niedziela, 15 września 2013

Rozdział 21.

       Dni mijały nieubłaganie szybko, szkoła dom, szkoła dom i zero czasu dla siebie. Każdy dzień nie wnosił nic nowego. Nauki mieliśmy cholernie dużo i na samą myśl o tym chciało mi się dosłownie płakać, zaczynałam mieć dość. Wszystko zaczęło mnie przytłaczać, chwilami miałam wrażenie, że jak dla mnie to za dużo. Czułam się jakbym miała 30 lat, zero wolnego czasu, życia towarzyskiego i pełno spraw do przemyślenia na głowie. Beznadziejnie, to było idealne określenie, tego jak się czułam.
      Zbliżał się dzień wyjazdu do Anglii, codziennie rano wstawałam i wykreślałam kolejny dzień z kalendarza i za każdym razem byłam coraz bardziej przerażona. Po pierwsze tym, że lecę do Europy, do babci wiem brzmi to dziwnie, może dziwnie to mało powiedziane, ale tak jest. Myślami wracam do tamtego miejsca, do tych wszystkich chwil które tam przeżyłam, jaka byłam szczęśliwa, jak obiecywałam sobie, że będę tam mieszkać na zawsze. Był to raj na ziemi. Teraz siedzę na mojej huśtawce, patrzę w morze i wiem, że na prawdę pragnęłabym żeby tak było, ale nie jest. Jest cholernie odwrotnie, teraz to miejsce jest dla mnie jak jakiś inny świat o którym usilnie staram się zapomnieć. Zginęli tam moi rodzice, jak do cholery mogłam chcieć tam znów wracać. Kilka łez spłynęło mi po policzku, szybko je wytarłam. Nie chciałam się poddawać, wiedziałam że jeśli coraz więcej będę o tym myśleć, nie dam rady.
       Przed tymi wakacjami które były, planowaliśmy z wujkiem, że odwiedzimy babcię, że zrobimy jej niespodziankę. Muszę przyznać, że byłam zdenerwowana ale też strasznie szczęśliwa. Do czasu, kiedy byliśmy na lotnisku a ja uświadomiłam sobie, w jakie miejsce jadę. Wszystkie sceny z dzieciństwa, powrót rodziców, mała dziewczynka stojąca w oknie, ciężarówka, karetki, płacz pokazywały mi się przed oczami. Nie mogłam, po prostu nie mogłam wtedy jechać, nie byłam gotowa. Kolejne łzy spłynęły mi po policzku. Teraz będzie inaczej, obiecałam to sobie, muszę to zrobić. Nie byłam tam od 11 lat, w pewnym sensie tęskniłam za tym miejscem i babcią, która nie miała już siły przylecieć do Stanów. Dla starszej osoby taki długi lot jest strasznie męczący, nie widziałyśmy się więc od 2 lat. Kolejne łzy. Wyobrażałam sobie jak siedzi sama w tym domu, w swoim fotelu przy kominku i patrzy w okno czy nikt do niej nie przyjechał. Dziadka nie pamiętam, umarł kiedy mnie nie było jeszcze na świecie. Swojej drugiej babci i dziadka nie znam, tata nie utrzymywał z nimi kontaktów. Wyprowadził się od nich kiedy miał 16 lat i zamieszkał z moją mamą i jej rodziną. Czasem lubiłam, kiedy wujek lub babcia opowiadali mi jak to było, kiedy miałam się urodzić, jak szykowali dla mnie pokój, moje pierwsze urodziny, pierwsze słowo. Dla wszystkich ich byłam oczkiem w głowie. Pamiętam, jak wujek się wyprowadził a ja bałam się, że go więcej nie zobaczę a teraz jest on dla mnie jedną z najważniejszych osób w moim życiu.
