sobota, 17 sierpnia 2013

Rozdział 17.

           Kolejny dzień minął strasznie szybko. Wstaliśmy, zjedliśmy śniadanie, posiedzieliśmy nad jeziorem i musielismy zbierać się do wyjazdu. Nie chciałam stąd wyjeżdżać, było mi tutaj tak dobrze... Justin obiecał mi że jeszcze nie raz tutaj przyjedziemy. "Od teraz to nasz dom kochanie" po tych słowach rzuciłam mu się na szyje. Ciągle rozbrzmiewały mi w głowie powodując szybsze bicie serca. To tak pięknie brzmiało w jego ustach, zaufałam mu. Zaufałam mu, że to nie jest tylko taka przelotna miłość, że nie złamie mi serca, że mnie nie zostawi. On chyba nie zdaje sobie sprawy w co się wpakował.
          Po powrocie dom wydawał mi się cholernie obcy. Justin odprowadził mnie pod drzwi i zaniósł moją walizkę do pokoju. Musieliśmy się rozstać, przez te dwa dni strasznie się do niego przyzwyczaiłam, do jego obecności, bycia przy mnie.
- Nie wyobrażam sobie, nie mieć cie w nocy obok siebie. - powiedziałam, kiedy miał już wychodzić. Był taki przystojny, nie mogłam oderwać od niego wzroku, chciałam żeby został.
- Ja też, już tęsknie. Chciałbym cie mieć przy sobie zawsze. - przyciągnął mnie do siebie, składając na moich ustach krótki pocałunek. Przegryzłam wargę, uwielbiałam jak tak robił.
- Mmmm, ja bardziej tęsknie. Mam co ciebie pytanie. - jego źrenice lekko się rozszerzyły na znak, że jest ciekawy tego co mam do powiedzenia, kiwnął głową żebym mówiła. - Dez i Jacob o nas wiedzą, ale co z resztą. Jutro w szkole będziemy musieli się ukrywać prawda? - zapytałam na jednym tchu, on mocniej mnie do siebie przysunął, dotykając nosem mojego nosa. Czułam jego niepewny oddech na twarzy, myślał co ma mi powiedzieć.
- Kochanie, musisz mnie zrozumieć. Nie chcę, żeby tak cały świat dowiedział się o tym, że razem jesteśmy. Nie potraktują tego poważnie, pomyślą że znów jesteś tylko "tą kolejną" a ja tego nie chcę. Kiedy pokażemy się razem na mieście lub w szkole od razu zaczną się plotki i na pewno jakieś zdjęcia dostaną się do prasy. Obiecuję Ci, że nie potrwa to długo bo wiem, że jest ci z tym trudno. Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zła. - czy on nie jest idealny... tak bardzo się o mnie troszczy i martwi. Wie, że trudno będzie mi się przyzwyczaić do jego trybu życia. Czekają mnie duże zmiany, które zaczynają się już od teraz. Muszę się uzbroić w cierpliwość, będzie mi ona potrzebna. I tak na razie to będzie nic w porównaniu z tym co mnie czeka i zdaję sobie z tego sprawę.
- Nie jestem i nie będę zła, obiecuje. - złączyłam nasze usta w pocałunku, lekko go przedłużając. Nie chciałam żeby się tym martwił chociaż wiem że to nieuniknione. Już teraz widzę, że będziemy się nawzajem cholernie potrzebować.
- Muszę już iść, przyjadę jutro po ciebie ok? - wypuścił mnie z objęć i zaczął iść w stronę drzwi. Strasznie nie miałam ochoty iść jutro do szkoły. Widzieć tych wszystkich ludzi którzy pytają co u mnie i jak się czuję. Myślałam, że będzie mi łatwiej przywyknąć do trybu życia Justina, skoro teraz jestem nawet popularna. Nie chciałam tego ale tak wyszło, popularność sama wyszła. Nie chwalę się tym, nie, po prostu stwierdzam fakty. Ale źle myślałam, już teraz denerwuje mnie to, że wszyscy mnie znają i cokolwiek nie zrobię każdy o tym wie. Jestem pod ciągłą obserwacją ludzi, niektórzy biorą ze mnie przykład lub mi zazdroszczą. Co będzie, kiedy świat dowie się, że jestem dziewczyną Justina Biebera. Wszyscy będą o mnie mówić, nie dadzą mi chwili spokoju. Nie, nie chcę o tym teraz myśleć, muszę wyluzować.
- Kochanie, przed chwilą mówiłeś, że musimy się ukrywać. Może więc lepiej nie przyjeżdżaj po mnie a ja jak zawsze pojadę z Dez i Jacobem hm? - on jest taki kochany, pomyślałam. Posłał mi najpiękniejszy uśmiech a ja musiałam się oprzeć o drzwi żeby się nie przewrócić.
- Tak do dobry pomysł, no do dobranoc. Śpij dobrze. - dał mi całusa na pożegnanie i poszedł w stronę samochodu. Stałam w drzwiach póki nie odjechał. Poszłam do łazienki, nalałam wannę pełną wody, wzięłam telefon i zadzwoniłam do Dez.  Leżałam i rozmawiałam z nią jakąś godzinę dopóki moje ciało nie zaczęło robić się zbyt miękkie. Opowiedziałam jej wszystko o wyjeździe ze szczegółami, tak jak zawsze. Strasznie się cieszyła, że na reszcie mogę poczuć się szczęśliwa. Wiedziała, że od dawna potrzebowałam chłopaka i miała rację, potrzebowałam go i teraz go mam. Kiedy się rozłączyłyśmy napisałam do Jacoba sms, streszczając mój wyjazd, umówiłam się z nim jutro na spacer wieczorem. Byłam już cholernie zmęczona, ubrałam się w piżamę i poszłam do łóżka spać.
          Budzik zadzwonił o 6.00, szybko go wyłączyłam. Rano wszystko robiłam dwa razy wolniej. Z niechęcią wstałam z łóżka i ruszyłam w stronę łazienki. Umalowałam się, ubrałam klik. i zjadłam śniadanie. Kiedy skończyłam zadzwoniła Dez że już na mnie czekają. Stęskniłam się troszkę z nimi przez te dwa dni. Jadąc do szkoły całą drogę rozmawialiśmy. W szkole cały dzień nie widziałam Justina, mieliśmy lekcje na drugich stronach szkoły i lunch w innym czasie, jednak przez cały czas pisaliśmy sms. Czekała nas jednak wszystkich miła niespodzianka za tydzień będzie wycieczka klasowa o której rozmawialiśmy na początku roku. Czy się cieszyłam? Bardzo, chociaż nie wiedziałam jak to będzie wszystko. Od razu wiedziałam że w pokoju będę z Dez, w sumie to już nie mogłam się doczekać. Gdy byłam w domu zrobiłam sobie obiad i zabrałam się do lekcji. Było tego sporo. Pełno referatów, które będą wpływały na ocenę końcową, musiałam się postarać. Wieczorem widziałam się z Jacobem. Musiałam opowiedzieć mu o weekendzie. Dużo rozmawialiśmy, bardzo dużo. Powiedział mi żebym i tak mimo wszystko za dużo się nie angażowała.Wszystko może się wydarzyć, jego sława może mnie przytłoczyć, jemu może coś odwalić.Miał rację, i tego też się najbardziej obawiałam, że nie wiem po czym mogę się po nim spodziewać znamy się tylko dwa miesiące a już jesteśmy razem. Z doświadczenia wiem, że to mało, że za mało się znamy, że to wszystko za szybko. Ale potrzebuję go, bardzo. Kiedy chodziliśmy z Jacobem po plaży, dostałam SMS Justin: "Wpadaj do mnie, czekam" szybko odpisałam "Już idę". Przeprosiłam Jacoba, że już muszę iść, dałam mu buziaka w policzek i ruszyłam w stronę domu Justina. Byłam podekscytowana jak małe dziecko. Drzwi otworzył mi Justin, dałam mu buzi w policzek i poszłam do salonu. W telewizji leciał Harry Potter, uwielbiam go. Usiadłam i zaczęłam oglądać. Zrobił mi gorącą i usiadł obok mnie. Położyłam głowę na jego ramieniu i oglądaliśmy film. Średnio mogłam się skupić na fabule filmu kiedy on siedział obok. W połowie wziął rękę i zaczął smyrać nią moje udo, przeszedłby mnie ciarki. Rozpływałam się pod jego dotykiem, tak bardzo potrafił mnie uspokoić. Jego ręka zaczęła wędrować pod moją bluzką a moje ciało przeszła fala gorąca. Nie interesował mnie już film. Odwróciłam się w jego stronę i spojrzeliśmy sobie w oczy. Nie mogłam się nawet ruszyć to światełko w jego oczach, zaparło mi dech w piersiach. Delikatnie się do mnie przysunął i ujął moją twarz złączając nasze usta w pocałunku. Nie mogliśmy się od siebie oderwać. Kiedy lekko uchyliłam usta on włożył swój język do mojej buzi i zaczęło się robić namiętnie. Wszystko działo się tak szybko. Lekko naparł na mnie swoim ciałem tak że musiałam się położyć, on był nade mną. Podobało mi się to, był wtedy taki zdecydowany i męski, strasznie mnie nakręcał. Ani przez chwilę nie odłączaliśmy naszych ust od siebie. On dotykał mi uda a ja wsunęłam jedną rękę pod jego koszulkę. Od razu wyczułam jego umięśniony brzuch. Lekko się wzdrygnął, podobało mu się to więc nie przestawałam i coraz bardziej przyciągałam go do siebie. Jedną ręką zebrał moje włosy na jedną stronę, lekko uchylił mi głowę i zaczął mnie całować po szyi. Nie mogłam wytrzymać, strasznie mnie to łaskotało i zaczęłam chichotać. Później robiło się to coraz bardziej przyjemne i cholernie mi się spodobało. Po chwili wrócił do moich ust. Uśmiechnęłam się, moglibyśmy to dalej ciągnąć, nie wiedziałam jaka jest akurat na dzisiaj granica tego wszystkiego. Bałam się że znów coś wyjdzie za szybko. Ale Justin rozumiał mnie idealnie. Byliśmy dosyć zmęczeni, to było dla nas coś nowego, zaczynaliśmy się poznawać pod względem fizycznym i bardzo mi się to zaczynało podobać. Leżeliśmy bokiem twarzami do siebie, był taki przystojny. Dałam mu szybkiego całusa i przytuliłam się do jego torsu. Nie mam pojęcia ile tak leżeliśmy, aż w końcu on odezwał się pierwszy.
- Ilu chłopaków miałaś przede mną? - szerzej otworzyłam oczy, zaskoczył mnie tym pytaniem. Zanim odpowiedziałam, musiałam chwilę nad tym pomyśleć. To było najtrudniejsze pytanie jakie mógł mi zadać.
- Teoretycznie trzech, w tym jeden to Jacob ale on się nie liczy i kiedyś Ci o tym opowiem. Praktycznie jednego. Od końca naszego związku minęło jakieś dwa lata a ja dalej go czasem wspominam. Był dla mnie kimś bardzo wyjątkowym.
- To dlaczego się rozstaliście? - nie chciałam o tym rozmawiać, Dez z Jacobem znali szczegóły i rzadko było tak, że razem o nim wspominaliśmy. To był dla nas wszystkich bolesny temat.
- Musiał wyjechać, robił wszystko żeby z nami, ze mną zostać ale z jego rodzicami było to nie możliwe..
- Czemu mówisz z nami? Dez z Jacobem znali go? - z każdym pytaniem było jeszcze gorzej. Musiałam wrócić wspomnieniami kiedy wszystko było tak bardzo różne od teraźniejszości.
- To dzięki niemu poznałam się z Jacobem, to był jego najlepszy przyjaciel. A Dez była w nim po uszy zakochana, nie widziała poza nim świata i nienawidziła mnie za to, że z nim jestem. Także dzięki niemu poznałam ją, kiedy wyjechał ona stała się moją bratnią duszą, idealnie się rozumiałyśmy i wypełniałyśmy swoją pustkę po nim. Teraz nie wiemy nawet gdzie jest. Po jego wyjeździe codziennie rozmawialiśmy, nie chcieliśmy żeby to był koniec. Bardzo za sobą tęskniliśmy tak bardzo, że w końcu on postanowił uciec od rodziców. Złapali go, przeszukali wiadomości, dowiedzieli się że chce do nas uciec. Zabrali mu wszystko, zmienili adres zamieszkania i od tamtej pory nie wiemy co się z nim dzieje. Czasem, kiedy siedzę nad morzem myślę gdzie jest i czy jeszcze o mnie pamięta, chciałabym go kiedyś spotkać. - po tym co powiedziałam nastała chwila ciszy, myślałam o tym czy nie uraziłam Justina mówiąc mu o tym. W głębi duszy wiedziałam że to było ogromne skrócenie tego co wtedy się działo. - Po tym nie miałam już żadnego chłopaka, żaden nie potrafił mi go zastąpić. Aż do teraz. - podniosłam głowę i spojrzałam mu prosto w oczy. Ujął moją twarz i delikatnie mnie pocałował.
- Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz