Oczami Kate:
Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pokoju. Byłam sama z Marleyem. Przecież nie mogłam myśleć, że Justin znajdzie dla mnie aż tak dużo czasu, żeby zostać ze mną do 9.15... Czy byłam zła? Nie, po prostu smutna, że musiał już iść. Sięgnęłam po telefon i napisałam do niego "Gdzie jesteś? ". Powoli wstałam z łóżka, był dzisiaj piękny słoneczny dzień. Pomyślałam, że dawno nie byłam na porannym spacerze. Poszłam do łazienki, umalowałam się a później przebrałam w klik. Szybko zrobiłam sobie kanapki i napiłam sie kilka łyków soku. Założyłam Marleyowi smycz i wyszłam z domu. Wzięłam głęboki oddech, tak tego mi było potrzeba. Ruszyłam w stronę morza, wiatr rozwiewał mi włosy. Myślałam o tak wielu rzeczach. Szczególnie o tym czy chcę wyjechać z Justinem w jego trasę koncertową. Wiem, że cholernie będzie mnie wtedy potrzebował ale nie wiem czy jestem w stanie zostawić tutaj to wszystko i po prostu wyjechać. Obiecałam sobie, że co roku będę odwiedzać teraz babcię. Nie mam z nią prawie kontaktu i bardzo mnie to boli. Jest tam sama, dziadek zmarł zanim jeszcze się urodziłam i nawet nie mogłam go poznać. Wiem tylko tyle, że był chory na raka. Chciałabym więcej się z nią widzieć lub nawet rozmawiać. Za każdym razem, gdy o niej myślę zdaję sobie sprawę z tego jaką okropną wnuczką jestem. Co najmniej pamiętam o jej urodzinach. Niedługo urodziny Jacoba, ma je w połowie kwietnia więc nie zostało mi dużo czasu. Patrzyłam na Marleya, który wskakiwał do wody gdy spuściłam go ze smyczy. Strasznie się już do niego przyzwyczaiłam. Telefon mi za wibrował spojrzałam na wyświetlacz Justin "Musiałem jechać do studia, przepraszam" westchnęłam i szybko odpisałam "Rozumiem". W mojej głowie pojawiła się myśl, dlaczego jeszcze nie byłam posłuchać jak nagrywa. Skierowałam się w stronę domu, odwiedzę go. Powinien się ucieszyć. Gdy byłam już w domu przebrałam się w klik wzięłam torebkę i byłam już gotowa. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam w stronę centrum. Przez całą drogę powrotną myślałam, gdzie nagrywa płytę aż w końcu przypomniało mi się. Mówił o tym Jacobowi gdy siedzieliśmy na lunchu. Nie wiem sama, jak udało mi się to zapamiętać. Zaparkowałam samochód w pobliżu. Po kilku minutach byłam na miejscu. Denerwowałam się, nie wiedziałam jak zareaguje, nawet nie przemyślałam co muszę powiedzieć. Zatrzymałam się, żeby pomyśleć czy to na pewno dobry pomysł. Zaklęłam w duchu i weszłam do środka. Stałam w dużym jasnym pomieszczeniu, na przeciwko mnie stało biurko a za nim siedziała młoda brunetka. Podniosła głowę i lekko sie uśmiechnęła, zrobiłam to samo i zaczęłam do niej podchodzić.
- Dzień dobry. - powiedziałam stając na przeciwko niej.
- Dzień dobry. Miło panią tutaj widzieć. - odparła a ja niekontrolowanie zmarszczyłam brwi. Po pierwsze była starsza ode mnie i mówiła do mnie "pani" co wprawiało mnie w lekkie zakłopotanie a po drugie, powiedziała to tak jakby się mnie spodziewała.
- Też się cieszę, że tu jestem. - odpowiedziałam a ona pokiwała głową. Cała ta sytuacja robiła się coraz bardziej dziwna.
- Studio numer 4. - wytłumaczyła zanim zdążyłam o cokolwiek zapytać.
- Dziękuję. - odparłam i od razu skierowałam się do wyznaczonego pokoju, nie chcąc kontynuować dłużej tej rozmowy. Czułam na sobie jej wzrok, już jej nie lubiłam. Serce biło mi jak szalone, podniosłam rękę zapukałam i powoli otworzyłam drzwi. Nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Powoli weszłam do środka i oczy wszystkich skierowane były na mnie. Stałam w ciemnym pokoju, po mojej lewej stronie stały dwie kanapy a między nimi stolik. Siedział tam Rayan i czterech chłopaków, których nie znałam. Na przeciwko mnie stał cały sprzęt, komputery i rzeczy których nie byłam w stanie nazwać. Przy nich siedział mężczyzna, którego widziałam na zdjęciu które dodał Justin. Za tym wszystkim była szyba a za nią pokój do nagrywania, w którym stał Justin przed mikrofonem i z słuchawkami na uszach. Wszyscy patrzyli na mnie a ja czułam jak się rumienię. Nikt nic nie mówił a ja czułam się coraz bardziej skrępowana. Justin szybko do mnie wyszedł a ja odetchnęłam z ulgą, przy nim czułam się o wiele pewniej.
- Kochanie co ty tu robisz? - zapytał podchodząc do mnie i lekko całując mnie w usta.
- Rano tak szybko wyszedłeś, chciałam cię odwiedzić. - powiedziałam a na jego twarzy pojawił się ogromny uśmiech.
- Już się stęskniłaś? - odparł a ja wykręciłam oczami. Justin odwrócił się w stronę chłopaków a ja mogłam zobaczyć, że cały czas nas obserwują.
- Chłopaki to jest Kate. - powiedział a potem odwrócił się w moją stronę. - Kate to jest Charlie. - pokazał na chłopaka, który obsługiwał sprzęt. - Rayana znasz, ten obok to Boyd jeden z moich pisarzy, jeśli tak mogę to nazwać. - wyjaśnił, a on wstał i podał mi rękę uśmiechnęłam się.
- Po prostu pomagam mu pisać piosenki. - wytłumaczył, pokiwałam głową a Boyd usiadł.
- Obok niego siedzi Dan, mój gitarzysta. - powiedział i on również wstał całując moją dłoń w rękę.
- Miło cię wreszcie poznać Kate. - odparł a ja się uśmiechnęłam nie za bardzo wiedząc jak sie teraz zachować. Spojrzałam na Justina a on wykręcił oczami.
- Był na mnie zły, że wcześniej cię nie poznał. Mam na myśli mój koncert na którym akurat wyjątkowo go nie było. - wytłumaczył mi a ja pokiwałam głową.
- Mi również jest miło. - powiedziałam a Dan się uśmiechnął. Wydawał się bardzo sympatyczny. Wiedziałam, że się polubimy. Nie wiedziałam tylko ile o mnie słyszał, ale domyślam się, że dużo.
- Ci dalej to Lil i Khalil. - wyjaśnił Justin. Jeden z nich Lil, jak dobrze zrozumiałam wstał i przytulił się do mnie.
- Hej Kate. - odparł a ja zakłopotana stałam nie do końca wiedząc co robić. Justin odsunął go ode mnie zanim zdążyłam coś powiedzieć.
- Ej to moja dziewczyna, łapy precz. - powiedział i lekko go uderzył na co on odpowiedział tym samym i zaczęli się wygłupiać. Spodziewałam się większej ilości ludzi, ale i tak było ich tutaj całkiem sporo i to jeszcze sami mężczyźni co wprawiało mnie w jeszcze większe zakłopotanie. Chociaż mogłam poznać resztę kolegów Justina, którzy wydawali mi się nieco dziwni, ale nie chciałam tego pokazywać. Cieszyłam się, że był tutaj Rayan, był jedyną osobą, którą znałam.
- Okej bierzemy się do roboty. - powiedział Charlie a Justin tylko przytaknął głową. Pocałował mnie i poszedł do drugiego pokoju. Dalej się stresowałam, sama do końca nie wiedząc czym. Usiadłam obok Rayana i Dana. Zastanawiałam się co oni robią tutaj całymi dniami siedząc i słuchając Justina. Nie miało to dla mnie za bardzo sensu, ale przecież ja nigdy nie wiem o chodzi.
- Fajnie, że przyszłaś. - powiedział Rayan, kiedy Justin przygotowywał się do nagrywania. Patrzyłam na niego i nie mogłam oderwać swojego wzroku. Był taki pewny siebie, nawet niewyspany i zmęczony wyglądał cholernie seksownie klik. Zastanawiałam sie tylko czy mu nie gorąco, ale on potrafił być czasem dziwny.
- Czemu tak myślisz? - zapytałam. Przypomniało mi się gdy na imprezie w ferie Jacob mówił mi, że podobam się Rayanowi. Ale dalej uważałam, że to głupie i niemożliwe.
- Skończyły nam się z Danem tematy do rozmowy. Siedzimy tutaj od trzech tygodni. - wyjaśnił a ja pokiwałam głową. No tak, Justin nagrywa już trzy tygodnie. To rzeczywiście musiało być dla nich cholernie nudne siedzieć tutaj prawie całe dnie.
- Gdybym mogła przyszłabym wcześniej, ale masz jeszcze chłopaków. - odpowiedziałam a Rayan szybko pokręcił głową.
- Nawet nie wiesz jak wyglądał i zachowywał się po tym jak jego ojciec wybuchł i nie rozmawialiście. - odparł a ja spuściłam głowę przypominając sobie tamten czas. Nie chciałam o nim pamiętać ani myśleć. Od razu nachodziły mnie złe myśli, pytania czy dobrze robię itp.
- Proszę nie rozmawiajmy o tym. - powiedziałam a Rayan pokiwał tylko głową. Spojrzałam na Justina, który zaczął już śpiewać. Myślałam, że będę go słyszeć ale myliłam się. Najwyraźniej słyszał go tylko Charlie, który miał słuchawki. Teraz to już kompletnie nie wiedziałam po co oni tutaj siedzą.