     Na reszcie znalazłam chwilę dla siebie, jutro klasowe Wigilie, skończyło się pierwsze półrocze. Jestem z siebie zadowolona, dałam z siebie 100% i moje wyniki to potwierdzają. Karteczka z ocenami została wysłana do wujka a ja czekam na jego telefon, żeby usłyszeć jak bardzo jest ze mnie dumny. Po uroczystościach w szkole mamy się wszyscy spotkać u Justina. Tak dawno nie spędzaliśmy wszyscy razem czasu... a już nie chcę myśleć kiedy z Justinem widziałam się sam na sam. Za dwa dni wyjeżdżam i nie będziemy się widzieć przez no ponad tydzień. Ja będę w Anglii on w Kanadzie z 8 godzinną różnicą czasu. Dez zostaje w domu razem z babcią i dziadkiem a Jacob wyjeżdża do rodziny i z nim będę miała już 10 godz różnicy czasu. Na szczęście to tylko tydzień, odetnę się trochę od rzeczywistości, może to mi dobrze zrobi, nie wiem.
         Budzi zadzwonił o 7.50 bez chwili namysłu wstałam i poszłam do łazienki. Chciałam żeby był już wieczór, więc z niczym nie zwlekałam. Wzięłam szybki prysznic, umalowałam się i pokręciłam włosy. Chciałam wyglądać elegancko, więc wybrałam klik i na to czarny płaszczyk bo było zimno. Zdążyłam zjeść śniadanie, kiedy przyjechali po mnie Dez z Jacobem.
        - ... i życzę ci, żeby spełniły ci się wszystkie marzenia. - buziak w policzek i już wszyscy. Każdemu złożyłam życzenia, mogłam na reszcie usiąść. Atmosfera była na prawdę wspaniała, było tak świątecznie, każdy był dla siebie miły. Usiedliśmy do stołu i zabraliśmy się za jedzenie. Dużo się śmialiśmy i rozmawialiśmy, każdy był szczęśliwy. Będę za nimi tęsknić przez te dwa tygodnie, chociaż prawdopodobnie wszyscy zobaczymy się w sylwestra. Justin wspominał, że coś zrobi ale musi uzgodnić to ze swoim menadżerem itp i jeszcze nic nie wiadomo. W sumie to mogłoby być ryzykowne, żeby imprezować u niego bo przecież potem wszyscy by o tym wiedzieli, a to znacznie zmienia sytuację.. Pożegnaliśmy się i każdy pojechał do swojego domu.
        Zaczęłam się pakować, wiedziałam że potem może zabraknąć mi czasu a jakoś nie chciałam tego zostawiać na ostatnią chwilę, całkiem jakbym się bała, że jednak się rozmyślę... Jednak nie udało mi się spakować do końca, musiałam się szykować do Justina. Zmyłam się i umalowałam od początku, później poszłam do pokoju wybrać coś na wieczór. Zdecydowałam się na klik. Czułam się komfortowo i wyglądałam elegancko. Miałam ochotę się przejść, napisałam Dez że pójdę piechotą. Skierowałam się w stronę morza a potem domu Justina. Zapukałam do drzwi i chwilę poczekałam, nikt nie otwierał weszłam do domu i skierowałam się w stronę kuchni. Zobaczyłam Justina klik rozmawiającego przez Skype, pomachał do mnie ręką na znak żebym do niego przyszła. Zaczerwieniłam się, podeszłam do niego i zobaczyłam Pattie i śpiącą na jej rękach Jazzy, uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Była taka śliczna, taka niewinna i taka podobna do Justina.  Pattie zobaczyła mnie i od razu szeroki uśmiech pojawił się na jej twarzy. Justin posadził mnie na swoich kolanach i dał mi buzi w policzek, znów się zarumieniłam.
- Dobry wieczór. - powiedziałam po cichu tak, żeby nie obudzić śpiącej Jazzy. Serce biło mi strasznie szybko, nie wiem do końca dlaczego się denerwowałam.
- Dobry wieczór kochanie. - powiedziała Pattie a ja się uśmiechnęłam, jeszcze nigdy z nią nie rozmawiałam, nie miałam pojęcia też ile Justin jej o mnie powiedział. Wiem, że mają bardzo dobry kontakt, tyle że jeszcze przez te 3 miesiące nigdy z nią nie rozmawiałam. - Dobrze, dzieciaczki nie przeszkadzam wam, miłej zabawy wam życzę, tylko tam spokojnie Justin proszę cie. No i niedługo się widzimy, ale to jeszcze przed wyjazdem do ciebie zadzwonię dobrze? - Justin pokiwał głową - Miło, że się poznałyśmy Kate bo dużo mi Justin o Tobie opowiadał. - uśmiechnęłam się i spojrzałam na Justina, pokazał mi język a ja wywróciłam oczami, Pattie się zaśmiała. - Okej, nie będę wam już przeszkadzać, trzymajcie się, kocham cię Justin, dobranoc Kate. - powiedziała, a ja poczułam takie dziwne uczucie. Justin ma takie szczęście, mając taką kochającą mamę i dwójkę rodzeństwa, zazdrościłam mu tego.
- Dobranoc Pattie. - opowiedziałam i wstałam z kolan Justina. Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam sobie sok.
- Koniecznie zadzwoń. Ucałuj ode mnie Jaxona i powiedz im, że za nimi tęsknie i niedługo się zobaczymy. Też cie kocham, dobranooc.- wysłał jej buziaka i się rozłączył. Wstał i zaczął iść w moją stronę, objął dłońmi moją twarz i złączył nasze usta w pocałunku.
- Tak dawno nie byliśmy sami.. - i pogłębił nasz pocałunek. Mm wiedziałam o czym mówi, już zaczęłam za tym tęsknić. Wplotłam palce w jego włosy i przyciągnęłam go do siebie. Złapał mnie za uda i posadził na ladzie. Nasze języki zaczynały wariować. Oplotłam go nogami i przycisnęłam go do siebie, miałam na niego ochotę tutaj i teraz. Delikatnie zaczął zdejmować mi bluzkę, całując mnie przy tym samym w szyję. Odchyliłam głowę, to było takie przyjemne. Podniosłam rękę i powoli zaczęłam wsuwać mu ją pod bluzkę, czując jego umięśniony tors, lekko ugryzł mnie w szyję a ja się zaśmiałam i złączyłam nasze usta w kolejny pocałunek, zaczęłam lekko ssać jego wargę, jęknął. Chciał całkiem zdjąć mi sweter, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Westchnęliśmy i odsunęliśmy się od siebie, dając sobie szybkiego buziaka. Justin poszedł otworzyć im drzwi a ja naciągnęłam na siebie bluzkę, poprawiłam włosy i wzięłam szklankę z sokiem. Dez wpadła i od razu zrobiło się głośno. Mieliśmy dzisiaj po prostu spędzić razem czas i dobrze się bawić, wszyscy tego potrzebowaliśmy.
          Była już 3 w nocy, leżeliśmy i oglądaliśmy jakiś horror. Dez z Mikem leżeli na kanapie, przytuleni a Dez prawie usypiała. Jacob spał na fotelu, musiało być mu strasznie niewygodnie a ja z Justinem leżeliśmy na kocyku na podłodze. Ja też byłam już zmęczona i powoli zaczynało mi się chcieć spać. Podniosłam się, bolały mnie już plecy.
- Idziemy już spać kochanie? - zapytał Justin i delikatnie posmyrał mnie po plecach. Przeszły mnie ciarki, nigdy nie znudzi mi się jego dotyk.
- Chyba tak, jestem już zmęczona. Trzeba obudzić Jacoba, nie może spać na tym fotelu - i pokazałam na Jacoba głową, Justin się zaśmiał. Wstał i lekko nim potrząsł, Jacob się obudził i Justin kazał mu iść na górę spać, do pokoju gościnnego. Wyglądał słodko taki niewyspany. Dez z Mikem stwierdzili, że będzie im wygodnie na kanapie więc poszliśmy z Justinem na górę do jego sypialni.
       Wzięłam prysznic i ubrałam się w Justina koszulkę. Kiedy wróciłam telewizor w sypialni był włączony a Justin spał, uśmiechnęłam się. Wyglądał tak słodko, wyłączyłam telewizję i zabrałam się za zdejmowanie mu spodni, nie mógł przecież spać w ciuchach. Dałam mu buziaka w usta, przykryłam go kocem i położyłam się obok niego obejmując go. Długo nie mogłam usnąć, nie mogąc się w ogóle skupić. Myślałam o tylu rzeczach na raz.. Słyszałam jak na dole ktoś chichocze, Dez z Mikem najwyraźniej nie spali, wykręciłam oczami. Leżałam jeszcze chwilę aż w końcu usnęłam.
               Następny dzień minął mi cholernie szybko. Wstaliśmy, zjedliśmy śniadanie, pogadaliśmy a potem z Justinem przyszliśmy do mnie. Chcieliśmy spędzić ze sobą jak najwięcej czasu. Jutro już leciałam, musiałam skończyć się pakować i ogarnąć dom. Justin mi pomagał sprzątać a potem zrobił obiad, był taki kochany. Przez chwilę poczułam się jakbyśmy byli ze sobą od zawsze i jakbyśmy mieszkali ze sobą już od iluś tam lat. Tak wyobrażałam sobie naszą przyszłość, jego, mnie i dwójkę dzieci biegających po domu. Czasem zapominałam całkiem o tym, że jest sławny i zna go cały świat. Kiedy sobie o tym przypominałam, drażni mnie to, że prawdopodobnie nigdy nie będziemy mogli być normalną parą. Jutro o piątej przyjeżdża po mnie samochód wujka i jadę do Nowego Yorku, dołącza do mnie ciocia z wujkiem i od razu jedziemy na lotnisko. To będzie dłuuuugi i męczący dzień.
             Położyliśmy się z Justinem do łóżka. Przytuliłam się do niego i wiedziałam, że na tym się nie skończy. Zaczęliśmy się całować, wszystko działo się tak szybko, byliśmy podnieceni. Zdjęłam jego bluzkę a on moją nieustannie się całując, potem przeszedł do moich piersi. Uwielbiałam jak był taki stanowczy, jęknęłam. Justin jedną ręką zjechał do mojej strefy intymnej i wsunął we mnie jednego palca, lekko wygięłam się w łuk. Całował mnie z taką pasją, nie przestając poruszać ręką, czułam że dochodzę, chciałam więcej, więcej Justina. Nagle poczułam jak moje ciało wypełnia fala spełnienia, orgazm był czymś na prawdę niesamowitym, czymś czego słowami po prostu nie da się opisać. Oblizał usta, był z siebie zadowolony. Teraz ja chciałam sprawić przyjemność jemu, powoli zeszłam ręką do jego krocza, wzdrygnął się kiedy dotknęłam jego męskości, była spora tak mi się wydaję. Oplotłam ją palcami i zaczęłam poruszać ręką w górę i w dół, Justin jękną doprowadzając mnie tym do takiego uczucia, którego jeszcze nigdy nie miałam. Zaczęłam poruszać szybciej, przy czym namiętnie go całowałam po ustach i szyi. Wiedziałam, że za chwilę dojdzie, chciałam tego. Po chwili jego ciało całe się spięło a ja na swojej dłoni poczułam coś lepkiego, doszedł. Byłam z siebie dumna, uśmiechnęłam się do niego.
- Jesteś wspaniała, nawet nie wiesz jak bardzo będę za tobą tęsknił.- powiedział a ja opadłam na łóżko obok niego. Wow to co dzisiaj się wydarzyło było cholernie zajebiste. Będę o tym myśleć za każdym razem kiedy pomyślę o Justinie. Przegryzłam wargę.
- A ty niesamowity. Ja będę tęsknić bardziej. - odparłam i położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Czułam jak powoli się unosi, objął mnie ramieniem i smyrał po plecach. Mogłabym zasypiać tak codziennie już do końca mojego życia.

1 komentarz:

  1. Jejkuu kocham to <333 i zapraszam do sb :) love-is-not-dream-kiss.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń