sobota, 21 września 2013

Rozdział 22.

       "Doleciałaś już, martwię się? " zdążyłam wysiąść z samolotu i od razu sięgnęłam po telefon. Wiedziałam, że Justin będzie się martwił, szybko odpisałam "Jest wszystko okej, pogadamy wieczorem" i schowałam telefon. Ręce całe mi się trzęsły, jestem w Derby, zaraz zobaczę się z babcią, zaraz pojadę do mojego prawdziwego domu. Byłam podekscytowana i przerażona. Dawno nie czułam takiej ilości emocji na raz. Weszliśmy na lotnisko i czekaliśmy na bagaże, wujek z ciocią byli tak cholernie szczęśliwi, tak bardzo im tego zazdrościłam. Z każdą chwilą czułam jeszcze większy strach, starałam się tego nie okazywać. Wzięliśmy walizki i ruszyliśmy w stronę wyjścia, gdy drzwi się otworzyły pierwszą osobą którą ujrzałam była moja babcia. Nie myślałam za długo, puściłam walizkę i rzuciłam jej się na szyję. Po moim policzku zaczęły spływać łzy, tak bardzo ją kochałam. Była tak ważną osobą w moim życiu a ja byłam taką okropną wnuczką, która odwiedza ją raz na dwa lata. Nie chciałam jej puścić, bałam się, że kiedy to zrobię ona zniknie. Lekko się odsunęłam i zobaczyłam jej piękny babciny uśmiech na twarzy. Delikatnie otarłam łzy i odsunęłam się, dając możliwość przywitania się wujkowi i babci. Nie czekaliśmy długo, poszliśmy w stronę parkingu ciągle rozmawiając. Przez chwilę zapomniałam o strachu który wciąż był wewnątrz mnie.
         Jechaliśmy 15 min, z nerwów zaczął boleć mnie brzuch. Przez całą drogę patrzyłam w okno, słyszałam odgłos przychodzących wiadomości, jednak nie byłam wstanie nawet im odpisać. Obiecałam sobie, że wieczorem do nich zadzwonię. Okolica robiła się znajoma i nagle samochód się zatrzymał a razem z nim moje serce. Spojrzałam przez okno i zobaczyłam dom, mój rodzinny dom w którym spędziłam swoje dzieciństwo. Powili nacisnęłam klamkę i wyszłam na podjazd. Nic się nie zmieniło. Stare ogromne drzewo stało tak jak dawniej, na około niego mały ogródek babci. Chodnik prowadzący do drzwi wejściowych i ganek, na którym uwielbiałam siedzieć. Łza spłynęła mi po policzku, mój dom. Miejsce, które tak dobrze znam i pamiętam mimo, że nie widziałam go od 11 lat. Poczułam, że ktoś ściska mnie za rękę.
- Nic się nie zmieniło hmmm? - wymruczała babcia a ja wymusiłam uśmiech na twarzy. Taak, czuję się dokładnie tak samo jak wtedy kiedy stąd wyjeżdżałam.
- Nic a nic. - spojrzałam na nią i zobaczyłam smutek i żal w jej oczach. Czułam to, że martwi się o mnie. O to jak będę się tu czuła, bała się, że kiedy tu przyjadę może mnie stracić na zawsze. Wiedziałam to i sama się tego bałam, ale byłam dzielna.
