłam gazu żeby jak najszybciej znaleźć się w domu. Wjechałam na parking, wzięłam wszystkie zakupy prawie się przewracając, otworzyłam drzwi z małymi trudnościami i weszłam do domu. Zakupy zostawiłam w kuchni i szybko zadzwoniłam do Justina, trochę się zmęczyłam i miałam nierówny oddech.
- Co się stało? - powiedziałam od razu kiedy usłyszałam, że Justin odebrał.
- Ktoś włamał mi się do domu. - odparł z jeszcze większą irytacją niż wcześniej. Złapałam się blatu w kuchni, nie mogąc złapać równowagi. Ręce zaczęły mi się trząść, kiedy wyobrażałam sobie teraz Justina.
- O boże. - wychrypiałam kompletnie nie widząc co mam powiedzieć. Słyszałam jak coś kopie i aż podskoczyłam.
- Nic nie ukradli, bo nic nie było, wszystko jest tylko porozwalane. - mówił między głębokimi oddechami. Lekko odetchnęłam z ulgą.
- Dzwoniłeś na policję ? - zapytałam, przeczesałam włosy ze zdenerwowania.
- Tak i do Scootera też. - powiedział przez zaciśnięte zęby a na moim ciele pojawiły się ciarki.
- Przyjechać do ciebie? - zapytałam z nadzieją w głosie, po drugiej stronie panowała idealna cisza. Wyobrażałam sobie, jak siedzi teraz ze spuszczoną głową i nie może opanować emocji.
- Nie, ja przyjadę do ciebie wieczorem. - odpowiedział a ja odetchnęłam z ulgą, bo nie chciałam żeby był teraz sam. Usłyszałam, że ktoś dzwoni do jego drzwi.
- Muszę kończyć, do zobaczenia. - powiedział i nim zdążyłam odpowiedzieć, rozłączył się. Zaklęłam w duchu. Dlaczego musiało się to teraz stać? Wszystko było tak dobrze a teraz Justin nie będzie mógł dać sobie z tym spokoju. Jak to się mogło stać, przecież ma monitoring. Powoli zaczęłam rozpakowywać zakupy, ciągle myśląc o Justinie. Postanowiłam ugotować nam coś na wieczór, pomyślałam o krewetkach do sałatki. Włączyłam głośno muzykę i zabrałam się za gotowanie. Lubiłam to robić, odziedziczyłam talent po mamie, ona gotowała niesamowicie. Ja robiłam to rzadko, zawsze szkoda było mi czasu lub nie miałam z czego ugotować. Gdy gotuję relaksuję się, zapominam o otaczających problemach i mogę się skupić tylko na tym. Nie wiedziałam o której Justin przyjedzie, dlatego sałatka była dobrą decyzją. Kiedy skończyłam, naszykowałam w salonie stolik, nakryłam go, przyniosłam wszystko i czekałam na Justina. Była już godzina 19, miałam cholerną ochotę zadzwonić do niego lub napisać ale nie chciałam go denerwować. Oglądałam bez celu telewizję, nie mogąc skupić się na niczym innym niż na myśleniu o Justinie. Minęło pół godziny, poszłam się kąpać. Nalałam sobie wannę pełną wody, rozebrałam się i powoli weszłam do niej. Odchyliłam głowę do tyłu, wolno oddychając i odpoczywając. Zamknęłam oczy, relaksując się. Usłyszałam dzwonek do drzwi, cholera. Szybko wzięłam ręcznik i okryłam się nim. Woda kapała z moich włosów, jak najszybciej szłam do drzwi. Otworzyłam i zobaczyłam Justina, wyglądał strasznie, widziałam złość i jednocześnie smutek w jego oczach. Nie zdążyłam nic powiedzieć, kiedy wszedł do domu i rzucił mi się na szyję. Od razu mocno go objęłam i przycisnęłam do siebie. Czułam jak serce szybko mu bije, gładziłam jego plecy i głowę.
- Kąpałaś się. - wyszeptał a ja pokiwałam głową. Tylko jego ręce trzymały mój ręcznik, który ledwo się już trzymał. Nie zwracałam na niego nawet uwagi, chciałam po prostu być blisko Justina.