- A z nimi to nawet nie rozmawiam, chyba, że muszę. - wyjaśnił pokazując głową na Lila i Khalila. Czyli nie tylko ja ich nie lubiłam. Spojrzałam na nich, obydwaj trzymali telefony w rękach.
- Dlaczego? - zapytałam a on wzruszył jedynie ramionami a Dan sie zaśmiał.
- Długa historia z resztą sama niedługo się przekonasz. - powiedział a ja nie chciałam zadawać więcej pytań bo chyba domyślałam się o co im chodzi. Później czas leciał nam strasznie szybko, rozmawialiśmy o koncertach Justina, o miejscach które warto zwiedzić, Rayan opowiadał mi o fotografowaniu, powiedział, że kiedyś może zrobić mi kilka zdjęć. Ok 16 Justin zrobił sobie przerwę i przyszedł do nas. Zamówiliśmy pizzę i nawet miło spędzaliśmy czas. Podobało mi sie tutaj z nimi, cieszyłam się, że mogę jednocześnie wspierać Justina i poznawać jego znajomych. Teraz wiedziałam, dlaczego będąc w studiu tak długo odpisuje. Na prawdę nie ma na nic czasu. Było po godzinie 21 a ja zaczynałam robić się zmęczona.
- No po co mnie wołałaś? - zapytał upijając łyk wody.
- Chyba idę już do domu, jestem zmęczona. - wytłumaczyłam a on zrobił smutną minę i pokiwał głową.
- Cieszę się, że przyszłaś. - odparł a ja szybko go pocałowałam. Nie chciałam obściskiwać się z nim przy wszystkich. Później pożegnałam się z wszystkimi i wyszłam. Na dworze zrobiło się chłodniej więc w drodze do samochodu nieźle zmarzłam. Gdy przyjechałam do domu Marley mało co nie oszalał ze szczęścia. Nie było mnie cały dzień a on musiał siedzieć cały dzień w domu. Pobawiłam się z nim chwilę a potem zabrałam się za robienie kolacji. Była godzina 23:15 a ja czułam się na prawdę zmęczona, położyłam się na łóżko i patrzyłam w sufit myśląc o wielu rzeczach dopóki nie usnęłam. Lekko uchyliłam oczy słysząc dzwonek telefonu. Wyciągnęłam jedną rękę i sięgnęłam po niego, spojrzałam na wyświetlacz Justin.
- Śpisz już? - zapytał a ja okręciłam się na drugi bok. Spojrzałam na zegarek przy łóżku 00:35, co on robi o tej godzinie.
- Mhmm - odpowiedziałam a on westchnął.
- Chciałem ci tylko powiedzieć, że bardzo cię kocham. - powiedział a na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. Nic w naszym związku nie było normalnego. Uwielbiałam jednak to, że cały czas potrafiliśmy się zaskakiwać.
- Ja ciebie też. - odparłam a Justin się zaśmiał. Zapaliłam lampkę obok łóżka i oparłam się o poduszkę.
- Musiałem zadzwonić bo jeszcze dzisiaj ci tego nie mówiłem. - wyjaśnił a ja wykręciłam oczami. Kto by pomyślał, że Justin Bieber może być taki romantyczny.
- Czemu jeszcze nie śpisz? - zapytałam bo cholernie mnie to ciekawiło. Martwiłam się o niego, chodził spać strasznie późno a później wstawał nad ranem i cały dzień chodził zmęczony i niewyspany.
- Tak wyszło. Przyjdziesz jutro do studia? - szybko zmienił temat. Najgorsze było to, że nie mogłam nic zrobić w tej sprawie, musiał nagrywać jeszcze do tego dochodzą mu treningi, niedługo zawody i jeszcze będzie miał próby z tancerzami. Jakby tego było mało w domu ma gości.
- Mam trochę nauki, ale dla ciebie przyjdę. - powiedziałam. Musiałam być teraz z nim, wspierać go bo wiedziałam, że czas, który mi może poświęcić teraz jest ograniczony i to bardzo.
- Czuję się jakoś lepiej jak wiem, że jesteś. Poza tym chłopaki też chyba lubią jak przychodzisz, nie nudzi im się tak bardzo. - wyjaśnił a ja znów się uśmiechnęłam. To oczywiste, że wolę siedzieć z nimi w studiu niż sama w domu.
- Będę wpadać częściej. Dlaczego jak przyszłam wszyscy tak na mnie patrzyli? - zapytałam bo akurat przypomniały mi się miny wszystkich, gdy weszłam do środka.
- Dlatego, że nigdy nie wchodził nikt z zewnątrz. - powiedział a ja zmarszczyłam brwi.
- A Selena? - zapytałam. To by wiele wyjaśniało, te ich zaskoczone miny i szok wypisany na twarzy.
- Nigdy nie była, gdy nagrywałem. - wyjaśnił a na moją twarz wkradł się uśmiech. Poczułam się wyjątkowa. Jednak jest rzecz, która wyróżnia mnie od Seleny.
- Chyba nie chcę o tym rozmawiać. - odpowiedziałam i słyszałam jak Justin znów wzdycha. Spojrzałam na zegarek 00:43 powinniśmy spać a my siedzimy i rozmawiamy.
- W środę masz zawody? - zapytał. Tak czekał mnie kolejny ciężki tydzień. Chłopaki są już po czterech zawodach i bez problemu wyszli z grupy na dodatek z największą liczbą punktów. Grali w czasie naszych lekcji więc nawet nie miałam okazji ich za bardzo zobaczyć, tylko w czasie 20 minutowego lunchu.
- I w piątek. - wyjaśniłam. Wszystkie mecze w tej grupie gramy w Chicago. Musimy wygrać z sześcioma drużynami, żeby dostać się do zawodów stanowych. Teoretycznie jesteśmy najlepsze ale w praktyce może być różnie. Ten tydzień będzie ciężki, każdy mecz jest bardzo ważny i musimy dać z siebie wszystko.
- Gdzie gracie? - zapytał. Lubiłam, kiedy rozmawialiśmy tak w nocy. Chociaż wolałam żeby był teraz ze mną, zostawało nam chociaż to i nikt nie mógł nam tego zabrać. Obydwoje zmęczeni a jednak siedzimy po nocach i rozmawiamy o jakiś głupotach.
- Gramy w Prinston, tej szkole w centrum. - odpowiedziałam. Wybrali akurat tą szkołę bo na około sali gimnastycznej znajdowały się wbudowane trybuny. U nas takich nie było, ale za to mieliśmy większą salę, co wydawało mi sie lepszym rozwiązaniem.
- Szkoda, że nie będę mógł zobaczyć jak grasz. - odparł a ja wykręciłam oczami.
- Za dużo nie stracisz. - powiedziałam i wiedziałam, że teraz to on wykręca oczami. Nagle usłyszałam jakieś dźwięki przez słuchawkę. Musiał to być Lil i ten drugi bo za bardzo nie znałam tych głosów.
- Chwila Kate. - rzucił i zaczął coś do nich mówić. Nachyliłam się po butelkę wody i upiłam kilka łyków. Czyli nie tylko Justin chodzi o tej porze spać. Przyłożyłam słuchawkę do ucha i usłyszałam jak mówi "Nie chłopaki nie idę, jestem zmęczony. Innym razem. " później jakieś szmery, musieli mu coś odpowiedzieć i później cisza. - Już jestem. - powiedział.
- Gdzie nie idziesz? - zapytałam z zaciekawieniem w głosie.
- Nieważne.. - westchnął a ja krząknęłam. Coraz bardziej nie podobała mi sie ta dwójka. Gdzie oni do cholery chcieli iść o tej godzinie.
- Justin, nie denerwuj mnie, proszę cię. - odparłam z irytacją, bo nie lubiłam, gdy nie mówił mi wszystkiego lub mnie okłamywał.
- Chcieli się przejechać gdzieś. - wyjaśnił a ja zrobiłam pytająca minę.
- Gdzie? - zapytałam i po części czułam się jakbym była na jakimś przesłuchaniu. Tyle, że ja byłam policjantem a on przestępcom.
- Po prostu pojeździć. - odpowiedział a ja pokręciłam przecząco głową, bo nie miało to dla mnie żadnego sensu.
- Nigdy nie zrozumiem facetów. - powiedziałam a Justin się zaśmiał, co najmniej go rozśmieszyłam.
- Oni mają czasem dziwne pomysły. - wytłumaczył. Marley śpiącymi oczami spojrzał na mnie a ja się zaśmiałam. Chyba trochę przeszkadzałam mu w spaniu.
- Idź spać, kochanie. - odparłam a on westchnął.
- Widzimy się jutro tak? - zapytał a ja się uśmiechnęłam. Był kochany a do tego miał słodki zaspany głos. Nie byłam pewna czy do końca wie, że ze mną rozmawia.
- Tak. Śpij słodko. Pa. - powiedziałam i położyłam się wygodnie na poduszce.
- Pa. - odparł i rozłączyłam się. Zgasiłam światło i sama nie wiem, kiedy usnęłam.
Powoli otworzyłam oczy. Wyjątkowo byłam wyspana, spojrzałam na zegarek 10:46. Zapowiadał się dzisiaj udany dzień. Wstałam i poszłam do łazienki, umyłam twarz a później zęby. Lekko się umalowałam i spięłam włosy w kucyka. Włączyłam muzykę i zaczęłam myśleć w co dzisiaj się ubiorę, w końcu wybrałam klik nie chciałam za bardzo się stroić. Zrobiłam sobie płatki i usiadłam przed telewizorem. Od razu wzięłam do ręki telefon i weszłam na Instagram, przeglądałam zdjęcia i zobaczyłam to klik z podpisem "Nigdy nie przestawaj się uśmiechać, nawet jeśli jesteś smutny,
ponieważ nigdy nie wiesz, kto może się zakochać w twoim uśmiechu. " Na prawdę chyba go nie doceniałam. Potrafi być cholernie romantyczny i chyba sam sobie nie zdaje z tego całkiem sprawy. Kliknęłam żeby dodać nowe zdjęcie, wybrałam to klik i podpisałam "Kiedy szczęście drugiej osoby, staje się także twoim, to właśnie jest miłość". Zjechałam niżej i zobaczyłam kolejne zdjęcie Justina klik wykręciłam tylko oczami, następne dodała Dez klik "BFF" zaśmiałam się i napisałam tyko "<3" reszta nie była ciekawa. W sumie to obserwowałam może 10 osób za to miałam ok 70 tys obserwujących a wszystko było zasługą Justina. Weszłam jeszcze na chwilę na TT ale nic się nie działo. Była godzina 12:10 a ja wyjechałam spod domu. Byłam strasznie podekscytowana, nawet sama do końca nie wiedząc czym. Po 20 minutach byłam na miejscu, zaparkowałam w tym samym miejscu co wczoraj i resztę drogi przeszłam piechotą. W recepcji spotkałam tą samą dziewczynę co wczoraj. Tym razem jedynie przywitałyśmy się ze sobą, chociaż nie obyło się bez obserwowania siebie na wzajem. Gdy weszłam w studiu był tylko Justin, Charlie, Scooter i Rayan. Przywitałam się ze wszystkimi a później z Justinem. Miło było go zobaczyć po naszej wczorajszej rozmowie. Widziałam, że ucieszył się gdy mnie zobaczył i zrobiło mi się cholernie miło z tego powodu. Gdy usiadłam Rayan od razu powiedział, że Justinowi od razu poprawił się humor. Dzisiaj jednak nie mogliśmy rozmawiać tyle co wczoraj, wzięłam ze sobą kilka książek i musiałam sie pouczyć. Usiadłam wygodniej i zabrałam się do nauki. Po kilku godzinach zrobiłam sobie przerwę. Poszłam razem z Rayanem po kawę dla wszystkich. Gdy przyszliśmy nawet Justin do nas dołączył. Od razu zamówiliśmy jedzenie na wynos i zjedliśmy obiad. Czas leciał jakoś cholernie szybko i nim się zorientowałam była już 20:12. Wyjątkowo dzisiaj jednak nie chciało mi się spać. Po godzinie skończyłam sie uczyć. Zrobiłam wszystko co chciałam. Spojrzałam na Justina i zrobiłam mu zdjęcie. Weszłam na TT, dodałam je klik z podpisem "Pracujemy ciężko" i szybko wyszłam. Nie lubiłam, kiedy wszystkie fanki na raz rzucały się żeby skomentować czy podać dalej zdjęcie. Wiedziałam, że dodając dla mnie nic nie znaczące właśnie zdjęcie i tak wywołam burzę plotek, przypuszczeń itp. Nawet nie chciałam wiedzieć co myślą patrząc na to zdjęcie i co mają mi do powiedzenia. Wolałam być od tego po prostu z daleka. Rzadko zdarza mi się, że patrzę co piszą do mnie lub co komentują. Nie mogę powiedzieć, że zawsze są to negatywne komentarze ale po prostu pewne słowa bolą. Siedziałam i tak po prostu na niego patrzyłam. Scooter wypełniał jakąś papierkową robotę a Rayan spał, nawet nie miałam z kim porozmawiać. Była godzina 22:30 a ja stwierdziłam, że pora wracać do domu. Jutro szkoła, później trening do późna a jeszcze chciałam iść na spacer. Zawołałam Justina i powiedziałam mu, że już idę. Poprosiłam go żeby nie siedział dzisiaj za długo, pożegnałam się i wyszłam. Po drodze pojechałam jeszcze na zakupy bo nie miałam w domu nic do jedzenia. W domu byłam o 23:15 a jeszcze chciałam wyjść z Marleyem. To był szybki spacer bo po dwudziestu minutach byliśmy już w domu. Teraz to byłam cholernie zmęczona, albo po prostu śpiąca. Wykąpałam się i od razu poszłam spać.
Budzik zaczął dzwonić, odwróciłam się i szybko go wyłączyłam. Była 07:20 dzisiaj dzień pierwszych zawodów - środa. Strasznie się nie wyspałam, chociaż trenerka zabroniła nam tego robić. Po prostu tak wyszło. Justin wczoraj po 23 przyjechał jeszcze do mnie żeby życzyć mi powodzenia i troszkę się zasiedzieliśmy, ale nie mogłam nic na to poradzić. Powoli wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Umyłam twarz zimną wodą, żeby się obudzić. Poszłam zaparzyć kawę, dzisiaj sporo będę jej potrzebowała. Między czasie poszłam się lekko umalować, żeby nie wyglądać jak potwór. Później ubrałam się w klik. Wyrobiłam sie prawie idealnie, przed szkołą byłam o 7:57 a wyjeżdżaliśmy o siódmej. Oczywiście wszyscy czekali na mnie ale to już szczegół. Usiadłam obok Belli, która zajęła mi miejsce. Ułożyłam się wygodnie i zaczęłam jeść śniadanie. Nikt nie miał do mnie pretensji, że jestem niewyspana itp. Właśnie to uwielbiałam w naszej drużynie, że nie czepiałyśmy się siebie nawzajem. Każda z nas miała swoje prywatne życie i wszystkie to rozumiałyśmy. Po 40 minutach byłyśmy na miejscu, rano były w centrum okropne korki. Mecz zaczynał się o 10 więc miałyśmy jeszcze prawie półtorej godziny na przebranie się i rozgrzanie. W szatni uwinęłyśmy się w miarę szybko, potrzebowałyśmy dobrej rozgrzewki. Wszystkie czułyśmy mały stres. Jeśli byśmy przegrały czekałby nas jeszcze jeden mecz, który by decydował o wszystkim. Jeśli wygramy ten mecz możemy być nieco spokojniejsze na następnym. Wiedziałyśmy, że musimy dać z siebie 100 %. Gdy sędzia pierwszy raz zagwizdał zaczęła się prawdziwa walka. Pierwszy set wygrałyśmy bez problemu 18:25 dla nas. Na kolejny trenerka trochę zmieniła skład, zostawiła mnie i Bellę a reszta dziewczyn poszła na ławkę. Pierwszy skład był stały, grały w nim najlepsze dziewczyny. Musiałyśmy rozeznać się wtedy w grze i zobaczyć z jaką drużyną mamy do czynienia. Jeśli wygrywałyśmy, tak jak teraz trenerka zmieniała dziewczyny, żeby każda mogła zagrać, jeśli jednak przegrywałyśmy zostawałyśmy w tym składzie do końca meczu a zmiany były tylko na zagrywkę. Drugi set był troszeczkę cięższy ale wygrałyśmy 23:25. Nie mogę powiedzieć, że się nie cieszyłyśmy bo wszystkie byłyśmy strasznie podekscytowane naszym pierwszym sukcesem. Szłyśmy jak burza a to dopiero był początek. Piątkowy mecz również wygrałyśmy, chociaż było o wiele ciężej. Pierwszy set przegrałyśmy 22:25 dla nich. Nie potrafię opisać co wtedy czułyśmy. Wiedziałyśmy tyle, że musimy się jeszcze bardziej postarać. Do tego była różnica tylko trzech punktów. Udało nam się zmobilizować, drugi set wygrałyśmy 19:25 i trzeci znów wygrałyśmy 13:15 dla nas. Emocje były niesamowite. Justin zrobił mi ogromną niespodziankę przyjeżdżając w piątek po meczu pod szkołę Prinston, gdzie grałyśmy żeby mi pogratulować. Czułam, że na prawdę coś w nim się zmieniło od tamtej pamiętnej niedzieli. Owszem wcześniej między nami było bardzo dobrze, ale teraz jest dosłownie zajebiście. Jest taki kochany i romantyczny, że gdy kładę się wieczorem do łóżka nie mogę uwierzyć, że jest cały mój.
Powoli otworzyłam oczy. Obudził mnie deszcz, który uderzał w szybę. Spojrzałam na zegarek 9:14, przeciągnęłam się i wstałam. Nie wyjdę dzisiaj z Marleyem na spacer, niestety. Ruszyłam do łazienki obmyć twarz. Czułam każdy mięsień za każdym razem, gdy zrobiłam nawet głupi krok. Może psychicznie nie byłam bardzo zmęczona ale moje ciało było wykończone. Zaparzyłam sobie herbatę żeby popić tabletki. Sięgnęłam do apteczki, otworzyłam pudełko ale było puste. Jak mogłam włożyć puste opakowanie do apteczki. Zaklęłam w duchu. Musiałam jechać do terapeuty, żeby przepisał mi leki i dopiero wtedy będę mogła je kupić. Szybko przebrałam się z piżamy i nawet nie jedząc śniadania wyszłam z domu. Po 15 minutach byłam na miejscu.
- Dzień dobry, ja do doktora Stephensa. - powiedziałam do recepcjonistki, którą już tak dobrze znałam.
- Witaj Kate. Doktor ma pacjenta musisz poczekać kilka minut. - odpowiedziała a ja pokiwałam głową. Usiadłam na fotelu, wzięłam do ręki telefon i napisałam do Justina "Co robisz? " chciałam już go odłożyć, kiedy odpisał "Szykuję się do studia. A ty?" przeczytałam i uśmiechnęłam się. Miał chwilę dla mnie. Odpisałam mu "Jestem na mieście" napisałam i kliknęłam wyślij. Nie chciałam go okłamywać ale nie wiedział o tym, że biorę leki i chyba wolałam żeby tak zostało. Nie potrzebnie by się martwił, poza tym musiałabym wszystko my tłumaczyć. Usłyszałam odgłosy rozmowy, spojrzałam w bok i zobaczyłam, że ochroniarz zatrzymuje jakiegoś mężczyznę przed wejściem do środka. Recepcjonistka Karen spojrzała na mnie a ja na nią, obie byłyśmy zdezorientowane. Spojrzałam znów na wejście. Teraz było trzech mężczyzn a na ich szyjach widziałam aparat. Serce zaczęło bić mi cholernie szybko, czułam jak na twarzy robię się czerwona i ręce zaczynają mi sie trząść. To niemożliwe, żeby mnie śledzili. Jak to w ogóle było możliwe. Telefon za wibrował, spojrzałam na wyświetlacz "Co Ty tam robisz? " zapytał a ja zaklęłam w duchu. Nie mogę teraz tak po prostu wyjść, napadną mnie, zaczną zadawać pytania, robić zdjęcia. Byłam bliska płaczu, dlaczego oni muszą mi to robić. Spojrzałam się w stronę drzwi z których wychodził pacjent.
- Już możesz wejść. - powiedziała Karen a ja powoli kiwnęłam głową. Wstałam i ruszyłam w tamtą stronę oddalając sie od zgiełku panującego na zewnątrz.
- Dzień dobry Kate. Rozumiem, że przyszłaś po receptę. - odpowiedział doktor od razu gdy weszłam. Był moim terapeutą od kilku lat.
- Tak, dzisiaj skończyły mi się tabletki. - wyjaśniłam a on pokiwał tylko głową.
- Niedługo będziemy musieli zacząć przyzwyczaić organizm do odstępowania od leku. Będziesz go brała raz na trzy dni. Chcesz zacząć już teraz. Czym wcześniej tym lepiej. - odparł a moje serce biło już cholernie szybko. Nie wyobrażałam sobie dnia bez tej małej tabletki, jak miałam zacząć je odstawiać. Nie wiem czy byłam na to gotowa.
- Nie wiem czy dam radę to zrobić. - powiedziałam a pan Stephens przecząco pokiwał głową.
- To dla twojego dobra. One w pewnym stopniu niszczą twój organizm a dokładniej twój układ odpornościowy. Rozmawialiśmy kiedyś o tym. Chyba nadszedł ten czas, żeby zacząć stopować. - wytłumaczył a ja spuściłam głowę. Kiedyś będę musiała sobie z tym poradzić. Spojrzałam na doktora i uśmiechnęłam się.
- Raz na trzy dni tak? - zapytałam i on również sie uśmiechnął. Wypisał mi receptę i byłam już wolna. Wyszłam z gabinetu i od razu zachciałam znów tam być. Przed wejściem stało z jakiś 15 reporterów. Karen patrzyła na mnie a ja nie wiedziałam ze bardzo co mam robić. Wyciągnęłam telefon i wykręciłam numer Justina, po trzecim sygnale odebrał.
- No co jest kochanie? - zapytał z troską w głosie. Usiadłam na fotelu i spuściłam z rezygnacją głowę.
- Gdzie jesteś? - powiedziałam i słyszałam jak z kimś rozmawia.
- Właśnie wyjeżdżam z domu a co? - odparł a ja po części odetchnęłam z ulgą. Chociaż nie był już w studiu.
- Justin przyjedziesz po mnie? - zapytałam prawie płacząc. Nie chciałam tutaj być, sama otoczona tymi ludźmi, którzy czekają aż wyjdę.
- Kate co jest? Gdzie jesteś? - pytał a ja westchnęłam i przeczesałam włosy ręką.
- U lekarza na Lincolnstreet 234, paparazzi tu są. - wyjaśniłam i znów słyszałam jak z kimś rozmawia, był zdenerwowany.
- Będę za 10 min. - powiedział i rozłączył się. Karen podeszła do mnie z szklanką wody. Podziękowałam jej i upiłam łyka. Jak dobrze, że z zewnątrz nie było mnie widać. Wciąż patrzyłam na tych wszystkich facetów, który ustawili się po dwóch stronach perfidnie na mnie czekając. Po kilkunastu minutach pod budynek podjechał czarny samochód. Od razu czułam się lepiej. Z środka wyszło dwóch ochroniarzy i zaczęło dosłownie przeganiać paparazzi. Kazali im odejść, stałam i patrzyłam na to wszystko za szyby. Gdy byli jakieś pięć metrów od samochodu, mój telefon zadzwonił.
- No chodź tu do mnie. - usłyszałam głos Justina. Schowałam telefon do plecaka, do ręki wzięłam bluzę i zakryłam się. Gdy wyszłam słyszałam dźwięk robionych zdjęć klik, klik, klik. Nie potrafię odpisać jak strasznie się czułam. Ochroniarze przytrzymali paparazzi a gdy byłam już w aucie, przyszli za mną. Od razu rzuciłam się na Justina.
- Ciii, już spokojnie. - powiedział przytulając mnie do siebie. Bralam głębokie oddechy nie mogąc nad sobą zapanować. - Co ty tutaj robiłaś? - zapytał od razu przechodząc do rzeczy. Serce zaczęło bić mi szybciej, cholera zapomniałam o tym. Podniosłam wzrok i spojrzałam na niego.
- Na prawdę nie chce o tym teraz rozmawiać. - wyjaśniłam a on zmarszczył brwi, widziałam, że nie jest zadowolony ale na prawdę nie byłam w stanie teraz mu tego tłumaczyć. Przytuliłam się tylko do niego i to wystarczyło. Odwieźli mnie pod dom, gdzie stało kilku paparazzi. Powiedziałam Justinowi, że dam już sobie radę ale on uparł się żeby ochroniarze odprowadzili mnie pod sam dom. Umówiliśmy się, że przyjedzie do mnie wieczorem bo teraz był już spóźniony. Pożegnaliśmy się i poszłam do domu. Padał deszcz, gdy weszłam do środka byłam trochę mokra. Zrobiłam sobie gorącą czekoladę, wzięłam książkę położyłam się w salonie i okryłam kocem. Wzięłam leki wygodnie się ułożyłam i zabrałam za czytanie.
Zadzwonił dzwonek, mimowolnie zamknęłam książkę i powoli wstałam. Otworzyłam drzwi, Justin. Cieszyłam się, że już przyjechał, dzisiaj jakoś wyjątkowo wcześnie. Była dopiero 19:10 mieliśmy dla siebie cały wieczór. Ruszyłam do salonu a on mnie zatrzymał.
- Kate, jest sprawa. - powiedział a ja zrobiłam pytającą minę. - Chcemy z chłopakami iść dzisiaj do klubu, idziesz z nami? - zapytał. Zrobiłam zaskoczoną minę. Od, kiedy on chodzi do jakiś klubów.
- Z jakimi chłopakami i jakiego klubu? - odpowiedziałam a on przeczesał włosy ręką.
- Z Lilem, Khali i może Rayanem. Nie wiem jakiego. - odparł. Nie miałam w ogóle ochoty wychodzić z domu. Tabletki późno zaczęły działać a ja chodziłam zdołowana. Poza tym nie lubię tych dwóch chłopaków i nie chciałam spędzić z nimi sobotniego wieczoru.
- Wolę zostać w domu, ale jeśli chcesz to idź. - powiedziałam. Wolałam, żeby został ze mną u mnie. Nie będę wiedzieć co robi do tego nie za bardzo znam tych ich jego kolegów a nie podobają mi się.
- Na pewno, nie będziesz zła? - zapytał a ja pokiwałam przecząco głową chociaż byłam na niego zła. Skończył tak wcześnie ale tylko, dlatego żeby pójść na imprezę. Nawet nie wiem, czy nie wiedział, że się nie zgodzę a zapytał tylko dla uprzejmości. Ale musiałam mu ufać, że nie będzie robił niczego głupiego. - Kocham cię. - powiedział a ja lekko się uśmiechnęłam. Nachylił się i mnie pocałował.
- Ja ciebie też. Będziesz grzeczny i będziesz odpisywał mi na SMS? - zapytałam a on szybko pokiwał głową i złączył nasze usta w pocałunku. - Idź i baw się dobrze. - powiedziałam, Justin przeczesał włosy z frustracją. Widziałam, że nie był też do końca zadowolony, nawet nie byłam pewna czy na pewno chce iść ale z pewnością nie chciał zawieść kumpli. Pocałowaliśmy się na pożegnanie i wyszedł. Nie chciałam o tym myśleć, poszłam do łazienki, nalałam wannę pełną wody i musiałam odpocząć. Nawet nie wiem ile czasu się kąpałam, gdy wyszłam ułożyłam się wygodnie w salonie i włączyłam TV. Skakałam po programach aż w końcu znalazłam ciekawy film. Wzięłam telefon do ręki ale odłożyłam go szybko, wiedziałam, że piszą już na mój temat i tego co wydarzyło się rano i teraz o Justinie. Patrzyłam w telewizor i myślałam co teraz robi, cholernie nie dawało mi to spokoju, martwiłam się o niego. Znów sięgnęłam ręką po telefon i napisałam do niego.
21.03.2013r 23:51 Ja:
Grzeczny jesteś?
00:03 Justin:
Bardzo.
00:06 Ja:
Nie muszę się martwić?
00:10 Justin:
Nie kochanie nie muisisz.
00:12 Ja:
Jesteś pijany.
00:30 Justin:
Troszeczkę ale nie martw się.
01:15 Justin:
Jesteś zła?
03:15 Justin:
Śpisz już?
__________________________________________________________________
PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM WAS. Jest ktoś jeszcze? N
Świetnyyyy*.*
OdpowiedzUsuńJest zajebiaszczy !!! <33 Tylko szkoda, że zakończyłaś go w takim momencie :\ Mam nadzieję, że szybko napiszesz ciąg dalszy !! <33
OdpowiedzUsuńKocham i czekam !! <33
Świetny kochanie :)
OdpowiedzUsuń