sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział 32.

          Przekręcałam się z boku na bok, w ogóle nie mogłam usnąć. W głowie cały czas miałam jedną myśl, dlaczego mnie okłamał. Przecież gdyby powiedział mi prawdę zrozumiałabym, nie chcę stać mu na drodze, nie chcę być ciężarem, jeśli się kochają to po co plątają w to wszystko mnie. Napisałam do Jacoba mając nadzieję, że nie śpi była 3 w nocy, westchnęłam " Przez przypadek przeczytałam sms Justina z Seleną, napisał jej, że ją kocha. Okłamał mnie, nie wiem co mam robić. " Szczerze wątpiłam w to, że odpisze, oparłam się o ścianę i patrzyłam na księżyc, który było widać przez firankę. Wpatrywałam się tak w jednej punkt, kiedy telefon za wibrował, serce zaczęło bić mi szybciej, spojrzałam na Justina, który powoli zaczął otwierać oczy, zaklęłam w duchu.
- Czemu nie śpisz? - zapytał zaspanym głosem i przetarł oczy. Serce biło mi jak oszalałe, nie wiedziałam czy mam rozmawiać z nim teraz czy poczekać do rana. Jeszcze nie wymyśliłam co zamierzam z tym zrobić, w głowie miałam milion myśli.
- Po prostu się obudziłam, śpij dalej. - powiedziałam i posłałam mu lekki uśmiech. Podniósł się i napił soku, który leżał obok łóżka. Czułam, że ręce całe mi się trzęsą, gdy na niego patrzyłam wyobrażałam go sobie piszącego te sms i zbierało mi się na wymioty.
- Przecież widzę, że coś jest nie tak. - odparł poważnym głosem, odwróciłam wzrok, nie mogłam na niego patrzeć, może też nie chciałam. Łzy napływały mi do oczu ale za wszelką cenę starałam się trzymać. Złapał mnie za rękę a ja ją cofnęłam. - O co ci chodzi? - zapytał nieco ostrym tonem, od którego po moim ciele przeszły ciarki. Chciałam znać odpowiedź na jedno pytanie, jakby nie patrzeć to znałam ją ale pragnęłam usłyszeć do od niego.
- Kochasz jeszcze Selenę? - zapytałam dalej na niego nie patrząc. Zapadła chwilowa cisza, podkuliłam nogi i oparłam na nich głowę.
- Nie, dlaczego o to pytasz, rozmawialiśmy już o tym, ile razy będziemy do tego wracać? - jego ton głosu nie zmieniał się, był zły, nic nie rozumiał, niczego się nie domyślał. Nie mogłam uwierzyć, że kłamie mi prosto w oczy, jak on tak mógł, dlaczego to robił.
- Wiem, że kłamiesz. - odparłam, równie ostrym tonem jak on. Spojrzałam na niego, nie byłam smutna, teraz byłam wściekła, pogrywał ze mną a nienawidziłam tego. W związku najważniejsza jest szczerość, ile razu już mnie okłamał a ja nie miałam o tym pojęcia?
- Cholera Kate, spójrz na mnie i powiedz o co ci chodzi. - powiedział, złapał moją twarz i okręcił w swoją stronę. Kilka łez spłynęło mi po policzku, otarł je swoim kciukiem.
- Dobrze wiesz o co mi chodzi. Dlaczego mnie okłamujesz Justin, czym sobie zasłużyłam? - zapytałam a kolejne łzy spływały mi po policzku. Był zdezorientowany, powoli chyba zaczął układać ze sobą wszystkie kawałki, westchnął.
- Kate, to nie tak jak wygląda. - odwróciłam głowę, a on znów odwrócił ją w swoją stronę, przytrzymując ją rękami. - Przeczytałaś sms, widziałaś, że ja nic nie chcę, zapytała mnie, nie mogłem jej okłamywać. - powiedział już znacznie cichszym głosem.
- To dlaczego okłamywałeś mnie?! Gdy byliśmy wtedy w domku twoich rodziców, okłamywanie mnie nie sprawiało ci w ogóle trudności a ja wierzyłam w każde twoje słowo. Jak teraz mogę ci ufać? - łzy spływały mi jedna za drugą, nie mogłam wytrzymać, emocje brały górę. Całe moje ciało krzyczało, żebym stąd odeszła, zostawiła go, jednak coś powstrzymywało mnie. Tym czymś było moje serce, nie potrafiłam, nie potrafiłabym przeżyć tych kłótni, dni ciszy kolejny raz, nie chciałam bo wiedziałam, że i tak skończy się tak samo.
- Nie chciałem wszystkiego komplikować, bałem się, że pomyślisz sobie, że jesteś dla mnie mało ważna a nie jesteś. Bałem się, że będziesz chciała mnie zostawić, nie przeszkadzać mi i Selenie lub wpadniesz na jeszcze głupszy pomysł, że jesteś naszą "przykrywką". Nie chcę cie stracić Kate, spierdoliłem, wiem, ale przepraszam. Przepraszam, że jestem takim chujem, nie wiem co ja sobie myślałem. - powoli dobierał każde słowo, nie chcąc kolejny raz powiedzieć czegoś nie stosownego. Co ja mogłam zrobić w takiej sytuacji, położyłam głowę na jego klatce piersiowej i zaczęłam płakać, czując się jak małe bezbronne dziecko.
            Następny dzień był okropny nie dość, że wracaliśmy już do domu i musieliśmy się ze wszystkimi pożegnać to mój humor od wczoraj w ogóle się nie poprawił.W tkacie śniadania w ogóle się nie odzywałam, Pattie o nic nie pytała a Justin wydawał się być przygnębiony całą tą sytuacją. Nie chciałam udawać, że wszystko jest okej skoro tak nie było. Musiałam poukładać sobie wszystko w głowie, nawet nie zdawałam sobie sprawy, że to będzie takie trudne. Gdy odjeżdżaliśmy czułam się jeszcze gorzej, o ile to było w ogóle możliwe. Może to dziwnie zabrzmi, ale było mi tutaj cholernie dobrze i na prawdę polubiłam rodzinę Justina. Nie chciałam wszystkiego przeciągać, bo wiedziałam, że wtedy będzie jeszcze gorzej. Wyściskałam się z wszystkimi i poszłam do samochodu, który miał zawieść nas na lotnisko. Patrzyłam przez okno jak Justin żegna się z każdym po kolei. Tylko raz widziałam taki ból wypisany na jego twarzy, serce mi się ścisnęło. Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak mu ciężko. Nie mogłam na to patrzeć, włożyłam słuchawki do uszu i zamknęłam oczy.
            Siedziałam w swoim miejscu na huśtawce, wiatr rozwiewał mi włosy, otarłam kilka łez które spłynęły mi po policzku. Czułam, że coś się we mnie zmienia, jakbym zaczynała inaczej patrzeć na życie. Gdy pomyślałam, jak dawno mnie tutaj nie było, złość aż we mnie kipiała. Kiedyś nie było dnia, żebym tutaj nie przyszła, a teraz, tak po prostu o nim zapomniałam. Moje myśli krążyły wokół Justina i Seleny, tak wiem powinnam dać sobie z tym spokój ale nie potrafiłam, za każdym razem gdy mnie dotykał czy chciał pocałować, zastanawiałam się czy z nią wszystko było takie same i czy ona też tak na niego reagowała. Pewnie Selena ma mnie za skończoną idiotkę, uważa, że jestem z nim dla sławy tak jak myśli połowa świata. Na TT przeczytałam dużo tweetów, na 100 negatywnych zdarzał się 1 pozytywny i co 5 z prośbą o obserwowanie. Pod koniec czytania oczy miałam całe spuchnięte od łez, nie powiedziałam o tym Justinowi, musiałam sobie z tym poradzić bez niego. To nie było jednak takie łatwe, to mnie przerastało, dlatego wyszłam i od razu pomyślałam o tym, żeby przyjść tutaj. Zadzwoniłam do Jacoba, z nim najlepiej rozmawiało mi się o takich rzeczach, on jak nikt inny potrafił mnie wysłuchać, pomóc i pocieszyć. Po 10 min zobaczyłam jego sylwetkę idącą w moją stronę. Gdy był już przy mnie rzuciłam mu się na szyję, kolejne łzy spływały mi po policzku. Przycisnął mnie mocno do swojej piersi i tak staliśmy przez chwilę.
- Hej, Kate co jest, spokojnie, nie płacz, kochanie. - szeptał Jacob a ja powoli zaczynałam dochodzić do siebie. Odsunęliśmy się, wytarłam łzy i usiadłam na huśtawce.
- Weszłam dzisiaj na Tweetera, czytałam wpisy na mojej tablicy. - zrobiłam przerwę. - to chyba dla mnie za dużo, może Selena sobie radziła ale mnie to przerasta. - ręce mi się trzęsły, czułam jak moje ciało drży, jakby ze strachu, jakby z zimna. Sama nie do końca wiedziałam co się ze mną dzieje.
- Początki zawsze są trudne i wiem, że z czasem przyzwyczaisz się do tego. A ludzie przecież Cie nie znają, powinnaś mieć to głęboko gdzieś. Pamiętasz mieliśmy taką zasadę? - pokiwałam głową. - Poradzisz sobie, wierzę w ciebie. Poza tym Justin cie potrzebuje a ty potrzebujesz jego. - spojrzał na mnie i posłał mi ten jeden z swoich najładniejszych uśmiechów, zaśmiałam się i szturchnęłam go w ramie.
- Ja nie wiem jak ty to robisz, że zawsze potrafisz poprawić mi humor. Dziękuje ci bardzo. Kocham cie wiesz? - zaśmiał się i pokiwał głową, rzuciłam mu ręce na szyję i wyściskałam go.
- Ja ciebie też. - dałam mu buziaka w policzek i odsunęłam się. Miał racje, potrzebowałam takich słów otuchy. Wiedziałam to, ale kiedy mi o tym powiedział to jakoś bardziej sobie to uświadomiłam. Robiło się chłodno, zaproponowałam żebyśmy poszli się przejść. Skierowaliśmy się w stronę domu Justina, napisałam do niego sms "Będziemy z Jacobem za 15 min". Szliśmy wzdłuż plaży w ciszy, patrzyliśmy na pary, które przechodziły obok nas, na rodziny z dziećmi. Nie wyobrażałam sobie, nie mieć go w przyszłości obok siebie, tak dużo mu zawdzięczałam, tak wiele dla mnie znaczył. Przecież nasze drogi kiedyś mogą się rozejść, każde z nas będzie miało swoją rodzinę i z każdym dniem coraz bardziej będziemy o sobie zapominać. Ta wizja przerażała mnie, bałam się, że tak się stanie. Chociaż wiedziałam, że o nim i Dez nie zapomnę nigdy.
      Po 15 min byliśmy już i Justina, przeszkodziliśmy mu w nauce ale mówił, że jakoś ciężko mu szło. Po moim złym humorze nie było śladu, cieszyłam się bo nie chciałam martwić Justina. Chłopaki poszli grać na ps4 a ja poszłam zrobić nam gorącą czekoladę. Po 10 minutach dołączyłam do nich. Najpierw graliśmy w tenisa, każdy z każdym aż wygra najlepszy, wygrał Justin. Później graliśmy w siatkę na jakąś komputerową drużynę na zmiany. Byłam taka zmęczona, że musiałam odpocząć usiadłam na kanapie i patrzyłam jak grają. Gdy sami się zmęczyli, usiedli na kanapie obok mnie i postanowili zagrać w Fifę, wykręciłam tylko oczami. Justin był taki skupiony klik. jednak później stwierdził, że ja też muszę się kiedyś nauczyć grać. Usiadł za mną objął mnie w pasie, trzymał moimi rękami pada i pomagał mi grać, spodobało mi się i nawet wygrywaliśmy z Jacobem. Odwróciłam się i pocałowałam Justina w usta.