- Chodź ze mną. - powiedziałam mu do ucha a on pokiwał głową. Odsunęłam się od niego i mój ręcznik spadł, lekko się zarumieniłam. Justin chłonął mnie oczami, przegryzł wargę i podszedł do mnie.
- Jesteś taka piękna. - wychrypiał a ja pokiwałam przecząco głową. Wziął moją twarz w obie ręce i naparł na mnie swoimi ustami. Wiedziałam, że tego potrzebuje. Bez namysłu oddałam pocałunek pogłębiając go. Podniósł mnie i zaniósł do łazienki nie przerywając całowania. Szybko rozebrałam go a potem obydwoje weszliśmy do wanny. Usiadłam między jego nogami. Patrzyłam na niego i widziałam jak się uspokaja. Leżeliśmy i nic nie mówiliśmy, wiedziałam, że potrzebuję ciszy i mnie więc chciałam mu to dać. Po jakiejś godzinie wyszliśmy, ubrałam się w piżamę a Justin chodził w bokserkach.
- Zrobiłaś dla nas kolację? - zapytał wchodząc do salonu a ja pokiwałam głową. Wziął mnie w objęcia i zakręcił a ja wybuchnęłam śmiechem. - Kocham cię. - wyszeptał mi do ucha a ja złączyłam nasze usta w pocałunku. Kiedy się od siebie odsunęliśmy od razu zabraliśmy się za jedzenie. Byłam z siebie cholernie dumna, bo wyszło bardzo dobrze. Później poszliśmy do sypialni i po prostu leżeliśmy. Obydwoje byliśmy zmęczeni ja podróżą a Justin całym dzisiejszym dniem. Nawet się nie zorientowałam, kiedy usnął, uśmiechnęłam się. Wyglądał tak niewinnie jak śpi. Strasznie byłam zadowolona, że udało mi się poprawić mu humor. Kiedy myślałam o tym jak bierzemy razem kąpiel od razu robiło mi się cieplej, uwielbiałam to. Mogłabym zdecydowanie, robić to codziennie i wiedziałam, że nigdy mi się nie znudzi. Telefon Justina za wibrował, spojrzałam na niego, nie chciałam czytać Justina SMS, za chwilę jednak znów za wibrował. Leżałam i patrzyłam na niego, cały czas dostawał SMS. Cieszyłam się, że ma wyciszony telefon bo nie chciałam żeby się obudził. Po chwili zaczął ktoś do niego dzwonić, spojrzałam na wyświetlacz Pattie. Powoli wstałam, tak żeby go nie obudzić i wyszłam z pokoju.
- Justin, dlaczego nie odpisujesz, nawet nie wiesz jak się martwię!? - krzyczała do słuchawki a ja sie zarumieniłam. Poszłam do salonu i usiadłam na kanapie.
- Cześć Pattie, tu Kate. - wyjaśniłam a Pattie westchnęła.
- Przepraszam, że krzyczałam. - powiedziała a ja przeczesałam włosy ręką. Wiedziałam, jak się teraz denerwuję, myślałam, że Justin do niej zadzwonił.
- Nie ma sprawy. - szybko odpowiedziałam.
- Gdzie Justin? - zapytała już o wiele spokojniej. Słyszałam w tle babcię Justina i uśmiechnęłam się.
- Śpi, był nieźle zmęczony. - wytłumaczyłam i wyobraziłam sobie, że Pattie kiwa głową.
- Zadzwonił Scooter powiedział, że włamali się do domu Justina. Strasznie się martwiłam. - odpowiedziała a ja poczułam, że znów staję się przygnębiona. Wiem jak strasznie musiała się czuć, nie wiedząc co się z nim dzieje.
- Myślałam, że z tobą rozmawiał Pattie. Był załamany i strasznie zdenerwowany, dawno go takiego nie widziałam.. - wytłumaczyłam jej a ona znów westchnęła. Poszłam do kuchni i nalałam sobie szklankę wody.