- Brakowało mi tu ciebie. - odparła i przytuliła się do mnie. Wujek z ciocią weszli już do domu, ruszyłyśmy za nimi. Zapach szarlotki i starości, nic się nie zmieniło. Nawet meble stały w tym samym miejscu co kiedyś. Wchodząc do domu można było zobaczyć schody, prowadzące na górę. Po lewej stronie była kuchnia z małą jadalnia a po prawej salon z małą biblioteczką, babcia uwielbiała czytać. Znałam, każdy zakamarek tego domu. Kiedy byłam mała razem z Tomem, chłopakiem z domu obok, bawiliśmy się w chowanego i zawsze wygrywałam, nigdy nie mógł mnie znaleźć. Uśmiechnęłam się na myśl o tym wspomnieniu. Byłam ciekawa co u niego, mój przyjaciel z dzieciństwa, traktowałam go jak brata, rozumiał mnie jak nikt inny, tak do 6 roku życia póki nie wyjechałam. Znienawidził mnie za to, kiedy powiedziałam mu że wyjeżdżał powiedział słowa, które okazały się dla mnie bardzo bolesne: "Obyś nigdy już nie wróciła". Zostawiłam go tu samego, rozumiałam co czuł ale on też musiał zrozumieć mnie.
          Babcia poszła do kuchni szykować dla nas obiad, wujek oprowadzał ciocię po domu a ja postanowiłam wziąć prysznic. Wzięłam torbę i skierowałam się do swojego pokoju. Weszłam po schodach i skierowałam się na prawo, na końcu korytarza był właśnie mój pokój. Złapałam za klamkę i wstrzymałam oddech otwierając drzwi. I znów nic mnie nie zaskoczyło, wszystko było na swoim miejscu, łóżko, szafa, biurko, stary komputer, książki i ramki ze zdjęciami. Od razu spojrzałam na ramkę na biurku, w której było zdjęcie na którym z Tomem siedziałam na ławeczce przed domem i czytaliśmy książkę. Pamiętałam nawet jak było to zdjęcie robione. Lubiliśmy tak razem, w letnie wieczory siedzieć na ganku przed domem i czytać bajki. Często kłóciliśmy się, kto ma trzymać książkę, zaśmiałam się. Weszłam do środka i usiadłam na łóżku, dalej skrzypiało. Spojrzałam za okno i wszystko do mnie wróciło.
             " Był upalny dzień. Dzisiaj z Tomem mieliśmy pomagać babci w ogródku, byłam taka podekscytowana. Szybko wstałam z łóżka i pobiegłam do łazienki. Z dołu czułam zapach gorącej czekolady i słodkich bułek, oblizałam usta. Umyłam żeby i pobiegłam do pokoju ubrać się klik. Co dwa schodki zbiegłam ze schodów, żeby jeszcze pożegnać się z rodzicami którzy jechali do pracy. Uwielbiałam nasz codzienny rytuał. Rano chodziłam do kuchni i brałam od babci lunch przygotowany dla rodziców, stawałam w drzwiach i czekałam, aż zaczną wychodzić. Ja dawałam im paczkę z jedzeniem a oni mi buziaka na pożegnanie, nie wyobrażałam sobie zacząć dnia bez porannych całusów. Dzisiaj wszystko wydarzyło się tak samo. Kiedy rodzice wyszli, zabrałam się za jedzenie jagodzianek.
- To jak Kate, pomożecie mi dzisiaj z Tomem? - zapytała babcia, a ja ochoczo pokiwałam głową. Nie mogłam dzisiaj usiedzieć wręcz na miejscu, wszyscy powtarzali mi, że mam za dużo energii i nigdy do końca nie wiedziałam o co im może chodzić. Była godzina 10, kiedy w trójkę zaczęliśmy pracę w ogródku. Szło nam dobrze i po 3 godzinach zrobiliśmy przerwę na mleko i ciasteczka, później zostało nam tylko podlewanie. Kiedy skończyliśmy, byłam zmęczona, umówiłam się z Tomem że spotkamy się wieczorem i poszłam do siebie do pokoju. Położyłam się i wstałam po godzinie, była już prawie 15. Podniosłam się z łóżka, nie mogłam uwierzyć, że spałam w dzień. Rzadko mi się to zdarzało. Nagle usłyszałam ciężarówkę, zdziwiłam się co robi w takiej okolicy. Okno z mojego pokoju wychodziło akurat na ulicę, podeszłam do niego, otworzyłam je i wychyliłam się sprawdzić co się dzieje. Później wszystko to co się działo było ułamkami sekund. Widziałam nadjeżdżającą z prawej strony ciężarówkę, jechała dosyć szybko jak na taką wąską uliczkę. Rozchmurzyłam się jednak, kiedy z lewej strony zobaczyłam nadjeżdżających rodziców, chciałam już zbiegać na dół, przywitać ich, jednak coś mnie zaniepokoiło. Ciężarówka wcale nie zwalniała, nie wiedziałam co mam robić, czy krzyczeć, czy biec na dół. Nawet jako dziecko wiedziałam, że nie skończy się to dobrze. W jednej sekundzie moje życie legło w gruzach. Rodzice próbowali uciec przed ciężarówką, jednak na ich drodze stanęło drzewo. Serce rozpadło mi się na milion kawałków, tak jakby ktoś w jednej chwili zabrał ci twoją duszę, porwał i wyrzucił do kosza. Widziałam kłęby dymu przed domem, z dołu słyszałam płacz babci, za oknem widziałam ludzi, którzy wybiegają zobaczyć co się stało. Nie mogłam się poruszyć, patrzyłam tępym wzrokiem za okno, łza po łzie spływały mi po policzkach. Nagle poczułam jak ktoś mnie przytula, odwróciłam się i straciłam kontrolę nad wszystkim"
             Łzy spływały mi po policzku, bałam się wyjrzeć przez okno, nie chciałam wracać do tamtego widoku. Starałam się jak najszybciej odsunąć to wspomnienie od siebie, lecz tutaj było tak cholernie bolesne. Wszystko mi o tym przypominało, wszędzie widziałam ich i kochającą się rodzinę. A co jeśli by żyli, czy byłabym teraz tutaj taka jaka jestem? Tak wiele pytań nasuwało mi się na myśl, na żadne nie znałam jednak odpowiedzi.
             Wzięłam ręcznik i skierowałam się to łazienki, szybki prysznic nieco mi pomógł, zmyłam z siebie cały bród z dzisiejszego dnia. Umalowałam rzęsy i ubrałam się w klik. Babcia wołała mnie już na obiad, co dwa schodki zbiegłam na dół i usiadłam przy stole. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, czułam się taka kochana. Byłam z siebie taka dumna, że nie poddałam się i przezwyciężyłam jak na razie swój największy lęk. Po obiedzie babcia dała nam ciasto z mlekiem. Poszliśmy do pokoju, rozsiedliśmy się przed telewizorem i oglądaliśmy jakąś komedie. Wszyscy potrzebowaliśmy odpoczynku, położyłam się na kolanach babci i czułam jak palcami przeczesuje moje włosy, uśmiechnęłam się. Było mi tutaj tak dobrze, teraz będę tęsknić za tym miejscem mimo iż mam z nim takie okropne wspomnienie. Po tych 11 latach jakoś nauczyłam się z tym żyć. Musiałam ochłonąć więc postanowiłam iść na spacer, czekało mnie jeszcze kilka telefonów. Byłam ciekawa czy okolica się zmieniła, wzięłam telefon, płaszczyk i ruszyłam przed siebie.
         Było chłodno, ale pogoda na spacer była idealna. Poszłam do pobliskiego parku w którym było jeziorko i usiadłam na ławeczce. Nie myślałam za długo, do ręki wzięłam telefon i wykręciłam numer Justina. Odrzucił a ja czekałam aż do mnie oddzwoni, miał do mnie tańsze minuty niż ja do niego. Na wyświetlaczu ukazało mi się zdjęcie Justina, szybko odebrałam połączenie. Przyłożyłam telefon do ucha i usłyszałam pisk dziewczyn, wzdrygnęłam się.
- Kate, kochanie? Mogę zadzwonić później, jednak dzisiaj lecę do domu, jestem na lotnisku i pewnie słyszysz co się dzieje. - ledwo co mogłam go zrozumieć, dlaczego już dzisiaj jechał do domu, przecież miał lecieć jutro. Do dobrze pewnie dowiem się później.
