niedziela, 13 października 2013

Rozdział 25.

     Oczami Kate:
      Byłam tak cholernie zmęczona. Po pierwsze nie wyspałam się, rano zadzwonił budzik i gdyby nie Justin nie wstałabym. Później zakupy, przymierzyłam ze sto sukienek, nie mogłam nic znaleźć. Nic nie wyglądało dobrze na tyle, żeby móc założyć to na czerwony dywan. Przecież będzie pełno gwiazd, ubranych w sukienki po tysiące dolarów, projektowane przez światowych projektantów. Nie chcę się wyróżniać, dlatego tak długo szukałam tej odpowiedniej, nawet Dez nie miała siły a to zdarzało się cholernie rzadko. Justin siedział w domu i co godzinę dzwonił czy już coś znalazłam, chyba z cztery razy słyszał "Nie, szukamy dalej". Nie pozwoliłam mu iść z nami bo chciałam go zaskoczyć tym jak będę wyglądać. Po pięciu godzinach znalazłyśmy tą idealną. Była godzina 14 a ja musiałam się jeszcze spakować i doprowadzić no idealnego stanu, bo jutro nie będzie już na to czasu. Wezmę pewnie tylko prysznic i będę musiała biec do wizażystów Justina, którzy mają mnie przygotować na galę tzn makijaż i włosy. Na szczęście Dez była cały czas ze mną i pomagała mi.
     Gdy byłyśmy już w domu od razu skierowałam się do łazienki, nalałam wannę pełną wody i zanurzyłam się w niej. Umyłam włosy, zrobiłam depilację wszystkich części ciała, łącznie z brwiami, później zabrałam się za malowanie paznokci. Po dwóch godzinach byłam gotowa, wyszłam w ręczniku i zabrałam się za pakowanie. Jedziemy na 3 dni, dzisiaj pierwsza noc, jutro druga a następnego dnia wieczorem powrót do domu na sylwestra, który prawdopodobnie będzie u Jacoba, bo namówił rodziców żeby zostali dłużej u rodziny. To będzie męczące kilka dni. Nie wiedziałam ile ciuchów mam brać, gdzie będziemy chodzić z kim. Wiedziałam tylko, że cały czas będziemy obserwowani i gdzie nie pójdziemy będą reporterzy. Z wymyślaniem strojów i myśleniem o tym, co może będziemy robić zeszło nam kolejne dwie godziny. Była już 19 a my musimy najpóźniej o 20 wyjechać. Na podróż wybrałyśmy klik. Kiedy byłam już gotowa do wyjazdu zrobiłyśmy sobie na szybko kanapki żeby zjeść jakąś kolację. Kilka minut po 20 zadzwonił dzwonek, poszłam otworzyć drzwi i zobaczyłam Justina klik. Od razu uśmiech pojawił się na mojej twarzy i wszystkie wątpliwości dotyczące tego czy na pewno chcę jechać na galę, po prostu zniknęły.
     Po 10 min byliśmy już w Tour Busie Justina. Pierwszy raz byłam w środku niego. Był na prawdę duży, po lewej stronie stała kanapa i stolik na przeciwko telewizor a obok mała kuchnia. Dalej jak się szło był korytarz a w nim dwa łóżka, tak jakby piętrowe zasuwane firanką. Na końcu były drzwi do łazienki i pokoju, w którym stało duże łóżko. Podobało mi się tutaj, było na prawdę przytulnie. Justin czuł się jak w domu, było to po nim widać. Na miejscu będziemy dopiero ok 12 w południe, czekała nas cała noc drogi. Kazał mi się rozgościć a sam poszedł do łazienki wziąć prysznic. Nie myślałam długo, skierowałam się do pokoju, rozebrałam się i położyłam okrywając się ciepłą kołdrą. Wyciągnęłam telefon, weszłam w e-booka i kontynuowałam czytanie książki " 50 Twarzy Grey'a". Dez przeczytała wszystkie części i tak jej się spodobała że zmusiła mnie do czytania, ale nie powiem, że można dowiedzieć się interesujących rzeczy.
- Co robisz kochanie? - zamruczał Justin. Podniosłam głowę i zobaczyłam go stojącego w samych spodenkach i opierającego się o framugę drzwi. Uśmiechnęłam się na ten widok.
- Czytam, muszę odpocząć to był męczący dzień. - zrobiłam krótką przerwę. - jutro też będzie ciężki, tak myślę. - westchnęłam. Justin przeczesał mokre włosy ręką. Podszedł do łóżka, usiadł obok mnie i złapał mnie za rękę.
- Hej, proszę Cie nie stresuj się. Wszystko będzie dobrze, pamiętaj że prowadzę teraz normalne życie i nic się nie zmieni tak? Poza tym, zawsze będę przy tobie. - powiedział a ja musiałam chwilę zastanowić się nad jego słowami. Po chwili podniosłam się i delikatnie pocałowałam go w usta. Tak wiele uczyć i emocji może przepłynąć przez taki pocałunek. Posłałam mu delikatny uśmiech. Położyłam się i pokazałam mu miejsce obok siebie. Podniósł kołdrę i położył się obok mnie, przytuliłam się do niego i oparłam głowę na jego gołym torsie. Tyle pytań miałam teraz w głowie, nie wiedziałam o czym myśleć. Ciągle rozbrzmiewały mi w głowie słowa "zawsze będę przy tobie" od których od razu robiło mi się gorąco. Znamy się od 4 miesięcy a jesteśmy ze sobą od niecałych dwóch i już jest nam razem tak dobrze. Boję się czy to wszystko nie jest za szybko, ale potrzebuję go, on daje mi coś czego inni faceci przez długi czas nie umieli mi dać. Pamiętam tylko tego jednego, który wyjechał i zostawił mnie, ale dał mi tak dużo, po tylu latach chyba mogę powiedzieć, że go kochałam. Justin bardzo mi go przypomina, dlatego tak bardzo boję się, że go stracę. To wszystko jest chore, moja przeszłość ciągle daje siwe znaki. Czasem uderza we mnie boleśnie i podcina mi nogi, że cholernie trudno mi potem wstać. Albo tęsknię, albo żałuję to wszystko się przeplata, coś bym zmieniła, do czegoś bym wróciła. Ale może wtedy nie byłoby mnie tutaj z Justinem i szybko odrzucam te myśli.
- Kochanie, a ty się boisz? - zapytałam po kilkunastu minutach ciszy. Podniosłam głowę żeby zobaczyć czy może nie śpi, uśmiechnął się do mnie. Położyłam głowę w tym samym miejscu i wsłuchiwałam się w bicie jego serca.
- Boję się tylko tego, że mnie zostawisz. - odparł a mi serce zaczęło bić szybciej. Jak to możliwe, podniosłam głowę i spojrzałam mu prosto w oczy. Rzeczywiście było w nich widać strach, skręciło mnie w żołądku. Nie wiedziałam co mam myśleć, mój Justin boi się tego że go zostawię kiedy poznam jego prawdziwe życie. Byłam tak cholernie zadowolona, że go o to spytałam. Przecież nigdy by mi tego sam nie powiedział. Dotknęłam dłonią jego twarzy i delikatnie przesunęłam opuszkami palców po jego poliku, zadrżał.
- Będę z tobą na zawszę, tak długo aż Ty nie zostawisz mnie. - odparłam i spojrzałam mu prosto w jego brązowe oczy. On nagle przysunął się i naparł ustami na moje. Zaczęliśmy się namiętnie całować, delikatnie mnie popchnął tak że, leżał teraz nade mną. Serce biło mi jak szalone, jeździłam rękami po jego umięśnionym brzuchu przyprawiając go tym samym o dreszcze. Justin zaczął całować mnie po szyi i zaczął schodzić w dół. Miałam ciarki, łaskotał mnie, ale nie przestawał schodził coraz niżej. Kiedy głowę miał już przy mojej łechtaczce, wstrzymałam oddech. Delikatnie zsunął mi koronkowe majtki, jakby nie wiedział czy się zgadzam. Oddech miałam nierówny, wiedziałam co teraz będzie się działo. Zamknęłam oczy i starałam się równomiernie oddychać. Justin powoli przesunął językiem po mojej łechtaczce, wstrzymałam oddech. Jeszcze nigdy tego nie robiłam. Kontynuował a ja umierałam się z rozkoszy, to było takie przyjemne. Jęknęłam na co on wsunął we mnie jeden palec. Nie wiedziałam na czym mam się skupić czy na jego języku czy palcu. Czułam, że niedługo dojdę, nie potrafię opisać swoich odczuć. Po chwili doszłam, po moim ciele rozlała się fala rozkoszy. Moje ciało bezwładnie opadło na łóżko. Po chwili moim oczom ukazał się uśmiechnięty Justin, złapałam jego twarz w obie ręce i zaczęłam całować, chcąc mu podziękować. Kiedy byliśmy pogrążeni w pocałunku, jedną ręką zjechałam do jego krocza. Od razu poczułam jego męskość, objęłam ją i zaczęłam poruszać dłonią w górę i w dół. Justin jękną a ja tym samym wsadziłam mu język do buzi. Ob kręciłam go tak, że ja byłam teraz nad nim. Moje ruchy ręką stawały się coraz szybsze, oddech Justina robił się też coraz szybszy, aż w końcu doszedł. Posłałam mu ogromny uśmiech, a on przegryzł mi wargę.
- Chyba nie wiesz w co się wpakowałaś. - szepnął mi do ucha, a ja złapałam go za pupę i pokazałam mu język. Liczyłam się tylko ja i on, teraz i tutaj.
          Justin obudził mnie ok 9 rano, przespałam całą drogę. Ciekawe od jakiego czasu on nie śpi, był już ubrany. Niechętnie wstałam z łóżka, na jego twarzy pokazał się ogromny uśmiech i przegryzł wargę. Spojrzałam się na siebie i zorientowałam, że stoję w samej bieliźnie, wykręciłam oczami i poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic. Ubrałam się, umalowałam i skierowałam do kuchni zjeść coś na śniadanie. Justin jadł płatki, więc postanowiłam zjeść to samo.
          Mieliśmy zatrzymać się w pięciogwiazdkowym hotelu Amber na obrzeżach miasta, tak żeby było jak najmniej ludzi. Mimo naszej wczorajszej rozmowy, dalej się bałam, ale na wspomnienie zakończenia wczorajszego dnia od razu robiło mi się gorąco. Nie myślałam o tym, byłam tutaj tylko i wyłącznie dla Justina i nikt ani nic poza nim się dla mnie nie liczy. Po chwili usłyszałam krzyki i piski dziewczyn, spojrzałam na Justina i zrobiłam pytającą minę. Wyciągnął telefon i wybrał do kogoś numer.
- Scooter, co do cholery robią fanki pod hotelem? Przecież miało nikogo nie być! - nieco podniesionym i zirytowanym głosem mówił Justin. Przeczesał włosy ręką na znak, że jest wkurzony. Chwilę przytakiwał a potem rozłączył się. Na dworze słyszałam straszny hałas, czułam się prawie tak jak na jego koncercie. Wróciły do mnie wspomnienia, wzdrygnęłam się. Przypomniałam sobie co się wtedy działo, a teraz to ja zacznę być ich celem a wtedy byłam tylko przypadkową osobą, mój nastrój spadł do minimum. Spojrzałam na Justina, od razu mogłam zobaczyć że humor też mu się popsuł i, że był nieźle wkurzony.
- Cholera, nie tak miało być. Miało ich tu nie być. Wszystko przez ten cholerny Tour Bus, kojarzą go i stąd wiedziały, że to będę ja. Przepraszam. - podszedł do mnie i przytulił mnie. Odwzajemniłam uścisk, zrozumiałam jak bardzo mnie potrzebuje. Pocałowałam go w czoło i ścisnęłam jego dłoń. Musieliśmy wychodzić, bo staliśmy już pod hotelem z 10 min. Hałas na zewnątrz jednak nie ustępował, dalej było strasznie głośno. Justin założył na głowę czapkę i kaptur i kazał mi założyć okulary i kaptur od swetra. Nie sprzeciwiałam się, przytaknęłam głową i zrobiłam to o co mnie prosił. W końcu powiedział kierowcy, żeby otworzył drzwi. Kiedy lekko się uchyliły, krzyki stały się jeszcze głośniejsze. Serce zaczęło bić mi szybciej, Justin złapał mnie za rękę. Ciągle w głowie powtarzałam sobie: Musisz się do tego przyzwyczaić, musisz się do tego przyzwyczaić. Zanim wyszliśmy, Justin zatrzymał się nagle, spojrzałam na niego i zrobiłam pytającą minę.
- Nie rozglądaj się, cały czas patrz w dół. Nie przejmuj się tym co będą krzyczeć, będziesz słyszeć dźwięk robienia zdjęć, na nic nie zwracaj uwagi. Jesteśmy pod samymi drzwiami hotelu, będą nas widzieć przez jakieś 10-15 sekund. - gdy mówił starałam sobie jak najszybciej przyswoić to co do mnie powiedział. Najbardziej zapamiętałam to żeby patrzeć w dół, widziałam jak robi to na zdjęciach więc stwierdziłam, że nie będzie to takie trudne. Justin ledwo wystawił nogę a już hałas stał się dwa razy głośniejszy, nie słyszałam swoich myśli. Szybko zerknęłam przed siebie, zobaczyłam ochroniarzy przytrzymujących dziewczyny, dwóch czekających na nas a za nimi pełno dziewczyn z plakatami i telefonami. Było ich jakieś 100 może nawet więcej, szybko opuściłam głowę kiedy Justin pociągnął mnie za sobą. W moją twarz uderzyło chłodne powietrze. Myślałam tylko o tym, żeby się nie rozglądać. Na biodrze poczułam czyjąś dłoń, wzdrygnęłam się. Nawet nie mogłam się odwrócić, żeby zobaczyć kto to jest.
       Kiedy weszliśmy do hotelu hałas nieco ucichł. Moim oczom ukazał się luksusowy hol, był na prawdę piękny, od razu mi się tutaj spodobało. Zapomniałam o tym co działo się przed chwilą i podziwiałam widoki. Justin poszedł do recepcji, odwróciłam się i zobaczyłam wysokiego, potężnego mężczyznę. Uśmiechnęłam się, a on odpowiedział tym samym. To pewnie on złapał mnie za biodro. Chciałam się do niego odezwać, kiedy podszedł Justin i pociągnął mnie w stronę pokoju. Gdy byliśmy w windzie, objął mnie i powiedział.
- Byłaś bardzo dzielna. - i złożył delikatny pocałunek na moich ustach, zaczerwieniłam się. Jeszcze nigdy nie całowaliśmy się w obecności kogoś innego, poza naszą paczką a teraz byliśmy z ochroniarzami. Wykręciłam oczami i powtórzyłam sobie "Muszę się do tego przyzwyczaić".
- Bardzo tutaj ładnie. - powiedziałam a on pokiwał głową. Mówił mi, że to jego ulubiony hotel w całym LA, cieszyłam się, że mnie tutaj zabrał.
- W pokoju będzie trochę ludzi, nie przestrasz się. - zaśmiał się a ja zrobiłam pytającą minę. - moi wizażyści, Scooter i parę innych osób. - poruszył ramionami. Westchnęłam i przytaknęłam głową, przyzwyczajaj się, skarciłam się w głowie.
         - Jeszcze tylko 5 min panno Kate, proszę być cierpliwą. - zaśmiała się Wilma, moja wizażystka. Miałam już dość, pupa bolała mnie od siedzenia przez 4 godziny w jednym miejscu bez ruchu. Najpierw Paulo - fryzjer, mył mi włosy a następnie kręcił je przez jakieś 2,5 godziny tak żeby były idealne, jak to ujął. Później makijaż, pokazałam Wilmie swoją sukienkę a ona postanowiła, że zrobimy nieco mocniejszy makijaż, zgodziłam się z nią, mając nadzieję, że wie co robi. Justina nie widziałam od czasu, kiedy poszłam myć włosy. Została nam jeszcze ponad godzina do wyjścia. Gala zaczynała się o 18 ale każda gwiazda ma ustaloną godzinę, na którą ma być. Justin ma dokładnie 17.30 wchodzimy po Miley Cyrus, stwierdził, że koniecznie będę musiała ją poznać bo bardzo ją lubi. Gdy Wilma skończyła i mogłam zobaczyć końcowy efekt zaparło mi dech w piersiach. Wyglądałam pięknie, w pierwszej chwili się nie poznałam. Odwalili kupę dobrej roboty, wstałam i uściskałam ją na co ona odpowiedziała śmiechem. Stwierdziła jednak, że jeszcze musi poprawić mi paznokcie czerwonym lakierem bo odprysł mi w kilku miejscach. Po 20 min mogłam już iść i ubrać się w sukienkę klik. Christina - stylistka Justina dobrała mi do niej kolczyki, bransoletkę i torebkę. Gdy spojrzałam w lusterko, ogromny uśmiech pojawił się na mojej twarzy, wyglądałam na prawdę cholernie dobrze. Nie mogłam się na siebie napatrzeć, chciałam pokazać się Justinowi i dowiedzieć się co on o tym myśli. Wilma stwierdziła, że wyglądam zjawiskowo i że reporterzy i wszyscy na gali nie będą umieli ode mnie oderwać wzroku, zarumieniłam się na te słowa. Wzięłam głęboki oddech i wyszłam z łazienki do salonu. Od razu wzrokiem zaczęłam szukać Justina, siedział na kanapie i robił coś w telefonie. Po chwili podniósł głowę i nasze spojrzenia się spotkały. Jego źrenice rozszerzyły się a usta przybrały wyraz literki o. Uśmiechnęłam się i ob kręciłam się, żeby pokazać mu się całą. Nie czekał długo, wstał podszedł do mnie i mocno nie przytulił. Ścisnęłam go cholernie mocno, on też wyglądał nieziemsko klik, wyglądaliśmy idealnie, razem. Chcieliśmy się pocałować, kiedy Wilma krzyknęła, że rozmażę makijaż. Obydwoje się zaśmialiśmy.
- Wyglądasz pięknie, wiesz o tym. - wyszeptał mi do ucha, kiedy zjeżdżaliśmy windą na dół. Wykręciłam oczami, przesunął rękę z mojego biodra na prawy pośladek i ścisnął go. Zaśmiałam się i zrobiłam to samo jemu. Fanki dalej stały przed hotelem, było już trochę ciszej niż wcześniej. Podziwiam je, że stoją w tym zimnie od tylu godzin tylko po to żeby przez chwilę go zobaczyć. Zrobiło mi się ich cholernie szkoda.
- Justin mam prośbę. - powiedziałam, kiedy szliśmy już w stronę wyjścia. Zrobił pytającą minę. - Może to głupio zabrzmi, ale kiedy wyjdziemy postój tam z nimi chwilę, zrób sobie z nimi zdj itp. Szkoda mi ich. - posłałam mu lekki uśmiech. Wyglądał jakby się zastanawiał po czym powoli pokiwał głową.
- Okej to wyjdziemy razem, pójdziesz od razu do limuzyny i poczekasz na mnie chwilę ok? - uśmiech pojawił się na mojej twarzy, dałam mu szybkiego buziaka w usta i ruszyłam w stronę drzwi. Spuściłam głowę, podniosłam rękę żeby zakryć oczy i jak najszybciej ruszyłam w stronę limuzyny, poczułam jak Justin puszcza moją rękę i zrobił się jeszcze większy pisk, na który nie zwracałam wcześniej uwagi. Gdy siedziałam już w limuzynie i patrzyłam przez okno czułam się tak dziwnie. On był w swoim żywiole, tak dobrze czuł się w towarzystwie fanek, był szczęśliwy i one także. Nie chciałam ich rozdzielać, wiem że on jest dla nich wszystkim tak jak one dla niego. Teraz należałam do tej ich rodziny, nie chciałam być wrogiem, tak cholernie chciałam żeby mnie zaakceptowały, to było dla mnie na prawdę ważne. Po 10 min, Justin wsiadł do limuzyny i usiadł obok mnie obejmując mnie ramieniem.
- Byłeś taki szczęśliwy. - odparłam, kiedy ruszyliśmy. Mogłam czuć się wyróżniona siedząc tutaj z nim i mając go tylko dla siebie. Dalej nie pojmowałam, że to jest na prawdę wyjątkowe, i że miliony dziewczyn chciałyby być na moim miejscu, a dla mnie to jest przecież normalne, że razem siedzimy.
- Dalej jestem. Na prawdę nie wiesz jak dużo dla mnie znaczy to, że jesteś tutaj ze mną. - spojrzałam mu w oczy, podniosłam rękę i dotknęłam jego policzka. Przysunęłam swoje czoło do jego tak, że dotykaliśmy się nosami i patrzyliśmy sobie w oczy. Siedzieliśmy tak do chwili, dopóki samochód się nie zatrzymał. Bill - kierowca odsunął szybę między nim a nami i powiedział, że jesteśmy na miejscu. Serce nagle mi stanęło, spojrzałam na Justina a on dał mi całusa w usta. To ta chwila, za chwilę wszyscy się o nas dowiedzą, czułam jak nogi zaczynają mi się trząść. Od tego momentu, już nic nie będzie tak jak dawniej.


______________________________________________________________________
Prawdopodobnie rozdziały będą pokazywały się co niedzielę. Mam do was pytanie i proszę o pomoc. Czy uważacie, że lepiej zmienić główną bohaterkę na Selene lub Miley? Będzie wtedy więcej ich zdjęć razem itp. Proszę o opinię, bo sama na prawdę nie wiem jak będzie wam odpowiadać zmiana bohaterki. Piszcie w komentarzach co myślicie.
Do następnego, N.

3 komentarze:

  1. BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI I BOSKI <3
    UWIELBIAM TO OPOWIADANIE :3
    zapraszam też do mnie
    http://life-moment-love-force.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział!!
    Ja bym Cię prosiła abyś nie zmieniała w ogóle głównej bohaterki, ale jeśliby Ci było lepiej to preferowałabym w tym wypadku Selenę ;) Bardziej do siebie pasowali i o wiele ładniej razem wyglądali ;)
    No więc masz już moje zdanie na ten temat. Polecam się na przyszłość ;D Heh,, ;D
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!! Kocham!! <3

    OdpowiedzUsuń