- Rozumiem. Ciszę się, że jest z tobą. - powiedziała a ja mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Zaopiekuję się nim. - odpowiedziałam a Pattie się zaśmiała.
- Kate, mam do ciebie prośbę. Wejdź na Twittera Justina i napisz, że jest wszystko dobrze. Wszystkie jego fanki się martwią, na początku nie wiedziały gdzie jest i dodawał tylko zdjęcia a teraz to. Pokazały się zdjęcia w internecie policji pod jego domem i jego wychodzącego, wyglądał na zdenerwowanego. - wyjaśniła a ja pokiwałam głową, chociaż wiedziałam, że nie może Pattie tego zobaczyć. Odłożyłam szklankę i wróciłam do salonu.
- Jasne Pattie, zaraz to zrobię. Dostał też pełno SMS, nie wiem od kogo bo nie chciałam czytać, wszyscy pewnie się martwią. - powiedziałam jej, słyszałam jak z kimś rozmawia.
- Przepraszam Kate to Jazmyn. Długo już śpi? - zapytała. Wyciągnęłam nogi na ławę i wygodniej się ułożyłam na kanapie.
- Przed chwilą usnął. Dzisiaj wróciliśmy, prowadził, był na prawdę zmęczony. - wyjaśniłam Pattie.
- To go nie budź, wykąpał się chociaż? - zapytała a ja się zarumieniłam. Cholernie się cieszyłam, że mnie teraz nie widzi.
- Tak oczywiście. - powiedziałam trochę za szybko a Pattie się zaśmiała a ja do niej dołączyłam.
- Jak po wyjeździe? - zapytała a ja się uśmiechnęłam na wspomnienie o nim.
- Mogłabym już wrócić, na prawdę. Nawet pamiętam jak rozmawiałaś z Justinem gdy byliśmy na miejscu, było idealnie. - odpowiedziałam a ona znów zaczęła się śmiać.
- Byliście grzeczni? - powiedziała przez śmiech a ja mimowolnie zarumieniłam się.
- Zawsze jesteśmy. - odparłam i obie wybuchnęłyśmy śmiechem. Szybko zasłoniłam sobie ręką usta, zapominając o tym, że Justin śpi.
- Dobrze, Kate idź do Justina i ucałuj go ode mnie. Dobranoc. - powiedziała. Wstałam chcąc iść do sypialni ale przypomniałam sobie o prośbie Pattie.
- A Ty Pattie ucałuj od nas dziadków i nie martwcie się o Justina. Dobranoc. - odpowiedziałam, słyszałam jeszcze jak się śmieje a potem obie się rozłączyłyśmy. Powoli robiłam się zmęczona. Weszłam na Twittera Justina i zobaczyłam, że wszystkie beliebers piszą co z nim, że się martwią. Gdyby nie Pattie w życiu nie pomyślałabym, żeby to zrobić. Szybko napisałam "I will never give up. " Poczułam od razu ulgę, chociaż wiedziałam, że napisałam to za Justina, milion fanek odetchnęło teraz z ulgą. Z ciekawości weszłam jeszcze na internet, żeby przeczytać co piszą. Zobaczyłam to zdjęcie klik z podpisem "Włamanie do domu Justina Biebera?! " szybko zaczęłam czytać dalej "Dzisiaj mieliśmy okazję zobaczyć Justina Biebera, którego od kilu tygodni nigdzie nie było widać. Dostaliśmy informacje o tym, że do jego nowego domu w którym mieszka w Chicago, ktoś się włamał. Na miejscu zastaliśmy policję i zdenerwowanego Justina. Nie wiemy dokładnie co się wydarzyło. Po kilkunastu minutach Bieber wyszedł z mieszkania i odjechał swoim samochodem. Czekamy na dalszy rozwój wydarzeń. " I jak ludzie maja się nie martwić, mogliby sobie darować i dać mu spokój a oni jeszcze dobijali go swoją obecnością. Nie rozumiem takiego zachowania, ale z drugiej strony to przecież ich praca. Nie chciałam już dłużej o tym myśleć, podniosłam się i ruszyłam do sypialni. Justin miał 6 nieprzeczytanych wiadomości, ale wiedziałam, ze sam musi na nie odpisać. Położyłam się, wtuliłam obok niego i sama nie wiem, kiedy usnęłam.



Oczami Justina:
      Powoli otworzyłem oczy i od razu przypomniałem sobie wydarzenia z wczorajszego wieczoru i cały się spiąłem. Odwróciłem się i zobaczyłem śpiącą Kate i uśmiech wkradł się na moją twarz. Nachyliłem się i pocałowałem ją w czoło. Przypomniałem sobie jak wczoraj mnie pocieszyła, jak ona to robi. Dawno nie byłem tak zdenerwowany, zobaczyłem ją i od razu poprawił mi się humor. Sięgnąłem po telefon i zobaczyłem na wyświetlaczu siedem nowych wiadomości. Pierwsza była od Rayana "Stary o co chodzi z tym włamaniem? " spojrzałem na godzinę 23:15 musiałem już spać. Szybko odpisałem "Ktoś włamał mi sie domu, myślałem, że oszaleję." i zacząłem czytać kolejne dwie wiadomości od Scootera " Wszystko załatwione, złapali dwóch chłopaków którzy się wkradli. " i drugą "Jutro załatwię ci nowe meble. " odpisałem "Dzięki Scooter". Cieszyłem się, że mam to z głowy już, jednak nie dawało mi to spokoju, że ktoś pod moją nieobecność włamał mi się do domu. Następna była od taty "Chłopie co z tym włamaniem? " zaśmiałem się i szybko odpisałem "Już jest ok.". Kolejne dwie od Seleny "Przeczytałam o włamaniu, co jest?" i następna "Trzymasz się?" wykręciłem oczami i odpisałem " Już jest wszystko dobrze. Daję radę. " ostatnia od mamy "Wstałeś już?" zmarszczyłem brwi. Szybko odpisałem "Tak mamo." Poszedłem do kuchni i nalałem sobie szklankę wody, dostałem wiadomość od Pattie "Jak się trzymasz? " wykręciłem oczami i odpisałem "Dobrze, o nic więcej nie pytasz, to dziwne. Myślałem, że będziesz na mnie krzyczeć. ;p ". Poszedłem do salonu i włączyłem telewizor. Wszedłem na Instagram i dodałem to zdjęcie klik, żeby fajni nie martwili się o mnie. Miałem w tym już "małą" wprawę. Mój telefon za wibrował "Krzyczałam wczoraj na Kate, jak odebrała twój telefon. " przeczytałem i szerzej otworzyłem oczy. Dlaczego Kate rozmawiała z mamą, to nie miało sensu. Odpisałem "Czemu rozmawiałyście? " może to dziwne ale lubiłem z mamą pisać sms, poza tym czego ja z nią nie lubiłem. Kolejna wiadomość tym razem od Seleny "Dobrze, że napisałeś tweeta, co najmniej się nie martwiłam, chociaż nie odpisywałeś. " Szybko wszedłem na Twittera i zobaczyłem, że wczoraj napisałem post o godzinie 23:46, to musiała być Kate. Tylko po co to zrobiła, nie rozumiem. Ciszę się, bo dzięki niej beliebers nie musiały się martwić, ale skąd wpadła na taki pomysł. Odpisałem " Nie musiałaś się martwić." Nim zdążyłem odłożyć telefon kolejny SMS mama "Dzięki Kate nie zwariowałam, musisz ją ucałować za to bo ja nie mogłam" zaśmiałem się i odpisałem "Da się zrobić" i wyobraziłem sobie jak Pattie wykręca oczami. Wszedłem na internet i zobaczyłem, że już o tym pisali. To przecież jak mogłoby być inaczej.. Spojrzałem w stronę kuchni i zobaczyłem Kate.
- Wyspałaś się? - zapytałem i poklepałem swoje kolana, na znak żeby usiadła.
- Mhmm - powiedziała i usiadła we wskazanym miejscu. Wtuliłem głowę w jej szyję.
- Dziękuję, że wczoraj wybroniłaś mnie przed mamą. - wyszeptałem jej do ucha a Kate się zaśmiała.
- Bardzo dobrze nam się rozmawiało. - odpowiedziała a ja zrobiłem pytającą minę, powoli przejeżdżając palcami po jej gołym udzie.
- Czyżby, a o czym rozmawiałyście? - szeptałem dalej a na jej ciele pojawiały się ciarki. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
- O niczym ważnym. - powiedziała a potem przegryzła wargę. Doszedłem do jej krocza i lekko je ścisnąłem, pisnęła a ja się zaśmiałem.
- Ja nie jestem ważny? - zapytałem a ona udała, że się zastanawia.
- Skąd wiesz, że rozmawiałyśmy o tobie? - wymruczała, obróciłem ją tak, że leżała pode mną.
- Mama mi powiedziała. - powiedziałem powoli przesuwając palcami na jej biodra.
- Co jemy na śniadanie? - zapytała, szybko wstała i pokazała mi język. Uwielbiała się ze mną drażnić.
- Jak dla mnie mogą być płatki. - odpowiedziałem a Kate pokiwała głową i poszła do kuchni. Wszedłem na internet i przeglądałem co ciekawego, Miley zaczęła trasę koncertową w Stanach i pojawiały się już zdjęcia z jej pierwszego koncertu.
- Kate co ty na to żeby pojechać na koncert Miley do Nowego Jorku?! - krzyknąłem tak, żeby usłyszała mnie z kuchni. Słyszałem, że kładzie coś na stole i za chwilę pokazała się w drzwiach.
- Mówisz poważnie? - zapytała i przegryzła wargę, zaśmiałem się i pokiwałem głową. - A kiedy? - powiedziała i pokiwała głową, żebym poszedł za nią do kuchni. Wstałem i usiadłem przy stole, gdzie czekały na mnie płatki a na deser ciasto i gorąca czekolada.
- Pod koniec ferii, czyli 25 lutego. - wyjaśniłem i widziałem, że się zastanawia.
- Justin to pojutrze. A 26 idziemy do szkoły. - powiedziała a ja wykręciłem oczami.
- Oj to tylko jeden dzień nieobecności. Odwiedzilibyśmy twojego wujka.. - namawiałem ją. Nastała chwila ciszy a ja nie spuszczałem z niej wzroku.
- Dzwonię do Jacoba pewnie oszaleje z radości. - powiedziała a na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Przysunąłem się i pocałowałem Kate w policzek. Zabrałem się za jedzenie i jednocześnie pisałem do Scootera żeby załatwił nam bilety z wejściem za scenę i transport. Postanowiłem nie pisać do Miley, chcę żebyśmy zrobili jej niespodziankę.
- Niech Jacob nie mówi Miley, że będziemy. - przerwałem Kate rozmowę z nim, żeby przypadkiem on się nie wygadał. Widziałem jak Kate się uśmiecha i cały czas chichotała, Jacob musiał być nieźle podekscytowany ale w sumie to mu się nie dziwię. Widzieć swoją dziewczynę na scenie to będzie dla niego coś niesamowitego, wiem to. Pamiętam jak bywałem na koncertach Seleny i czułem taką dumę, że nawet nie umiem tego opisać. To będzie najlepsze zakończenie ferii. Wszedłem na internet i od razu to co przykuło moją uwagę było zdjęcie Kate klik i opis "Widziano wczoraj na zakupach dziewczynę Biebera. Nie wygląda na przygnębioną a przecież Justin został okradziony, wariował w domu a ona spokojnie spacerowała. Czyżby o niczym nie wiedziała, czy po prostu się nie przejęła. Dawno nie widzieliśmy ich razem, to nie wygląda za dobrze." czułem jak krew szybciej płynie mi w żyłach.
- Co się stało? - zapytała, pokiwałem przecząco głową ale Kate wyrwała mi telefon i zaczęła czytać. Przeczesała ręką włosy i zrobiła się czerwona.
- Świetnie. Nawet do sklepu nie można wyjść w spokoju. - powiedziała z nutką irytacji w głosie. Wstała i nalała sobie szklankę wody i szybko ją wypiła.
- Kate, przepraszam. - zacząłem mówić ale ona szybko pokręciła głową.
- Nie masz za co. - odpowiedziała ostrym głosem, wstałem i podszedłem do niej chcąc ją uspokoić. Wiem jak się teraz czuła i, że jest to dla niej trudne.
- Mam, bo to przeze mnie. - wyjaśniłem i objąłem ją ale Kate odsunęła się ode mnie.
- Nie, to ich wina. - powiedziała i wyszła z kuchni. Przeczesałem włosy ręką i zakląłem w duchu. Poszedłem za nią ale zamknęła się w łazience. Nie chciałem jej jeszcze bardziej denerwować. Posprzątałem po śniadaniu i słyszałem jak Kate bierze kąpiel, musiała ochłonąć. Poszedłem do salonu i włączyłem telewizję, leciał program kulinarny zostawiłem go i wziąłem do ręki telefon. Wszedłem na Instagram i dodałem to zdjęcie z podpisem "Na zawsze" i szybko wyszedłem. Chciałem rozwiać wszelkie wątpliwości, bo wiedziałem, że Beliebers teraz je mają. Nagle telefon zaczął wibrować, spojrzałem, to był Scooter, szybko odebrałem.
- No co tam? - zapytałem nie czekając aż on odezwie się pierwszy.
- Bądź za 15 min w domu. - powiedział a ja powoli podniosłem się z kanapy.
- Okej, a dlaczego jeśli mogę wiedzieć? - odpowiedziałem i słyszałem jak wzdycha. Zawsze musiałem wszystko wiedzieć i wiem jak go to denerwowało. Nigdy nie potrafiłem zrobić tego o co mnie prosi bez zadawania pytań.
- Przywiozą nowe meble. - odparł a ja pokiwałem głową. Pożegnaliśmy się a ja zacząłem się ubierać, kiedy Kate wyszła z łazienki. Widziałem, że jest przygnębiona.
- Justin przepraszam, nie powinnam tak reagować. - powiedziała i opuściła głowę, szybko podszedłem do niej i zmusiłem, żeby na mnie spojrzała.
- Kochanie rozumiem, wiem, że to trudne. - wytłumaczyłem i pocałowałem ją. Oplotła mnie rękami i przytuliła się do mnie.
- Czemu jedziesz? - zapytała a moją klatkę piersiową, lekko się odsunąłem.
- Muszę, bo przyjeżdżają umeblować mi dom, jedziesz ze mną? - powiedziałem a Kate lekko się uśmiechnęła i pokiwała głową. Szybko poszła sie ubrać i po 5 min jechaliśmy do mnie. Zdążyliśmy wejść do domu, kiedy ktoś zadzwonił do drzwi i po 10 min po domu kręciło się pełno ludzi. Kate chodziła z projektantką i cały czas rozmawiały, ja pomagałem chłopakom ustawiać meble bo chciałem, żeby jak najszybciej poszli. Po godzinie wszystko było na swoim miejscu a ja z Kate siedzieliśmy i oglądaliśmy mecz hokeja. Dla mnie za dużo się nie zmieniło, meble były prawie identyczne jak wcześniej. Inny był telewizor i ława, chociaż Kate uważała, że teraz jest o wiele lepiej. Nie chciałem dyskutować i po prostu się zgodziłem.
- Justin muszę już iść. - powiedziała, kiedy mecz się skończył i zaczynał jakiś film.
- Odwiozę cię. - szybko odpowiedziałem ale ona pokiwała tylko przecząco głową.
- Przejdę się, dobrze mi to zrobi. - odparła, westchnąłem a Kate szybko mnie pocałowała. - Chcę się przejść. - wyjaśniła a ja wykręciłem oczami. Nie chciałem żeby chodziła po nocy sama, ale wiedziałem, ze nic nie wskóram.
- Ale będziemy rozmawiać przez telefon okej? - zapytałem a Kate pokiwała głową i złączyła nasze usta w pocałunku. Po 5 min siedziałem sam na kanapie i patrzyłem na film. Szybko wyciągnąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer Kate.



Oczami Kate:
   Świeże powietrze uderzyło mi w twarz, tego było mi potrzeba. Poza tym lubiłam spacerować nocą. Zamknęłam za sobą drzwi i słyszałam jak ktoś rozmawia pod bramą. Powoli podeszłam i otworzyłam furtkę, kiedy nagle obskoczyło mnie trzech mężczyzn z aparatami. Od razu poczułam, że krew szybciej mi płynie a ja robię się podirytowana. Zakryłam twarz ręką i zaczęłam się przeciskać, nie zwracając uwagi na to, że zadają mi pytania i proszą, żebym z nimi porozmawiała. Szli za mną z 5 metrów, kiedy zaczęłam iść szybciej dali mi spokój. Odwróciłam się ale nikogo nie było, telefon zaczął mi wibrować, Justin.
- Co robisz? - wychrypiał a ja się zaśmiałam. Zdałam sobie sprawę, że nie wie o paparazzi pod jego domem.
- Spaceruję. Miałam małą niespodziankę jak wyszłam od ciebie. - powiedziałam i wiedziałam, że teraz robi pytającą minę, przegryzłam wargę.
- Jaką? - szybko zapytał. Zastanawiałam się jak zareaguję, ale nie mogłam mu nie powiedzieć, bo przecież pewnie pojawią się jakieś zdjęcia w internecie.
- Paparazzi są pod twoim domem. - powiedziałam powoli. Słyszałam jak wstaje, wiedziałam, że jest zdenerwowany bo nic nie mówił.
- Cholera, zaraz zadzwonię okej? - zapytał i miałam teraz pewność, że jest wściekły.
- Ok. - szybko powiedziałam a Justin się rozłączył. Powoli szłam wzdłuż morza, jakby nie patrzeć nie mieliśmy tak daleko od siebie. Samochodem jakieś 5 min a piechotą może ok 15 min.  Martwiłam się teraz co dzieje się z Justinem, nie wiedziałam co ma zamiar zrobić. Patrzyłam na księżyc odbijający się w morzu a wiatr lekko rozwiewał moje włosy. Telefon zaczął wibrować, szybko odebrałam.
- Wszystko załatwione. - powiedział zanim cokolwiek zdążyłam powiedzieć.
- Co zrobiłeś? - zapytałam. Zdjęłam buty i zamoczyłam stopy w wodzie. Była lodowata ale czułam miłe orzeźwienie.
- Wyszedłem do nich i porozmawiałem. - wytłumaczył a ja pokiwałam głową. Fale robiły się coraz większe, jedna uderzyła, nie zdążyłam uciec i miałam spodnie całe mokre.
- Cholera, jestem cała mokra. - syknęłam. - Będą mieli skandal na jutro.. - westchnęłam. Weszłam na piasek, żeby nogi mi trochę obeschły, miałam nadzieję, że nie będę chora.
- Mokra? Pewnie tak.. przepraszam. - odpowiedział. Nie chciałam myśleć o czym będą pisać i co ciekawego wymyślą.
- Moczyłam nogi w morzu i trochę się zachlapałam. Nie przepraszaj. - powiedziałam i słyszałam jak wzdycha.
- Będziesz chora. Wiem, ale to wszystko przeze mnie. - wytłumaczył a teraz ja westchnęłam. Wiedziałam, że będzie się teraz tym zamartwiał i miał wyrzuty sumienia.
- Nie będę. Nie, to nie twoja wina. - odparłam zdecydowanie. Nie chciałam, żeby tak było bo on nie miał z tym nic wspólnego. - Nie masz na to wpływu. - mówiłam dalej chcąc jak najbardziej odciągnąć go od tych złych myśli.
- Tak, ale.. - zaczął mówić.
- Żadnego ale. Nie ma różnicy co będą mówić czy robić i tak cię kocham. - powiedziałam szybko. Nie chciałam żeby kończył swoje zdanie. Wiedziałam, że to co powiedziałam sprowadzi go na ziemię.
- Ja ciebie bardziej. - odpowiedział a uśmiech wkradł się na moją twarz. Nastała chwila ciszy, skręciłam w boczną uliczkę prowadzącą do mojego domu. - Chcesz jechać jutro czy pojutrze? - zapytał a ja westchnęłam. Całkiem zapomniałam o tym wyjeździe, znów będzie to samo, paparazzi, fanki, plotki itp. Ale wiedziałam, że muszę zacząć się do tego przyzwyczajać, znowu.
- Porozmawiam z wujkiem ale wydaje mi się, że możemy wyjechać jutro w nocy, żeby być wcześniej na miejscu. Co ty na to? - zapytałam i wiedziałam, że teraz się uśmiecha. Cieszyłam się, że tak spędzimy ostatnie dni ferii.
- Dla mnie okej. To przyjadę jutro po ciebie jakoś po północy. - odparł a ja się mimowolnie uśmiechnęłam.
- Będę czekać. - powiedziałam i przegryzłam wargę a Justin się zaśmiał.
- Mogłaś zostać u mnie. - wychrypiał a ja wykręciłam oczami. Otworzyłam drzwi i weszłam do domu.
- Też tęsknie. - odpowiedziałam. Zaczęłam się rozbierać do kąpania, musiałam zrobić to jak najszybciej, byłam nieźle wychłodzona.
- Wiem. A tak swoją drogą to ładne to zdjęcie z zakupów. - powiedział a ja wybuchnęłam śmiechem.
- Głupi jesteś. - odparłam przez śmiech i wiedziałam, że wykręca teraz oczami. Puściłam wodę do wanny i zaczęłam zdejmować ostatnie części ubrania.
- Nie prawda. Dobry pomysł, weź długą kąpiel. - odpowiedział a ja przegryzłam wargę. To było słodkie, kiedy tak się martwił.
- Prawie jakbyś tutaj był ze mną. - wyjaśniłam a Justin się zaśmiał.
- Tak, prawie.... - westchnął a ja setny raz tego wieczoru wykręciłam oczami i weszłam do ciepłej wody z telefonem w jednej ręce.
- Co robisz? - zapytałam, chcąc zmienić temat. Chciałam, żeby był tutaj ze mną i nie mogłam dłużej się nakręcać bo bym oszalała albo kazała mu tutaj przyjechać.
- Siedzę na Twitterze i czytam posty beliebers. - odpowiedział. Przez chwilę pomyślałam, ale nie przypominałam sobie, żeby kiedykolwiek mówił mi, że je czyta.
- Chyba rzadko to robisz, hmm? - powiedziałam i słyszałam jak wzdycha.
- Tak, ale dlatego, że nie lubię patrzeć jak żyją w ciągłej nadziei, że im odpiszę, że do nich wrócę. Wiem, że piszą, że są ze mną i mnie nie zostawią ale to mnie boli jeszcze bardziej... - wyjaśnił a ja zaklęłam w duchu. Mogłam przewidzieć, że to powie i nie pytać go o to.
- Rozumiem. Myślę, że dadzą radę wytrzymać do wakacji. - odpowiedziałam a Justin się zaśmiał. Odetchnęłam z ulgą, nie chciałam, żeby się martwił.
- Na pewno. - odparł. Reszta wieczoru minęła szybko, ciągle rozmawialiśmy o jakiś głupotach,  opowiadał mi co ogląda a ja o tym, że cieszę się, że zobaczę wujka i ciocię. Była godzina 23:15 i skończyliśmy rozmawiać. Napisałam jeszcze do wujka SMS i odpłynęłam, zmęczona po dzisiejszym dniu.


______________________________________________________________________
Jak wam się podoba? ;)

3 komentarze:

  1. Jejku, oni są tacy kochani! <3 Tak się o siebie troszczą, słodziaki ;') Już nie mogę się doczekać kolejnego :) Życzę weny, buziaki xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam to opowiadanie! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest niesamowite jak wszystkie inne Twoje dzieła !! ;**
    Ajj loff juuu ;D <33
    Czekam na kolejny ^_^ ;*** ;33

    OdpowiedzUsuń