- Okej, miłego lotu. - i rozłączyłam się, wątpiąc że jeśli powiem coś więcej on mnie usłyszy. Westchnęłam, miło było słyszeć jego głos. Teraz czekał mnie telefon do Dez. Opowiadała mi jak to u niej nudno a ja siedziałam i jej słucham, dopóki ręka mi zdrętwiała i zrobiło się zimno. Wspomniałam jej tylko, że u mnie dobrze, kazałam pozdrowić Jacoba i rozłączyłam się. Było już ciemno, ruszyłam w stronę domu teraz inną drogą. Przechodziłam obok skateparku, spojrzałam się czy nie ma kogoś znajomego i zobaczyłam go. Stanęłam i nie byłam pewna czy go poznaję, czy to na pewno on. Jakaś dziewczyna odezwała się do niego i kiwnęła na mnie głową. Odwrócił się w moją stronę i już byłam pewna, że jest to Tom, uśmiechnęłam się.
Powiedział coś do znajomych i zaczął iść w moją stronę. Serce zaczęło bić mi szybciej, nie wiedziałam co zamierza zrobić. Musiałam mu przyznać, że znacznie wyprzystojniał, przegryzłam wargę. Gdy był już przy mnie wyciągnął ręce i wziął mnie w objęcia. Ogromny uśmiech pojawił się na naszych twarzach, objęłam rękami jego szyję i przytuliłam się. Tak bardzo za nim tęskniłam, nie puszczałam go ani na chwilę. Byłam cholernie szczęśliwa, że postanowiłam wracać tą drogą. Odsunęliśmy się od siebie i Tom postawił mnie na ziemi.
- Co ty tutaj robisz!? Dziewczyno, nie widziałem cię z jakieś 11 lat. - jego głos był całkiem inny, kiedy go pamiętam był małym chłopcem biegającym w za dużych bluzkach, teraz jest nastolatkiem i staje się mężczyzną. Wykręciłam oczami, był na prawdę uroczy.
- Przyjechałam do babci na święta. Wiem, trochę czasu minęło, ale nic się nie zmieniłeś! - pokazałam na niego a on wzruszył ramionami, całkiem zapomniałam o tym, że jest mi zimno. Kątem oka widziałam, jak dziewczyna która wcześniej wskazała na nas głową cały czas nas obserwuje.
- A ty za to zmieniłaś się, i to bardzo. - posłał mi prześliczny uśmiech. Tak dobrze się przy nim czułam, zero skrępowania, dziwnych sytuacji typu "O nie, co teraz powiedzieć". Nie było czegoś takiego. Chociaż tyle się u nas zmieniło, po tylu latach. Nie wiem jaki jest, czy się zmienił, ciężko mi to ocenić ale czuję się przy nim tak samo.
- Może pójdziemy do mnie? Robi się troszeczkę zimno. - zaproponowałam mu, bo na prawdę robiło mi się cholernie zimno, siedziałam już tutaj jakieś półtorej godziny, nie czułam palców u rąk. Spojrzał na znajomych a potem na mnie.
- Jasne, poczekasz tylko chwilkę powiem im, że idę. - pokiwałam głową a on ruszył w ich stronę. Potarłam dwie ręce o siebie, żeby się troszkę rozgrzać. Dziewczyna z którą rozmawiał Tom, nie wydawała się zadowolona, że idzie. Musiałam go o nią zapytać, byłam ciekawa kto to jest. Spojrzałam na wyświetlacz, sms od Justina: "Odezwę się wieczorem" wykręciłam oczami i włożyłam telefon z powrotem do kurtki. Po chwili przyszedł do mnie Tom i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Opowiadał mi co zmieniło się w miasteczku, co nowego wybudowali i co można robić, nie pomyślałabym nawet, że w tej małej miejscowości mogą zrobić kino, myśleliśmy czy by nie pójść na jakiś film razem. Kiedy skończył, byliśmy już w domu. Babcia strasznie ucieszyła się na jego widok, mówiła, że dawno go u niej nie było. Tom przywitał się z wujkiem i ciocią a ja zrobiłam nam gorącą czekoladę. Słyszałam jak wspominają czasy, kiedy byliśmy dziećmi, zaśmiałam się. Gdy czekolada była gotowa, zawołałam go i poszliśmy na górę.
- Woo, nic się u ciebie nie zmieniło! - rozejrzał się po pokoju a potem usiadł na łóżku. - nie wierzę, że masz jeszcze to zdjęcie. Pamiętam jak twoja babcia nam je robiła. - zaśmiał się i wziął do ręki ramkę ze zdjęciem i zaczął się mu przyglądać.
- Tak, też się zdziwiłam, że wszystko jest tak samo. - położyłam czekoladę na biurku i usiadłam obok Toma. - lubię to zdjęcie. - powiedziałam i spojrzałam na niego, pokiwał głową na znak, że też je lubi. Patrząc na nie nasuwało mi się do głowy tyle wspomnień. Nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam wspominać jak to było jak jeszcze byliśmy dziećmi. Rozsiedliśmy się wygodnie na łóżku i płakaliśmy ze śmiechu przypominając sobie przygody z dzieciństwa. W końcu doszliśmy do momentu wypadku moich rodziców, atmosfera zrobiła się nieco poważniejsza.
- Rozumiem, dlaczego wtedy wyjechałaś. Byłem dzieckiem, miałem ci to za złe, ale muszę ci przyznać, że często o tobie myślałem. - odparł a ja wygodniej usiadłam na łóżku, zaskoczył mnie tym co powiedział. A ja głupia bałam się, że on aż do teraz ma mi za złe to, że wyjechałam.
- A ja bałam się, że będziesz na mnie zły, że cie zostawiłam samego. Kiedyś byłeś dla mnie wszystkim. - powiedziałam i spojrzałam na niego, nachylił się i wziął moją dłoń w swoje ręce, delikatnie gładząc palcem moją dłoń.
- Jak mógłbym być zły, brakowało mi ciebie ale przyzwyczaiłem się. Już dawno temu pogodziłem się nawet z faktem, że cie nigdy więcej nie zobaczę a tu proszę, jesteś. - uśmiechnął się i puścił moje ręce, odwzajemniłam uśmiech. Później zadawał mi masę pytań o tym jak było, kiedy wyjechałam i jak to moje życie dalej się potoczyło.
- Czyli teraz mieszkasz w Chicago, w Ameryce?! Matko, muszę cie kiedyś odwiedzić. - powiedział, od razu po tym kiedy dowiedział się gdzie mieszkam. Potem opowiadałam mu o Dez i Jacobie, że są moimi przyjaciółmi i że traktuję ich jak rodzeństwo. Wspomniałam mu parę naszych przygód i stwierdził, że ich musi poznać. Zgadzałam się z nim. I znów zaczęliśmy wspominać i śmiać się z swojej własnej głupoty, później to ja chciałam dowiedzieć się co u niego. U siebie pominęłam fakt iż jestem w związku z Justinem, pomyślałam, że to nie jest aż takie ważne.
- Opowiedz mi co działo się u ciebie przez te 11 lat? Co to za dziewczyna z skateparku, jesteście ze sobą? - zapytałam, a on szerzej otworzył oczy, czyli trafiłam.
- Skąd wiedziałaś.. - pokazał mi język a ja wzruszyłam ramionami. - jesteśmy ze sobą jakieś cztery miesiące, ale znamy się trochę dłużej. Jest w moim wieku i chodzimy razem do szkoły. Wydaje mi się jednak, że to nie jest ta jedyna, chociaż na początku myślałem że tak jest. - spuścił głowę, przysunęłam się do niego, złapałam go za dłonie, spojrzał na mnie.
- Mi możesz powiedzieć. - uśmiechnęłam się. Wziął głęboki oddech i zaczął mówić.
- Należymy do jednej paczki już od roku, kiedy zaczęliśmy liceum. Zawsze coś nas do siebie ciągnęło. Cztery miesiące temu na imprezie znaleźliśmy się sami w pokoju, jakoś tak wyszło i zrobiliśmy to. Nie wiem czemu tak od razu, nigdy wcześniej się nie całowaliśmy ani nic. To był impuls, nie myślałem o tym wtedy. I postanowiliśmy, że będziemy ze sobą. Na początku było świetnie, w szkole chodziliśmy za rękę, po szkole spotykaliśmy się sami albo ze znajomymi. Później coś zaczęło się psuć, ona stwierdziła, że ugania się za mną połowa szkoły i to moja wina, że musi wysłuchiwać od dziewczyn jakie to ma szczęście, że ze mną jest itp. Nie rozumiałem jej, co ja mogłem zrobić niby w tej sprawie no i zaczęliśmy się kłócić. Ustaliliśmy, że na każdą imprezę chodzimy razem itp. Na prawdę bardzo, bardzo ją lubię, ale ona mnie tak bardzo ogranicza. Nie pozwala mi być sobą. Żeby wyjść z kumplami do klubu musiałem przekonywać ją jakieś dwa dni, w końcu okazało się, że ona przypadkiem też się tam znalazła i kolejny wieczór spędziliśmy razem. Wiesz, to jest trochę męczące. Chce mieć mnie tylko na wyłączność a przecież ja też potrzebuję przestrzeni. - skończył opowiadać a ja myślałam nad odpowiedzią, jak mogę mu pomóc. Rozumiałam go, faceci nie lubią być ograniczani, a on mimo wszystko z nią jest.
- Powiedziałeś jej, że ją kochasz? - po chwili zapytałam. Zapanowała cisza, przez chwilę zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam pytając o to.
- Nie, jeszcze żadnej dziewczynie tego nie powiedziałem, wiem że to głupie bo mam już 17 lat i powinienem znaleźć tą której to powiem, ale jeszcze nigdy nie poczułem tego czegoś. - uśmiechnęłam się, idealnie go rozumiejąc. Zawstydził się a ja się zaśmiałam.
- Hej, ale powiem ci coś - uniósł głowę i spojrzał mi w oczy - ja powiedziałam to tylko Dez i Jacobowi, ale to tylko dlatego, że są moim rodzeństwem i na prawdę bardzo ich kocham. - uśmiech pojawił się na naszych twarzach. Nagle Tom dostał sms, wziął telefon przeczytał go i od razu spochmurniał. Zrobiłam zaciekawioną minę a on pokazał mi sms "Jak mogłeś mnie tam tak zostawić i sobie iść z tą dziewczyną, kim ona w ogóle jest, że tak się do niej przytulałeś. Nawet nie wiesz jaka jestem wściekła i jak głupio się czułam, kiedy najpierw się obściskiwałeś a potem sobie z nią odszedłeś. " I mój humor też od razu się popsuł, ma przeze mnie teraz problemy. Pomyślałam co mogę dla niego zrobić i wpadłam na pomysł.
- Daj mi jej numer, zadzwonię do niej. - zrobił zdziwioną minę i wstał, sięgnął po czekoladę podał mi jedną a sobie wziął drugą.
- Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł. Dowie się, że u ciebie jestem i że pokazałem ci sms. - upił łyk czekolady i jeszcze raz spojrzał w telefon. Zachęciłam go, aż w końcu podał mi jej numer, nie zwlekałam i od razu zadzwoniłam. Usłyszałam dziewczęcy głos.
- Tak słucham. - odparła dziewczyna po drugiej stronie słuchawki. Pokazałam Tomowi że jest ok i zaczęłam chodzić po pokoju.
- Tutaj Kate. To ja byłam dzisiaj przed skateparkiem i to ze mną Tom poszedł do mnie do domu. Nie chciałam, żeby miał przeze mnie kłopoty, dlatego też dzwonię. Jestem jego siostrą, znamy się od urodzenia i mieszkamy obok siebie. Nie widzieliśmy się od 11 lat stąd te nasze uściski. - wiedziałam, że teraz przeklina się w duchu i że robi się czerwona. Uśmiechnęłam się, byłam z siebie zadowolona. - Teraz siedzimy u mnie w domu i pijemy czekoladę, jeśli chcesz możesz do nas przyjść i posiedzieć razem z nami. - Tom od razu zaczął kręcić głową, ale ja i tak wiedziałam, że i tak nie przyjdzie, dlatego też o tym wspomniałam. - Jeśli ci się to nie podoba to powiedz, przekażę Tomowi żeby poszedł do domu. - przybiłam sobie w duchu piątkę, ładnie to rozegrałam.
- Eheem, nie wiesz okej możecie sobie siedzieć. A i jeszcze jakbyś mogła powiedzieć mu, że go przepraszam. - zrobiłam triumfalny uśmiech i Tom zrozumiał o co chodzi i też się uśmiechnął.
- Jasne, przekażę mu. No to na razie, miło było cie poznać. - opowiedziałam. Pożegnała się a ja się rozłączyłam. Położyłam telefon na biurku i od razu Tom wstał i przytulił mnie, odwzajemniłam uścisk.
- Jesteś niesamowita!- zaśmiałam się. Odsunęliśmy się od siebie i wróciliśmy na łóżko. Przyszła do nas babcia z drugą czekoladą i ciastem, które upiekła specjalnie na mój przyjazd. Siedzieliśmy na górze już od trzech godzin, w życiu nie powiedziałabym, że minęło już tyle czasu. Babcia powiedziała, że możemy siedzieć i całą noc a my się zaśmialiśmy. Kiedy wyszła, Tom nie czekając zadał mi pytanie. 
- A ty masz kogoś? - spojrzał na mnie i pokazał mi język. I tutaj zaczynał się ten trudniejszy temat. Nie wstydziłam się tego, że jestem z Justinem ale po prostu nie wiem czy chcę żeby ktoś o tym wiedział. Westchnęłam. Wiedziałam, że nie da mi spokoju dopóki mu nie powiem, tacy już byliśmy. 
- Mam - i posłałam mu niewinny uśmiech. Klasnął w dłonie i wygodniej się ułożył. 
- No to opowiadaj! - wykręciłam oczami. Poprawiłam poduszkę, wygodnie usiadłam. Wypiłam łyk czekolady i zaczęłam mu opowiadać. 
- Można by powiedzieć, że poznaliśmy się pod koniec sierpnia. Później dowiedziałam się, że będzie chodził z nami do szkoły. Na prawdę, to jest dla mnie dalej niewyobrażalne, że z nim jestem. Zanim ze sobą zaczęliśmy być minęło dwa miesiące może więcej. Trafiłam do szpitala, nie pytaj dlaczego bo to bez sensu i potem obydwoje zrozumieliśmy, że chcemy ze sobą być no i tak wyszło. Ale powiem ci, że jest ciężko zwłaszcza patrząc na to kim on jest. - zrobił minę jakby nic z tego nie rozumiał, pewnie zastanawiał się kim on jest. Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy aż w końcu odezwał się. 
- No powiedz mi kto to jest. - ponaglił mnie a ja przez chwilę milczałam. Nie wiem dlaczego tak trudno, było mi mu o tym powiedzieć. Bałam się, że wtedy zacznie na mnie inaczej patrzeć nie wiem. Skarciłam się w głowie. 
- Jestem z Justinem Bieberem, pewnie kojarzysz. - zrobiłam na twarzy ogromny uśmiech a jemu opadła szczęka. Chyba nie wierzył w to co właśnie usłyszał. Miałam nadzieję, że nie jest jego jakimś anty fanem i nienawidzi go. Patrzyliśmy się tak na siebie i czekaliśmy aż któreś z nas się odezwie. 
- Z tym Justinem Bieberem? Z tym którego zna trzy czwarte świata, który ma miliony fanek, który jest jednym z najlepszych piosenkarzy na świecie? - pokiwałam głową - WOW, gdybyś kazała mi zgadywać, w życiu bym na to nie wpadł! Ale zarąbiście, nie słucham jego muzyki ale też do niego nic nie mam, bo go nie znam i całkowicie nie rozumiem ludzi, którzy go hejtują nic o nim nie wiedząc... Dalej nie mogę tego pojąć, z nim też musisz mnie poznać! Zrobiłbym sobie z nim zdjęcie i wrzuciłbym na Instagram, już byłbym popularny. - obydwoje wybuchnęliśmy śmiechem. Cieszyłam się, że "zaakceptował" mój związek. Liczyłam się z jego zdaniem, nawet po tylu latach. Czułam, że jest dla mnie kimś bliskim. - Ale to czekaj, musicie być już ze sobą jakieś hmm dwa miesiące a jeszcze nikt o was nie wie? - zapytał i to było bardzo trafne pytanie z jego strony. Opowiadałam mu jak ludzie go zaakceptowali w szkole w miejscowości, że "przyzwyczaili się" do jego obecności, chociaż czasem bywają dziwne sytuacje. Dokładniej powiedziałam mu o wycieczce na której byliśmy i o tym jak się poznaliśmy. Wspomniałam mu też o tym, że mam iść z nim na rozdanie nagród i , że cholernie się tym stresuje. Dużo mi pomógł na prawdę. W pewnej chwili zadzwonił mój telefon, spojrzałam na wyświetlacz Justin, uśmiechnęłam się. Pokazałam Tomowi a on pokiwał głową i podniósł kciuk w górę zaśmiałam się. 
- Doleciałem już, masz pozdrowienia od Pattie i dzieciaków. Opowiadaj kochanie co u ciebie? - tak miło było słyszeć jego głos, od razu serce zaczęło bić mi szybciej. Po głosie słyszałam, że jest szczęśliwy. Chciałam mu już zacząć odpowiadać, kiedy Tom się odezwał. 
- Ja już pójdę, zobaczymy się jutro. - pokiwałam przecząco głową i bezgłośnie powiedziałam "Zostań na noc" uśmiechnął się i po chwili odpowiedział "Poinformuję o tym mamę, zaraz wrócę" pokiwałam głową i przyłożyłam słuchawkę do ucha, żeby odpowiedzieć Justinowi o dzisiejszym dniu, kiedy mnie uprzedził.
- Kate, kto to był, czy jesteś tam z jakimś chłopakiem? - słyszałam rozdrażnienie w jego głosie, cholera miałam kłopoty. 


________________________________________________________________
I jak wam się podoba? Wyszedł jakiś długi, ale to dlatego, że @awwKidrauhlaww powiedziała, że długi lepszy ;) Jak czytacie, proszę o komentarz i opinię bo to na prawdę pomaga w pisaniu. Z góry dziękuję :) 

5 komentarzy:

  1. HSDYGCGSDVBCDHJ <333333

    OdpowiedzUsuń
  2. KOCHAM <3
    informujesz moze? :))
    @_fidelidad

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdzial swietny jak zwykle.!. Dziekuje ze to piszesz!!
    Dzieki tobie mogę odlaczyc się od rzeczywistości chociaż na te kilkadziesias minut i za to ci jestem cholernie wdzieczna ! Jeszcze raz dziekuje ci za to i czekam z niecierpliwoscia na kolejny rozdzial!! ;**
    Kocham Cię <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Z niecierpliwoscia czekam na kolejny rozdzial! ;**
    Kiedy się ukaze?? <3

    OdpowiedzUsuń