               Wieczorem miał lecieć w telewizji jakiś film, zrobiliśmy kolację i zabraliśmy się za oglądanie.
- Co robimy w ferie? - zapytałam, kiedy leciały reklamy. Czas leciał strasznie szybko, w tym roku ferie mieliśmy w połowie stycznia. Po jutrze były walentynki a jutro idę z Dez na zakupy, bo muszę dać jakiś prezent Justinowi. Powiedział tylko, że ma dla mnie jakąś niespodziankę, nie lubiłam niespodzianek ale czułam, że ta będzie jakaś wyjątkowa.
- Już o tym myślałem i wpadłem na pewien pomysł. - powiedział Justin a my spojrzeliśmy na niego. - Kate pamiętasz ten domek w okolicy do którego cie zabrałem? - pokiwałam głową - pojedźmy tam wszyscy razem. Będziemy mogli urządzić kilka imprez, spędzimy razem czas, co wy na to? - obydwoje ochoczo pokiwaliśmy głowami.
- Myślę, że to świetny pomysł. - powiedział Jacob i przybił sobie z Justinem piątkę, zaśmiałam się. Justin spojrzał na mnie i zrobił pytającą minę.
- Mi też, bardzo. - przysunęłam się i dałam mu szybkiego buziaka. Zapowiadał się bardzo miły miesiąc, walentynki, ferie, czuję, że dużo będzie się jeszcze działo.
            Następnego dnia budzik zadzwonił o 8.30 przepadło nam dzisiaj dwie pierwsze godziny i nareszcie mogłam się wyspać. Poszłam do łazienki, obmyłam twarz i umalowałam się. Później przebrałam się w klik. i zabrałam się za robienie śniadania. W szkole myślałam tylko o tym, co mogę kupić Justinowi. Jacob doradził żeby było to coś osobistego, takiego tylko dla nas. Co można dać człowiekowi, który ma wszystko!? Nigdy nie miałam aż takiego dylematu. Miałyśmy cały wieczór na znalezienie czegoś ciekawego, w końcu skończyło się tak, że po 2 godzinach chodzenia zadzwoniłyśmy do Jacoba. W końcu kupiłam mu zegarek klik. ten po lewo, nie mogłam oderwać od niego wzroku. Strasznie mi się spodobał tak jak Jacobowi i powiedział, że sam by cholernie chciał taki. Nie powiem, że kosztował mnie strasznie dużo i wydałam znacznie więcej niż planowałam ale pomyślałam, że warto. Wiem, że pewnie ma dużo zegarków, ale nie miałam pojęcia co mogę kupić innego. Wydałam połowę swoich pieniędzy i Dez kipiała ze złości, ale gdy zaprosiłam ich na kawę humor jej się polepszył. Reszta wieczoru minęła mi strasznie szybko, nie mogłam się doczekać następnego dnia. Byłam cholernie ciekawa co Justin dla nas przygotował.
           Dzisiaj wstałam wyjątkowo wcześnie, w nocy nie mogłam usnąć. Wzięłam prysznic, wyprostowałam włosy i mocniej się umalowałam. Chciałam wyglądać dzisiaj na prawdę dobrze, długo myślałam w co się ubrać w końcu wybrałam klik. i do tego założyłam czarną torebkę, efekt był całkiem niezły. Lubiłam siebie w prostych włosach ale nigdy nie chciało mi się ich prostować. Dez i Jacob oczywiście stwierdzili, że wyglądam na prawdę dobrze. Wiedzieli, że mi zależało bo bez powodu nie prostuję włosów. W szkole nie widziałam się z Justinem bo akurat nie mieliśmy razem zajęć. Wychodziłam ze szkoły, zatrzymała mnie Bella, pytała mnie czy będę w przyszłym tygodniu przychodzić dalej na treningi, powiedziałam jej, że tak, brakowało mi w-f i gry w siatkę a od czasu, kiedy miałam złamaną rękę nie mogłam nic na to poradzić. Teraz było wszystko dobrze, gipsu nie mam już długo więc czemu nie. Niedługo zawody, będę dużo w tyle za dziewczynami, wypadłam z formy ale może uda mi się chociaż raz zagrać na zawodach. Bella bała się o mnie, ostatnio na treningach starałam się oszczędzać ale teraz postanowiłam dać z siebie na każdym 100%. Gdy rozmawiałyśmy, ktoś złapał mnie od tyłu, obróciłam się o zobaczyłam Justina, uśmiech pojawił się na mojej twarzy, dałam mu szybkiego buziaka.
- Mogę zabrać ci Kate? - zapytał Bellę, zarumieniła się co mi nie umknęło, potem starała się wymyślić jakąś odpowiedź. To śmieszne jak niektóre dziewczyny na niego reagowały, a ona miała tak zawsze, kiedy z nami rozmawiał. Poznali się już dawno na którymś treningu, kiedy jeszcze mogłam grać a jej jeszcze nie przeszło.
- Jasne. - wydukała tylko. Pożegnaliśmy się i odeszliśmy trochę, Bella stała chwilę w tym samym miejscu a zaraz potem odeszła, zaśmiałam się.
- Nie mamy dużo czasu, chodź szybciej. - powiedział a ja zrobiłam pytającą minę. Zatrzymałam się i skrzyżowałam ramiona na znak, że nie ruszę się dopóki mi czegoś nie powie.
- To niespodzianka a teraz chodź! - zawołał i otworzył drzwi do samochodu, przegryzłam wargę. Dlaczego on musi być aż taki przystojny klik , przegryzłam wargę i powoli ruszyłam w jego stronę.
       Pojechaliśmy do mojego domu, kazał mi się spakować, wziąć jakieś ciuchy i od razu musieliśmy jechać. Nie miałam nawet kiedy pomyśleć co wziąć, nie wiedziałam nawet gdzie jedziemy a Justin cały czas mnie pośpieszał. Podjechał na płytę lotniska a ja westchnęłam.
- Lecimy gdzieś! Justin oszalałeś, co to za niespodzianka?! - wychrypiałam i wyszłam z samolotu. Od razu podleciało do nas kilku ochroniarzy, jeden wziął walizki, drugi szedł przed nami a dwóch za nami. Do tego byłam nawet przyzwyczajona. Od razu poszliśmy do odprawy, poruszaliśmy się tak szybko, że nie mogłam złapać tchu, ale chociaż nie mieliśmy nieprzyjemnych starć z fankami na płycie lotniska, bo przy odprawie byliśmy tylko my. Po 20 min siedzieliśmy już w samolocie.
- Justin mam dla ciebie prezent, wolisz żebym dała ci go teraz, czy jutro? - zapytałam, kiedy siedzieliśmy już na swoich miejscach. Kenny już na nas czekał, przywitałam się z nim a potem znów spojrzałam na Justina.
- Jeśli dasz mi go teraz nie będziesz chciała żebym powiedział Ci gdzie lecimy? - zapytał i pokazał mi język. Powoli pokręciłam głową nie chcąc żeby pomyślał, że miał racje. - to daj mi teraz - uśmiechnął się, a moje serce zaczęło bić trochę szybciej. Powoli wyciągnęłam zapakowane pudełeczko. Wiedziałam, że to nic w porównaniu z jego niespodzianką, ale miałam nadzieję, że chociaż mu się spodoba. Spojrzał na mnie i powoli zaczął rozrywać papier a później otwierać pudełko. Gdy je otworzył na jego twarzy widać było sama nie wiem co, szok czy zachwyt. Powoli wyciągnął go i cały czas na niego patrzył. Nic nie mówił a ja coraz bardziej zaczynałam się denerwować.
- Podoba ci się? - zapytałam,  Kenny nachylił się nad nim i uśmiech pojawił się na jego twarzy, poklepał go po plecach. Spojrzałam na niego a on jedynie pokiwał głową, chyba na znak uznania.
- Jest niesamowity - wychrypiał - Kate, dziękuje. - odpiął pasy i rzucił mi się na szyję złączając nasze usta w pocałunek od którego zakręciło mi się w głowie i stwierdziłam, że zdecydowanie było warto. - Ile ty musiałaś za niego dać, oszalałaś? To, że jestem bogaty nie znaczy, że muszę dostawać drogie prezenty. - spuściłam głowę i zarumieniłam się. Wiedziałam to, ale nie chciałam kupować mu niczego taniego, po prostu czułabym się wtedy dziwnie. - następnym razem wystarczy jak kupisz mi zwykłą tabliczkę czekolady kochanie. Nie chcę żebyś wydawała na mnie swoje pieniądze. - odparł a ja pokiwałam głową, rozumiejąc, że jemu też musi być dziwnie z tego powodu. Złapał moją rękę i pocałował ją a ja się uśmiechnęłam. Lecieliśmy już strasznie długo, Justin i Kenny spali klik. wyglądali na prawdę uroczo. Po 2 godzinach lotu, sama usnęłam bo byłam już strasznie zmęczona.
           - Kate, kochanie, wstawaj - powiedział Justin a ja powoli otworzyłam oczy. Zobaczyłam pusty samolot i jego samego stojącego nade mną. - Już dolecieliśmy - uśmiechnął się, wziął mnie za rękę, przysunął do siebie i pocałował. Mógłby mnie tak budzić za każdym razem. Pociągnął mnie i wyprowadził z samolotu, byłam strasznie zaspana i nie do końca wiedziałam co się dzieje. Gdy byliśmy już na lotnisku i czekaliśmy żeby pokazać paszporty, wzięłam rękę Justina i zobaczyłam godzinę 23:14 a przecież wylecieliśmy o 17! Nie miałam pojęcia, gdzie jesteśmy. Gdy wychodziliśmy z lotniska na zewnątrz czekali na nas paparazzi, nachyliłam się i zakryłam oczy ręką. Gdy tylko weszliśmy do samochodu, oparłam głowę na ramieniu Justina i zasnęłam.
             Powoli otworzyłam oczy, leżałam na ogromnym łóżku, okna były pozasuwane ale wiedziałam, że jest noc. Westchnęłam i zaczęłam się podnosić, panowała cisza, obok nie było Justina a ja leżałam w samej koszulce. Powoli wstałam z łóżka i rozsunęłam duże drzwi, które prowadziły do salonu. Zobaczyłam Justina, odwrócił się i uśmiechnął.
- Ooo wstałaś, chyba byłaś zmęczona. - pokazał na miejsce obok siebie. Powoli usiadłam obok niego i przytuliłam się. Pokój był bardzo luksusowy, tak samo jak sypialnia, jednak zegarek to pestka w porównaniu z tym.
- Jak się tu znalazłam? - zapytałam i rozejrzałam się po pokoju, byliśmy tylko sami, ciekawe gdzie ochroniarze.  Spojrzałam na Justina telefon i zobaczyłam godzinę 22:21 jak to możliwe przecież na lotnisku była 23 coś było nie tak. - Justin ile ja spałam? - zapytałam z niepewnością w głosie, zaśmiał się.
- Wniósł cię Kenny, spałaś niecałe 4 godziny kochanie - przysunął się i pocałował mnie, uśmiechnęłam się. Spojrzałam za okno i zobaczyłam piękną panoramę jakiegoś miasta.
- Powiesz mi gdzie jesteśmy? - zapytałam, na co on chwilę się zastanowił a po chwili pokiwał głową. Szybko uniosłam głowę i spojrzałam na niego, uśmiechnął się a ja się przysunęłam i złączyłam nasze usta w pocałunek. Justin objął mnie w pasie naparł na mnie tak, że leżał teraz nade mną, ciągle pogłębiał pocałunek. Jęknęłam na co on przeszedł do całowania mojej szyi. Nie rozumiałam jego nagłego napływu uczyć. Zdjęłam z niego koszulkę i przegryzłam wargę patrząc na jego umięśniony brzuch. Wrócił do moich ust po chwili ściągając mi koszulkę a później odpiął mi stanik. Nie miałam nic przeciwko, byliśmy tutaj w tym pięknym mieście, daleko od wszystkiego i wszystkich. Krew szybko pulsowała mi w żyłach. Justin przesunął językiem po mojej brodawce a ja jęknęłam z rozkoszy, na co on zaczął ją ssać. Rękami jeździłam w górę i dół jego torsu, przyprawiając go o dreszcze. Gdy zaczął ssać drugą brodawkę, podniosłam jego głowę i złączyłam nasze usta w kolejnym długim pocałunku. Moje gołe piersi ocierały się o jego gołą klatkę, przyprawiając mnie tym o dreszcze. Nagle Justin odsunął się i wstał, zdezorientowana patrzyłam na niego. Nachylił się, wziął mnie na ręce zaczął mnie całować i iść do sypialni. Głową zgasił światło, rzucił mnie na łóżko i położył się nade mną wracając do tej samej pozycji co na kanapie. Czułam, że moje serce bije cholernie szybko, pragnęłam go jak jeszcze nigdy. Przesunęłam ręką aż to jego krocza i lekko je ścisnęłam na co on jęknął, uśmiechnęłam się i przegryzłam mu wargę. Powoli zaczęłam odpinać jego pasek a później ściągać mu spodnie. Byliśmy tacy podnieceni i napaleni. Delikatnie wsunęłam rękę pod jego majki, złapałam w ręce jego nabrzmiały członek i zaczęłam poruszać ręką wywołując tym samym jęk u Justina a po chwili mogłam rozkoszować się widokiem dochodzącego Justina. Nie czekał długo, zaczął składać pocałunki coraz niżej aż w końcu doszedł do mojej łechtaczki, powoli zdjął mi majtki a później powoli zaczął przesuwać językiem po moim kroczu przyprawiając mnie tym samym o dreszcze. Czułam, że jestem blisko, po chwili wsunął we mnie jeden palec wywołując kolejny jęk. Po moim ciele rozchodziły się fale ciepła, byłam blisko aż w końcu moje ciało ogarnął wspaniały orgazm. Głośno oddychałam, Justin nachylił się nade mną i złączył nasze usta w delikatnym pocałunku a później padł na łóżko obok mnie. Na seks nie byłam jeszcze gotowa i wiedziałam, że Justin to rozumie. Wyczuwał, nie wiem jak, że jeszcze nie chcę. Poza tym dużo o tym rozmawialiśmy i mamy się z niczym nie śpieszyć.
- Idziemy się wykąpać? - zapytałam na co on podniósł głowę i spojrzał na mnie pytającym spojrzeniem, zaśmiałam się. Wstałam i ruszyłam w stronę łazienki zupełnie naga, czułam na sobie wzrok Justina. Nie mogę powiedzieć, że nie czułam się skrępowana, bo czułam ale, przecież prędzej czy później zobaczyłby mnie taką. Łazienka też zapierała dech w piersiach, zapaliłam jedno światło, weszłam pod prysznic i odkręciłam wodę. Odwróciłam się i zobaczyłam Justina w samych majtkach patrzącego na mnie, zarumieniłam się i odwróciłam w drugą stronę. Wylałam balsam na swoje ciało i powoli zaczęłam go wcierać w swoje ciało. Justin otworzył kabinę, delikatnie dotknął mojego ciała dłońmi i zaczął mnie myć, odwróciłam się w jego stronę i teraz staliśmy twarzą w twarz. To była nasza pierwsza wspólna kąpiel.
            Justin obiecał mi, że pokaże mi gdzie jesteśmy bo powiedzieć mi nie chciał, była już 23:21 poszłam do sypialni i ubrałam się w klik. Włosy spięłam w koczka i nałożyłam lekki makijaż.
- Wyglądasz ślicznie. - szepnął mi do ucha, kiedy jechaliśmy windą na dół. On jak zawsze wyglądał bardzo dobrze klik. spojrzałam na niego i złączyłam nasze usta w krótkim pocałunku. Gdy wyszliśmy o dziwo nie jechaliśmy samochodem, spojrzałam na niego a on tylko się uśmiechnął. Szliśmy powoli, było tak późno a mimo tego tyle ludzi kręciło się po ulicach. Mijaliśmy strasznie dużo par, czułam, że w powietrzu unosi się miłość i byłam ciekawa czy jest spowodowana tym, że za kilkanaście minut będą walentynki. Wchodziliśmy po jakiś schodach, Justin opowiadał mi o tym co robił kiedy spałam. Spojrzałam się w prawą stronę i między drzewami zobaczyłam Wierzę Eiffla, puściłam rękę Justina i zaczęłam szybko wbiegać po schodkach, kiedy byłam na szycie zobaczyłam to klik. popłynęła mi jedna łza, odwróciłam się, spojrzałam na Justina i rzuciłam mu się na szyję. Uniósł mnie a ja oplotłam go nogami i złączyłam nasze usta w długim pocałunku. Staliśmy tutaj w Paryżu w walentynki przed Wierzą Eiffla i całowaliśmy się, miałam wrażenie, że to jakiś sen. Justin pokazał mi zegarek, który dostał ode mnie, była godzina 00:02 kolejna łza spłynęła mi po policzku.
- Kocham Justina ! - krzyknęłam z całych swoich sił, tak że kilka przechodniów spojrzało się na nas i zaśmiałam się.
- Kocham Kate! - krzyknął jeszcze głośniej na co obydwoje się zaśmialiśmy a on zaczął mnie kręcić wokół. Chyba nie mogłam sobie lepiej wyobrazić walentynek. Całe życie marzyłam żeby pojechać do Paryża, o idealnych walentynkach, chłopaku a on w jednej chwili spełnił wszystkie moje marzenia

_____________________________________________________________________________________
Jak wam się podoba nowy wygląd bloga? Tamten mi się już znudził więc wprowadziłam kilka zmian. Do następnego. N.

5 komentarzy:

  1. Genialny jest! Taki romantyczny zupełnie tak jak kocham i uwielbiam dziekuje!!!
    Tylko dlaczego zmieniłaś wygląd bloga?? :\ :\ Nie zrozum mnie zle, ale tamten wygląd lepiej pasowal i dodawal takiego fajnego charakteru i osobowości Twojemu blogowi, naprawdę misie podobał był cudny. No a teraz są naprawdę malutkie literki i naprawdę źle się czyta :'( :'( :\ :\ :\ To wszystko z mojej strony...
    Czekam na kolejny rozdział i kocham ;*** <333

    OdpowiedzUsuń
  2. cuuudo <3 jakie romantyczne <3 jejku <3 nie moge sie doczekac nn <3 @YoBelieberPL

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały :) Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  4. no genialny po prostu ;) czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń